
Bohdan Hud i Matalia Sokołenko, fot. Igor Rewaga / Nowy Kurier Galicyjski
Pierwsze prezentacje ukraińskiego wydania książki historyka Bohdana Hudia „Od unii lubelskiej do rzezi wołyńskich. Cztery eseje o historii polsko-ukraińskiej”, która ukazała się w wydawnictwie „Klio”, odbyły się podczas XVIII Spotkań Polsko-Ukraińskich w Jaremczu, na Lwowskim Narodowym Uniwersytecie im. Iwana Franki oraz we Lwowskim Fotomuzeum.
Pierwsze wydanie książki ukazało się w 2024 r. w języku polskim. Autor analizuje cztery ważne epizody historii polsko-ukraińskiej: unię lubelską, jej charakter i skutki; relacje polsko-ukraińskie na płaszczyźnie dwór – wieś na Prawobrzeżnej Ukrainie w XIX wieku; okoliczności podpisania umowy Piłsudski – Petlura w 1920 r., a także przyczyny i przebieg rzezi wołyńskich w latach drugiej wojny światowej.
Podczas prezentacji książki na spotkaniu w Jaremczu we wrześniu Ołeksandr Miszczenko, wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy, powiedział:
– Zajmując się stosunkami polsko-ukraińskimi i odpowiadając za nie jako zastępca ministra odnotowałem sobie, że kwestie dziedzictwa historycznego ogromnie pochłaniają teraz uwagę obu społeczności. Zacząłem szukać źródeł, z jakich mogę czerpać wiedzę żeby obiektywnie, klarownie sformułować sytuację i tym się kierować. Bardzo ważne jest ufać autorom, których czytasz. W natłoku pracy to wielka rozkosz znajdować czas na czytanie opasłych tomów, i właśnie renoma autora wpłynęła na mój wybór. Pan profesor Hud to ten autor, któremu bezsprzecznie wierzę, właśnie jego książkę teraz czytam, kieruję się nią w bezpośredniej działalności. Obecnie organizujemy okrągły stół z historykami z Ukrainy, wychodzimy na wspólny okrągły stół z polskimi kolegami i żeby pewniej poczuć się w tym środowisku ja trzymam na biurku tę książkę jak Biblię i ciągle do niej wracam. Dla nas to bardzo ważne, ponieważ kwestia dziedzictwa historycznego nabrała tak dużego napięcia – jak to mówią Polacy – że widzimy, że od października ub. roku negatywne nastawienie a nawet nienawiść do Ukraińców w Polsce bardzo wzrosła. Nieco spadać zaczęła dopiero wtedy, gdy podjęliśmy decyzje o wspólnych ekshumacjach. Prace te idą bardzo powoli, ale już napięcie trochę spadło. Tylko że pytanie pozostaje i chcemy znaleźć wspólny język z naszymi polskimi kolegami, żeby do społeczeństwa wysyłać odpowiednie narracje, żeby młodzież szukała informacji nie w TikToku czy w YouTube, a w książkach. Ludzie chcą otrzymywać prawdziwą informację, starają się znaleźć prawdziwe źródło informacji. Ludzie potrzebują prawdziwej, logicznej, nie proukraińskiej czy propolskiej pozycji, a prawdziwej – jakąkolwiek by była. Miałem niedawno spotkanie z Namiestnikiem Wielkiego Mistrza Orderu Maltańskiego, opisałem mu nasz problem, że strona polska udowadnia własną prawdę, ukraińska własną ile tysięcy ofiar z jednej strony, ile z drugiej. On mnie naprowadził na myśl, że zajmujemy się upamiętnianiem poległych i zapominamy o żywych, musimy zwrócić się do społeczeństwa polskiego by szanować żywych. Nie zapomnieć, ale przebaczyć wspólnie i szanować się nawzajem. Nie chcę by w Polsce ukraińskie dzieci otrzymywały ciosy za Wołyń, a Polacy w Ukrainie za inne ich krzywdy. W imię przyszłości musimy ustalić mniej-więcej obiektywne dane historyczne, przeprosić i wybaczyć wzajemnie i iść dalej – zaznaczył Ołeksander Miszczenko.
