Aleksander Łukaszenka zasugerował, że 26-letni białoruski bloger Roman Protasewicz, zatrzymany po porwaniu przez mińsk samolotu linii Ryanair może zostać skazany na karę śmierci.
„Zabijali tam w Donbasie ludzi. W samolocie krzyczał (Protasiewicz), że grozi mu kara śmierci, a nasi dziennikarze uzasadniali, że u nas w takim artykule nie ma kary śmierci, tylko 15 lat. Wiedział, co mówi. Rozumiał, że tam, na południowym wschodzie Ukrainy, mogą mu zostać postawione inne zarzuty i to już całkiem odmienna sytuacja” – cytuje białoruskiego dyktatora TV Dożdż.
Tymi słowami Aleksander Łukaszenka zareagował na sprawę karną wszczętą przeciwko byłemu redaktorowi naczelnemu NEXTA Romanowi Protasiewiczowi w samozwańczej Ługańskiej Republice Ludowej i prośbę tamtejszej Prokuratury Generalnej o możliwość przeprowadzenia eksperymentu śledczego.
Prokuratura Generalna samozwańczej LNR prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego udziału Protasiewicza w akcjach wojskowych na wschodzie Ukrainy jako członka batalionu „Azow”. Dzień wcześniej śledczy poinformowali, że potwierdzili „udział Protasiewicza w ostrzale ludności cywilnej w Donbasie i niszczeniu infrastruktury cywilnej”. Prokuratura zwróciła się do Białorusi o przeprowadzenie eksperymentu śledczego z jego udziałem. Zdaniem prokuratury, Protasiewicz „popełnił szczególnie ciężkie przestępstwa”, używając „ciężkiej broni”, w tym armat, moździerzy i działek przeciwlotniczych – podała prokuratura generalna LNR.
Według ojca Protasiewicza, jego syn był w Donbasie jako dziennikarz.
Potwierdza to były dowódca „Azowa” Aleksander Bielecki; „Tak, Roman rzeczywiście wraz z „Azowem” i innymi jednostkami wojskowymi walczył z okupacją Ukrainy. Był z nami w Szyrokino, gdzie został ranny. Ale jego bronią jako dziennikarza nie był karabin maszynowy, lecz słowo” – powiedział Bilecki.
W przeddzień białoruski państwowy kanał ONT opublikował zapowiedź „własnego śledztwa” w sprawie „awaryjnego lądowania” samolotu Protasiewicza w Mińsku 23 maja. Film pokazuje niepublikowane wcześniej ujęcia z przesłuchania opozycjonisty. „Zostałem po prostu wrobiony. Bo ja tego nigdzie nie mówiłem, a jak tylko powiedziałem, to od razu znalazłem się w Mińsku, od razu” – mówi Protasiewicz we fragmencie. Co ma na myśli, nie wiadomo.
oprac. ba za tvrain.ru
Dodaj komentarz