18 grudnia 1601 r. polska armia pod wodzą Hetmana Wielkiego Koronnego Jana Zamoyskiego odbiła z rąk Szwedów twierdzę Wolmar w Inflantach (dziś: Valmiera na Łotwie).
Wolmar – niegdyś miasto Kawalerów Mieczowych i hanzeatyckie nad Gawią, włączył do Rzeczypospolitej w 1561 r. król Zygmunt August na mocy tzw. układu wileńskiego kiedy to Inflanty stały się częścią Polski jako Księstwo Zadźwińskie. Jednak w 1600 r., po wybuchu wojny polsko-szwedzkiej o Inflanty, Wolmar został zajęty przez Szwedów.
Hetman Zamoyski przybył do Inflant na czele 15-tysięcznej polskiej armii, prowadząc ze sobą 50 dział (w tym bardzo przydatnych przy oblężeniach ciężkich kolubryn). Wbrew doradcom postanowił systematycznie zdobywać zajęte przez Szwedów kolejne twierdze inflanckie i estońskie, zamiast od razu uderzyć na główne siły szwedzkie. Pierwszy na drodze polskich wojsk był właśnie Wolmar obsadzony przez 1.000 piechoty, którą dowodzili Carl Carlsson Gyllenhielm i Jacob Pontusson De la Gardie.
Miasto otoczone było murem ponad metrowej grubości i głęboką fosą. Dodatkowym utrudnieniem dla oblegających był płynący pod zamkiem strumień i staw, zaś na wysokiej górze wznosił się średniowieczny zamek. W pracy Stanisława Herbsta „Wojna inflancka 1600-1602” czytamy:
„W okolicy pagórkowatej, wzdłuż prawego północno-zachodniego brzegu Gawii rozciąga się miasteczko Valmiera, powyżej z północo-wschodu przytka doń średniowieczny zamek biskupi na stromej górze. Osią planu miasteczka jest jedyna szeroka ulica, wiodąca od bramy ryskiej do zamku. Miasto otaczał wysoki mur dwułokciowej grubości oraz fosa i strumień rozlewający się pod zamkiem w staw, i powyżej zamku wpadający do rzeki. Chcąc uodpornić twierdzę, najbardziej zagrożone odcinki obwodu opalisadowano, podsypując mur ziemią, w innych miejscach ograniczono się do koszokopu lub izbic. Szczególny nacisk położono na obronę boczną, palisadując na załamaniach linii obronnej trzy obszerne bastiony uwieńczone koszokopem”.
Cóż, może nie wszystkie fachowe terminy są zrozumiałe, ale nie ulega wątpliwości, że zdobycie takiej twierdzy nie było łatwą sprawą.
Jak czytamy w Wikipedii, straż przednia armii koronnej dowodzona przez Stanisława Żółkiewskiego przybyła pod twierdzę 18 października. Reszta armii z Janem Zamoyskim i królem Zygmuntem III Wazą dotarła kilka dni później. Solidne prace oblężnicze zaczęły się jednak dopiero po odjeździe króla do Wilna 5 grudnia. Dlatego dopiero 8 grudnia artyleria polska rozpoczęła regularny ostrzał murów twierdzy.
Gdy Zamoyski ocenił, że bombardowanie dokonało odpowiednich wyłomów w murze 18 grudnia podjął decyzję o szturmie, przy czym dla przykładu osobiście poprowadził żołnierzy do ataku. Gdy żołnierze polscy wdarli się do miasta, Szwedzi wycofali się na zamek i poprosili o warunki kapitulacji. Zamoyski pozwolił szeregowym na swobodny wymarsz z Wolmaru, a jedynym warunkiem było złożenie przysięgi, że nie będą więcej walczyć z Polską. Następnego dnia pozostali przy życiu żołnierze szwedzcy (519 ludzi) opuścili Wolmar. Obaj szwedzcy dowódcy dostali się do polskiej niewoli.
Dobre obyczaje panowały wtedy na wojnie, a może tylko polskie wojsko było takie wspaniałomyślne, gdyż – jak czytamy – Stanisław Żółkiewski podarował wziętemu do niewoli francuskiemu dowódcy Jakubowi de la Gardie rysią szubę, czego ten nigdy mu nie zapomniał!
Potem Wolmar jeszcze kilka razy przechodził z rąk do rąk. W 1622 r. Szwedzi zdobyli go ponownie, a Polacy ponownie odbili w 1657 r. Rzeczpospolita zrzekła się formalnie Wolmaru i części Inflant w 1660 r. w tzw. Pokoju Oliwskim. W 1671 r. zamek zburzono.
Kresy24.pl / Historyczne Kalendarium Kresowe
1 komentarz
Pedro
11 grudnia 2014 o 14:10Gdzie Ci wielcy Polacy ?! Teraz mamy miernoty typu RadkiZdradki.