Polesie zawsze słynęło ze swej malowniczej przyrody: łąk, lasów, rzek, rozlewisk i – oczywiście – bagien. Warto zaznaczyć, że na początku ubiegłego wieku było ono największym we Wschodniej Europie kompleksem bagien, torfowisk i moczarów. Uważa się, że ta unikatowa kraina miała wpływ na klimat całej Europy. Nieudolne sowieckie eksperymenty stały się dla Polesia ciężkim doświadczeniem.
Przyroda poleska jest piękna, ale warunki życia ludzi, szczególnie w przeszłości, były bardzo trudne. Natura ciągle zaskakiwała swoimi kaprysami. W czasie powodzi poleskie wsie przekształcały się w miniaturę Wenecji, gdzie dotrzeć od jednego domu do drugiego można było jedynie za pomocą łodzi. A takie powodzie mogły być o każdej porze roku. Dlatego w twórczości ludowej Poleszuków błota często przedstawiane są jako miejsca zamieszkane przez diabły wodne i inne złe stworzenia.
Uprawianie czegokolwiek na tej ziemi było bardzo skomplikowane. Z tego powodu Polesie długo pozostawało krajem słabo rozwiniętym ekonomicznie. Jeden z pierwszych badaczy regionu, generał Józef Żyliński pisał: „Obszerna powierzchnia około 3 mln dziesięcin otwartych, pozbawionych jakiejkolwiek roślinności bagien, razem z taką samą powierzchnią moczarów, robi kraj owy niedostępnym dla rolnictwa, a tak zwana fermentacja błotna robi miejscowość szkodliwą dla zdrowia ludzi i zwierząt”.
W latach 30-ch XX wieku Polesie nadal miało cały szereg nierozwiązanych problemów. Świadczy o tym służbowa notatka skierowana do prezesa Rady Ministrów przez Towarzystwo Rozwoju Ziem Wschodnich: „Województwo Poleskie, będąc największym w Polsce, zajmujące 10% jej powierzchni, gospodarczo i kulturowo jest najbardziej zacofane. Posiada ono najbardziej ubogą sieć komunikacyjną, największe powierzchnie niemeliorowanej ziemi, największy odsetek mieszkańców wsi, cierpiących na co dzień niedostatek wyżywienia i nie posiadających środków na racjonalne gospodarowanie, największy (23%) odsetek dzieci nieobjętych podstawowym wykształceniem. Kluczem do zbliżenia Polesia do reszty regionów Polski są, niewątpliwie, inwestycje gospodarcze i kulturowe”. W okresie II Rzeczypospolitej podejmowano próby melioracji bagien, wprowadzano pewne zmiany dla polepszenia bytu ludzi, ale 20 lat to za mało na zasadnicze zmiany.
W latach 60-ch XX wieku władza sowiecka rozpoczęła prawdziwą „wojnę z bagnami”. Osuszono ponad połowę torfowisk, wykopano około 10 tys. km kanałów, wiele rzek obwałowano, w tym fragmenty Prypeci i Jasiołdy. Jest oczywiste, że owa „wojna” nie mogła być wygrana ani dla człowieka, ani dla przyrody. Uzyskane tą drogą użytki zielone szybko uległy przesuszeniu i wyjałowieniu, pola trzeba było coraz intensywniej nawozić, co w końcu przestało być opłacalne ekonomicznie. Przyroda zaś odcierpiała te wielkie działania socjalizmu gwałtownym spadkiem bioróżnorodności i zmniejszeniem ilości i liczebności zarówno fauny jak i flory, zwłaszcza gatunków rzadkich.
W latach 90. ubiegłego wieku podjęto zatem środki zaradcze. W latach 1997, 1998 i 2002 odbyły się międzynarodowe konferencje poświęcone ochronie Polesia. Zaktywizowały się krajowe i międzynarodowe organizacje ochrony przyrody. Sporządzano plany ochrony i renaturalizacji zdegradowanych terenów regionu. Równolegle ustanowiono na Polesiu obszary chronione: rezerwat krajobrazowy „Środkowa Prypeć” o powierzchni 950 km2, rezerwat „Sporowski” nad Jasiołdą – 188 km2 i rezerwat „Dziki” dołączony do Parku Narodowego Puszcza Białowieska.
