Rasputin zazwyczaj jest opisywany jako cham, złodziej, pijak, brudas i rozpustnik. Jednak on nie był kochankiem carowej i nikt nie zatruwał mu wina. Rasputin zrobił zawrotną karierę, nagły przeskok od kompletnej bylejakości, aż na sam szczyt władzy i dostojeństwa. Był żonaty z Praskowią Fiodorowną Dubrowiną i miał z nią troje dzieci. Rasputin nigdy nie był mnichem. Proponowano mu to kiedyś, ale z tej oferty nie skorzystał. Spełniając prośby, czerpał radość z uszczęśliwiania ludzi.
RA RA RASPUTIN Lover of the Russian queen They put some poison into his wine RA RA RASPUTIN Russia’s greatest love machine He drank it all and he said „I feel fine” -śpiewał zespół Boney M w bardzo popularnej na całym świecie piosence pod tytułem „Rasputin”. Piosenka była w Polsce zakazana, bo jakoby godziła w przyjaźń polskoradziecką. Mniejsza o to, w co godziła. Ważne, że słowa piosenki niosły fałsz, ale fałsz zgodny z ogólnie przyjętą na świecie wiedzą o Rasputinie.
To nie Boney M kłamał. Zespół był tak samo okłamany jak my wszyscy. „Rasputin, kochanek rosyjskiej królowej, dodali mu trucizny do wina. Rasputin największa rosyjska maszyna miłości. Wypił i powiedział: Dobrze się czuję”. Rasputin nie był kochankiem carowej i nikt nie zatruwał mu wina. Z tą „maszyną miłości” też nie było tak wspaniale, a mimo to Boney M w pięknej formie muzycznej i wokalnej, rozsiewał tę nieprawdę po całym świecie. Wokalista zespołu Bobby Farrell zmarł podczas pobytu na koncercie w Petersburgu w nocy z 29 na 30 grudnia 2010 – w tym samym mieście i o tym samym czasie stało się to z Rasputinem w roku 1916!
Podobno nic na świecie nie dzieje się przypadkowo. Pojęcie przypadku wymyślili ludzie nie mogący sobie poradzić ze zbyt męczącym nasze słabe głowy śledzeniem skomplikowanych ciągów zależności przyczyn i skutków, dających czasami niezrozumiałe dla nas rezultaty. Tutaj można się domyślać, że to Rasputin, demoniczny czarownik, wyciągnął rękę z za grobu i udusił piosenkarza, żeby ten nareszcie się zamknął i nie wykrzykiwał więcej głupot pod jego adresem. Bardzo ładnie by to pasowało do czarnego wizerunku „szalonego mnicha”, jaki za sprawą ludzi mu niechętnych szeroko przyjął się na świecie.
Rasputin całkiem niechcący dokonał bowiem czegoś, co nasze otoczenie na ogół nie puszcza płazem, to znaczy zrobił zawrotną karierę, nagły przeskok od kompletnej bylejakości, aż na sam szczyt władzy i dostojeństwa. Szczyt tak wysoki, jaki spotyka się tylko w monarchii absolutnej. Rosjanie poczuli się obrażeni, oszukani i okradzeni. Wielu z nich myślało o tym, że to im powinny przypaść zaszczyty, a zdobył je jakiś nikomu nieznany cham z zapyziałej wioski gdzieś na końcu świata. Rasputin został znienawidzony przez wszystkich.
Czytając jakąkolwiek biografię Rasputina wciąż ma się przed sobą opis chama, złodzieja, pijanej świni, brudasa i rozwiązłego rozpustnika. W pewnej chwili nawet mało spostrzegawczy czytelnik zaczyna podejrzewać, że jest w tym chyba trochę przesady! Był inny niż wszyscy. Autorzy biografii Rasputina z upodobaniem piszą o jego najmłodszych latach, kiedy to nie chciał chodzić do szkoły, nie umiał czytać ani pisać, chętnie natomiast, jak tylko podrósł, chlał wódkę i po pijaku bił się w karczmie z chłopami. Nikt nie napisze, że takie było życie prawie wszystkich ówczesnych rosyjskich wieśniaków. Rasputin niczym się z tego tłumu nie wyróżniał. Tak się wtedy żyło na wsi i to bynajmniej nie tylko rosyjskiej.
