Relacja z rozmowy z mieszkanką Nalibok p. Marią Chilicką z 06.01.2009 r.
BERMANN – żydowski nauczyciel, mieszkał przy ul. Wileńskiej
BERMAN Ryfka – córka w/w, koleżanka szkolna p. Marii
BARAN Jankiel – kolega szkolny p. Marii
BORUCH – kolega szkolny p. Marii
BIESZAŃSKI – sklep kolonialny, miał dwie córki, mieszkał na ul. Wileńskiej
GOŁDA – kupowała drób – kury dla społeczności żydowskiej, mieszkała przy ul. Wileńskiej obok p. Sadowskiej
GRAF – mieszkał na ul. Nowogródzkiej, obok rodziny Farbotków
HERC – szewc – mieszkał przy targowisku
KWARTACZ – właściciel hotelu przy ul. Wileńskiej
KAPŁUN – brakarz, pochodził z Mira
KAGAN – sklep obuwniczy przy ul. Wileńskiej
KOJFMAN Ryfka – koleżanka szkolna p. Marii
MANN – sklep cukierniczy przy ul. Wileńskiej
RUBIN – rzeźnik, ubój cielaków w zamian za skórę. Mieszkał vis-a-vis Grafa, za pocztą, na ul. Wileńskiej
SZMIDT – drogeria przy ul. Wileńskiej
SADOWSKI – sklep z materiałami przy ul. Wileńskiej
SZYMONOWICZ Ryfka – koleżanka szkolna p. Marii, posiadali sklep z materiałami przy ul. Wileńskiej
SYNAGOGA – dwóch braci, sklep i piekarnia ul. Wileńska
POŹNIAK – mieszkał koło szkoły, miał trochę ziemi i duży dom
SKLUT – sklep z wódką przy ul. Wileńskiej. Koncesję miał od Wacława Chilickiego
SKLUT – brat w/w – piwiarnia przy ul. Wileńska-Szkolna
MACHYS – mieszkał przy ul. Wileńskiej
OSZMANN (Ochmann) – piekarnia przy ul. Wileńskiej. Były dwie piekarnie – druga należała do Synagogów
BELLA – nazwisko NN, była działaczką socjalistyczną, w czasie sowieckiej okupacji – dyrektorką szpitala
KESLER – mieszkali na rogu ul. Piłsudskiego, sklepu nie mieli.
Ludność żydowska zajmowała się przeważnie handlem, ale także ogrodnictwem, pszczelarstwem i hodowlą. Rodzina p. Barana jako jedyna posiadała konie i zajmowała się pracami leśnymi – tzw. zrywki. Niektórzy hodowali krowy, wielu drób – przeważnie gęsi. W aptece p. Sosnowskiego z Iwieńca pracowała prowizorka narodowości żydowskiej, która pochodziła najprawdopodobniej ze Lwowa.
W Nalibokach była drewniana bóżnica, ogrodzona wysokim płotem z desek. Znajdowała się naprzeciwko p. Bermana, za p. Bieszańskim przy ul. Wileńskiej. W czasie Święta Kuczek modły odprawiano pod gołym niebem, po otwarciu dachu bożnicy. Cmentarza nie było, a zmarłych chowano na żydowskim cmentarzu w Derewnie.
Dzieci żydowskie w sobotę nie chodziły do szkoły. Koleżanka p. Marii Chilickiej, Ryfka Szymonowicz zawsze po lekcjach dowiadywała się o zadaniu domowym, które wszyscy później odrabiali. Codziennie po lekcjach w polskiej szkole mieli jeszcze zajęcia w swojej – żydowskiej.
W czasie okupacji niemieckiej p. Kapłun ukrywał się u p. Makarewiczowej, która była wdową. Państwo Chiliccy dostarczali mu żywność. Po pacyfikacji 8 maja 1943 r. p. Kapłun poszedł prawdopodobnie do partyzantki sowieckiej.
Większość ludności żydowskiej w Nalibokach zamieszkiwała przy ul. Wileńskiej. Wszystkie ulice były wybrukowane i miały chodniki. Dominowała drewniana zabudowa. Tylko p. Szymonowicz miała dwa domy, z których jeden był drewniany. Rodzina, która zamieszkiwała koło mojej babci „była od niej odgrodzona” wysokim płotem z desek, podobnie jak synagoga. Sąsiadująca ze sobą społeczność żydowska na ul. Wileńskiej nie miała ogrodzeń.
