„11 sierpnia 1937 roku rozpoczęła się tzw. akcja polska. Miała czysto narodowy charakter – mordowano ludzi pochodzenia polskiego. W tym ludobójstwie zginęło około 200 tysięcy naszych rodaków, tysiące wysiedlono, część z nich po prostu nie przeżyła wywózek. Federacja Rosyjska, spadkobierczyni ZSRS, ani nie przyjmuje prawdy o tej okrutnej zbrodni, ani nie pozwala jej badać, upamiętniać, czcią otacza jej wykonawców, dzisiejsze jej służby nawiązują tradycją do formacji, które wycinały w pień Polaków. U nas na ten temat panuje cisza. Nie oburzamy się, nie grozimy, nie potępiamy. Przeciwnie – jakbyśmy o tym nie wiedzieli” – pisze na portalu Niezalezna.pl Katarzyna Gójska.
Publicystka podkreśla, że „dyskusja nad zagładą Kresów, jaka toczy się intensywnie dopiero od kilku lat, zdaje się zmierzać na fałszywe tory.”
Jej zdaniem, ta właśnie dyskusja „Sprowadzana jest (…) do tematu ludobójczej zbrodni dokonanej na naszych rodakach przez ukraińskich nacjonalistów, jakby to dramatyczne wydarzenie było początkiem końca kresowego świata, jakby nie było innych równych mu nieszczęść, które spadły na Polaków na Wschodzie.”
Przypomina w tym kontekście propozycję ustanowienia dniem pamięci o zagładzie Kresów 11 lipca, czyli rocznicy tzw. krwawej niedzieli, od której, jak się symbolicznie przyjmuje, rozpoczęła się rzeź wołyńska.
„Do rangi problemu w relacjach międzynarodowych urasta niechęć Ukraińców do przyznania prawdy o akcjach UPA wobec obywateli RP narodowości polskiej. Dlaczego o tym piszę? Bynajmniej nie dlatego, by umniejszać tragedię, do jakiej doszło przeszło 70 lat temu na Wołyniu i innych ziemiach II Rzeczypospolitej. Ale by pokazać, iż zaczynamy działać wybiórczo – zażarcie walczyć o prawdę na temat jednych wydarzeń (i dobrze), a milczeć na temat innych, choć ani nie były mniej okrutne, ani nie pochłonęły mniej ofiar – nawet przeciwnie. Inny był tylko sprawca – Związek Sowiecki.” – pisze Gójska.
„Uczynienie z ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców głównego punktu zagłady Kresów jest fałszowaniem historii, a nie przywracaniem prawdy. Jest też oznaką słabości naszego państwa, które z pełnym impetem żąda ekspiacji od spadkobiercy morderców, który jest dziś słabszy i na atakowaniu którego różne formacje mogą zyskać kilka politycznych punktów. Przyznam, iż ten drugi aspekt budzi odrazę – politycy Kukiza, PSL, SLD wiedzą, że rodziny ofiar ludobójstwa ukraińskiego są dziś znaczącą grupą wyborców, których głosy mogą przesądzić o ich obecności w parlamencie. Żerują więc bez opamiętania na ich jakże słusznym poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości. W ramach tzw. akcji polskiej komuniści zlikwidowali całą społeczność. Nie ma dziś w Polsce grupy potomków, którzy upomnieliby się o prawdę o ich losie, a tym samym nie ma wyborców żywo zainteresowanych tym tematem. Poza tym sprawa dotyczy Federacji Rosyjskiej, a zdecydowana większość dzisiejszych politycznych orędowników jak najostrzejszych rozmów z Ukrainą traci zainteresowanie obroną prawdy, gdy w grę wchodzi interes Moskwy. ” – czytamy w tekście, który w całości można przeczytać tutaj.
O tzw. operacji polskiej NKWD można zaś przeczytać więcej między innymi tutaj, tutaj, tutaj i tutaj, a o zbrodni wołyńskiej między innymi tutaj, tutaj, tutaj i tutaj..
Oprac. MaH, Niezalezna.pl
25 komentarzy
DDt
13 marca 2018 o 08:34Baaardzo krótki komentarz:
od partnera strategicznego bezdyskusyjnie musimy wymagać znacznie więcej aniżeli od potencjalnego wroga!!!
observer48
13 marca 2018 o 09:15Oba ludobójstwa powinny być postrzegane we właściwej perspektywie. Gdyby OUN/UPA-B (frakcja Bandery) miała do dyspozycji środki Sowietów, po polskości na zachodniej Ukrainie nie pozostałby kamień na kamieniu, a na tych terenach zostaliby wymordowani nawet Ukraińcy podejrzewani o polskie korzenie wstecz do trzeciego pokolenia. Tylko uznanie ludobójstwa wołyńskiego przez władze Ukrainy może stopniowo przywrócić zaufanie między naszymi narodami.