Skoro więc otoczony był takimi wzorcami zachowań, nie powinno dziwić, że je naśladował. Do czasu zresztą, bo przecież wiadomo, że sam decydując o sobie, zerwał z tym środowiskiem. Gdy poczuł powołanie do służby Bożej, sam nauczył się pisać i czytać. Wędrował, odwiedzając sławne klasztory. Słuchał, dyskutował, uczył się. Wreszcie został „starcem”. W Kościele wschodnim pojęcie świętobliwego starca bynajmniej nie oznacza wieku, a raczej jest wyrazem dostojeństwa, jakie osiągnął ktoś zajmujący się na co dzień sprawami religii, mający odpowiednio wielki zasób wiedzy religijnej, potrafiący z tej wiedzy korzystać dla dobra innych, mający doświadczenie w pomaganiu potrzebującym i kierowaniu ich na drogę prowadzącą do rozwoju duchowego. Rasputin, po rozmowach prowadzonych z dostojnikami Kościoła prawosławnego, mających charakter egzaminu, został uznany za takiego „starca” i zaproponowano mu pobyt w klasztorze.
Miał wtedy trzydzieści kilka lat i naprawdę daleko mu było do bycia starcem w naszym pojęciu tego słowa. Taka jest różnica w słowach stariec, przewodnik duchowy i starik, czyli stary człowiek. Rasputin od najmłodszych lat był nieco inny niż wszyscy. Miał niewątpliwie naturalny talent parapsychologiczny ujawniający się samoistnie nawet w brutalnych i siermiężnych warunkach życia syberyjskiej wsi. Dzieciak potrafił powiedzieć kto i kiedy przyjedzie do wsi, albo kim jest wiejski złodziej kradnący konie. Zawsze się sprawdzało! Dorosły Rasputin zaczął być sławny jako utalentowany uzdrowiciel. To była jego droga do błyskotliwej kariery, ale i do męczeńskiej śmierci, jak się potem okaże.
I wtedy, podobnie jak teraz, było mnóstwo ludzi, którzy nie mogli uwierzyć w lecznicze zdolności Grigorija Jefimowicza, nazywając go oszustem. Inni znowu, wobec tego, co widzieli, nie mogli zaprzeczyć istnieniu takich zdolności, ale tłumaczyli sobie ich obecność nie modlitwom odmawianym przez Rasputina podczas procesu uzdrawiania, a ingerencją sił nieczystych, które miał do dyspozycji jako czarownik i diabeł wcielony. Obie grupy, do których należeli również ludzie bardzo wpływowi, zwalczały Rasputina z podziwu godną zawziętością. Trzecia grupę stanowili entuzjaści Rasputina i ta grupa miała na razie absolutną przewagę nad pozostałymi od momentu, gdy włączyła się do niej rodzina cara Mikołaja II.
