Rzecznik prasowy Władimira Putina, Dmitrij Pieskow, powiedział że administracja prezydencka nie ma żadnych informacji o rosyjskich najemnikach walczących w Syrii, ma tylko informacje o regularnych wojskach. I dlatego Pieskow nie chciał komentować informacji o tym, że w nalocie amerykańskim zginęło, według różnych źródeł, od kilkunastu do setek Rosjan z tzw. grupy Wagnera.
Pieskow (na zdjęciu) odesłał dziennikarzy do Ministerstwa Obrony, które jego zdaniem może mieć informacje o ochotnikach rosyjskich w Syrii.
Oczywiście, Pieskow ani inni wysocy przedstawiciele państwa rosyjskiego nie mówią, że tzw. grupa Wagnera to najprawdopodobniej inna forma tzw. „zielonych ludzików”. Ma wsparcie wojska rosyjskiego, i jest używana wtedy, gdy Rosja nie chce być posądzona o bezpośrednie zaangażowanie. O „grupie Wagnera” czytaj więcej tutaj, a o masakrze rosyjskich najemników czytaj tutaj.
Ministerstwo Obrony Rosji cały czas podtrzymuje, że w rejonie Dejr-es-Zor, w którym doszło do starcia i ataku, amerykańskiego nie było Rosjan. Przypomnijmy – siły syryjskiego reżimu al-Asada i siły rosyjskie miały próbować zdobyć siedzibę dowództwa i pola naftowe kontrolowane przez Syryjskie Siły Demokratyczne (sojusz syryjskich Kurdów i sprzymierzonych z nimi mniejszych arabskich, antyasadowski ugrupowań), wspierane przez amerykańskich komandosów i doradców wojskowych. W pewnym momencie komandosi wezwali wsparcie lotnictw i doszło do amerykańskiego nalotu.
Grupa śledcza Conflict Intelligence Team podała, że zidentyfikowała 4 zabitych w ataku Rosjan. Wśród nich są na przykład niejacy Władimir Łoginow i Igor Kosoturow, którzy według CIT wcześniej walczyli w Donbasie po stronie tzw. separatystów. Według Reuters Łoginow miał należeć do organizacji Kozaków okręgu bałtyjskiego (w Rosji powołujące się na tradycje kozackie organizacje paramilitarne są nawet w obwodzie kaliningradzkim).
Z kolei nacjonalbolszewicka i paramilitarna organizacja „Inna Rosja” poinformowała o śmierci w Syrii swojego współpracownika Kiryła Ananiewa. Informacje o śmierci swoich krewnych, według Radia Echo Moskwy, potwierdziło jeszcze co najmniej kilku innych mieszkańców Rosji.
Agencja Bloomberg podała informacje, że zginąć mogło nawet blisko 200 Rosjan.
Igor Girkin „Striełkow” twierdzi natomiast, że rządowe siły syryjskie i Rosjanie wcale nie zaatakowały pozycji sił proamerykańskich i amerykańskich, lecz założyły przyczółek na wschodnim brzegu Eufratu, który Amerykanie postanowili zniszczyć. Według Striełkowa zginęło lub zostało rannych setki Rosjan.
Oprac. MaH, echo.msk.ru, bloomberg.com
fot. kremlin.ru, CC BY 4.0
7 komentarzy
pol
13 lutego 2018 o 16:30Fajnie rosianie opowiadają że ich tam nie ma ! a amerykanie że ich tam jusz nie ma ! więc wszyscy mają racie ? he he he .
tagore
13 lutego 2018 o 16:47Zapewne terroryści Kalifatu w samobójczym ataku zabiją trochę „doradców” USA. Jak to już nie raz bywało w tej wojnie.
peter
17 lutego 2018 o 20:29Oj boli boli smierc ich tam niet:))))))))))
pinio
14 lutego 2018 o 02:45PEWNIE amerykanie pozbierali zabitych w dombasie i zrzucili ich ciała w Syri
pinio
14 lutego 2018 o 02:48ALE TAK nie mogli powiedzieć bo w dombasie przecież nie ma ruskich
observer48
14 lutego 2018 o 08:13Brytyjski Daily Mail pisze o 644 zabitych w Syrii przez US Air Force kacapach. http://www.dailymail.co.uk/news/article-5386503/More-640-Russian-mercenary-soldiers-killed-Syria.html
Potwierdzają to również media USA, m.in. CNBC. https://www.cnbc.com/2018/02/13/dozens-of-russian-mercenaries-killed-in-us-airstrike-in-syria.html
Polak z Białorusi
14 lutego 2018 o 20:32A wiecie jak ich nazywają po rosyjsku? Ихтамнеты
Po polsku przybliżono: Ichtamniety