A tak na marginesie, RoSSja jest oficjalnie uznawana za państwo wyjątkowo wrogie Polsce i polska narracja historyczna nie pozostawia najmniejszych wątpliwości co do tego, jak są postrzegane wielokrotne roSSyjskie i sowieckie ludobójstwa Polaków przez polskie rządy i Polaków.
tagore
13 marca 2018 o 09:15Zabawna manipulacja, strona rosyjska nie zaprzecza dokonanym przez siebie zbrodnią i to jest najprostsze wyjaśnienie tej sprawy.
Poza tym ,pojęcie obszaru „kresów” przesuwało się w miarę jak kolejne obszary po rozbiorach ,dzięki polityce zaborców przestawały funkcjonować w kręgu
oddziaływania polskiej kultury i pojęć społecznych IRP.W interesującym nas momencie „kresy” nie sięgały
już za Zbrucz.Autorce dedykuję ten tekst :http://vgolos.com.ua/articles/kryza_mizhmorya_abo_geopolitychni_rozdorizhzhya_serednoshidnoi_yevropy_306542.html
Bardzo sensownie koresponduje on z realną polityką
Ukrainy w stosunku do Polski.
observer48
13 marca 2018 o 09:33@tagore
Kacapskie sukinsyny nie przyznają się do ludobójstwa Polaków na terenie ZSRR w latach 1937-1939. Jak świat światem, nie był kacap, czy szkop Polakowi bratem.
Gdyby kolejnym rządom Ukrainy opadły z oczu łuski i otwarcie uznały one rzeź wołyńską jako ludobójstwo, Polacy być może wybaczyliby Ukraińcom kult Bandery, Łebedia i Szuchewycza pod warunkiem, że strona ukraińska wyraźnie i obiektywnie by oddzieliła ich zbrodniczą działalność antypolską z autentyczną walką na śmierć i życie z sowieckimi okupantami od roku 1945.
tagore
13 marca 2018 o 11:56Za czasów Jelcyna Moskwa ujawniła wiele spraw chcąc dogadać się z Polską i zyskać sojusznika w zamian za pewne „łapówki”.
observer48
13 marca 2018 o 20:11@tagore
Historia starożytna. Kacapska narracja historyczna zawróciła o 180% i powracają zaprzeczenia odpowiedzialności sowieckiej RoSSji za zbrodnię katyńską, o czystce wśród Polaków zamieszkałych na terytorium sowieckim z lat 1937-1939 nie wspominając. Żadne ze spostrzeżeń na temat RoSSji marszałka Piłsudskiego nie straciło do dzisiaj na aktualności.
Pafnucy
14 marca 2018 o 00:02Rosja przyznaje się do Katynia i zbrodni na Polakach z lat 37 i 38. Przyznaje się też do łagów i Syberii. Z dbaniem o miejsca pamięci też nie ma problemu. Są prof w Rosji którzy mówią bardzo jednoznacznie na ten temat. Nawet podkreślają że Polska za mało tym tematem się zajmuje i w Polsce za słabo się go bada.
observer48
14 marca 2018 o 13:26@Pafnucy
Ukraina też przyznaje się do Wołynia, ale go relatywizuje, podobnie zresztą, jak RoSSja swoje zbrodnie in wielokrotne ludobójstwa m.in. Polaków.
Oba państwa relatywizują swoje zbrodnie przeciwko Polsce i Polakom, ale to nie Ukraina rozbierała o okupowała przez 123 lata Rzeczpospolitę Obojga Narodów, to nie Ukraina napadła na Polskę w 1919. i 1939 r., to nie Ukraina wymordowała w sumie około miliona Polaków w latach 1937-1955 i drugie tyle deportowała na Sybir, lub do Kazachstanu, to nie Ukraina okupowała Polskę w latach 1935-1992 i wreszcie to nie Ukraina odgraża się od czasu do czasu, że zbombarduje Polskę swoimi Iskanderami uzbrojonymi w głowice nuklearne.