W roku 1894 car Mikołaj II Romanow poślubił niemiecką księżniczkę Alicję Hessen-Darmstadt, zwaną też Alicją Heską. Alix, jak o niej mówiono, była wnuczką słynnej brytyjskiej królowej Wiktorii, co dla księżniczki było raczej przekleństwem, niż powodem do dumy. Królowa Wiktoria „rozsiała” bowiem wśród swego potomstwa zmutowany gen X, powodujący zaburzenia krzepnięcia krwi, czyli fatalną chorobę zwaną hemofilią. Tak się składa, że zdolność do krzepnięcia krwi znajduje się u ludzi w tym samym chromosomie, który zawiera cechy dotyczące płci. Nazwano go chromosomem X. Osobnik mający dwa chromosomy X, czyli XX, będzie kobietą. Mężczyzna tym się różni od kobiety, że ma tylko jeden chromosom X. Zamiast drugiego iksa ma męski chromosom Y. Mamy więc kobiety XX i mężczyzn XY. Każdy z tych osobników będzie produkował komórki rozrodcze, które u kobiety zawierać będą tylko po jednym chromosomie X, a u mężczyzny po jednym X, lub Y. No i teraz następuje loteria genów. Która komórka kobiety połączy się z którą komórką mężczyzny. Jeśli żeński X połączy się z męskim X, dziecko będzie dziewczynką. Jeśli żeński X połączy się z męskim Y, dziecko będzie chłopczykiem. A teraz przychodzi zły duch i w jednym z chromosomów X psuje cechę krzepnięcia krwi. Jeśli dziewczynka otrzyma od rodziców tylko jeden uszkodzony chromosom X, obecność drugiego, zdrowego, zabezpieczy ją przed chorobą, ale jeśli uszkodzony chromosom otrzyma chłopiec? Stanie się katastrofa.
Chłopcy mają przecież tylko jeden chromosom X. Chromosom Y nie zawiera cechy krzepnięcia i biedny chłopiec będzie miał hemofilię! Carowa długo rodziła tylko dziewczynki, które były zdrowe nawet wtedy, gdy dostawały od matki wadliwy chromosom. Ratował je ten zdrowy otrzymany od ojca. Ale zdradliwy chromosom czaił się w ich ciałach i czekał na okazję, by nawet po latach odezwać się w jakimś ich potomku. Podobnie było z carową. Sama nie chorowała, była tylko nosicielką choroby. W roku 1904 carowa urodziła wreszcie chłopca. Nazwano go Aleksym.
Narodziny chłopca powitało 300 salw armatnich, a uszczęśliwiony car ogłosił amnestię. Nagle w tym szczęściu i euforii, że urodził się następca tronu okazało się, że chłopiec cierpi na hemofilię. Dla całej carskiej rodziny była to tragedia. Katastrofa. Cierpiał car, ale szczególnie cierpiała carowa, która zdawała sobie sprawę skąd wzięła się choroba syna. Chorobę carewicza starano się zataić. Nieźle się to obojgu rodzicom udawało, bo nawet w carskiej rodzinie nie zdawano sobie sprawy z tego, na co choruje carewicz.
Był chorowity, to fakt, ale bywają takie dzieci, które po jakimś czasie jednak dobrze się czują. Car mógł sobie pozwolić na najlepszych lekarzy świata, ale i tak nie potrafili wyleczyć jego syna. Dziecko wciąż było narażone na śmiertelny krwotok spowodowany byle czym. Niegroźny upadek, drobne skaleczenie, nawet ucisk jakiejś części ciała – jakiekolwiek krwawienie dla carewicza mogło oznaczać śmierć. Pochylona nad cierpiącym dzieckiem carowa zamykała się w sobie, wciąż zrozpaczona, w panice, że za chwilę carewicz dostanie krwotoku. Depresja ją zabijała. Z efektownej dostojnej cesarzowej przemieniła się w zgorzkniałą, wyschniętą brzydulę.
Uzdrowienie carewicza
W tym właśnie czasie w Petersburgu pojawił się Rasputin. Jeszcze przyjaźnie traktowany i polecany przez dostojników Kościoła prawosławnego. Za sprawą kilku spektakularnych uzdrowień o Rasputinie zaczęło być głośno. Wyleczone przez Rasputina osoby z zachwytem opowiadały o nim niesamowite wręcz opowieści. Sława Rasputina jako „świętego męża” i uzdrowiciela dotarła wreszcie i na dwór carski. Czekano tam na kogoś takiego. 1 listopada 1905 roku Rasputin został przedstawiony parze cesarskiej, a 15 października 1906 po raz pierwszy przyjęto Rasputina w pałacu cesarskim. W rok po tym, Rasputin pokazał co potrafi.
