Dzięki pomocy konsula generalnego RP Marka Zielińskiego i energicznym zabiegom pani Nataszy Bartoszewicz, prezeski Polskiej Autonomii Kulturalnej «Ogniwo», mogłem dotrzeć pod koniec listopada ubiegłego roku do Irkucka, poznawać miasto, wygłosić dwa odczyty o przemianach w Polsce, a nade wszystkim zapoznać się z miejscową Polonią. To nic, że było mroźno, a czas galopował. Irkuck to legenda Syberii. Tu od wieków byli nasi rodacy, nie tylko jako zesłańcy.
Jako pierwsi zatrzymali się w tej okolicy kozacy w połowie XVII w., co zdaje się poświadczać stojący nad niezamarzającą, potężną Angarą wielki pomnik ich wodza. Osada w 1686 r. dostała prawa miejskie i herb z babrem trzymającym w pysku sobola. To odrębna ciekawostka. Babrem nazywano tygrysa syberyjskiego, ale w edykcie Aleksandra II zatwierdzającym herby dużych miast rosyjskich, jakiś wysoki czynownik dworski poprawił babra na bobra. Z tego kłopotu artyści wybrnęli w ten sposób, że tygrysowi dorysowali ogon bobrowy i powiększyli tylne łapy. Tak powstało «mistyczne zwierze», po prostu babr irkucki.
Miasto zaś rozwijało się najpierw głównie dzięki kupcom futer i transportom herbaty z Chin, potem i jako centrum rozległej guberni oraz nieformalna stolica Syberii Wschodniej. Do tego doszła Kolej Transsyberyjska, więc jest w Irkucku wspaniały dworzec z czasów carskich. I tylko 70 km dzieli miasto od jeziora Bajkał, świętego morza Syberii. Z dawnych czasów została w Irkucku charakterystyczna drewniana zabudowa, z nowszych marksistowsko-leninowscy patroni ulic, oraz pomnik Wodza Rewolucji, ale mniejszy niż postawiony w 2004 r. pomnik «białego» admirała Aleksandra Kołczaka, rozstrzelanego nad Angarą.
Obecnie Irkuck, to duży ośrodek przemysłowy, łącznie z zakładami lotniczymi «Irkut». Pracuje tu kilka dużych, samodzielnych uczelni i kilkanaście mniejszych oraz filii moskiewskich, a przewodzi Irkucki Uniwersytet Państwowy. Nie byłem w stanie odwiedzić wszystkich tutejszych muzeów, z nich nie wypada pominąć Domu-Muzeum Wołkońskich i Trubeckich (dekabryści), Muzeum Krajoznawczego z licznymi oddziałami i Muzeum Miasta Irkucka, gdzie kupiłem bardzo interesującą książkę o irkutiankach na przełomie XIX i XX w.
Polacy w Irkucku
Stolica obwodu liczący ponad 600 tys. mieszkańców, w tym wielu Buriatów, także Jakutów, Ewenków, Niemców, Litwinów, Słowian z Europy Środkowej i Wschodniej. Ilu jest wśród nich Polaków? Statystyki oficjalne wieszczą o 5,5 tys. w całym Irkuckim Okręgu Konsularnym, ale «strona polska» głosi szacunki co najmniej dziesięciokrotnie większe.
Prawdą jest, że osoby przywiezione tu z ziem II Rzeczypospolitej w latach 1939-1941 (za «pierwszego Sowieta»), w zdecydowanej większości wyjechali po amnestii z końca lipca 1941r. Już po wojnie władza radziecka właśnie w rejon Irkucka przywiozła tzw. «andersowców», czyli żołnierzy z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy zdecydowali się na powrót do swych domów rodzinnych objętych granicami republik: Białoruskiej, Ukraińskiej, Litewskiej. Ci jednak mogli zabiegać o uwolnienie z łagrów dopiero po śmierci Stalina, lub jeszcze później, po 1956 r.