A tak na marginesie, to dla Polski znacznie bezpieczniejsza jest jako sąsiad nawet banderowska, ale niepodległa i suwerenna Ukraina, niż „szkopsko-kacapskie kondominium pod żydowskim zarządem powierniczym”, jak to dowcipnie określa redaktor Stanisław Michalkiewicz. A teraz, DO BUDY, kacapski trolliku, albo DO MOSKWY, szukać tam przyjaciół!
tagore
14 marca 2018 o 19:07@observer48 neobanderowska Ukraina budująca wokół siebie „Ukraiński Mir”, co już zaczęło być realizowane z aspiracjami do dominacji wojskowej w regionie na pewno nie będzie bezpiecznym sąsiadem ,a raczej skrytym wrogiem dla ,którego
nie kontrolowany przez niego projekt Trójmorza
jest nie do przyjęcia.
Alexander
13 marca 2018 o 09:29Ten tekst Katarzyny Gójskiej również jest manipulacją. O Rzezi Wołyńskiej mówi się więcej niż o Operacji Polskiej NKWD nie dlatego, że Ukraina jest słabsza od Rosji, ale dlatego, że w Polsce żyje o wiele więcej krewnych ofiar z Wołynia, a także naocznych świadków tamtej tragedii niż krewnych ofiar i świadków mordów NKWD na terenie ZSRR. Przypomnę tylko, że w przypadku Katynia było zgoła inaczej. W Polsce żyły i żyją nadal najbliżsi ofiar Katynia i dlatego na temat tej właśnie zbrodni sowieckiej od dawna mówiono najczęściej i najwięcej. O Katyniu było w Polsce głośno w oficjalnym obiegu informacyjnym dużo wcześniej niż o Rzezi Wołyńskiej.
Dzisiaj coraz więcej pisze się o Operacji Polskiej NKWD. Temat powoli dochodzi do świadomości zbiorowej Polaków i jestem przekonany, że za kilka lat będzie o tym tak samo głośno jak o Wołyniu.
Nie od razu zbudowano Kraków.
Jarema
13 marca 2018 o 10:12Ten artykuł oparty na wątłych podstawach historycznych i logicznych, które wytknęli DDt, obserwe48, tagore, miko jest w istocie ofensywą proukraińskich środowisk lobbujących na rzecz skandalicznej w treści propozycji ugody Polski i Ukrainy sformułowanej przez Klimkina. To te same środowiska, która od lat przekonywały, że banderyzmu na Ukraianie nie ma, a jeżeli jest to minimalny.
Okazało się ostatecznie, że zbrodniczy banderyzm jest częścią narracji państwa ukraińskiego. Według tych środowisk Polska powinna zaakceptować wyrosłą z obrony zbrodniczego banderyzmu wizję pojednania, tj. zrównujemy masowe ludobójstwo ukraińskie, które pochłonęło ponad 100 tys. polskich ofiar z przypadkowymi często (nie zawsze) ukraińskimi ofiarami i zapominamy o sprawcach zbrodni – UPA.
Szkoda, że zwolennicy tego pojednania nie powiedzieli, że ugoda obejmuje także zgodę Polski na odbudowę nielegalnych pomników ku czci UPA, czego Klimkin domaga się w innych wypowiedziach.
Yarg
13 marca 2018 o 11:46Ogólnie nie zgadzam się z relatywizowaniem kwestii dokonanego przez ukraińskich szowinistów ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej przez portal kresy24, ale zgadzam się pod tym względem, że wielu tych,co tak głośno krzyczy o Wołyniu jednocześnie milczy na temat Operacji Polskiej NKWD, której ofiary w zasadzie też przeżyły dwa ludobójstwa – jedno przez zabicie ich, drugie przez zapomnienie, które potęguje też mniejsza populacja krewnych tych ofiar, o ile istnieją takie wspólnoty w Polsce. Dlatego uważam, że nie powinni mieć prawa wypominać Ukraińcom ludobójstwa ci, co nie widzą problemu kultu morderców na Kremlu – trzeba być konsekwentnym, kult UPA na Ukrainie nie może być pożywką dla kremlofilii, kremlowskiej władzy również należy wypominać kult sowieckich morderców mających krew na rękach i Polaków i Rosjan i Ukraińców i innych narodów ZSRR
Pafnucy
14 marca 2018 o 00:31Piszesz o dwóch rzeczach nieporównywalnych. Rosję przecież nie traktuje się w Polsce jako „sojusznika” i „strategicznego partnera”. Podobno to wróg więc dla czego od wroga mam czegoś wymagać? Po drugie sowiety to korporacja międzynarodowa, w którym pakiet większościowy akcji posiadał naród eskimosów. Rozkaz czystki na Polakach podpisał Beria. Z niego taki Rosjanin jak z Bermana Polak. W NKWD częściej mówili w jidysz niż po rosyjsku. Oczywiście Rosja jako spadkobierca ZSRR wzięła to na siebie. W przypadku ukraińskich chachłów sprawa wygląda inaczej. Tam mordował i TORTUROWAŁ ukrainiec. Często sąsiad z którym niedawno Polak spędzał święta. Ofiarami ukraińców byli polscy lekarze, którzy ratowali im i ich matkom życie podczas porodu. Ofiarą był polski nauczyciel dzięki któremu ukrainiec umiał czytać i pisać. Sposób mordowania kobiet, dzieci i niemowląt nie ma precedensu nigdzie na świecie. Mordowanie polskich dzieci ukrywsjacych się w lasach nazywali „polowaniem na laszątka”. Jeszcze robili sobie z tego zawody. Wbijali małe dzieci na sztachety od płotu i śmiali się z tego nazywając je „orlęta”. Artykuł to odrażająca manipulacja polskich banderofili i Polaków upaińskiego pochodzenia. Oskarżanie Kukiza, że jego walka z banderyzmem jest po to żeby zyskać wyborców to zwykła potwarz. Rezuny się boją że jak Kukiz zdobędzie większy wpływ na władzę to ich banderland padnie bo już nikt im nie będzie pomagał.