Zacytuję relację autorstwa księżnej Olgi Aleksandrowny, siostry cara: „Aleksy miał zaledwie trzy latka, kiedy bawiąc się w parku w Carskim Siole, przewrócił się. Nawet nie zapłakał, na nodze nie było widać żadnego poważniejszego skaleczenia, niestety upadek wywołał serię wewnętrznych krwawień; w przeciągu kilku godzin dziecko dostało straszliwych boleści… Był to pierwszy kryzys z wielu, które miały nadejść. Jego drobne ciałko leżało skręcone z bólu, noga okropnie napuchła, pod oczami pojawiły się sińce. Lekarze nie znajdowali ratunku. Wtedy Alicja (Aleksandra Fiodorowna, matka chłopca) posłała po Rasputina
(…). Nazajutrz nie wierzyłam własnym oczom: dziecko nie tylko żyło, ale było zdrowe. Gorączka minęła, oczy patrzyły bystro, a na nodze nie został żaden ślad po opuchliźnie! Wydawało się, że to, co przeżyliśmy poprzedniego wieczoru, było jakimś sennym koszmarem. (…) Rasputin nawet nie dotknął chłopca, tylko stanął w nogach jego łóżka i modlił się”. Czy można to nazwać cudem? Codziennie wielkie ilości takich cudów dokonują bardzo utalentowani bioenergoterapeuci. Aby tak zadziałać trzeba po prostu mieć talent. Ci utalentowani często nie wiedzą, dlaczego potrafią leczyć. Twierdzą, że chcą tylko pomóc cierpiącemu, a reszta dzieje się „sama z siebie”. Taki sposób leczenia doprowadza lekarzy akademickich do białej gorączki. Według nich, leczyć mogą tylko dyplomowani lekarze, a inni mogą co najwyżej „leczyć”.
Cesarscy lekarze wściekli się dodatkowo, bo Rasputin polecił, aby chłopcu natychmiast odstawiono wszystkie zalecane przez nich lekarstwa. Dopiero po wielu latach, oficjalna nauka odkryła dodatkową cechę aspiryny, jaką przeciwbólowo i przeciwzapalnie zalecano carewiczowi. Chodzi o działanie przeciwzakrzepowe. Aspiryna jest dzisiaj stosowana jako lek obniżający krzepliwość. Podawanie aspirynę choremu na hemofilię, było typowym dolewaniem oliwy do ognia! Rasputin, podobnie jak lekarze, nie mógł tego wiedzieć. Kazał odstawić leki, bo zapewne „coś” mu mówiło, żeby je odstawić. Bodaj by się na kamieniu rodzili tacy „ciemni, syberyjscy chłopi”. Mam nadzieję, że ten przykład pokazał, jak zaczął funkcjonować mechanizm powodujący, że Rasputin stawał się z czasem obiektem nienawiści dla coraz większej ilości mieszkańców Petersburga.
Warto pamiętać, że Rasputin nie składał się wyłącznie z zalet. Było to duże i silne chłopisko z dość prostackimi chętkami nieumiarkowania w jedzeniu, piciu i urządzania hałaśliwych zabaw. Całonocne balangi z Cygankami i prostytutkami, picie na umór i dzikie tańce nie były udziałem tylko i wyłącznie Rasputina. Podobnie bawili się inni, ale widziano tylko jego. Bo to był TEN Rasputin. Z trudem można się dowiedzieć, że Rasputin był żonaty z Praskowią Fiodorowną Dubrowiną, kobietą bardzo miłą i sympatyczną, że miał z nią troje dzieci. Syna Dymitra oraz dwie córki: Matrionę, zwaną Marią i Warwarę. Że gdy mu się zaczęło powodzić w Petersburgu sprowadził rodzinę ze wsi do stolicy, że kształcił obie córki w najlepszych szkołach.
