• ARCHIWUM KRESOWE
  • PODRÓŻE PO KRESACH
  • BIBLIOTEKA KRESOWA
  • KUCHNIA KRESOWA
  • Niepodległość
  • KALENDARIUM
    • Styczeń w Historii Kresów
    • Luty w Historii Kresów
    • Marzec w Historii Kresów
    • Kwiecień w Historii Kresów
    • Maj w Historii Kresów
    • Czerwiec w Historii Kresów
    • Lipiec w Historii Kresów
    • Sierpień w Historii Kresów
    • Wrzesień w Historii Kresów
    • Październik w Historii Kresów
    • Listopad w Historii Kresów
    • Grudzień w Historii Kresów
  • POLACY NA WSCHODZIE
  • HISTORIA I WSPOMNIENIA
  • WYSZUKIWARKA KRESOWA
  • GAZETY KRESOWE
    • Archiwum “Magazynu Polskiego”
    • Archiwum “Głosu znad Niemna”
    • Archiwum “Echa Polesia”
    • Archiwum “Polaka na Łotwie”
    • Archiwum “Kuriera Galicyjskiego”
    • Archiwum “Słowa Polskiego”
    • Archiwum “Monitora Wołyńskiego”
    • Archiwum “Głosu Polonii”
    • Archiwum “Polonii Charkowa”
    • Archiwum “Dziennika Kijowskiego”
    • Archiwum “Krynicy”
    • Archiwum “Gazety Polskiej Bukowiny”
    • Archiwum “Wołanie z Wołynia”
    • Archiwum “Naszych Dróg”
    • Archiwum “Tęczy Żytomierszczyzny”
    • Archiwum “Lwowskich Spotkań”
    • Archiwum “Polaków Donbasu”
    • Archiwum “Mozaiki Berdyczowskiej”
    • Archiwum “Słowa Życia”
  • TV Kresy24.pl
Kresy24.pl – Wschodnia Gazeta Codzienna
  • 23 Sty 2021
  • Ukraina
  • Białoruś
  • Rosja
  • Litwa
  • Azja i Zakaukazie
  • Region Bałtyku
  • Trójmorze
  • русский
  • yкраїнська
Kresy24.pl - Wschodnia Gazeta Codzienna
  • ARCHIWUM KRESOWE
  • PODRÓŻE PO KRESACH
  • BIBLIOTEKA KRESOWA
  • KUCHNIA KRESOWA
  • Niepodległość
  • KALENDARIUM
    • Styczeń w Historii Kresów
    • Luty w Historii Kresów
    • Marzec w Historii Kresów
    • Kwiecień w Historii Kresów
    • Maj w Historii Kresów
    • Czerwiec w Historii Kresów
    • Lipiec w Historii Kresów
    • Sierpień w Historii Kresów
    • Wrzesień w Historii Kresów
    • Październik w Historii Kresów
    • Listopad w Historii Kresów
    • Grudzień w Historii Kresów
  • POLACY NA WSCHODZIE
  • HISTORIA I WSPOMNIENIA
  • WYSZUKIWARKA KRESOWA
  • GAZETY KRESOWE
    • Archiwum “Magazynu Polskiego”
    • Archiwum “Głosu znad Niemna”
    • Archiwum “Echa Polesia”
    • Archiwum “Polaka na Łotwie”
    • Archiwum “Kuriera Galicyjskiego”
    • Archiwum “Słowa Polskiego”
    • Archiwum “Monitora Wołyńskiego”
    • Archiwum “Głosu Polonii”
    • Archiwum “Polonii Charkowa”
    • Archiwum “Dziennika Kijowskiego”
    • Archiwum “Krynicy”
    • Archiwum “Gazety Polskiej Bukowiny”
    • Archiwum “Wołanie z Wołynia”
    • Archiwum “Naszych Dróg”
    • Archiwum “Tęczy Żytomierszczyzny”
    • Archiwum “Lwowskich Spotkań”
    • Archiwum “Polaków Donbasu”
    • Archiwum “Mozaiki Berdyczowskiej”
    • Archiwum “Słowa Życia”
  • TV Kresy24.pl
Home
Historia i Wspomnienia

Roman Ungern von Sternberg – samowładca pustkowia

17 Cze 2019 Historia i Wspomnienia, SUPERNEWS 1 comments

Zaczęło być o nim głośno już podczas pierwszej wojny światowej, ale dopiero od czasu zmagań z bolszewikami jego nazwisko zaczęło budzić podziw i grozę. W imię idei odrodzenia świata zamierzał stworzyć Zakon Rycerzy Buddystów i – jak niegdyś Czyngis-chan – na czele Orientu podążyć na Zachód. Finał był jednak tragiczny: zdradzili go ci, z którymi chciał urzeczywistnić swój cel.

Roman Ungern von Sternberg urodził się 29 grudnia 1885 roku w Grazu; wśród jego przodków byli  rycerze, piraci, a nawet jeden alchemik. W XIII stuleciu jeden z nich wstąpił do inflanckiego Zako­nu Rycerzy Mieczowych i od tego momentu zadzierzgnęła się więź rodu ze wschodnim wybrze­żem Bałtyku. W połowie XVII wieku szwedzka kró­lowa Krystyna nadała Ungern-Sternbergom tytuł baronowski.