Głos zabrał też Piotr Kościński, polski dziennikarz, politolog:
– Absolutnie zgadzam się z tym, że najważniejsza jest prawda i że nie może być tak, że każdy ma swoją prawdę. My mamy swoją prawdę, Ukraińcy mają swoją prawdę, i nie ma prawdziwej prawdy. Nie, jest prawdziwa. Ale żeby ją zrozumieć to trzeba się postarać i książka profesora Hudzia bardzo wiele w tym kierunku robi. Niestety w Polsce mamy bardzo jednostronny punkt widzenia na niektóre, jeśli nie na większość spraw dotyczących historii polsko-ukraińskiej. To jest w jakiejś mierze zrozumiałe, bo każdy uważa, że jest dobry – a my jesteśmy dobrzy, zawsze w miarę możliwości byliśmy dobrzy, ale jeżeli popełniliśmy błędy to trudno, a winni są ci drudzy. To jest już osiemnaste spotkanie polsko-ukraińskie w Jaremczu. Byłem tu siedem razy, pamiętam dyskusje na temat historii. I myśmy dochodzili do porozumienia, co więcej – czasami uczestnicy ukraińscy bardziej się kłócili między sobą i polscy między sobą, niż jedni z drugimi. I bardzo dobrze, tak trzeba iść. Musimy dyskutować, musimy rozmawiać na temat trudny, a takim trudnym tematem jest historia. Może poza wojną z bolszewikami, bo tu mamy jakby zgodę, sojusz Piłsudski-Petlura to coś, co nas niewątpliwie łączyło. Takich rzeczy, które nas łączyły było tak naprawdę więcej, dużo więcej. To nie jest tak, że nas całe mnóstwo spraw dzieli, a bardzo niewiele łączy. Ale żebyśmy doszli do tego co nas łączy musimy najpierw wyjaśnić to co nas dzieli. I praca profesora Hudia – cztery eseje – to jest znakomita rzecz, która powinna być rozpropagowana po obu stronach granicy. I nad tą książką też powinny być dyskusje, nie tylko same prezentacje. Liczę na to, że ta książka będzie zaczynem takiej dyskusji i że będziemy mieli możliwość wspólnej rozmowy na te najtrudniejsze tematy.
Publiczna prezentacja książki w Lwowskim Fotomuzeum zgromadziła Ukraińców i Polaków. Moderatorem była Natalia Sokołenko z Ukraińskiego Radia w Kijowie.
– Kiedy odbywała się promocja tej książki w języku polskim, zobaczyłem ogromne zapotrzebowanie ze strony ukraińskiej na taką wiedzę i właśnie dlatego padł pomysł przetłumaczenia jej na język ukraiński i wydanie w Ukrainie – powiedział w wywiadzie dla Kuriera Galicyjskiego prof. Bohdan Hud. – Jestem bardzo wdzięczny osobom, które dołączyły się do tego żeby ta książka się ukazała. Przede wszystkim to Oleg Dubisz, prezes Fundacji Polsko-Ukraińskiego Partnerstwa, moi przyjaciele biznesmeni ze Lwowa, m.in. Jurij Kotyk, Wasył Pawluk – były konsul generalny Ukrainy w Lublinie, Ihor Czuba, Mychajło Kołyba. Jak głosi ukraińskie przysłowie: „Z myru po nytci – bidnomu soroczka” – jak każdy da po nitce, to na koszulę dla biednego człowieka starczy. Dzisiaj sala była pełna i to potwierdza fakt, że było ogromne zapotrzebowanie na tę książkę w języku ukraińskim. Dlatego, że mało kto wie, jaka była geneza Wołynia, co tam się odbywało. To wszystko oparte na polskich dokumentach, daje możliwość mniej-więcej przybliżyć obiektywny obraz tego co tam miało miejsce.
Lekarz z zawodu Taras Worobko pochodzi ze Wschodniej Ukrainy. Teraz mieszka we Lwowie.
– To naprawdę bardzo aktualny temat i jest ważny dziś – zaznaczył. – Ta książka opowiada o wydarzeniach, o których wiedziałem niewiele, tak jak większość moich rodaków. Interesuję się tym tematem i chcę go lepiej poznać. Musimy znać prawdę, która może nas łączyć i dzięki niej możemy dostrzec siebie w innym świetle. Nie w takim, jak chcą nas przedstawić politycy, którzy czasem są skłonni manipulować na korzyść własnych interesów.
Polskie Fundacja Folkowisko i Stowarzyszenie Animacji Kultury Pogranicza Folkowisko zorganizowały także pokaz filmu Jerzego Lubacha „Trudne braterstwo”, poświęconego sojuszowi Piłsudskiego i Petlury. Współautorem scenariusza jest również prof. Bohdan Hud. Wydarzenie swoim patronatem objęła Fundacja Kościuszkowska w Nowym Jorku.
Marcin Piotrowski, społecznik z województwa podkarpackiego, specjalnie przyjechał z grupą aktywistów na prezentacje tej książki.
