Dzieje polsko-ukraińskie połączone przez stulecia, niosą za sobą historie ludzi, których losy są związane z ziemią ich przodków, czyli Pokuciem. Byłe rubieże wschodnie Polski wydały na świat wielu znakomitych ludzi, w tym wielu patriotów. Historia, którą chcę opisać, jest przykładem właśnie takiego patriotyzmu polskiego, aczkolwiek w aspekcie polskiej historii ukazuje też słabości ludzkie.
W miejscowości Stanisławów oddalonej o 140 kilometrów od Lwowa, 4 grudnia 1884 roku przychodzi na świat Karol Franciszek Piórecki, syn Jana Pióreckiego i Karoliny z domu Tyrnka. Edukację rozpoczyna w szkole w Brzeżanach, do której uczęszcza wraz ze swoimi wspaniałymi kolegami Alfredem Bilikiem, późniejszym wojewodą lwowskim oraz Edwardem Rydzem, który zostanie w przyszłości Marszałkiem Polski oraz Wodzem Naczelnym. To właśnie przyjaźń Pióreckiego z Rydzem miała znaczący wpływ na historię młodego Karola. Wspólnie spędzone chwile ukształtowały w Karolu poczucie odpowiedzialności oraz spowodowały, że wstąpił do Wojska Polskiego.
Jak wynika z wielu publikacji historycznych, Karol Piórecki stał ciągle u boku Rydza-Śmigłego, który z roku na rok piął się w górę po szczeblach oficerskich. Karol również, poprzez swój upór i pracowitość, osiągał znakomite wyniki w karierze wojskowej. Jest bardzo lubianym oficerem, tak przez kolegów jak i szeregowych żołnierzy. Wiadomo, że miał rodzinę w Krakowie, gdzie dość często wyjeżdżał.
Już jako szef sztabu 20 Dywizji Piechoty Karol Piórecki kończy w 1921 roku Kurs Wojenny Szkoły Sztabu Generalnego. W tym okresie rodzi się też najstarszy syn Karola, Andrzej. Jego matką, a żoną Karola Pióreckiego była Irena Odyniec, prawdopodobnie córka generała dywizji Wincenta Odyńca. Kolejnym dzieckiem Karola jest również syn, któremu dano na chrzcie świętym imię Leon.
Przychodzi jednak chwila egzaminu z lojalności i przyjaźni. Jest rok 1926. Wódz Naczelny Józef Piłsudski, u którego boku stoi już generał Rydz-Śmigły, postanawia przeprowadzić reformę w armii. Wskutek podziału politycznego wśród kadry dowódczej, w tym generalicji i oficerów, powstaje konflikt wewnętrzny. Może on zaowocować wojną domową, co przyniosłoby niewyobrażalne straty w dopiero co wyzwolonej Polsce.
Konflikt w armii przeradza się w konflikt zbrojny, którego smutny epilog odbywa się na ulicach Warszawy. Po obu stronach stanęli naprzeciw siebie jeszcze niedawno koledzy, generałowie i oficerowie oraz ich podwładni – żołnierze. Padają strzały, są zbici i ranni. Major Karol Piórecki u boku Marszałka Piłsudskiego oraz Rydza-Śmigłego bierze udział w tej bratobójczej walce. Jak wynika z zapisów wydarzeń majowych 1926 roku, z kwatery wojskowej Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja 1926 roku:
Godzina 13.30. Odbywa się rozmowa hughesowa między ppłk SG Szafranowem i por. Lutomskim a mjr SG Pióreckim ze Sztabu Generalnego na temat sytuacji w Warszawie i na terenie OK. Z sytuacji w Warszawie mjr SG Piórecki podaje o zajęciu lotniska mokotowskiego, trzymaniu się jeszcze podchorążówki i Belwederu, wyraża niewiarę w pogłoski jakoby rząd Witosa uciekł samolotem na zachód.
Należy w tym miejscu zaznaczyć, że Karol Piórecki jest już w tym czasie majorem dyplomowanym, oficerem wydziału III Sztabu Generalnego oraz Szefem Referatu II SG.
Jest 18 maja 1926 roku, milkną odgłosy wystrzałów, opada kurz warszawskiej ulicy, nadchodzi dzień obliczenia strat. Strat bardzo bolesnych, bo wśród zabitych i rannych są byli przyjaciele i koledzy. Karolowi przypadła okrutna misja, misja pogrzebania poległych kolegów. Jak pisze Ryszard Zieliński w swej książce „Gry Majowe”, ojciec autora tak wspominał te chwile:
(…) majorowi Pióreckiemu przyszło organizować wielki pogrzeb. Chował poległych w Warszawie. Bardzo uroczyście pogrzebał grubo ponad dwustu żołnierzy, w tym prawie trzydziestu oficerów, więc kolegów. Taki był koleżeński, a na to mu przyszło. (…)
Oficerów-przyjaciół, którzy za odmienną wizję Polski utracili życie i ich żołnierzy, którzy wierząc w idee swoich dowódców poszli na tę bratobójczą bitwę. Taki to los żołnierza.