W 1896 roku matka umieściła syna w Korpusie Morskim w Sankt Petersburgu; w 1905 roku – na semestr przed ukończeniem szkoły – opuścił ją i zaciągnął się do piechoty, aby wziąć udział w woj­nie przeciw Japonii. Po przybyciu na miejsce okaza­ło się jednak, że operacje militarne dobiegały koń­ca i nie dane mu było powąchać prochu. Po roku powrócił do Rewla i rozpoczął naukę w Pawłowskiej Akademii Piechoty w Sankt Petersburgu, któ­rą ukończył w 1908 roku, w dość dziwny sposób: co prawda zaliczono go w poczet korpusu oficer­skiego, jednak nie w stopniu podporucznika (jak to było przyjęte), ale chorążego. Kuzyn Romana Arwid twierdził, że wynikało to z jego zamiłowań kawaleryjskich, których uczelnia nie była w stanie zaspokoić, oferując tylko przydział do formacji piechotnych. Ungern-Sternberg zaciągnął się więc do 1. Arguńskiego Pułku Zabajkalskiego Wojska Kozackiego, a więc do formacji kawaleryjskiej.

Od końca XIX wieku Syberia i Daleki Wschód stały się niezwykle atrakcyjnym rejonem świata, który nęcił ogromną przestrzenią i bogactwami naturalnymi wszystkich żądnych przygód i pienią­dza. W krótkim czasie rozwinęły się osady, stanice i miasta, gdzie – w niezliczonych knajpach, teatrzy­kach i rewiach – bujnie kwitło życie towarzyskie i kulturalne. Wobec wciąż napiętych stosunków między Rosją i Japonią oficerskie zabawy często spędzały sen z powiek dowództwom tamtejszych okręgów wojskowych. Przykład pierwszy z brzegu: w roku 1913 generał-kwatermistrz sztabu Nadamurskiego Okręgu Wojskowego Aleksiej Budberg wysłał do wszystkich dowódców pułków taki oto okólnik: „Sztab Nadamurskiego Okręgu Wojskowego otrzymał niezwykle poufne informacje, wskazujące, że w wielu instytucjach rozrywkowych, znajdujących się w miej­scach dyslokacji wojsk Okręgu, bardzo często można spotkać pp. oficerów w towarzystwie dam, zwracających na siebie uwagę krzykliwym ubiorem, który aż nadto świadczy o ich lekkich obyczajach. Podczas kontroli przedstawiały się jako żony cywilne (konkubiny – aut.) tego lub inne­go oficera, a w momencie szczegółowego dochodzenia co do ich personaliów okazywało się, że oglądano je na sce­nach kabaretów w rolach szansonistek lub grające w żeńskich orkiestrach w restauracjach o różnej prowe­niencji, na różnego rodzaju instrumentach. Dodam, że większą część z owych szansonistek i muzykantek sta­nowią cudzoziemki. Intymna bliskość tych szansonistek z pp. oficerami powoduje, że mogą one dość łatwo prze­niknąć do rejonów wojskowych, zwykle niedostępnych dla cywili, np. bywając w mieszkaniach pp. oficerów, dysponują swobodnym dostępem do wszystkiego, co tam się znajduje – zarówno tajnego jak i jawnego, jeśli dodać do tego upojenie alkoholowe i związaną z tym gadatliwość, to okaże się jasno, że doskonałym środ­kiem dla działań wywiadowczych mogą jawić się opisa­ne wyżej okoliczności, natomiast najlepszym kontyngen­tem dla celów wywiadowczych wydają się: szansonistki, dziewczęta lekkich obyczajów, damy z półświatka oraz orkiestrowe. Warto dodać jednak, że każda z nich posiada jeszcze i ten plus, iż dzięki swoim wielu walo­rom (np. uroda) może zapanować nad mężczyzną, a ten, dostawszy się pod wpływ kobiety, robi się posłusz­nym narzędziem w jej rękach i zostaje przez nią wyko­rzystany w celu realizacji przestępczych celów, szczegól­nie zaś w szpiegostwie”. Podziwiając osobliwy język tego tekstu, należy wszakże wspomnieć, że Roman Ungern-Sternberg kłopotów z kobietami nie mie­wał – jedyną jego miłością była wojna.


W 1911 roku nasz bohater awansował do stop­nia sotnika. Zbiegło się to z przewrotem w Chinach, gdzie obalono dynastię Cin i wprowa­dzono republikę. Równocześnie odzyskała niepod­ległość Mongolia. Nowy rząd w Pekinie nie zamie­rzał jednak zrezygnować ze swej północnej prowin­cji i rozpoczął działania wojenne. Rosja zaś – zain­teresowana osłabieniem Chin – udzieliła wsparcia w zorganizowaniu mongolskiej szkoły wojskowej w Ugrze (dzisiejsze Ułan Bator), dostarczając instruktorów i doradców. Ungern-Sternberg zapałał chęcią, aby zostać jednym z nich.

