Nasi rodacy zamieszkują półwysep już od tysiąca lat. Wśród pierwszych osiedleńców byli kupcy Pisemne wzmianki o Polakach na Krymie w czasach średniowiecza zachowały się w szczątkowej formie. Na półwysep przybyli przez Ruś Kijowską.
Jej stolicę, Kijów, jak wspomina mnich Nestor w Letopisie (Latopis Nestora [w:] August Bielowski Monumenta Poloniae Historica, Lwów 1864, s. 553), założył książę Polan Kijem. Z kolei Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, (T. 4,Warszawa: nakł. Filipa Sulimierskiego i Władysława Walewskiego, 1880 – 1914, Warszawa 1883, s. 62) podaje informację, że Polanie panujący na ziemiach kijowskich przyszli znad Wisły i osiedlili się na brzegach Dniepru. Tadeusz M. Trajdos w pracy „Kościół katolicki na ziemiach ruskich Korony i Litwy za panowania Władysława II Jagiełły, 1386 – 1434” opisuje średniowieczny Kijów, wspominając, że była tam lacka dzielnica, w której mieszkali kupcy i rzemieślnicy z Polski.
A że Krym był wówczas bazą kupców udających z północy do Konstantynopola, można wnosić, że Polaków tu nie brakowało. O Krymie z tego okresu wiadomo niewiele. Książęta kijowscy jeszcze do czasu chrztu Rusi (988 rok) podbijali i zdobywali miasta na północnym wybrzeżu Morza Czarnego. Wśród żołnierzy byli także Polacy. Nie ma w tym nic dziwnego, zważywszy, że jeszcze w 1008 roku książę ruski Włodzimierz Wielki ożenił swego syna Świętopełka z córką Bolesława Chrobrego. Natomiast zapis pochodzący z 1253 roku, który znajdujemy w opisie podróży flamandzkiego franciszkanina, Wilhelma z Rubruk, wskazuje, że udająca się z misją do Mongołów na Krymie wyprawa spotykała również Polaków.
W Sołdaju, jednym z krymskich miast, natrafili na polskich kupców. W 1430 roku, kiedy z pomocą Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego panowanie na Krymie przejął Hadżi Girej, na półwysep przeniosło się wielu Polaków. Część z nich sprawowała misję dyplomatyczną, inni zajmowali stanowiska urzędnicze. Zdaniem wielu historyków był to pierwszy kontakt Polaków z tą częścią Ukrainy. Tymczasem do 1430 roku na Krymie mieszkali nie tylko kupcy z okresu Rusi Kijowskiej, ale także wielu tych Polaków, którzy zostali porywani przez Tatarów po najeŹdzie Mongołów na Rzeczpospolitą. Ich losy różnie się układały, ale na pewno stanowili znaczną grupę ludności. Ślady tych wydarzeń można znaleźć w twórczości Adama Mickiewicza i Aleksandra Puszkina.
Mickiewicz w „Sonetach krymskich” poświęca jeden wiersz „Grób Potockej” ukochanej żonie krymskiego chana Gireja, Dilarze Bikecz, która była polską szlachcianką Marią Potocką, porwaną przez Tatarów. Po tym, jak trafiła do haremu, zdobyła miłość chana i została jego żoną. Zmarła w Bakczysaraju w 1764 roku. Puszkin w pśmacie „Fontanna Bakczysaraju” potwierdza tę teorię. Dlaczego teorię? Otóż część historyków uważa, że Dilara była Gruzinką. Po śmierci ukochanej żony chan wybudował w Bakczysaraju mauzoleum Dilary (zachowane do dziś), a także ufundował marmurową fontannę mającą symbolizować jego smutek. Wkrótce potem zrzekł się tronu i pogrążył w kontemplacjach, jak wspominają kronikarze tego czasu. Wieki wojen toczących się na krymskiej ziemi bez wątpienia zniszczyły ślady setek podobnych historii z udziałem naszych rodaków. Zwłaszcza w okresie wojen kozackich. Kolejna fala emigracji Polaków ruszyła po stłumieniach polskich powstań. W 1798 roku część zwolenników Tadeusza Kościuszki osiedliła się na północy Krymu. Po aneksji półwyspu przez carską Rosję w 1783 roku Petersburg osiedlał na Krymie zbuntowanych szlachciców.
