Ziemio moja rodzinna umiłowana, Mickiewiczowska, Nowogródzka ziemio daleka, bliska.
Jak oddech matki nad kołyską ziemio kapliczek, krzyży przydrożnych i serc stalowych, wołasz mnie śpiewem skowronka, słowika, dzwonem nieszpornym, partyzancką mogiłą, wierzbą płaczącą, ścieżką harcerską, lipą pachnącą, szumem dębów, sosen podniebnych w borach odwiecznych usłanych dywanami sosenek i konwalii wśród których człowiek był sobie bratem i bliżej Boga.
Ziemio pagórków i łanów złocistych błękitnymi wstęgami rzek opasana, ziemio w krwawych pożogach dziejów skąpana, kraino zbezczeszczonych świątyń, ojców cmentarzy, trupami obrońców usłana, Nadniemeno Rejtanów, Kościuszków, Witoldów, Bohatyrewiczów, Kupałów, Radziwiłłów, Bałachowiczów, jak koń – demonom czerwonej gwiazdy – przez handlarzy narodami – sprzedana, wegetujesz na ugorach bezsumień z zerwaną nicią pokoleń.
Wacław Nowicki, Warszawa, sierpień 2012 r.
1 komentarz
maria domian
4 października 2014 o 15:48Bardzo pięknie smutno z barwnym opisem krajobrazów wspomnień tęsknotą goryczą i żalem napisane.