W sierpniu 1913 roku Aleksiej Burdukow, przed­stawiciel sybirskiej firmy handlującej czym się da, zetknął się z osobliwie wyglądającym człowiekiem. „Był szczupły – wspominał Burdukow – obszarpany, niechlujny, obrośnięty żółtawym zarostem, z wypłowia­łymi i nieruchomymi oczami maniaka. Z wyglądu mógł mieć około trzydziestu lat […] jego mundur był niezwy­kle brudny, spodnie przetarte, dziurawe cholewy. Z bo­ku wisiała szabla, u pasa rewolwer, karabin zaś kazał wieść swojemu ułaczi [przewodnik – aut.], juki miał puste, z siodła zwisał tylko podróżny brezentowy worek, w którym było tylko jakieś zawiniątko. Z pisma, które przedstawił, wynikało, że nazywa się Roman Ungern-Sternberg i podąża na zachód w poszukiwa­niu śmiałych czynów”. Zwierzył się Burdukowowi, że zamierza przyłączyć się do oddziału Dambi-Dżamcan-Lamy, owianego legendą eksmnicha i partyzan­ta mongolskiego, i razem z nim gromić Chińczyków. Wkrótce jednak zmienił plany i na powrót zaciągnął się w szeregi Kozaków zabajkalskich. W końcu 1913 roku Rosja porozumiała się z Chi­nami, w wyniku czego Mongolia Wewnętrzna – pozostając pod protektoratem Państwa Środka – otrzymała autonomię. Krótko potem Rosjanie schwytali Dżamcan-Lamę i wywieźli do największego więzienia – na Syberię. W związku z tym działania wojenne w Mongolii wygasły, a nasz bohater (for­malnie w rezerwie) powrócił do Rewla.


W 1914 roku Ungern-Sternberga powołano do służby w jednym z pułków 2. armii gen. Aleksan­dra Samsonowa, tego samego, który wkrótce zawini straszliwą klęską z Niemcami pod Tannenbergiem. W sierpniu podczas operacji w Prusach Wschodnich Ungern-Sternberg został ranny i ode­słany na tyły. W następnym roku objął dowództwo nad sotnią w 1. Nerczyńskim Pułku 10. Dywizji Ussuryjskiej i – jak niegdyś w Daurii – jego mun­dur przyozdobiły żółte pagony i lampasy charakte­ryzujące Kozaków zabajkalskich. W latach 1915–1917 dowodzona przez gen. Krymowa dywi­zja stoczyła wiele ciężkich walk na froncie południowo-zachodnim, sam zaś Ungern-Sternberg dokonał wprost niezwykłych czynów. To wtedy właśnie jego nazwisko stało się głośne, a przeszłym i teraźniejszym dokonaniom zaczęło towarzyszyć mnóstwo legend. W gawędach przedstawiany był niczym fantom, który po zapuszczeniu się na tyły Austriaków potrafił tam operować całymi tygodnia­mi, naprowadzając ogień rosyjskiej artylerii.

Zazwyczaj z legendami jest jak z obfitym listo­wiem, które nadmiernie bujnie obrastając pień rośliny, nie pozwala orzec o jej rzeczywistych roz­miarach. W czasie walk na froncie południowo-zachodnim Ungern-Sternberg został czterokrotnie ranny i odznaczony Krzyżem Georgijewskim oraz Orderem Św. Anny III Stopnia. Jeden z krewnych barona zapamiętał, że „jego listy z frontu przypomina­ły pieśni trubadura Bertrana de Born, dysząc bezgra­niczną brawurą i upojeniem niebezpieczeństwem. On kochał wojnę, jak drudzy kochają karty, wino i kobiety”. Towarzysze broni, obserwujący go w czasie walki, wspominali, że zachowywał się jak pijany lub luna­tyk, z zastygłymi oczyma, skakał i wiercił się w sio­dle. Efektem odwagi, prócz ran i odznaczeń, był również awans: w 1917 roku został esaułem.

Nowo kreowanemu esaułowi dowództwo udzie­liło urlopu i wysłało do Piotrogrodu. Niestety, jego podróż zakończyła się w Tarnopolu, gdzie pijany Ungern-Sternberg pobił adiutanta komendanta miasta, który odmówił mu zakwaterowania. Roman dość prozaicznie zapamiętał ów incydent – zwierzając się swojemu kuzynowi Ernestowi stwier­dził: „wybiłem parę zębów pewnemu bezczelnemu chorążemu”. Za ten czyn groziły mu nawet trzy lata więzienia. Jednak dzięki wydatnemu wstawiennic­twu jego niedawnego dowódcy gen. Piotra Wrangla cała sprawa uszła mu niemal płazem: został zwol­niony do rezerwy i powrócił do Rewla.

W sierpniu 1917 roku głównodowodzący Armii Rosyjskiej gen. Ławr Korniłow postanowił przejąć władzę w Rosji. Według planu kluczem do osią­gnięcia sukcesu miało być zajęcie Piotrogrodu, a niepoślednią rolę miała w nim odegrać Dywizja Ussuryjska. Eszelony dywizyjne, zmierzając do stolicy, zatrzymały się w Rewlu i tam do towarzyszy dołączył Roman. Niestety, operacja Korniłowa poniosła fiasko, a wkrótce miary nieszczęść dopeł­niła bolszewicka rewolta w Piotrogrodzie. Wydarze­nia te spowodowały, że znaczna część oficerów-ussuryjców, obawiając się represji, zaczęła przyłą­czać się do oddziałów, których dowódcy zamierza­li podjąć walkę z czerwonym kataklizmem. Na czele jednego z nich – w nim znalazł się Roman – stanął Kozak zabajkalski Grigorij Siemienow.

