W niedzielę wieczorem, w wieku 90 lat, zmarł wybitny polski reżyser Andrzej Wajda – jeden z nielicznych Polaków, którzy sięgnęli po statuetkę Oscara.
Bez wielkiej przesady można powiedzieć, że to właśnie dzięki Wajdzie klasyka polskiej literatury została zekranizowana. I to zekranizowana bardzo dobrze.
Jego dorobek obejmuje kilkadziesiąt filmów, wśród których można znaleźć niemało takich, które ocierają się o geniusz – m.in. Ziemię Obiecaną czy Człowieka z Marmuru.
Artystycznie związany był również z Kresami, chociażby przez fakt filmowej adaptacji Pana Tadeusza. Wajda potrafił się z takimi dziełami mierzyć i sam fakt, że nie powalały go one, dowodzi jego niepospolitego talentu.
Ostatnimi czasy, już w XXI wieku, nakręcił „Zemstę” Aleksandra Fredry, autora również związanego rodzinnie z Kresami – tym razem południowo-wschodnimi.
Pamiętam, że po obejrzeniu filmu, napisałem w recenzji, że jest to ekranizacja kongenialna. Coś jak tłumaczenia Iliady Parandowskiego albo Chopin w wykonaniu Krystiana Zimermana.
Po latach jestem tego samego zdania.
Żegnaj Mistrzu.
Dominik Szczęsny-Kostanecki
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!