
Krzyż w obwodzie irkuckim upamiętniający jedną z bitew powstania zabajkalskiego. Został zlikwidowany w 2023 r. Fot. W0zny/Wikipedia/CC BY-SA 3.0
Powstanie zabajkalskie, wywołane latem 1866 roku przez zesłanych na Syberię Polaków, od samego początku było skazane na porażkę. Niemniej jednak powstańcom, zjednoczonym pod hasłem „Za naszą i waszą wolność”, udało się nawet ten akt desperacji przekształcić w coś więcej. Zwraca się uwagę, że właśnie po powstaniu sytuacja zesłańców polskich na Syberii uległa poprawie. A odwaga i wytrwałość powstańców wpłynęły na nowe pokolenie rewolucjonistów. Już w samej Rosji.
Po stłumieniu powstania styczniowego w 1863 roku na Syberię zesłano, według różnych danych, od 18 do 22 tys. powstańców. W guberni irkuckiej znalazło się około 11 tys. Polaków. Byli to głównie przedstawiciele inteligencji i rzemieślnicy. Część z nich została skierowana do prac przymusowych.
W 1861 roku Główny Zarząd Wschodniej Syberii podjął decyzję o budowie nowej drogi wzdłuż jeziora Bajkał. Brakowało tylko taniej siły roboczej. Sprawę rozwiązał napływ polskich zesłańców.
Do budowy drogi wokół Bajkału wysłano około 700 polskich skazańców. Pracowali oni w grupach po 50-100 osób na odcinku 200 wiorst.
Według jednej z wersji, Polacy mieli wywołać powstanie wraz z rosyjskimi rewolucjonistami. Powstanie miało objąć całą Syberię, a następnie europejską część Rosji i Polskę. Jednym z kluczowych organizatorów rewolty miał być rosyjski zesłaniec, demokrata i jeden z założycieli „Ziemli i Woli” Mikołaj Serno-Sołowjewicz, który planował doprowadzić do współdziałania między polskimi i rosyjskimi zesłańcami.
Jednak te ambitne plany nie doszły do skutku. Trójka koni, która wiozła rewolucjonistę do Irkucka, rozpędziła się tak bardzo, że przewróciła sanie. Serno-Solowjewicz zginął.
Polacy postanowili działać samodzielnie. Kierowani przez Narcyza Celińskiego i Gustawa Szaramowicza, zamierzali uciec przez Mongolię do Chin, gdzie brytyjskie statki zabrałyby ich z powrotem do Europy.
Powstanie wybuchło wieczorem 24 czerwca w Kułtuku. Powstańcy byli uzbrojeni w kosy przerobione na piki i inną broń białą, wykonaną z podręcznych materiałów.
Bez problemu udało się rozbroić eskortę, grającą w karty przy ognisku.
Równie gładko poszło na stacji pocztowej Amurskaja. Powstańcy rozbroili żołnierzy, odebrali konie woźnicom, zniszczyli aparat telegraficzny, którym Rosjanie mogliby skontaktować się z Irkuckiem. „Syberyjski Legion Wolnych Polaków”, jak nazywali się sami powstańcy, ruszył dalej.
W nocy 27 czerwca doszło do walk na stacji Lichanowskaja. Żołnierze strzegący stacji zabarykadowali się i odpierali szturmy powstańców. Z odsieczą przybył 80-osobowy oddział. W tym czasie Irkuck był już w stanie gotowości bojowej. W celu stłumienia powstania wysłano kozaków i kilka oddziałów piechoty. Po poniesieniu pierwszych strat Polacy podpalili stację i wycofali się do lasu, gdzie część z nich odmówiła dalszego udziału w powstaniu.
Potem nastąpił prawie miesiąc wyczerpujących walk, które nie sprzyjały szybko topniejącej armii powstańców.
Małe grupy powstańców, błąkające się po lasach w nadziei przedostania się do granicy, ścigała uzbrojona po zęby armia. Były to dwie brygady konne Kozaków Zabajkalskich, oraz oddziały chłopów, a nawet tamtejszych Buriatów, których łączna liczba sięgała tysięcy zbrojnych.
25 lipca w dolinie rzeki Temnik ostatnia grupa uciekinierów, wystrzeliwszy resztki amunicji, poddała się prześladowcom.
Przed sądem stanęło ponad 600 osób. Siedmiu przywódców sąd skazał na śmierć. Generał gubernator Syberii Wschodniej Michaił Korsakow zatwierdził tylko cztery wyroki śmierci – wobec Celińskiego, Szaramowicza, Władysława Kotkowicza i Jakuba Reinera.
Być może owa czwórka powstańców również zostałaby ułaskawiona, bo Korsakow ponoć zwrócił się o darowanie im życia do Aleksandra II. Car wyraził zgodę, jednak zanim ułaskawienia dotarły na Syberię, wyroki śmierci zostały wykonane.
Egzekucjom przyglądała się cała ludność Irkucka. Trzydziestoletni pianista Gustaw Szaramowicz, kiedy zaczęto zakładać mu na szyję pętlę, zerwał z głowy czapkę, rzucił ją w górę i krzyknął po polsku: „Jeszcze Polska nie zginęła!..”!
Odwaga i wytrwałość buntowników wpłynęły na opinię publiczną. Rosyjski rewolucjonista-anarchista Piotr Kropotkin, który w tamtym czasie był młodym oficerem kozackim służącym w Irkucku, wspominał, że to właśnie to powstanie i jego finał skłoniły go do podjęcia decyzji o odejściu ze służby wojskowej.
Powstanie przysłużyło się wszystkim Polakom zesłanym na Syberię. Badacze zauważali, że po tych wydarzeniach ich sytuacja uległa poprawie. Egzekucja wywarła duże wrażenie na Austrii, która stanęła w obronie mieszkańców Galicji, którzy za udział w powstaniu styczniowym 1863 roku również zostali zesłani na Syberię. Część z tych Polaków po interwencji dyplomatycznej mogła powrócić do ojczyzny.
Andrei Grigorev, niezależny dziennikarz, redaktor naczelny i wydawca emigracyjnego czasopisma „Wschody”










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!