Na przełomie 1917/18 roku obaj znaleźli się na Syberii, gdzie wkrótce miała się rozstrzygnąć kwe­stia przywództwa nad tamtejszymi siłami antybolszewickimi. Kandydatów było dwóch: admirał Aleksander Kołczak oraz „ataman” Siemienow. I choć obu popierali Japończycy, których korpus ekspedycyjny operował na Dalekim Wschodzie, zwyciężył ten pierwszy, któremu zdał swoją władzę wojskową sprawujący pieczę nad Wschodniochińską Linią Kolejową gen. Dmitrij Horwat. Najwyraźniej Horwatowi bardziej przypadły do gustu talenty dyplomatyczne Kołczaka niż oddziały, którymi dys­ponował Siemienow, i o których zwykł się wyrażać nie inaczej jak „chamy” i „banda”. Z czasem jednak drogi „atamana” i Kołczaka rozejdą się.

Siemienow powierzył Ungern-Sternbergowi funkcję komendanta Hajłary, stanicy położonej na trasie kolejowej. Roman dysponował tam ośmiusetosobową brygadą składającą się Characzynów, najdzikszego i najbitniejszego plemienia w Mongo­lii Wewnętrznej. Sytuacja uległa zmianie we wrze­śniu 1918 roku, kiedy czescy legioniści gen. Rudol­fa Gajdy i syberyjscy ochotnicy gen. Anatolija Piepieliajewa, chcąc połączyć się z oddziałami admirała, zdali Czytę Siemienowowi. Równocześnie „ataman” polecił Ungern-Sternbergowi zająć Daurię, w której baron rozpoczął formowanie swojej „dywizji”.

Formacja ta, początkowo nazywana Korpusem Tubylczym, ostatecznie przyjęła nazwę Dywizji Azjatyckiej. W tym czasie jej dowódca, dysponując nieograniczoną władzą, zachowywał się jak praw­dziwy feudał: miejscowy fort stał się zamkiem, garnizon osobistą drużyną, a mieszkańcy przystanicznej osady poddanymi, których nagradzał i… mordował (bywało, że piekł na rożnie). W podob­ny sposób sprawował pieczę nad odcinkiem jedy­nej trasy kolejowej w tym regionie – jego żołnierze niemiłosiernie grabili składy kolejowe. W związku z tym naciskany Siemienow nasłał na swojego druha i powiernika komisję, która miała zweryfiko­wać plotki o jego nadużyciach. Ponoć zaraz po jej przybyciu do Daurii Ungern-Sternberg miał szcze­rze poinformować rewizorów o grożącym im niebezpieczeństwie, gdyby na serio chcieli realizo­wać cel swojej misji: „Panowie, ryzykujecie nadzia­niem się na dzidy Dzikiej Dywizji!” – prawdopodobnie na tym zakończyła się ich misja.

Tymczasem jesień 1918 roku w Czycie przebie­gała w rytmie nieustannych bankietów i balów. W czytyjskim życiu towarzyskim prym wiodła kochanka Siemienowa, niejaka Maria, którą zawist­ni i złośliwi nazywali „atamanką Maszą”. Najpraw­dopodobniej wywodziła się z kręgu syberyjskiego show-businessu, przed którym zasadnie przestrze­gał swoich oficerów w 1913 roku znany nam już gen. Budberg. Miała niezwykły wpływ nie tylko na Siemienowa, ale i na niemal cały jego korpus oficer­ski, płacąc za oficerów nawet długi karciane.

Warto dodać, że mniej więcej w tym czasie Ungern-Sternberg – również jeśli chodzi o kobiety – stał się abstynentem. Umartwienie było związane ze stopniowym realizowaniem idei założenia Zako­nu Rycerzy Buddystów. Sam wiecznie trzeźwy, nie tolerował pijaństwa wśród swoich żołnierzy. Do tego wszystkiego doszedł jego niezwykły image. Aleksandra Greinera, korespondenta jednej z ame­rykańskich gazet, poraziła w Daurii szczególnie jego poza i kostium: „Przede mną ukazała się osobli­wość – wspominał. – Na stole po prostu siedział czło­wiek z długimi, rudymi wąsami i maleńką szpiczastą bródką, w jedwabnej mongolskiej czapce na głowie i na­rodowym mongolskim płaszczu. Na ramionach miał złote epolety rosyjskiego generała z literami A. S., co oznaczało „Ataman Siemienow” [Siemienow mia­nował Ungern-Sternberga generałem-majorem w li­stopadzie 1918 roku – aut.]”. Faktycznie w tamtym czasie Roman zwrócił się w stronę buddyzmu i idei panazjatyckiej. Wierzył, że ład na świecie może zapanować tylko po upadku zgniłej, burżuazyjnej kultury zachodniej, która przez wieki była zdolna tylko do wojen i zniszczenia, a współcześnie zainfe­kowała świat wirusem bolszewizmu. I wcale nie za­mierzał czekać na jej upadek: z Zakonem Rycerzy Buddystów jako orężem i na czele zastępów Mon­gołów miał podążyć na Zachód, aby przyspieszyć zgon. Na razie podjął nieubłaganą walkę z bolszewizmem, po którego pokonaniu chciał przywrócić na tron Mikołaja II. Warto dodać, że bolszewicy za­mordowali cara w połowie lipca, jednak niebawem po Rosji zaczęły krążyć uporczywe plotki, jakoby udało mu się uniknąć zagłady.