W 1928 roku Karol Piórecki wraz z rodziną przenosi się do Grodna. Zostaje oficerem sztabowym III Dowództwa Okręgu Korpusu z siedzibą w tym mieście. Podpis Pióreckiego zezwalał wtedy na wyrąb lasu na Wileńszczyźnie. Był w owym czasie taki przepis, który mówił, że wycinka drzew może nastąpić za zgodą odpowiedniego urzędu cywilnego, lecz po wcześniejszym uzyskaniu pozwolenia od władz wojskowych. Takie właśnie zezwolenie podpisywał Karol Piórecki.
Bardzo rozdarty epilogiem zdarzeń warszawskich Karol zaczyna szukać ukojenia w alkoholu. Pełniona przez niego funkcja stwarzała duże ryzyko stania się alkoholikiem. Powoli rozpada się jego błyskotliwa kariera. Nie może znaleźć sobie miejsca, nie może zapomnieć tych kilku warszawskich dni, gdzie koledzy stanęli naprzeciwko siebie i nie – jak kiedyś na polach Pokucia – bawili się w żołnierzy, lecz trzymając w ręku karabin strzelali do swoich dawnych przyjaciół. Losy Karola Pióreckiego oraz jego narastające problemy alkoholowe opisuje w swojej książce „Pamiętniki” Jerzy Kirchmayer:
(…) Nie było żadnych przesłanek wojskowych do udzielania zezwoleń na wyrąb lasów. W tej mętnej wodzie wyłowił sobie rzeczony Piórecki kilka nie najlichszych kiełbi… Do Pióreckiego wędrowały tędy „żubry wileńskie”, którym zawadzał ich las. Piórecki był zdolnym oficerem ale beznadziejnym pijakiem. Żubry wyzyskiwały tę słabość ludzką, zapraszały i spijały Pióreckiego, a reszta szła już łatwo. Zezwolenia sypały się z rękawa i pewnego poranka Sztab Generalny stwierdził, że całe powiaty wyłysiały na kochanej Wileńszczyźnie. Równolegle z tym mjr Piórecki rozpijał się coraz gruntowniej.
Piórecki pod wpływem alkoholu miał wybujałą fantazję. Ostatnie z takich zdarzeń opisuje Barbara Narębska – Dębska-Kozłowska w swojej książce „Łagier NKWD nr 0321”:
Tata Piórecki został wylany z czynnej służby po kolejnym wyczynie pod dobrym gazem, kiedy to wsiadł na karawan z fantazją kawalerzysty w mundurze majora i cwałował po ulicach.
Jak wspomina Jerzy Kirchmayer, widywano Karola Pióreckiego w różnych wileńskich lokalach, aż wreszcie ślad po nim zaginął. Konsekwencją alkoholizmu Pióreckiego była również utrata rodziny. Jego małżeństwo uległo rozpadowi. Żona opuściła Karola, a i synowie nie byli zachwyceni postępowaniem ojca. A synów Karol miał na schwał. Wspomina o nich Pani Barbara we wspomnianej już książce:
Naprzeciwko mieszkał Andrzej Piórecki. W Pióreckim Andrzeju, zwanym „Dadkiem” i Leonie zwanym „Lalkiem” kochały się wszystkie pensjonarki. Chłopaki to były śliczne, nie można było w którymś się nie zakochać, szczególnie że paradowali w granatowych pelerynach jakie nosili uczniowie Gimnazjum Jezuitów. Ja się zakochałam w Andrzeju mając 15 lat – tyle samo zresztą, co obiekt moich wzdychań.
Marzeniem Andrzeja Pióreckiego było bezkresne morze. Wyjechał więc w 1938 roku do Gdyni, a następnie na „Darze Pomorza” w swój pierwszy dziewiczy rejs.
Nadszedł wrzesień 1939 roku kolejna wielka próba dla Karola Pióreckiego oraz jego synów. Wielka próba dla wszystkich Polaków. Lata okupacji 1939-1945 to okres walki o wolność, a przede wszystkim o Polskę. Andrzej Piórecki wypłynął na „ORP Błyskawica” w morze dobijając do Londynu. Leon wstąpił do partyzantki na Wileńszczyźnie, walcząc u boku majora „Łupaszki”. Pani Piórecka czynnie działa w Armii Krajowej, a jej były mąż Karol Piórecki mieszkał wówczas w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie zaczął działać w konspiracyjnej organizacji harcerskiej przy Miejskiej Szkole Handlowej. Wiadomo, że czynnie wspomagał harcerstwo polskie. Mając wieloletnie doświadczenie wojskowe i wojenne był dla młodych ludzi pewnym symbolem. Był też wzorem człowieka, który jak Feniks z popiołów podniósł się z problemu alkoholowego.