Dzięki opamiętaniu się ludzi możemy dzisiaj podziwiać poleską przyrodę. Wśród bagien, łąk, wydm i lasów wiją się tu liczne rzeki o minimalnym spadku, znajdując swe ujście w Prypeci, która z kolei odprowadza je do Dniepru. Tworzą one szereg leniwie płynących ramion, zabagniających teren.
Prypeć jest główną poleską rzeką. Początek bierze na Ukrainie, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Polską, na Bugu, z którym – według najnowszych badań – w nieodległej przeszłości była jednym systemem rzecznym. Było to zanim na północy ustąpił lądolód i Bug mógł odprowadzać swoje wody przez Wisłę do Bałtyku. Pierwszych 200 km rzeka płynie po terytorium Ukrainy, by tuż za ujściem Stochodu wpłynąć na teren Białorusi. Dalszych 500 km płynie po obszarze Białorusi, zaś w ujściowym odcinku znów wpływa na Ukrainę i uchodzi do Zbiornika Kijowskiego.
Sama dolina rzeki to zespół meandrów, kanałów i starorzeczy, licznych strumieni i podmokłości. Fakt, że w znacznym stopniu Prypeć pokryta jest lasami różnego typu – olsami, łęgami, także dąbrowami – sprawia, że nie bez przyczyny nazywają ją Amazonką Europy.
Zasobny w pokarm i dogodny dla zwierząt i roślin region licznie zasiedla wiele gatunków, które bytują tu przez cały rok lub tylko sezonowo. To właśnie na poleskich bagnach mieszka ponad połowa światowej populacji wodniczki. Występują tu również „nieucywilizowane” bociany białe, które boją się ludzi i budują gniazda na samotnych drzewach. Cietrzewie – punktualnie, jak w zegarku – zaczynają toki, a w płytkich kałużach podczas żabich godów zagęszczenie tych płazów wynosi nawet 100 osobników na metr kw. U ujścia Horynia do Prypeci w rozległych podtapianych dąbrowach można obserwować liczące setki gniazd kolonie kormoranów, czapli siwych i białych oraz ślepowronów. Na wielkim i zdawałoby się cichym bagnie Zwaniec gniazduje liczna populacja wodniczki, a uszatka błotna w gnieździe pod turzycami wychowuje młode. Starannie zamaskowany, wygląda z zarośli wierzbowych wystraszony łoszak.
Owo sąsiedztwo leniwych wód, bagien i lasów odcisnęło piętno zarówno na myślach, jak i na zajęciach Poleszuków. Ziemia matka skąpa – skarżyli się miejscowi chłopi – jeżeli da cztery metry żyta z morga, to dużo. Dlatego właśnie Poleszucy zwracali się bardziej ku wodzie, we dwójkę czy trójkę zaciągali sieci lub w pojedynkę, stercząc jak słup w czarnej łodzi, czekali z wędką na zdobycz. Inni, bardziej zdecydowani, najmowali się do wyrębu lasów w dalekich powiatach lub do spławiania tratw. W niektórych wsiach na brzegach niewielkich rzek można jeszcze dostrzec ruiny młynów wodnych, które prowadzili bogatsi gospodarze.
Jednak rybołówstwo do tej pory pozostaje ulubionym zajęciem miejscowej ludności. Dostrzegłem to w czasie podróży w okolicach Białojeziorska i Sporowskich Błot. W dzień wolny, jeszcze przed wschodem słońca, setki rybaków opuszczają swoje domy w miastach i wsiach, by na rzece Jasiołdzie, dopływie Prypeci, a także nad licznymi kanałami i jeziorami, z brzegu albo z łodzi łowić karasie, szczupaki, liny i piskorze. Dzień rybacki kończy się zwykle późnym wieczorem. Przy tym nie tak ważna jest ilość zdobyczy, ważniejsze jest obcowanie z kolegami i przyrodą. Teraz ryby jest już mniej – opowiadają rybacy – a nasi dziadkowie wydobywali ją z wody całymi koszami.