W ten sposób, krok po kroku, zmieniano etniczny skład półwyspu. Planowano przesiedlić tu około 10 tysięcy naszych rodaków. Zachowały się wzmianki o czterech polskich wsiach założonych w okolicy Perekopu. Po wojnie krymskiej (1853 – 1856) Tatarzy zaczęli opuszczać swoje tereny. Ich miejsce zajmowali Polacy i Ukraińcy z Galicji i Podola. W Jałcie, Teodozji, Symferopolu, Sewastopolu powstały kościoły katolickie. Wed ług spisu ludności z 1897 roku mieszkało tu około 7 tysięcy Polaków. Inne źródła mówią o około 19 tys. katolików w samej tawriczeskiej guberni. Oczywiście, nie
wszyscy byli Polakami, ale z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że była ich większość. Według spisu powszechnego z 2001 roku na Krymie mieszkało około 4 tys. Polaków. Spis ludności dziesięć lat później odnotował nieco mniejszą ich liczbę – około 3,5 tys. Jednak zdaniem działaczy polskich organizacji funkcjonujących na półwyspie Polaków jest o wiele więcej. Niestety, tylko około 15 proc. z nich mówi w języku ojczystym.
Jedną z organizacji zrzeszających naszych rodaków na Krymie jest Krymskie Stowarzyszenie Polaków z oddzia łami w Jałcie, Sewastopolu, Symferopolu. Z innych należy wymienić: Zjednoczenie Polaków Sewastopola „Jedność”, Stowarzyszenie Obywateli Polskiej Narodowości „Nadzieja”, Stowarzyszenie Polaków w Jałcie „Odrodzenie”, Stowarzyszenie Polaków Dżankoja, Stowarzyszenie Kulturalno- Oświatowe Przyjaźni Ukraińsko-Polskiej „Wisła”, Polski Ośrodek Kulturalno-Oświatowy im. A. Mickiewicza na Krymie i Towarzystwo Kultury Polskiej „Polonia” w Sewastopolu. Dzięki Zjednoczeniu Polskich Nauczycieli na Ukrainie i Karcie Polaka młodzież powoli wraca do swoich historycznych i kulturowych korzeni.
PAXMONGOLICA – MONGOLSKI ŚWIAT
Wiosną 1241 roku Mongołowie zaatakowali Polskę i Węgry. Nie tylko w licznych kronikach, ale i późniejszych opracowaniach historycznych to wydarzenie jest szczegó łowo opisywane. Tragicznym momentem tej historii stał się 9 kwietnia, kiedy pod Legnicą poległo rycerstwo dolno- i górnośląskie, mało- i wielkopolskie. Plany podboju Europy Mongołowie opracowali jeszcze w 1235 roku. Na kurułtaju, czyli radzie chanów mongolskich, podjęto decyzję o wysłaniu wielkiej wyprawy na Zachód, aż do Oceanu Atlantyckiego, zwanego przez nich „wielkim morzem”.
Była to konsekwencja realizowanej jeszcze przez Czyngischana polityki „PaxMongolica”, która w podbitych i włączonych do mongolskiego imperium państwach – od Morza Czarnego po Pacyfik – wprowadziła ład i porządek oraz zapewniła im rozwój handlu i kultury. Kiedy armia mongolska osiągnęła już Pacyfik, kusząca stała się wizja zjednoczenia terenów między oceanami. Podbój Europy był również potrzebny z punktu widzenia planowanej inwazji na Imperium Bizantyjskie.
Wykonanie zadania powierzono władcy państwa Batu-chanowi, wnukowi Czyngischana. W rzeczywistości realizował je jeden z dowódców armii – Subedej. Dzisiaj historycy obliczają, że do zahamowania inwazji
Mongołów wystarczyłyby armie poszczególnych księstw ruskich. Jednak podziały wewnętrzne pozwoliły wojskom mongolskim całkowicie podbić Ruś. Następnym celem kampanii były Węgry, lecz żeby nie dopuścić do wysłania im posiłków, Batu-chan najpierw zaatakował Polskę. W lutym 1241 armia mongolska splądrowała Sandomierz, niedługo potem Kraków i wkrótce stanęła pod Legnicą.W bitwie rozegranej 9 kwietnia Mongołowie zwyciężyli wojska chrześcijańskie dowodzone przez księcia śląskiego, krakowskiego i wielkopolskiego Henryka II Pobożnego. Sam książę w niej zginął. Najwcześniejsze i najobszerniejsze relacje z tych wydarzeń można odnaleźć w rocznikach dwóch kapituł: krakowskiej i gnieźnieńskiej.