W oczach barona każdy mógł być zdrajcą, nie­wielu zaś zasługiwało na zaufanie. Tymi w jego oto­czeniu byli oficerowie służby kontrwywiadowczej, zarazem siepacze. Najważniejszy z nich Leonid Sipajło vel Sipajłow (polski pisarz Antoni Ferdy­nand Ossendowski zapamiętał go jako człowieka „z głową podobną do siodła”), komendant Urgi (obecnie Ułan Bator, stolica Mongolii) – po jej opanowaniu przez wojska Ungern-Sternberga 4 lutego 1921 roku – i szef ungernowskiego kontr­wywiadu, odznaczał się katowsko-demoniczną powierzchownością. Ossendowski wspominał, że „była to najbardziej ponura osobistość na krwawym tle epopei mongolskiej z r. 1921. […] Stale zdenerwowa­ny, podniecony, ustawicznie zżymający się od wewnętrz­nych bólów nerwowych, mówił szalenie szybko, krztu­sząc się i prychając śliną. […] Był to typ psychicznie chory […]”. Nawet baron czuł do niego odrazę i naj­dziwniejsze w tym wszystkim było to, że wcale nie był skłonny do usunięcia go ze swojego otoczenia, co więcej – uczynił go zausznikiem. Ossendowski rozszyfrował, że cały ten układ był wynikiem wykorzystywanej przez „siodłogłowego” potwora zabobonności barona: Sipajło najął ponoć jakiegoś szamana, który przepowiedział Ungernowi śmierć, gdyby pozbył się swojego komendanta Urgi. Na „białej” Syberii było 11 znanych katowni, w któ­rych odbieranie ludzkiego życia przybrało formę niemal inżynierii śmierci. Jednak ta w Daurii, za sprawą takich hien jak Sipajło, mroczną sławą wielekroć przerosła pozostałe.

16 sierpnia 1919 roku nastąpiło arcyważne dla Ungern-Sternberga wydarzenie: w wieku 34 lat wstąpił w swój pierwszy i ostatni związek małżeń­ski; wybranką była księżniczka mandżurska, która po przejściu na prawosławie przyjęła imię Jelena Pawłowna. Oczywiście małżeństwo było wynikiem chłodnej kalkulacji (kilka miesięcy później, gdy sta­nie się niepotrzebna, Roman odeśle ją do ojca). Wobec nieustannego słabnięcia pozycji Siemie­nowa i postępów bolszewików Ungern-Sternberg zamierzał przenieść się do Mongolii i zostać tamtej­szym feudałem. Żona, w której żyłach płynęła ksią­żęca krew, była doskonałym narzędziem do urzeczywistnienia tego celu. Na początku 1920 roku, w wyniku zdrady, Kołczak został odsunięty od władzy i zmuszony do zrzeknięcia się tytułu wielkorządcy Rosji. Eskortują­cy admirała żołnierze czescy, podlegający francu­skiemu generałowi Maurice`owi Janinowi, mieli odstawić go do Władywostoku, gdzie stacjonowały wojska alianc­kie. Tymczasem na stacji kolejowej pod Irkuckiem, dogadując się z miejscowymi bolszewikami oraz eserowcami, zdradzili i wydali Kołczaka w ręce CzeKi. Miesiąc później, na rozkaz Lenina, został rozstrzelany. W październiku „czerwoni” rozbili siły Siemienowa, który wycofał się do Mandżurii.

W tym czasie baron znajdował się już w okoli­cach Urgi i ostrzeliwał z góry Bogdo-uł stacjonują­cy tam trzynastotysięczny chiński garnizon gen. Go Sunlina. Baron zamierzał nie tylko wyzwolić spod „żółtego jarzma” stolicę Gałgi, ale również uwolnić internowanego żywego Buddę,  czyli Bogdo-Gegena,  głowę  Kościoła  lamaickiego  w  Mongolii i – do czasu chińskiej okupacji – jej świeckiego władcę. Jednak dwie próby zajęcia miasta sztur­mem nie powiodły się i przed Dywizją Azjatycką stanęło widmo  rozpadu. Trzeci szturm Urgi został więc sta­rannie przygotowany: baron ścią­gnął do pomocy mongolską jaz­dę, z księciem Dżambalonem na czele, oraz rozpuszczał fałszywe pogłoski co do liczebności swo­ich oddziałów. Wieść niosła, że do ataku miały przystąpić trzynastotysięczne zastępy, gdy w rzeczywistości wszystko, czym dysponował, to 3,5 tys. żołnierzy. Jednak majstersztykiem było wykradzenie żywego Buddy z jego zimowej rezydencji w Urdze. Kampania przekonywania Chińczyków o wszechobecności wroga – ponoć stoki Bogdo-ułu nieustannie rozświetlane były ogniskami koczujących tam żoł­nierzy barona, którzy o zmroku wyli niczym wilki – odniosła skutek: w garnizonie doszło do sporu pomiędzy jego komendantem gen. Go Sunlinem – optującym za ewakuacją żołnierzy – a namiestni­kiem z ramienia Pekinu Cze I, który stawiał na dal­szy opór. 1 lutego 1921 roku, po wielkiej awantu­rze, Go Sunlin wsiadł do automobilu i w towarzy­stwie eskorty opuścił miasto. Wkrótce podążyła za nim większa część garnizonu. Następnego dnia Dywizja Azjatycka podjęła szturm Urgi, którą – w jego trakcie – opuścili pozostali żołnierze chińscy z Cze I na czele. Dwa dni później Ungern-Sternberg zajął stolicę Gałgi i według przyrzeczenia danego przed szturmem pozwolił podkomendnym przez trzy dni grabić miasto.