Działania harcerzy i związane z nimi represje, a właściwie ich koniec opisuje Zygmunt Zonik w swojej książce „Wyrwani z szeregów”:
(…) Ich drużyna została szybko, bo już w kwietniu 1941 roku rozszyfrowana, a jej młodociani członkowie aresztowani. Wpadka była prawdopodobnie wynikiem zdrady, a może raczej denuncjacji, bo gestapo „wyłowiło” chłopców ze sporządzonej listy. Praktycznie byli to wszyscy uczestnicy nauki w zlikwidowanej przez władze hitlerowskie Szkole Handlowej.
Dzień 8 kwietnia tragicznie zapisał się w annałach ostrowskiego grodu. Pochwyceni zostali Wojciech Białoskórski, Teofil Bryjniak, Jerzy Flantz, Stanisław Gerszberg, Janusz Hrynkiewicz, Jerzy Jędrzejczyk, Czesław Kempisty, Zygmunt Kempisty, Jerzy Mierzwiński, Eugeniusz Morawski, Stanisław Nowacki, Kazimierz Piotrowski, Karol Piórecki, Bohdan Płoński Kazimierz Radwański, Jerzy Rychter, Stanisław Richter, Jerzy Witkowski, niemal wyłącznie harcerze.
Zygmunt Zonik pisze we wspomnianej książce:
Wszyscy przeszli makabrę przesłuchań, połączonych z torturami w podziemiach miejscowego ratusza (niektóre źródła podają, że było to w miejscowym browarze), a 12 kwietnia przewieziono wszystkich na Pawiak.
Ciemna piwnica Pawiaka była początkiem najtrudniejszej, a zarazem ostatniej próby Karola Pióreckiego. W dniu 29 maja 1941 roku dwudziestu Ostrowiaków, wśród nich Karol Piórecki, w transporcie 304 mężczyzn zostaje przewiezionych do najstraszniejszego miejsca na ziemi, do KL Auschwitz.
Odarty z ubrania i złudzeń, upokorzony do granic wytrzymałości, major dypl. Karol Piórecki staje się numerem 16660. Zdaje swój ostatni egzamin życia, a właściwie przeżycia.
W dokumentach obozowych są poświadczenia o leczeniu i badaniach Karola, o wykonanych zdjęciach RTG. Jest to historia walki tego oficera. Niestety, w dniu 28 lutego 1942 roku umiera w okolicznościach nieustalonych. Nie został wprawdzie pochowany jak żołnierze z przewrotu majowego lecz wraz z prochami innych więźniów połączył ich los ostateczny.
Syn Karola Leon w tym okresie nadal walczy o wolną Polskę. W oddziale partyzanckim przyjął pseudonim „Bój”. Stawiając czynny opór okupantowi u boku majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” Leon spełnia swój obowiązek wobec Ojczyzny.
Jak kiedyś ojciec, tak teraz syn walczy o lepsze jutro. W dniu 31 stycznia 1944 roku dochodzi do bitwy oddziałów „Łupaszki” z doborowym odziałem niemieckiego Wehrmachtu. Miejscowość Worziany jest miejscem tego historycznego zdarzenia. Oddział niemiecki w składzie 2 oficerów 12 podoficerów i 77 strzelców, w tym 26 podoficerów uzbrojonych w dwa cekaemy i 6 elkaemów pod dowództwem kapitana Knöpfta ma za zadanie ostatecznie rozprawić się z partyzantami. Losy tej bitwy potoczyły się jednak nie po myśli Niemców. Partyzanci zaatakowali wspomniany odział zadając mu dotkliwe straty i rozpraszając go. Są zabici i ranni po obu stronach. Opis końcowej fazy owej bitwy:
Niemcy zdali sobie sprawę, że znaleźli się w pułapce. Pojedynczo i po kilku próbowali uciekać przesieką do następnego lasu. Udało się tym, którzy zamiar podjęli dość wcześnie. Odwrót zamknęli partyzanci plutonu „Maksa”, „Rakoczego” i „Dornika”. Ostatnie punkty oporu na cmentarzu złamano. Podczas drugiej fazy bitwy polegli jeszcze Leon Piórecki „Bój”, NN „Burza”, NN „Chochlik”, NN „Czubczyk” i Kazimierz Kozakiewicz „Słowik”, w chwili gdy leżąc w bruździe bandażował rękę.
Leon Piórecki pochowany jest wraz z innymi poległymi w tej bitwie partyzantami na cmentarzu w Worzianach, obecnie na Białorusi. Krzyż za pomnikiem po jego lewej stronie to mogiła Leona Pióreckiego.
