Nie było w XX wieku większego mistrza powieści kresowej niż Florian Czarnyszewicz. Potwierdzi to każdy kto czytał “Nadberezyńców”. Niestety, pech autora polegał na tym, że pisał o Polakach na ziemiach, gdzie zgodnie z planem komunistów polskość nie miała prawa przetrwać – na Mińszczyźnie. I co gorsza, pisał o ich walce z bolszewizmem – temat w PRL-u zakazany.
Nic więc dziwnego, że do lektur szkolnych się nie załapał. Trudno też oczekiwać, że załapie się przy obecnej władzy, kiedy ruguje się z nich nawet “Pana Tadeusza”. Prawdziwe odkrycie Czarnyszewicza, jego pięknej polszczyzny, przez masowego polskiego czytelnika jest więc dopiero przed nami.
“Wicik Żywica” to niejako dalszy ciąg “Nadberezyńców”, którego akcja toczy się w latach 1919-20. Znajdziemy tu wielu bohaterów znanych z wcześniejszej powieści, te same kresowe pejzaże i kresową miłość, prostą i gorącą. Tytułowy Wicik jest niejako szlachetnym uosobieniem odrodzonej wtedy Polski, który pełni na polsko-sowieckim pograniczu tajną misję tropienia sowieckich dywersantów, borykając się jednocześnie z egoizmem i prywatą własnych rodaków.
Powieść Czarnyszewicza opowiada też o wspólnych losach Polaków i Białorusinów, o potrzebie braterstwa między naszymi narodami w obliczu czerwonego zagrożenia ze Wschodu.
Siadając do lektury nie oczekujmy szczęśliwego zakończenia – wiemy przecież jak tragicznie potoczyły się losy Polaków na tych ziemiach. Jeden z bohaterów w końcu powieści mówi: “Polska tu wróci w chwale. Wróci nie po majątki tutejszych obszarników, jak agenci sowieccy krzyczą, ale po lud swój, po synów swoich, po naród polski i białoruski”. Marzeniom tym nie było dane się spełnić, choć tak wielu oddało za nie życie. Pozostał tylko piękny i smutny literacki pomnik tamtego czasu i tamtych dzielnych kresowych Wicików.
Czytelnik Kresowy
“Wicik Żywica”
Florian Czarnyszewicz
Wydawnictwo LTW (Łomianki, 2011)
Dodaj komentarz