Natomiast na słowo Rasputin od razu wysypie się na pytającego worek śmieci i zgnilizny: pijane bydlę, deprawator i gwałciciel. Zniewalał kobiety hipnotycznym spojrzeniem i zmuszał je do stosunków. Musiał mieć każdą kobietę, na którą spojrzał. Obojętnie, czy była to sprzątaczka, tancerka, czy księżna. Kobiety za nim szalały, bo miał penisa długości 40 centymetrów. Ten szalony mnich swoim postępowaniem uwłaczał powadze Kościoła prawosławnego. I to ten obskurny brodacz jako jedyny w całym Imperium miał wolny dostęp do rodziny carskiej zawsze i wszędzie i o każdej godzinie. Tego nie można było znieść!
Skończmy z głupotami. Brytyjski profesor historii, specjalista od historii Rosji Orlando Figes pisze: „Z drugiej strony istnieją dowody przemawiające za tym, że Rasputin był w rzeczywistości impotentem i że choć przyjmował nago w swym łożu wiele kobiet, seks uprawiał tylko z nielicznymi. Krótko mówiąc, był wielkim lubieżnikiem, ale nie wspaniałym kochankiem. Gdy Rasputin został poddany badaniom lekarskim po otrzymaniu ciosu nożem w nieudanej próbie zamachu na jego życie w 1914 roku, jego genitalia okazały się tak małe i skurczone, że lekarz zastanawiał się, czy pacjent jest w ogóle zdolny do aktu seksualnego. Sam Rasputin chwalił się onegdaj przed mnichem Iliodorem, iż może leżeć obok kobiet, nie odczuwając pożądania, ponieważ jego „penis nie działa”.
Rasputin nigdy nie był mnichem. Proponowano mu to kiedyś, ale z tej oferty nie skorzystał. Podobnie nigdy nie został duchownym. Po okresie zafascynowania religią pozostało mu jednak sposób mówienia i zachowanie podobne do stylu duchownych, czy mnichów, nawet strój nosił zbliżony do tego co zakładają prawosławni duchowni. To było mylące. Nie podszywał się wszakże pod kapłana, ani zakonnika. Co do jego stosunków z carową i damami carskiego dworu – są to informacje kłamliwe. „Produkował” je dość masowo mnich Iliodor, początkowo wielki zwolennik i przyjaciel Rasputina, a następnie najbardziej zacięty jego wróg. Mógł to robić dość bezkarnie, bo przytomnie uciekł przedtem do Kopenhagi. Najważniejszym „dowodem” na to, że carowa została kochanką Rasputina miał byś list, w którym carowa zwraca się do Rasputina, jako do kochanka, podczas gdy naprawdę dziękowała mu w nim tylko za opiekę nad synem.
List ten, mnich Iliodor po prostu ukradł Rasputinowi. Co na to mówił car, który oczywiście o tych plotkach wiedział? – „Znam Rasputina zbyt dobrze, by wierzyć w te plotki o nim”… „Rasputin to prosty wieśniak, który potrafi ulżyć cierpieniom mego syna za sprawą jakiejś dziwnej mocy. Zaufanie carycy do niego jest wewnętrzną sprawą rodziny i nie pozwolę, by ktokolwiek się do tego mieszał”. Car wiedział, co mówił. Carowa nie dość, że pruderyjna, dodatkowo przybita chorobą syna ani myślała o jakimkolwiek seksie pozamałżeńskim. Rasputin też nie był idiotą, na terenie carskiego pałacu liczył się z każdym słowem i każdym gestem.
Zmyślone zarzuty pod adresem Rasputina
Na mieście krążyły plotki wyolbrzymiające i koloryzujące faktyczne zachowania Rasputina, niektóre zarzuty pod jego adresem były zmyślone od początku do końca. Najbardziej ohydne miało być zachowanie Rasputina w Moskwie w restauracji „Jar”. Tak to przedstawia w swej pracy profesor Orlando Figes: „Do najgłośniejszego skandalu doszło w Jarze, znanej cygańskiej restauracji, w marcu 1915 roku. Rasputin wybrał się tam z dwoma dziennikarzami i trzema prostytutkami. Upił się, próbował obłapiać cygańskie dziewczyny i zaczął głośno przechwalać się swymi seksualnymi wyczynami z cesarzową. „Widzicie ten pas? – ryczał. – To własne dzieło jej cesarskiej mości, mogę namówić ją do wszystkiego. Tak, ja Griszka Rasputin, jeśli będę miał taką zachciankę, mogę sprawić, że staruszka zatańczy, jak jej zagram, o tak” – i wykonał gest naśladujący akt seksualny.