Po tym zwycięstwie Ungern-Sternberg otrzymał tytuł cin-wana oraz najwyższy chański jako ten, „co odrodził państwo”, przysługujący tylko potomkom Czyngis-Chana. Mniej więcej w tym czasie w mon­golskim mechanizmie zaczęli majstrować bolszewi­cy, dla których – w myśl doktryny o eksporcie komunizmu – opanowanie Mongolii było etapem do przeniesienia rewolucji do Tybetu i Indii.

W czasie gdy Urga znajdowała się rękach Dywi­zji Azjatyckiej, pojawiły się plotki o skarbach, które rzekomo zgromadził Ungern. Do dziś wszyscy żąd­ni sensacji przyjmują tę – w rzeczy samej nie spraw­dzoną – informację i zastanawiają się, gdzie baron mógł go ukryć.

W styczniu 1921 roku w Gałdze pojawił się wy­szkolony przez Rosjan mongolski komunista Suche-Bator wraz z czterystuosobowym oddziałem. l marca w Troickosawsku (rosyjska część przedzie­lonego granicą miasta Kjachta) odbył się „zjazd” utworzonej tu „partii narodowej”. Następnej nocy oddziały Suche-Batora wdarły się do mongolskiej części miasta, gdzie na­stępnego dnia, po wypędzeniu chiń­skiego garnizonu, „rząd” czerwonej Mongolii zwrócił się o pomoc do władz Rosji sowieckiej. W takiej sytuacji Ungern-Sternberg posta­nowił zaatakować Suche-Batora, zanim nadejdzie pomoc z Rosji. Plan przewidywał uderzenie z Urgi na północ dwiema głównymi gru­pami.  Pierwsza pod dowództwem generała-majora Borysa Rezuchina, podążając wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Selengi, miała przekroczyć granicę i skierować się w okolice jeziora Bajkał; druga, Ungern-Sternberga, podążając wzdłuż rzeki Orchon, miała opa­nować Troickosawsk i Kjachtę i dalej rozwijać ude­rzenie na Wierchnieudińsk. Ich siły liczyły ok. 3,5 tys. żołnierzy. Pozostałe oddziały „białych” (Kajgorodowa, Kazagrandiego, Kazancewa i Szubina – w sumie 700 żołnierzy) miały wzniecić antybolszewickie powstania na zachodzie: w okolicach Irkucka, u źródeł Jenisieju i u podnó­ży Ałtaju w okolicach Bijska. Ich przeciwnikiem, prócz nielicznych oddziałów partyzanckich bolsze­wików, były części 5. Armii, z których najsilniejszą stanowiła 35. dywizja (8 tys. żołnierzy),   oraz Srieteńska Brygada Piechoty Wojsk Republiki Dale­kowschodniej.

Operacja rozpoczęła się 21 maja i dość szybko oddziały dywersyjne zostały wyparte z powrotem do Mongolii. Wkrótce po przekroczeniu granicy również Rezuchin napotkał zdecydowany opór. Oto trzy pułki piechoty z silną baterią artylerii oraz pułk kawalerii 35. dywizji (dowodził nim Kon­stanty Rokossowski) zmusiły go do odwrotu.

Tymczasem dowodzący awangardą dywizji baro­na książę Bajar-gun, nie czekając na przybycie głównych sił, podjął próbę zdobycia kjachtyńskiego przedmieścia Majmaczenu. Zaniechanie działań wywiadowczych i beztroska szarża kawalerii dopro­wadziły do klęski: jeźdźcy księcia zostali rozprosze­ni, a on sam, ranny, dostał się do niewoli. W wyni­ku tej nieostrożności baron zrezygnował ze sztur­mu Kjachty i na trzy dni zaszył się w lasach na wschód od miasta. W tym czasie w okolicę ścią­gnęła 35. dywizja i Srieteńska Brygada Piechoty. Sytuacja stała się krytyczna: wokół Dywizji Azjatyc­kiej powoli zaciskała się pętla okrążenia, a sytuację pogarszał fakt, że w terenie górzystym konnica Ungern-Sternberga nie była w stanie zneutralizo­wać artylerii przeciwnika. Podczas uporczywych prób wyjścia z matni formacja barona uległa rozpa­dowi i demoralizacji. Jednak nastąpił nieoczekiwa­ny zwrot: oto dowódcy sowieccy, dysponując jedy­nie przestarzałymi mapami, popełnili błąd i pozwo­lili resztkom przeciwnika wydostać się z okrążenia. Wkrótce też doszło do połączenia grupy Rezuchina z siłami Ungern-Sternberga i okazało się, że oddział – rozło­żony na zachodnim brzegu rzeki Selengi, nieopodal klasztoru Achaj-Gun – liczył 2,5 tys. żołnierzy. W obliczu narastającej dezercji Ungern-Sternberg zaostrzył dyscyplinę: księcia Pancuk-guna, który odmówił objęcia komendy po Bajar-gunie, kazał zakopać żywcem; student Engelgardt-Jezierski, oskarżony przez Sipajłę o konszachty z bolszewika­mi, został spalony żywcem w stogu siana. Sparali­żowani strachem oficerowie zawiązali spisek z za­miarem pozbycia się barona. W końcu miarę przebrała jego decyzja o marszu z powrotem na południe, ku… Tybetowi. Pomysł był tak fanta­styczny, że aż absurdalny. Oto przed jego żołnierza­mi stanęła wizja morderczego marszu najpierw przez Mongolię, później przez piaski pustyni Gobi i w końcu przez niedostępne Himalaje.