Pierwsza z nich tak opisuje podbój Polski:
„W roku 1241 Tatarzy, wkroczywszy do Krakowa, palą kościoły i mordują ludność, nie zwracając uwagi na wiek i płeć. Zabijają w bitwie wielu rycerzy krakowskich – z powodu wrodzonej Polakom wielkiej chciwości łupów – za pomocą przebiegłego podstępu; liczne łupy uwożą ze sobą. Na koniec, wtargnąwszy na Śląsk i starłszy się z księciem Henrykiem i jego wojskiem, samego księcia i wielu z jego armii przyłączyli do zabitych, i tak, wymordowawszy wielu w rzeziach i wyrządziwszy Polakom okrutne szkody, skierowali się do swoich, na Węgry. Napełniając cały świat ciężkim przerażeniem i strachem z powodu swego okrucieństwa, odjechali. Strachu nie wzbudzała ani moc ich mężów, ani siła mocnego ramienia, lecz samo krwawe okrucieństwo i oszukańcza przewrotność wiarołomstwa”.
Bitwa pod Legnicą osłabiła Mongołów. Oddziały z Polski przeszły przez Bramę Morawską, by połączyć się z drugą częścią swoich wojsk, które najechały Królestwo Węgier. Następnym celem miała być Europa Zachodnia, jednak wtedy nastąpił odwrót. Według kronikarzy u źródeł tej decyzji stało kilka czynników: oddalenie od koczowisk, duże straty sięgające około jednej trzeciej stanu pierwotnego, bunty w ujarzmionej Rusi i w Azji, wreszcie wieść o śmierci władcy imperium mongolskiego chana Ugedeja. To wszystko skłoniło Batu-chana i towarzyszących mu wodzów do odwrotu. Szymon z Saint-Quentin, francuski dominikanin, uczestnik misji wysłanej przez papieża Innocentego IV do zdobytych przez Mongołów regionów Bliskiego Wschodu, pozostawił bardzo ciekawy opis wyprawy Batu-chana w 1241:
„Gdy zaś [Batu-chan] miał wkroczyć na Węgry, złożył ofiarę demonom, pytając, czy ośmieli się tam wejść. Odpowiedział mu demon mieszkający w posągu: „Idź spokojnie, bo wysyłam trzy duchy przed tobą, a dzięki nim twoi przeciwnicy nie zdołają ci się oprzeć”, co też się stało. Duchami tymi były: duch niezgody, duch niewiary i duch strachu”.
W 1259 roku armia mongolska dokonała powtórnego najazdu na Polskę. Jego celem było złamanie gospodarcze i militarne kraju, a w konsekwencji osłabienie księcia krakowskiego Bolesława V Wstydliwego, by odsunąć go od spraw Księstwa Halickiego, Litwy i Królestwa Węgier. Ataku dokonał chan Burundaj. Spory wewnętrzne między książętami polskimi uniemożliwiły przygotowane się do obrony. Ostatecznie armia mongolska, prowadząc jeńców i bogate łupy, opuściła Małopolskę pod koniec marca 1260 roku, w pełni zrealizowawszy polityczny plan.
Chrześcijańska Europa jeszcze nieraz musiała odpierać inwazje najeźdźców ze Wschodu, choćby pod Wiedniem we wrześniu 1683 roku, kiedy zatrzymała nawałę turecką czy w XX wieku, w bitwie warszawskiej w sierpniu 1920 roku, gdy starła się z Armią Czerwoną. Dzisiaj na wschodnich flankach cywilizacji europejskiej znów stoi wróg, który chce zademonstrować światu, że wciąż jest potęgą pragnącą opanować narody Europy. A że to potrafi, pokazał w 2008 roku, dokonując agresji na Gruzję, i w 2014 roku – anektując Krym.
Krynica nr 84 rok 2014(14)
2 komentarzy
grzech
17 października 2014 o 08:33i oprócz Rosji jest jeszcze nowy – Ukraina. Potomkowie UPA już ustanowili święto powstania UPA i przy byle okazji mówią o ukraińskim Przemyślu…
Obecnie poza Czechami i Słowacją nie mamy bezpiecznej granicy.
bicker
19 lutego 2016 o 13:36przeprowadziłem sie na stałe na Krym zacząłem szukać innych Polaków organizacji ( z zawodu jestem nauczycielem muzyki ) ….po przeczytaniu powyższego artykułu , juz mi się nie chce