Oczy wszystkich były zwrócone na Rasputina, a kilka osób dopytywało się, czy to naprawdę ten słynny święty mąż. Rasputin opuścił spodnie i pomachał do gapiów penisem. Brytyjski agent Bruce Lockhart, który znajdował się w restauracji na parterze, usłyszał „gwałtowne piski kobiet, odgłosy tłuczonego szkła i trzaskanie drzwiami”. Kelnerzy rzucili się na pomoc, wezwano policję, ale nikt nie śmiał wyprowadzić „świętego męża”. Telefony do coraz wyższych rangą urzędników dotarły wreszcie do samego dowódcy Korpusu Żandarmerii, który wydał rozkaz aresztowania Rasputina. Został wyprowadzony i zamknięty na noc w więzieniu. Jednak następnego dnia rano przyszedł od cara rozkaz wypuszczenia go na wolność”. Mocne! Prawda? Ale nieprawdziwe od początku do końca. Taka plota rozeszła się po Rosji i sam zdenerwowany gubernator Moskwy przeprowadził śledztwo, dlaczego nikt nie zameldował mu o takim incydencie. Gubernatorskie śledztwo wykazało, że w restauracji „Jar” nigdy nie było Rasputina. W lokalu nie było żadnej draki, nawet z udziałem innych gości. Policja nikogo nie zatrzymała… Rasputinowi urabiano opinię nie licząc się już z niczym.
Proszę zwrócić uwagę na tego dziwnego faceta, agenta Bruce Lockharta. Skąd tu akurat Anglik i w dodatku agent? Do Rasputina zaczęli mieć pretensję już nie tylko dziennikarze i hierarchowie Cerkwi prawosławnej, ale i politycy i członkowie Dumy i dalsza rodzina cara. Naciski na władcę stawały się coraz silniejsze. Wreszcie car rozkazał Rasputinowi wrócić na wieś, licząc na to, że z czasem cała awantura przeciwko niemu powoli sama ucichnie. No i Rasputin wrócił na wieś, ale nie na długo. W październiku 1912 roku rodzina carska przebywała na terenie Polski, w Spale, gdzie car miał mały pałacyk myśliwski. Tam to właśnie carewicz dostał olbrzymiego krwotoku wewnętrznego, najpewniej po przejażdżce na trzęsącej się bryczce. Stan carewicza pogarszał się z dnia na dzień. 10 października carewicz otrzymał ostatnie namaszczenie. W prasie ogólnokrajowej zamieszczono biuletyn o stanie następcy tronu. Można go było traktować jako oswajanie społeczeństwa z rychłą śmiercią carewicza. Wreszcie chłopiec znalazł się w agonii.
Carowa w rozpaczy wysłała do Rasputina telegrafi czną prośbę o pomoc. Rasputin odpowiedział również telegramem. „Bóg wejrzał na twe łzy i wysłuchał twych modlitw. Twój syn nie umrze”. Zaraz po tym telegramie stan carewicza zaczął się poprawiać. To jest charakterystyczne w relacjach chory – uzdrowiciel: fizyczna odległość między nimi może być nawet bardzo wielka. Nie gra to żadnej roli w procesie uzdrawiania. Kiedyś Rasputin wyleczył carewicza z bardzo poważnego zapalenia ucha w trakcie rozmowy telefonicznej. Tak oto Rasputin tryumfująco powrócił do Petersburga i jego pozycja wydawała się niezachwiana. Rozgłos, jaki narastał wokół niego był wprost proporcjonalny do nienawiści jaką wzbudzał.