20 sierpnia, gdzieś w okolicy źródeł Selengi, został zastrzelony przez jednego z oficerów prowa­dzący awangardę Rezuchin. Wieczorem następne­go dnia bunt w objął już całą dywizję. Jednak początkowo nie wszystko szło po myśli spiskow­ców: oficer strzelający do Ungern-Sternberga chy­bił, a w panującym chaosie szybko okazało się, że większa część dywizji po prostu się rozpierzchła. Baron, otrząsnąwszy się z szoku, z pozostałym mu jeszcze szwadronem mongolskim podążył za ucie­kinierami. Nie ujechał jednak daleko: książę Sujdun-gun, dowodzący Mongołami, kazał go spę­tać i pozostawić w jurcie na pastwę bolszewików. Osobliwe jednak było odnalezienie Ungern-Stern­berga przez podjazd 35. dywizji. Ponoć żołnierze bolszewiccy usłyszawszy, że mają do czynienia z sa­mym dowódcą Dywizji Azjatyckiej, rzucili się do ucieczki. Żarty żartami, ale baron cieszył się tak zło­wrogą sławą w tej części Azji, że istotnie jego na­zwisko, wypowiedziane do tego przez niego same­go charakterystycznym basem à la gen. Aleksandr Lebiedź, mogło spowodować tak nerwową reakcję.

Bolszewicy zamierzali osądzić Ungern-Sternberga, organi­zując mu proces pokazowy. Przewieziono go naj­pierw do Irkucka, gdzie w obroty wzięła go tamtej­sza CzeKa. Nie zastosowano żadnych tortur, być może dlatego, że wykazał się niebywałą wprost chęcią do rozmów ze śledczymi. Sądzono go nie w Irkucku, lecz w Nowonikołajewsku, ówcześnie oficjalnej stolicy Syberii. Rozprawa rozpoczęła się w samo południe 15 września 1921 roku, w bu­dynku miejscowego teatru Sosnowka. Oskarżono go o działalność na rzecz Japonii, co miało się wyrażać w chęci stworzenia przez barona „państwa środkowoazjatyckiego”; o działalność zbrojną przeciw władzy sowieckiej w celu restauracji dyna­stii Romanowów; o terror i zbrodnie. Jak napisał w swoim reportażu Iwan Majski (niedawny mienszewik i członek rządu samarskiego, a w przyszło­ści poseł radziecki w Londynie), zamieszczonym w „Sowietskoj Sybiri”, baron był „wysoki i szczupły, jasnowłosy, z czubkiem na głowie. Miał rudą bródkę i duże wąsy. Odziany był w żółty, mocno przetarty i poszarpany chałat z generalskimi pagonami, który na nim prawie wisiał. Na piersi Krzyż Georgijewski [odznaczenie to nosił nieustannie i później mó­wiono, że w noc przed śmiercią złamał je zębami, aby nikomu się nie dostało jako trofeum – aut.], na nogach – przewiązane rzemieniami mongołskie iczigi”. Sam proces, mimo licznej gawiedzi i żurnalistów, przebiegł raczej w sennej atmosferze. Ungern-Sternberg, z wyjątkiem zarzutu o współpracę z Japończykami, przyznał się do wszystkiego, a na pytania prokuratora odpowiadał oszczędnie i zdawkowo, tak jednak, aby brzmiało to zrozumia­le i godnie. Kończąc pierwsze posiedzenie, prowa­dzący zwrócił się do oskarżonego: „Obywatelu Ungern, przysługuje wam ostatnie słowo”. Na co ten odparł: „Nie mam nic do powiedzenia”. Po krótkiej przerwie, o godzinie 17, sąd zebrał się ponownie. Piętnaście minut później ogłoszono wyrok: baron został uznany za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów i skazany na śmierć. Tego samego dnia został rozstrzelany. W tych okolicznościach była to śmierć honorowa. Inny los spotkał natomiast Siemienowa (tego Sowieci pochwycili w 1945 roku w pobliżu granicy radziecko-mandżurskiej, gdy przez podejrzaną niefrasobliwość swojego pilota wylądował po niewłaściwej stronie) i wielu innych „białych” dowódców, niegodnie zgładzo­nych w katowniach NKWD – powieszonych na strunie fortepianowej lub uśmierconych strzałem w potylicę.

Najpewniej rację miał gen. Wrangel, który tak scharakteryzował Ungern-Sternberga: „Był człowie­kiem pełnym sprzeczności: niewątpliwa inteligencja, oryginalny, wnikliwy umysł, a jednocześnie zdumiewa­jący brak kultury i niezwykłe ciasne horyzonty, zaska­kująca nieśmiałość i wręcz dzikość, a jednocześnie szaleńcze porywy i nieokiełznana zapalczywość, niepo­hamowana rozrzutność i zadziwiający brak wymagań, jeśli chodzi o podstawowe wygody. Taki typ musiał się znaleźć w swoim żywiole w warunkach prawdziwej rosyjskiej „smuty”. W czasie trwania owego zamętu nie mógł, przynajmniej na jakiś czas, nie wypłynąć na grzbiecie fali, by wraz z ustaniem zamętu równie nieuchronnie zniknąć”.