Najbardziej prawdopodobne wydaje się przypuszczenie, że w całym obwodzie irkuckim żyje około 10 tys. naszych rodaków, a w Irkucku 3 tysiące. Jednak co czwarty (trzeci?) irkutianin może powiedzieć, że miał wśród swoich przodków Polkę lub Polaka. I mówi to z dumą, aż miło słuchać.
Wypis źródłowy
Przejrzałem w Bibliotece Naukowej im. Mołczanowa Sybirskiego «Letopis goroda Irkutska…» zestawiony przez N. Romanowa. W 1863 r. autor podał, że zaczęli przybywać na osiedlenie polscy powstańcy, w większości młodzi wiekiem. Zajęli się między innymi handlem i rzemiosłem, rozwinęli nieznane dotychczas usługi, okazali się osobami o wysokiej kulturze. Zyskali i uznanie z racji «narodowych, sympatycznych cech», w tym: uczciwości, solidności, taktu, ludzkiego odnoszenia się do służby. Mijały lata, dzięki amnestii nasi rodacy mogli opuścić Syberię. N. Romanow wyraził żal, że wielu z nich umarło, ale przynajmniej połowa dożyła powrotu.
Co dali Syberii? «W samym Irkucku długo nie było oprócz Polaków nauczycieli muzyki, rysunku i języków obcych. Byli oni też dobrymi nauczycielami innych przedmiotów. We wsiach i pobliskich miastach zesłańcy polscy byli siewcami oświaty (…). Nie można nie wspomnieć o dorobku uczonych, znanych przyrodników i geologów, zasługach dla Syberii uczonych: Czekanowskiego, Dy-bowskiego, Czerskiego i innych. Nie można zapomnieć licznych lekarzy praktyków. Nazwiska Łogowskiego, Zimińskiego, Rzeczkowskiego, Jarockiego i innych długo będą pamiętane na Syberii.
Syberia przyznaje i ceni te zasługi politycznych zesłańców Polaków. Syberyjski naród i społeczeństwo zachowają o nich za to wszystko wdzięczność…Powtarzamy – nie wiemy, jakie wspomnienia zabiorą Polacy z Syberii wracając do ojczyzny, no my żegnając ich jesteśmy gotowi podać braterskie ręce i życzyć wszystkiego dobra w ojczyźnie».
Przyjemnie jest czytać takie teksty, one także wyjaśniają wciąż odczuwaną tu sympatię dla Polaków.
«Nieludzka ziemia» Znamy i często używamy tego zwrotu za Józefem Czapskim. Przywołuje on pamięć o męczeńskich kartach Polaków na Syberii, w Kazachstanie, na północy Rosji. Boleśnie wielu rodaków pozostało tam na zawsze, nie ma nawet ich grobów. A jednak – tłumaczył mi jeden z mieszkańców Irkucka – «Syberia to piękna i kolosalna kraina, z bogactwami naturalnymi, z niezwykłą przyrodą. Żyją tu różne narody, zgodnie, choć w trudnym warunkach. «Syberia nieludzka», to plama na naszym honorze, skutek terroru stalinowskiego, a nie postaw mieszkańców i oby nikt nigdy tak nie musiał mówić. Przyjeżdżajcie do nas, zobaczcie, jak tu jest obecnie i nie sądźcie źle, bo my tu żyjemy i pamiętamy».
Jest w centrum Irkucka ulica powstańców polskich. Byłych powstańców styczniowych, którzy w 1866 r. znów podjęli walkę zbrojną z żandarmami i sołdatami carskimi nad Bajkałem, chcieli stamtąd dostać się do Mongolii lub Chin. Nie udało się, czterech przywódców zostało rozstrzelanych za rzeczką Uszakówką na peryferiach Irkucka. Mało o powstaniu nadbajkalskim mówi się w Polsce, trzeba byłoby postawić krzyż na miejscu egzekucji. Pomnik ma stanąć na zniszczonym, starym cmentarzu. Kiedy byłem tu w 1995 r., na miejscu pochówku wielu znakomitych Polaków kręciło się wielkie koło karuzeli. Już go na szczęście nie ma. Przybyły za to – z pomocą «Ogniwa» i Konsulatu Generalnego RP – tablice pamiątkowe ku czci Benedykta Dybowskiego, wspomina się również innych naszych zesłańców, nie tylko badaczy. W 1826 r. zbudowano w Irkucku drewniany kościół katolicki, a gdy ten spłonął w wielkim pożarze miasta w 1879 r., to szybko wzniesiono okazałą świątynię neogotycką, zwaną oficjalnie obecnie «Polskim kościołem». Mieści się w nim wprawdzie sala koncertowa filharmonii, jednak są tam odprawiane od czasów ks. Ignacego Pawlusa Msze święte, a ponadto katolicy korzystają z nowej katedry na drugim brzegu rzeki.