Yarg
14 marca 2018 o 11:40Zgadzam się z tym, że bolszewizm był żydowski ze swej natury, jednak to współczesna władza na Kremlu, która oficjalnie nie jest komunistyczna uznaje morderców za bohaterów i ten syndrom sztokholmski występuje u dużej części populacji Rosji. Wrogość do banderyzmu i współczesnych żydoliberalnych władz Ukrainy nie może być pretekstem do widzenia przyjaciela we współczesnej neosowieckiej władzy Rosji
Darek
14 marca 2018 o 21:30Porównywalna jest cześć dla zbrodniarzy. Pomników Stalina jest tyle samo co Bandery, a ciagle stawiane są nowe. Jeżeli komunizm został im narzucony siłą to dlaczego ciągle czczą swoich katów? Niech wywalą te pomniki do muzeum jak robimy to w Polsce, a nie protestują że my usuwamy zbrodniarzy z ulic! Nie wierzę w „syndrom sztokholmski”, to cześć ruskiej świadomości tak jak banderyzm ukraińskiej. Jeżeli większość Rosjan uważa Stalina za wielkiego człowieka nie mam wiecej pytań nt. porównywania zbrodni UPA i NKWD, ten sam wiecznie żywy bandytyzm.
Nie poddajmy się relatywizacji jaką sufluje tu Pafnucy. Zamordowanie dziecka widłami budzi odrazę ale czy mordowanie przy pomocy mrozu i głodu jest bardziej „humanitarne”? To co wyprawiali bandyci w sowieckich mundurach woła o pomstę do nieba, a co gorsza nasi Bracia ginęli na zapomnianej przez Boga „nieludzkiej ziemi”. Różne strony mordowały ale byli to tacy sami bandyci i degeneraci. Każdy kto uważa siebie za patriotę powinien pomodlić się za WSZYSTKIE ofiary tych nieludzkich czasów i systemów. Trzy czyli ruski komunizm, ukraiński szowinizm i niemiecki nazizm są siebie warte!
Yarg
19 marca 2018 o 14:16Do Darka. Ja wierzę w syndrom sztokholmski, bolszewiccy zbrodniarze utrzymywali w biedzie i eksterminowali naród rosyjski, bolszewizm nie jest „ruski”, bo ruski, czy też rosyjski oznacza słowiański, czyli aryjski, a bolszewizm ze swej natury był żydowski. Rosja upadła wraz z rewolucją październikową (carska władza co prawda była absolutystyczna, ale była to pozostałość po feudalnym systemie w Europie, a w mniejszym stopniu wpływ „mongolski”). Co prawda mentalność Rosjan wobec władzy była turańska, ale w innych kwestiach kulturowych Rosja przed bolszewizmem była europejska, bolszewizm, podobnie jak amerykanizm destruktywnie wpływa na kultury rdzennych ludów europejskich. Pewnym zrywem mającym przywrócić rosyjskość Rosji była Rosyjska Armia Wyzwoleńcza gen Własowa i jak wiadomo ten zryw się nie udał.