Ciekawa jest mowa Poleszuków. Melodia ich języka przypomina bardziej język ukraiński niż białoruski. Kilkadziesiąt kilometrów od okolic Białojeziorska Polesie się kończy i rozpoczyna się Nowogródczyzna, gdzie gwary miejscowe są już całkiem inne. W gronie rybackim można usłyszeć mnóstwo ciekawych historii, bajek i anegdot. Jedna z nich jest związana ze wsią Sporowo. Jej mieszkańcy są tak zaciekłymi rybakami, że starają się bronić swoje ryby przed obcymi ludźmi. Otóż pewnego razu, jak mówi legenda, sporowcy wydobyli skądś działo i wystrzelili w stronę sąsiedniej wsi, żeby chłopi stamtąd nie łowili ich ryb.
W istocie życie ludzi ze Sporowa zawsze było dramatyczną epopeją związaną z poszukiwaniem środków do przetrwania. Brakowało ziemi. Okruchy ziemi ornej były porozrzucane na dziesiątkach kilometrów od wsi, do której można było dotrzeć tylko łodzią. W czasie wojny Niemcy spalili wieś i ludzie ponad rok chowali się w ziemiankach na wyspach. Teraz we wsi zbudowano nowe domy z wygodami, szkołę, sklepy, drogi, ale pozostał i kawałeczek niezwykłej przyrody na wschód od miejscowości, w biologicznym rezerwacie „Sporowski”.
Błota nizinne w tym rezerwacie przyrody zachowały się jako przykład terenów bagienno – łąkowych i leśnych z bogatą roślinnością i światem zwierząt. Instytut Botaniki Eksperymentalnej Akademii Nauk Białorusi wykrył w nim 322 gatunki roślin, z których aż 29 to okazy rzadkie. Mieszka tu 12 gatunków zwierząt wpisanych do Czerwonej Księgi Białorusi: srokosz, kulik wielki, błotniak łąkowy, mewa mała, żółw błotny i inne rzadkie okazy.
Z kolei nad jeziorem Goszcza archeolodzy odnaleźli ślady starożytnych osad ludzkich, liczące aż 8 tysięcy lat. Liczne stanowiska archeologiczne odkryły dawne miejsca zamieszkania w Motolu, Opolu, Tyszkowiczach, Zdzitowie, Gorbowie, Staromłynach…
Wszędzie na Polesiu historia sąsiaduje ze współczesnością. Zabytkowe cmentarze, ruiny dawnych dworów szlacheckich i majestatycznych klasztorów świadczą o wielowiekowej polskiej obecności na tych ziemiach. Tutejsi mieszkańcy zachowali wiele obyczajów i tradycji przodków. A jednak podróżując po regionie widziałem prawie wszędzie, że czas robi swoje. Zmienia się krajobraz, ustępują przed wolą człowieka bagna, pozostawiając rzadkie wyspy. Ale dzięki oddanym swej pracy krajoznawcom i ekologom nie zanikła jeszcze ta senna monotonia poleska, która wabi do siebie turystów resztkami swej szczególnej urody i którą najpiękniej ujął niegdyś autor i kompozytor Jerzy Artur Kostecki w piosence „Polesia czar”. Gdy jej słuchamy nie możemy oprzeć się nostalgii i zaczynają nam błyszczeć oczy. To tęsknota za krainą i światem, którego już nie ma…
Posłuchaj tanga „Polesia Czar”
DYMITR ZAGACKI
2 komentarzy
Jan Merkowski
16 maja 2014 o 17:41Poszukuję osoby znającej rejon Osipowicze obwodu Mohylewskiego. Jestem bardzo ciekawy historii miejscowości Kamienicze, z której pochodził mój ojciec Edward Merkowski ur. w 1885 roku. Czy istnieją jakieś ślady po dworze i jego rodzinie? Będę bardzo wdzięczny za jakąkolwiek informację. Chciałbym pojechać w tamte strony.
rene
18 lipca 2016 o 00:06Ależ jechać może pan bez problemu . Wystarczy chcieć .