Polscy konserwatorzy i archeolodzy pracowali na przeszło dwudziestu stanowiskach w Syrii i Iraku. Mieli swoje sukcesy. Gdy kraje te ogarnęła wojna musieli zostać ewakuowani. Wrócili jednak niemal natychmiast, gdy tylko mogli, i starali się ratować co się da. To słodko-gorzka opowieść. Goryczy w niej jednak więcej.
„Niech Allat błogosławi temu, kto nie przelewa krwi w świątyni” – taka inskrypcja w języku aramejskim widniała pod ogromną płaskorzeźbą przestawiającą lwa chroniącego gazelę. Przez ponad 35 lat stała ona przed wejściem do Muzeum w Palmyrze stając się wizytówką tego miasta. W latach siedemdziesiątych odnaleźli ją polscy archeolodzy, a polscy konserwatorzy zabytków otoczyli opieką. Niestety w roku 2015 została zniszczona w trakcie konfliktu w Syrii przez bojowników Państwa Islamskiego.
Tak się przynajmniej wydawało, bowiem już rok później, zaledwie kilka dni po wyzwoleniu miasta z rąk ISIS, polscy archeolodzy i konserwatorzy przybyli do Palmyry, by ocenić skalę zniszczeń i… odnaleźli rzeźbę – choć poharataną to wciąż całą. Jak relacjonuje Bartosz Markowski: „Spodziewałem się, że została wysadzona w drobny pył. Lew jest jednak w całości, ale przewrócony, zapewne przy pomocy buldożera lub innej dużej maszyny. Konstrukcja żelbetowa, która go podtrzymywała przełamała się, ale wszystkie elementy kamienne do niej zakotwione są w dalszym ciągu razem. Najbardziej ucierpiał pysk. Rzeźbę z pewnością uda się ustawić na nowo i odrestaurować, jednak ślady uszkodzeń powstałych w trakcie kryzysu będą już zawsze widoczne”. Lwa z Palmyry przewieziono do Damaszku jeszcze w 2016 roku, a jego konserwacją zajęli się polscy specjaliści pod kierunkiem Bartosza Markowskiego, który stwierdził: „Jak zwykle najtrudniejsze było zorganizowanie całego projektu, tzn. zdobycie pieniędzy i namówienie UNESCO, żeby zasponsorowało konserwację”.
Prace przeprowadzono w ogrodzie damasceńskiego Muzeum Narodowego. Tam też rzeźba pozostanie – zdaniem Markowskiego – „na długie lata”, bowiem trudno się spodziewać, by powróciła do zrównanej z ziemią Palmyry. Pocieszać może jednak fakt, że pomimo trwających ponad pół wieku wykopalisk w tym mieście, szacuje się, że około osiemdziesięciu procent starożytności nie zostało tam jeszcze odkrytych. „Reszta leży jeszcze bezpiecznie pod ziemią i nasi następcy zapewne w przyszłości wzbogacą zbiory muzeum w Palmyrze i pokażą nowe zabytki tej starożytnej cywilizacji” – jak twierdzi profesor Michał Gawlikowski. Ta słodko-gorzka historia jest całkiem dobrą metaforą związków polskiej archeologii i konserwacji w ciągu ostatniego ćwierćwiecza z tymi krajami Bliskiego Wschodu, które znalazły się w ogniu wojny, nierzadko świętej.
Tylko w Syrii i Iraku, krajach, które poniosły największe straty w wyniku ostatnich konfliktów, polscy uczeni pracowali na ponad dwudziestu stanowiskach. W Syrii, poza Palmyrą, były to wykopaliska w Tell Arbid, Tell Qaramel koło Aleppo, gdzie znaleziono pozostałości budowli aż o tysiąc lat starszych niż mury Jerycha, oraz Hawarte koło miasta Ham (watro też wspomnieć o „ratunkowej” budowie tamy na rzece Habur – jeszcze w latach osiemdziesiątych). Oczywiście prac nie prowadzono przez cały czas, były to misje najczęściej sezonowe, coroczne, rozpisane na szereg lat. Nierzadko badania były przerywane z powodów politycznych. Zwłaszcza, że akurat w tych dwóch państwach politykę prowadzono za pomocą broni wszelkiego autoramentu.
Okazuje się jednak, że w Iraku, mimo oskarżeń, współpraca uczonych, archeologów i konserwatorów z Wojskiem Polskim przebiegała dość sprawnie. Rzeczypospolita była jedynym krajem, którego kontyngent od początku miał w swoim składzie archeologów. Ich działalność przyczyniła się do ocalenia wielu zabytków (w odróżnieniu od bezpośredniej działalności wojska, ponieważ odziedziczona po Amerykanach baza została usytuowana w samym środku wykopalisk babilońskich). „Mogliśmy korzystać ze śmigłowców wojskowych, aby spisywać stanowiska archeologiczne zniszczone na skutek rabunków” – wspomina Mirosław Olbryś. I jak się okazało „zwiad lotniczy” był tu decydujący. To dzięki niemu udało się na przykład zlokalizować ruiny miasta Wasit. Było ono ważnym ośrodkiem handlu i władzy średniowiecznego Iraku. Zostało założone w 702 roku, a w szczycie swojego rozkwitu było większe od Damaszku czy Jerozolimy. Jak podawał PAP, „Naukowcy należący do grupy współpracy cywilno-wojskowej dywizji dokonali dokumentacji archeologicznej pozostałości pochodzącego z VIII wieku miasta, która posłuży do zabezpieczenia zabytku, jego ogrodzenia i wybudowania posterunku irackiej policji archeologicznej”. To tylko, i jednocześnie, aż tyle, watro bowiem pamiętać, że w warunkach wojennych, to nie bomby i rakiety są największym zagrożeniem dla zabytków, ale zwykłe, potoczne rabunki cennych starożytności. No chyba, że mówimy o celowych dewastacjach przeprowadzanych w celach politycznych lub religijnych.
Profesor Piotr Bieliński stwierdził: „Można powiedzieć, że tak zwane Państwo Islamskie ma na pieńku z polskimi archeologami, bo większość zniszczeń, które były przez nich rozreklamowane, dotyczyła miejsc i znalezisk, w których zaangażowani byli polscy archeolodzy. Obok naszych piłkarzy byliśmy zaraz na drugim miejscu, by kojarzyć się z Polską”. Większość zniszczeń i dewastacji to sprawa ISIS. O ile w Syrii była to absolutna prawda, w Iraku rzecz miała się nieco inaczej. Polscy archeolodzy skupiali swoje wysiłki tam, gdzie byli polscy żołnierze, czyli na południu i centrum kraju, podczas gdy Państwo Islamskie większości najbardziej barbarzyńskich zniszczeń dokonywało na północy, ze szczególnym uwzględnieniem Mosulu – starożytnej Niniwy.
Straty w Iraku i Syrii nigdy nie zostaną powetowane, a bez pracy polskich archeologów i konserwatorów, także w warunkach wojennych, byłyby jednak o wiele większe. Pocieszać się jednak można, bo obecnie Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej prowadzi na Bliskim Wschodzie aż 30 projektów na stanowiskach datowanych od czasów prehistorycznych, aż po późny antyk i okres muzułmański – w Egipcie, Sudanie, Libanie, Jordanii, na Cyprze, Kuwejcie, Arabii Saudyjskiej, Omanie i Armenii, a nawet w irackim Kurdystanie.
Anna Rawia













Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!