«Ogniwo»
Pierwsze stowarzyszenie o tej nazwie założyli w Irkucku Polacy (i Litwini) na początku XX wieku. 1 czerwca 1990 r. przywrócono «Ogniwo» jako Polskie Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne, zamienione później na Polską Autonomię Kulturalną. Jedną z dwojga przewodniczących została Izolda Nowosiołowa, z domu Koperska. Długo i bardzo ciekawie opowia-ała mi o swym dziadku powstańcu Stanisławie Wojciechu, który pozostawił po sobie wspaniałe meble i rzeźby przekazane do muzeów. Ma pani Izolda album z prawie 900 portretami Polaków z Irkucka i okolic, który obejrzałem.Co za cenność! Pieróg z omulem, legendarną rybą z Bajkału smakował wyśmienicie.
Nie można też nie wspomnieć o prof. Bolesławie Szostakowiczu, którego po raz pierwszy spotkałem w … Grodnie przed dwudziestu lub więcej laty. Jego przodek z Wilna za udział w powstaniu styczniowym został zesłany w 1866 r. w okolice Tomska. Jednym zaś z jego wnuków był Dymitr (1906-1975), wielkiej sławy kompozytor rosyjski. Bolesław jest bardzo ofiarnym i skutecznym badaczem losów Polaków na Syberii, przygotował kolejny tom studiów. Długoletnim prezesem «Ogniwa» był prof. Eugeniusz Wrzeszcz, zachwyca swą aktywnością dr Helena Szackich, dobrą passę kontynuuje wspomniana już pani pedagog N. Bartoszewicz. Tak można wymieniać długo. Z konieczności podam tylko najważniejsze, a jeszcze nie wymieniane przedsięwzięcia irkuckiego «Ogniwa»: powtarzane co kilka lat sympozja naukowe, przeglądy filmów z udziałem znanych reżyserów i aktorów oraz Dni Kultury Polskiej, udział w maju 1992 r. w I Kongresie Polaków w Rosji, utworzenie sobotniej szkoły językowej (prowadzone są również szkoły letnie nad Bajkałem), zespoły wokalne i taneczne (m.in. «Ogniwo», «Być może», «Śliczna dziewczyna», «Bajkalski kwiat») oraz grupa teatralna «Kolorowe Jarmarki», promowanie książek polskich, przyjmowanie gości z Polski i działaczy polonijnych ze świata oraz z Stowarzyszenia «Wspólnota Polska», odtwarzanie obrzędów polskich, organizowanie zawodów sportowych, rozliczne spotkania i uroczystości, stałe dyżury, wyjazdy dalsze i bliższe, także do polskiej wsi Wierszyna i rodaków w Ułan–Ude… Będzie o czym napisać w przygotowanym tomie na 25-lecie «Ogniwa».
A ja miałem przyjemność w ciągu krótkiego przecież pobytu zasiąść w jury młodzieżowego konkursu recytatorskiego, dotrzeć na wieczór wróżb andrzejkowych, wygłosić odczyt w bibliotece. I cie-szyć się bardzo ze spotkań z irkuckimi Polakami, podziwiać miasto z bogatą historią. Wpisali się w nią liczni Polacy. Nadal to czynią!
Adam Czesław Dobroński/ Magazyn Polski na uchodźstwie Nr 1 (109) styzceń 2015
1 komentarz
Piotr
12 listopada 2015 o 15:36Witam. Dostrzegam w tym wpisie coś bardzo konkretnego. Pa!