Dzierżyński
22 marca 2018 o 13:47Do Yarg: co ty za bzdury pleciesz, a rzeź Pragi kiedy się odbyła – podpowiem, za Cara. Dzikość ruskie odziedziczyli po mongołach i tego nie idzie wymazać. Poczytaj sobie wspomnienia Piłsudskiego ze szkoły, jak to rosyjscy nauczyciele poniżali uczniów polskich czerpiąc z tego sadystyczne zadowolenie. Ostatnio zrobiono też ciekawą ankietę wśród różnych nacji i tylko ruscy na pierwszym miejscu zaznaczali, że najbardziej cenią jak inne narody się ich boją.
Generał
13 marca 2018 o 16:18Chciałbym wszystkim zwrócić uwagę że tzw Rzeź Wołyńska to pojęcie szerokie bo obejmuje nie tylko obszar Wołynia i Małopolski Wschodniej i części Zachodniej, ale także tzw Łemkowszczyznę, Lubelszczyznę, Podkarpacie itd czyli tereny które pozostały w granicach Polski, dlatego ten temat jest bardzo żywy i świadomość o nim jest większa niż o operacji NKWD. Żyją wciąż świadkowie.
józef III
13 marca 2018 o 20:47Tak to wychodzi gdy naiwna dziennikarka bierze się ideologicznie za oceny zdarzeń historycznych – po dziennikarsku, czyli z tezą a bez źródeł i ich wielorakiej oceny.
Darek
14 marca 2018 o 21:15Kilka miesiecy po tym jak sowieci „wyzwolili” kresy w 1939r sołdaci szukali mojego dziadka. Jego wina była podwójna – nie dość, że Polak to jeszcze za młodu służył w KOP. Na szczęście poza lumpenploretariatem donoszącym sowietom byli też porządni ludzie którzy go w porę ostrzegli. Źródłem tej informacji jest moja babcia . Prześladowania z lat 1939-41 są pochodną Operacji Polskiej i nikt temu nie zaprzeczy. „Wyzwoliciele” tak naprawdę byli katami znacznie groźniejszymi od Niemców, dopiero po ich ataku na sowietów dziadek mógł wyjść z ukrycia. A po operacji „Ostra Brama” „wyzwoliciele” znowu pokazali swoje prawdziwe „sojusznicze” oblicze polując na AK. Podstawowym źródłem tej wiadomości jest mój dziadek ktory ukrywał jednego oficera. Źródła sowieckich zbrodni wielu z nas ma wśród swoich krewnych!
Niestety świadkowie tej pierwszej morderczej operacji już sie nie odezwą więc skończone piiiii… z Kremla mogą łgać w zywe oczy jakoby nic nie było! Wyjątkowa bezczelność, gdyby Hitler zaatakował to bandyckie państwo w 1942r po dziadkach i innych Polakach z Kresów też zaginąłby wszelki ślad, a ja bym tu nie komentował bo nie byłoby mnie na świecie…
Łzy Matki
13 marca 2018 o 21:12To tekst propagandowy…
Bandyci zostaną bandytami a ich bandytyzm strał się wiarą i kamieniem bandyckiej państwowości.
Jak można zapomnieć gdy ktoś tańczy na Twoich grobach, kopie i bezcześci.
Mam nadzieję że śmierć tego tworu bliska.
Darek
14 marca 2018 o 21:34Tysiacletnia rzesza upoadła po kilkunastu latach. „Najwyższy stopień rozwoju ludzkości” jak prezentował siebie komunizm przetrwał 100 lat. Jeżeli bandycki szowinizm zwycięży na Ukrainie nie przetrwają nawet dekady. To samo dotyczy Federacji Rosyjskiej – kłamstwa na jakich ją budują właśnie osiągnęły punkt krytyczny i wali się na naszych oczach. Czego zyczę każdemu bez wyjątku bandyckiemu systemowi opartemu na kłamstwie i zamordyzmie. Amen.
deluxepapers.com
8 kwietnia 2018 o 22:03Ótimo internet site ! Parece muito profissional
! Sustentar o útil trabalho! https://deluxepapers.com/2016/09/13/which-model-will-be-most-appropriate-for-staffing-each-group-ethnocentric-model-polycentric-model-or-global-model-explain-your-reasoning-for-each-case/
Fox
25 kwietnia 2018 o 04:58Gujska oczekuje, że krewni ofiar Ludobójstwa Wołyńskiego zamilkną i nie będą przeszkadzać banderowskiej agenturze wciskać Polakom banderowskie kłamstwa.
Fox
25 kwietnia 2018 o 05:05A dlaczegóż to, ocieplani przez Gujską psubraty nie pozwalają Polakom poszukiwać szczątków pomordowanych Polaków?