Każdy sklep był innej branży. Pan Bieszański sprzedawał: skarpetki, sznurówki, pończochy, wstążki, czapki, szaliki. Sklep był z przodu budynku, a on sam mieszkał z tyłu. Często kupowali od nas świeżą śmietanę ponieważ mieliśmy centryfugę. Rodzina Gutmanów kupowała u nas jabłka. Obok niego mieszkał p. Kagan, który prowadził sklep obuwniczy. Jeżeli ktoś chciał jakiś szczególny fason, nawet jedną parę, to przywoził. Vis-a-vis Bieszańskiego była cukiernia należąca do p. Manna. Wypieki cukiernicze robił sam, przeważnie ciastka, bułeczki, chałki.
Pan Schmidt, który najpierw wynajmował mieszkanie u Żeni Klimowicza w pobliżu rynku, pobudował dom i przeniósł się na ul. Wileńską. Prowadził drogerię, dużo kupowaliśmy u niego przed świętami Bożego Narodzenia. Przeważnie zabawki na choinkę, złotko, arkusze papieru. Sprzedawał ponadto kremy, perfumy, maść, mydło itp. W pobliżu p. Manna znajdował się sklep z materiałami. Kupowało się na miarę płótno na prześcieradła, na poszewki, perkalowe. W drugim sklepie jedwabie i lepsze – 100-procentowe gatunki materiałowe.
Pan Synagoga prowadził sklep spożywczy i piekarnię. Kupowaliśmy tam mąkę, kaszę, chleb „sitny”, śledzie. Piekarnia była w tym samym budynku. Jednocześnie można było kupować pieczywo i inne artykuły, ponieważ było dwóch sprzedawców. Rodzina Sklutów mieszkała w dwóch budynkach obok siebie – w jednym był „sklep monopolowy”, a w drugim piwiarnia. Piwo piło się na miejscu. Właśnie przy tej piwiarni sowiecki oficer zastrzelił pijanego żołnierza, ale o tym wspominam w „Dorastaniu pod dwiema okupacjami – Naliboki”.
Przy ul. Wileńskiej mieszkały jeszcze dwie rodziny, ale ich nazwisk nie pamiętam. Jedna zajmowała się stolarstwem, a druga krawiectwem. Nie wiem też czym się zajmowała rodzina Keslerów, która mieszkała przy szkole, w pobliżu mojej babci. Nasze relacje z ludnością żydowską były pozytywne, a mogą o tym świadczyć dwa drobne przykłady. Kiedyś kupowałam u p. Manna ciastka i kiedy skasował zapłatę, poprosił mnie aby mu zapalić w sklepie świeczkę ponieważ zaczął się szabas. Już w czasie wojny p. Synagoga przyniósł do mojego taty ul z pszczołami i powiedział, że jak nie wróci „to Tobie będą !”.
Opracował: Stanisław Karlik
The Jews from Naliboki in the years 1921-39
Relation from the interview with Mrs Maria Chilicka (former inhabitant of Naliboki) that took place on 6 January 2009
Wilenska Street in Naliboki – with approval of Mr Mieczysław Klimowicz
BERMANN – a Jewish teacher, He lived in Wilenska Street
BERMANN Ryfka – daughter of the above mentioned, a school friend of Mrs Maria
BARAN Jankiel – a school friend of Mrs Maria
BORUCH – a school friend of Mrs Maria
BIESZAŃSKI – a colonial shop, he had two daughters, he lived in Wileńska Street
GOŁDA – she bought poultry – chickens for theJewish community, she lived in Wileńska Street, next to Mrs Sadowska
GRAF – she lived in Nowogródzka Street, next to Farbotko family
HERC – a shoemaker – he lived close to the market
KWARTACZ – owner of the Hotel in Wileńska street
KAPŁUN – a quality controller, came from Mir
KAGAN – a shoe shop in Wileńska Street
KOJFMAN Ryfka – a school friend of Mrs Maria
MANN – a confectionery shop in Wileńska Street
RUBIN – a butcher, slaughtered calves and as a remuneration got their leather. He lived vis-a-vis Graf, behind the post office, in Wileńska Street
SZMIDT – drugstore in Wileńska Street
SADOWSKI – textile shop in Wileńska Street
SZYMONOWICZ Ryfka – a school friend of Mrs Maria, her family owned a textile shop in Wileńska Street
SYNAGOGA – two brothers, a shop and a bakery in Wileńska Street
POŹNIAK – lived next to the school, he had a piece of ground and a big house
SKLUT – a vodka shop in Wileńska Street. He got the concession (permission) from Wacław Chilicki
SKLUT – brother of the above mentioned – a beer pub in Wileńska-Szkolna Street
MACHYS – lived in Wileńska Street
OSZMANN (Ochmann) – bakery in Wileńska Street. There were two bakeries – the second one belonged to Synagoges
BELLA – unknown family name, was a socialist activist, during the soviet occupation – a director of the hospital
KESLER – they lived at the corner of Pilsudskiego Street, they did not have a shop.