– To jest bardzo ważny film, który powinni obejrzeć zarówno Polacy, jak i Ukraińcy – powiedział Marcin Piotrowski. – W tych trudnych czasach, gdy to braterstwo jest sprawdzane i w tym momencie gdy jest co raz ciężej współpracować z różnych powodów. Często niezależnych od nas. Czasem przez działania wrogie. Przez konflikty. Trzeba pokazać jedność i pokazać to, że gdy Polacy i Ukraińcy współpracują, gdy są razem to są w stanie zwyciężać i pokonywać najtrudniejsze przeciwności. Takie jak ofensywa bolszewicka w 1920 r. Dzisiaj mamy bardzo mocną reprezentację. Folkowisko ma wiele nóg, tak jak dobry stół, który się nie kiwa powinien mieć trzy nogi. Z nami dzisiaj są i przedstawiciele Fundacji Humanitarnej Folkowisko, i Stowarzyszenia Folkowisko i nowopowstałej społecznej organizacji Folkowisko w Ukrainie. Mamy też swój oddział w Nahaczowie. Bo działamy po dwóch stronach granicy, budując mosty. A od niedawna prowadzimy na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej. A debata pomiędzy Polską i Ukrainą jest jednym z najważniejszych elementów działań polskich w ogóle i budowania dobrosąsiedzkich relacji opartych na faktach, na rozmowie, na spotkaniach. Na takich spotkaniach, jak dzisiaj we Lwowie.
Rozmawiamy z prof. Martą Połtowicz-Bobak, która też działa w Stowarzyszeniu Folkowisko.
– Temat nie jest mi obcy – zaznaczyła. – Trudno być Polakiem, trudno być Ukraińcem, zwłaszcza w Zachodniej Ukrainie i nie słyszeć o kwestii Tragedii Wołyńskiej. Jestem pod dużym wrażeniem, takim bardzo pozytywnym, że te rozmowy o Wołyniu, o naszej wspólnej historii – bo nie tylko o Wołyniu – to przecież też jest kawał bardzo trudnej historii. Też miejscami bardzo pięknej. Bardzo dobrze, że o tym rozmawiamy. Najgorszą rzeczą, jaką moglibyśmy zrobić to uważać, że nie ma możliwości abyśmy między sobą rozmawiali, że nie ma możliwości, abyśmy w tych trudnych punktach spotkali albo udawali, że takich trudnych momentów w naszej wspólnej historii nie ma. I podkreślam – to jest nasza wspólna historia, o czym powinniśmy wiedzieć, powinniśmy przepracować za co powinniśmy siebie nawzajem przeprosić i wybaczyć sobie. Ukraińcy Polakom, Polacy Ukraińcom. I też pamiętać, że zawsze między sąsiadami są problemy. Ale też, jak powiedział nam pewien Ukrainiec daleko stąd, bo w okolicach Czerniowiec: „Między nami bywa różnie, bo jesteśmy sąsiadami – jak to między sąsiadami. Ale nasz prawdziwy wróg jest zupełnie gdzie indziej”. I bardzo doceniam to, że w tak bardzo trudnych czasach, jakie teraz przeżywa Ukraina, ta dyskusja się toczy, że ona się toczy spokojnie i że jest to dyskusja, do której my jako Polacy też jesteśmy zaproszeni. Myślę, że ważne jest to, żeby również Ukraińcy wiedzieli o tym, że ta dyskusja, która toczy się w Polsce, to nie jest tylko dyskusja, przepraszam, jakichś szalonych nacjonalistów. To jest również dyskusja o wiele szersza, też w wielu kręgach bardzo ukierunkowana na to, żeby naszą wspólną historię oceniać pod wieloma względami. Z różnych punktów widzenia. Żeby dostrzec to co boli nas, ale i to co boli Ukraińców. Żeby zobaczyć to co jest piękne w nas i zobaczyć to co jest piękne w Ukraińcach. Jestem archeologiem pracującym w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego. Nawiasem mówiąc to tylko tutaj dodam przy okazji było taki fragment na temat ekshumacji. I też jako archeolog wiem jaka to jest trudna praca, jaka to jest czasochłonna praca. Też wiem jak trudno jest ocenić to co się wykopuje. Dlatego to też apel znowu i do Ukraińców, i do Polaków: „Czekajmy spokojnie na to co pokażą nam badania. Badania nie kłamią. One mogą być trudne do interpretacji, ale one pozwolą nam naprawdę wyjaśnić wiele rzeczy i potrafią nam spojrzeć na to co się stało w świetle faktów, a nie w świetle mitów i naszych uprzedzeń czasami.
Książka Bohdana Hudia „Od unii lubelskiej do rzezi wołyńskich” zostanie zaprezentowana również w Kijowie, Drohobyczu, Brzeżanach oraz innych miejscowościach.
Konstanty Czawaga/ Kurier Galicyjski










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!