Białoruskie regiony się wyludniają, a ich sytuacja gospodarcza sięga dna. Przedsiębiorstwa państwowe generują straty, dochody mieszkańców są niskie, a samorząd nie istnieje, odnotowuje na łamach Rzeczpospolitej Iwona Trusewicz.
Autorka powołuje się na opinię ekonomisty Siergieja Czałego, który źródła katastrofalnej sytuacji wielu białoruskich regionów upatruje w bankructwie systemu gospodarki państwowej.
– Przedstawiciel jednego z lokalnych organów władzy wyjaśnił mi kiedyś, jak powstaje zaklęty krąg w rozwoju gospodarczym regionów. Krótko: produkujemy wciąż te same sowieckie towary, tracące konkurencyjność i przywiązane do jednego rynku, a co za tym idzie bardzo mocno od niego zależące.
W rozmowie z gazetą „Jeżedniewnik”, ekonomista konstatuje, że szereg przedsiębiorstw odnotowuje straty, bankrutuje, a ludzie wyjeżdżają z takiego regionu, skutkiem czego siła nabywcza w regionie maleje.
Migracje z białoruskiej prowincji wywołują ciąg negatywnych zjawisk: spadek konsumpcji wewnętrznej, brak perspektyw dla biznesu (nie ma komu sprzedawać, dla kogo produkować). Brakuje też pracowników
Dodaj komentarz