Opr. TB

fot. Baron Roman Ungern von Sternberg, zdjęcie wykonane w niewoli bolszewickiej w 1921 roku

Podziel się tym z innymi. Udostępnij na:

Powiązane wiadomości:

Zapomniani 9 maja
Tagi: Biali bolszewicy I wojna światowa Kołczak Korniłow Mongolia Rokossowski Rosja Rosja radziecka Siemienow Syberia Ungern-Sternberg wojna domowa w Rosji Wrangel
  • Tags
  • Biali
  • bolszewicy
  • I wojna światowa
  • Kołczak
  • Korniłow
  • Mongolia
  • Rokossowski
  • Rosja
  • Rosja radziecka
  • Siemienow
  • Syberia
  • Ungern-Sternberg
  • wojna domowa w Rosji
  • Wrangel

1 komentarz

  1. tagore
    17 czerwca 2019 o 08:08 Odpowiedz ↓

    Z tym Kaganem coś wspólnego ma “Cagan Tołogoj” z Polski.

Dodaj komentarz Anuluj

Najczęściej czytane
Rosyjscy turyści pobili polskiego misia

Rosyjscy turyści pobili polskiego misia

Nowy film Nawalnego o tajnym pałacu Putina. Stoi na posiadłości 39 razy większej niż Monako i 159 razy większej niż Watykan (WIDEO)

Nowy film Nawalnego o tajnym pałacu Putina. Stoi na posiadłości 39 razy większej niż Monako i 159 razy większej niż Watykan (WIDEO)

Historia kawy dzieli narody: Jerzy Franciszek, Georg Franz, a może Ю́рій-Франц? Kulczyckiego wszyscy chcą

Historia kawy dzieli narody: Jerzy Franciszek, Georg Franz, a może Ю́рій-Франц? Kulczyckiego wszyscy chcą

MSZ Rosji przedstawia Białystok jako część ZSRS

MSZ Rosji przedstawia Białystok jako część ZSRS

Niemiecki szef rady dyrektorów Rosnieftu: Polska i Węgry coraz bardziej autorytarne, NATO okrąża Rosję, Europa powinna stawić czoła USA

Niemiecki szef rady dyrektorów Rosnieftu: Polska i Węgry coraz bardziej autorytarne, NATO okrąża Rosję, Europa powinna stawić czoła USA

Andrzej Pisalnik specjalnie dla Kresy24.pl: Konflikt Łukaszenki z chrześcijanami

Andrzej Pisalnik specjalnie dla Kresy24.pl: Konflikt Łukaszenki z chrześcijanami

Wyciekły nagrania, na których słychać jak wiceszef białoruskiego MSW każe okaleczać i zabijać protestujących

Wyciekły nagrania, na których słychać jak wiceszef białoruskiego MSW każe okaleczać i zabijać protestujących

Litwa nie spełni prośby białoruskiej opozycji - w sprawie kluczowej dla kształtowania samoświadomości Białorusinów

Litwa nie spełni prośby białoruskiej opozycji - w sprawie kluczowej dla kształtowania samoświadomości Białorusinów

Polski biegun ciepła i Okopy Świętej Trójcy (Fragment książki Tomasza Grzywaczewskiego "Wymazana granica. Śladami II Rzeczpospolitej")

Polski biegun ciepła i Okopy Świętej Trójcy (Fragment książki Tomasza Grzywaczewskiego "Wymazana granica. Śladami II Rzeczpospolitej")

Putin w niebieskich slipkach (WIDEO)

Putin w niebieskich slipkach (WIDEO)

Najnowsze
23 Sty
Azja i Zakaukazie

Dantejskie sceny w rosyjskich miastach. Rekordowa liczba zatrzymanych, ludzie obrzucają policję gradem śnieżek. Funkcjonariusz kopie kobietę w brzuch (WIDEO)

23 Sty
Bez komentarza

Znany rosyjski reżyser teatralny Iwan Wyrypajew protestuje pod ambasadą Rosji w Warszawie

23 Sty
Azja i Zakaukazie

Ludzie wyszli na ulice rosyjskich miast w obronie Nawalnego. Są już pierwsze zatrzymania (WIDEO)

23 Sty
Historyczne Kalendarium Kresowe

23 stycznia w Historii Kresów

22 Sty
Rosja

Podczas zbliżającej się sesji Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy nie zajmie się naruszaniem praw człowieka na Krymie

22 Sty
Bez komentarza

Powstanie styczniowe – największe z powstań (NASZ FILM)

22 Sty
Rosja

Mer Moskwy wezwał, by nie brać udziału w sobotniej demonstracji, bo koronawirus

Publikacje wyrażają jedynie poglądy autora/ów i nie mogą być utożsamiane z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

© Kresy24.pl 2018. Wszelkie Prawa Zastrzeżone.  Kontakt | Polityka prywatności
Produkcja: Fundacja Wolność i Demokracja

Drogi Użytkowniku,

w związku z obowiązywaniem Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) przypominamy podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszej strony. Zamykając ten komunikat (kliknięcie w przycisk "Przejdź do serwisu") oświadczasz, że zapoznałeś się z treścią Polityki Prywatności i zgadzasz się na wskazane w wymienionym dokumencie działania.

Przejdź do serwisu