Wracając do Andrzeja Pióreckiego – nie udało się ustalić miejsca jego pobytu w Wielkiej Brytanii. Tak więc nie wiemy, czy przeżył wojenną zawieruchę czy nie.
Nadszedł rok 1944. Rosjanie w Wilnie, pod płaszczykiem przyjaźni żołnierzy Armii Czerwonej z polskimi partyzantami, prowadzą pełną inwigilację polskiego podziemia. Zaczynają się aresztowania poszczególnych polskich oficerów i żołnierzy. Zostaje ogłoszony pobór do Armii Czerwonej. Przymusowe wcielenie mężczyzn do wojska powoduje, że Polacy zaczynają dezerterować. Jak podaje Mirosław Maciorowski w artykule „Pociąg pod specjalnym nadzorem”, w ciągu jednego tylko tygodnia Rosjanie rozstrzelali na Oszmiańszczyźnie 157 Polaków. Zaistniała konieczność przerzucenia resztek oddziału oraz ludności polskiej za Bug. Powstała potrzeba wykonania fałszywych dokumentów dla uchodźców.
W domu Ireny Pióreckiej, byłej żony Karola Pióreckiego, przy ulicy Ogińskiej 8 na Antokolu na strychu powstaje drukarnia lewych dokumentów zwana „Kuźnią”. Fabrykuje się tam dokumenty odraczające wcielenie do wojska jak i zgody na wyjazd za Bug. Rosjanie parokrotnie nachodzą Irenę Piórecką szukając akowskich fałszerzy, bez powodzenia. Rosjanie wiedzą, że na Antokolu jest drukarnia. Szuka jej specjalny oddział NKWD. Taki stan trwa do lipca 1945 r. kiedy to „Kuźnia” zostaje przeniesiona na ulicę Borową.
Ewakuacja przebiegła bez niespodzianek. Z cytowanego wcześniej artykułu wynika, że „Kuźnia” wskutek zdrady jednego z jej członków została zlikwidowana w sierpniu 1945 roku. Nie znany jest los bohaterskiej Ireny Pióreckiej, która w tym tak okrutnym czasie oddała się walce o przetrwanie ludności polskiej z Wileńszczyzny.
Czworo Pióreckich, czworo bohaterów. Każdy z nich na swój sposób przeżył swoje życie. Wielki patriotyzm i oddanie sprawie polskiej.
Przedstawiłem Państwu losy majora Karola Pióreckiego i jego rodziny. Rodziny, w której wartości patriotyczne przeplatały się z dniem codziennym. Los jednego oficera, który przeżywał wzloty i upadki ukochanego kraju. Powiązały się one z jego wzlotami i upadkami jako człowieka, aż wreszcie prochy jego spoczęły na wieki wśród prochów wielu znakomitych Polaków.
Andrzej Piórecki
3 komentarzy
Andrzej Piórecki
2 lutego 2015 o 15:57Andrzej Perepeczko w artykule p.t. „Już prawie cały wiek” opisuje dzieje „Daru Pomorza” na którym pływał Andrzej Piórecki. 25 sierpnia 1939 roku żaglowiec stanął na redzie Oxelosundu, a 2 września popłynął do Sztokcholmu. 22 września 1939 roku cała załoga w tym uczniowie zeszli na ląd opuszczając „Dar Pomorza”. Udali się do Geteboirga, a następnie polskimi starymi frachtowcami popłynęli do Anglii.W końcu sierpnia 1940 roku Departmant of Novigation przy Uniwersytecie w Southampton ogłosił nabór Polaków na swoją uczelnie . W grupie trzydziestu młodych Polaków przyszłych nawigatorów był Andrzej PIÓRECKI
Andrzej PIÓRECKI
25 kwietnia 2017 o 12:53Właśnie dostałem dokumenty z USA. Andrzej s. Karola wspomniany w powyższym artykule był członkiem załogi statku „Morska Wola” kursującego pomiędzy Menchesterem a Nowym Jorkiem.Ostatnia notatka jest z 31 maja 1945 roku, czyli już po wojnie. Andrzej pełnił funkcje nawigatora.
Jan
24 lipca 2023 o 14:37Irena Piórecka z domu Odyniec zmarła 2 stycznia 1978 r. w Radomiu. W pogrzebie matki uczestniczył syn Andrzej Piórecki, który przyjechał z Londynu. Andrzej Piórecki zmarł 12 stycznia 2004 r w Wielkiej Brytanii; urna z jego prochami została złożona obok trumny matki Ireny w grobie na Cmentarzu Rzymsko-katolickim w Radomiu, przy ulicy Limanowskiego. Znałem osobiście Panią Irenę i Pana Andrzeja, który kilkakrotnie odwiedzał swoją mamę. Byłem sąsiadem Pani Ireny Pióreckiej w kamienicy na ulicy Moniuszki i świadkiem ww. uroczystości pogrzebowych.