The majority of Jews dealt with trade, but also with gardening, bee-keeping and breeding. The family of Mr Baran was the only one that owned horses and dealt with working in the forest – they did so called “zrywki” (tear-offs). Some people kept cows, many also poultry – most often geese. In the drugstore of Mr Sosnowski from Iwieniec there worked a Jewish assistant (woman) that came probably from Lwow.
In Naliboki there was a wooden boznica (synagogue), with a high fence of wooden boards around it. The synagogue was situated opposite Mr Berman, behind Mr Bieszański in Wileńska Street. During the Jewish Kuczki holidays the prayers were celebrated directly under the sky because the roof of the synagogue was opened especially for this occasion. As there was no cemetery in Naliboki, the Jewish dead people were buried in the Jewish cemetery in Derewno.
The Jewish children on Saturdays did not go to school. The friend of Mrs Maria Chilicka, Ryfka Szymonowicz always after the lessons got the information about the homework that was to be done. Every day after the lessons in the Polish school they had also activities in their Jewish school.
During the German occupation Mr Kapłun was hiding in the house of Mrs Makarewicz, who was a widow. The Chilicki family delivered food to him. After the pacification of 8 May 1943 Mr. Kapłun probably joined the soviet partisans.
The majority of Jewish people in Naliboki lived in Wileńska Street. All the streets were cobbled and had pavement for pedestrians. The most of the buildings were wooden. Only Mrs Szymonowicz had two houses. One of them was wooden. The family that lived next to my grandma „was separated from her” with a high fence of wooden boards (similar to the one around the synagogue). The Jewish families living in the Wileńska street were not separated from one another with any fences.
In each of the shops other goods were sold. Mr Bieszański selled: socks, shoelaces, stockings, tapes, hats, scarfs. The shop was in the front of the building and he himself lived at the back. They often bought from us fresh cream because we had a centrifuge. The Gutman family bought from us apples. Next to him there lived Mr.Kagan that had a shoe shop. If anybody needed any special shoes, he could deliver from other town even one pair of shoes. Vis-à-vis Bieszański there was a confectionery of Mr Mann. The sweet goods he produced himself, mostly cakes, rolls, challos.
Mr Schmidt, who at the beginning lived in the flat hired from Zenia Klimowicz near the market, than built the house and moved to the Wileńska Street. He had a drugstore, before Christmas we bought a lot of things in his shop. Mostly toys to be put on the Christmas tree, especially the golden tapes and paper. He sold also creams, perfumes, ointments, soap etc. Near Mann there was a textile shop. There one could buy “measured on place” cloth for sheets, for pillowcases and calico. In the second shop there were silk and also better, 100 percent textile materials.
Mr. Synagoga had a food shop and a bakery. We bought there flour, groats, sieve bread, herrings. The bakery was in the same building. At the same time one could buy baking and other goods because there were two assistants. The Sklut family lived in two buildings next to each other. There was an alcohol shop in the first one and the beer pub in the second one. The beer was to be drunk on site. It is the same beer pub where the soviet officer shot a drunk soldier – about this I mention in the article „Dorastanie pod dwiema okupacjami –Naliboki” (Growing up under two occupations – Naliboki).
In Wileńska Street there also lived two families, but I do not remember their family names. One dealt with carpentry and the second with tailoring. I do not know what the Kessler family dealt with. They lived near the school, close to my grandma. Our relationships with the Jewish people were positive. Two small examples may be proofs for this. Once I bought cakes in the shop of Mr Mann. When I already paid the money, he asked me to light a candle in the shop because the Sabbath already began. During the war Mr Synagoga bring to my father a hive with bees and said that he would not return any more, “So you can make use of them!”
Opracował: Stanisław Karlik
Elaborated by Stanisław Karlik
Translated into English by Wojciech Karlik
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!