Do mieszkania Rasputina, dzień w dzień przychodziły setki osób, prosząc go o załatwienie jakiejś ważnej dla siebie sprawy. Przynosili mu pieniądze i Rasputin dawał im świstek papieru, na którym nagryzmolony był krzyż i dopisek pod spodem w rodzaju „Mój drogi przyjacielu. Zrób to dla mnie. Grigorij”. Z takim glejtem szło się do urzędnika. Podobno nie było przypadku, by któryś z nich odmówił załatwienia takiej prośby. Co ciekawe, Rasputin nie robił tego dla pieniędzy. Pieniądze, owszem, brał od swoich klientów, ale natychmiast je rozdawał, często na cele charytatywne. Spełniając prośby, czerpał radość z uszczęśliwiania ludzi. Wcale nie był demonicznym draniem. Rodzina carska, a nawet sam car, choć nie lubił się do tego przyznawać, bardzo się liczył ze zdaniem Rasputina, gdy Rasputin proponował mu odwołanie jakiegoś dostojnika lub powołanie kogoś na ważny urząd. Tak to szło dopóty, dopóki Rasputin nie dotykał w swych działaniach polityki zagranicznej imperium.
Ale przyszła wojna światowa i sytuacja zmieniła się całkowicie. Rasputin prosił cara, by nie dał się wciągnąć do tej wojny. Przepowiadał mu straszliwą katastrofę, jaka nastąpi, gdy Rosja się włączy do wojny. Katastrofa miała dotyczyć nie tylko kraju, ale i carskiej rodziny, jego najbliższych i osobiście samego cara. – No i co? – spytam figlarnie. Źle mu przepowiadał, czy dobrze? Tym razem car Rasputina nie posłuchał i Rosja przyłączyła się do wojny. Po chwilowym powodzeniu w Prusach Wschodnich, zaczęła przegrywać na wszystkich frontach. 23 sierpnia 1915 roku car zdymisjonował naczelnego dowódcę wojsk rosyjskich księcia Mikołaja Mikołajewicza i sam objął naczelne dowództwo wojskowe. Udał się na front, a w Petersburgu pozostała carowa i… Rasputin, a więc dwoje ludzi najbardziej chyba znienawidzonych w całej Rosji.
Od samego początku, odkąd tylko pokazała się w Rosji, Alix wzbudzała nienawiść. Może dlatego, że była Niemką? Wyglądała wyniośle – to też się nie podobało. W dodatku, „przyszła za trumną”. Tak się złożyło, że prawie w momencie ślubu Mikołaja i Alix zmarł ojciec Mikołaja, car Aleksander III. Do Petersburga najpierw przybyła trumna cara, a za nią dopiero Mikołaj i Alix. Cokolwiek Alix by nie zrobiła, Rosjanie byli jej niechętni. Na próżno zmieniła imię Alicja na rosyjsko brzmiącą Aleksandrę Fiodorowną, na próżno zmieniła religię na prawosławie. Dla Rosjan nadal była germańskim odmieńcem. Kiedy kraj prowadził wojnę z Niemcami mieli na tronie znienawidzoną Niemkę, a u jej boku równie znienawidzonego syberyjskiego chama, cwaniaka i hochsztaplera.
Kończył się rok 1916, drugi rok wojny, a Niemcy, choć otoczone, to jednak wcale nie zostały pokonane, zaś sytuacja na frontach, choć pozornie ustabilizowana, w każdej chwili gotowa była się radykalnie zmienić. Znając trudną sytuację Rosji, jej alianci Anglia i Francja zaczęli się obawiać, że Rosja może zawrzeć z Niemcami separatystyczny pokój, a wtedy 400 000 armia niemiecka może zostać przesunięta z Rosji na front zachodni, co na pewno stałoby się powodem klęski Anglii i Francji. Alianci znali poglądy Rasputina, który zawsze był przeciwny tej wojnie. W dodatku carowa była Niemką, więc nietrudno było sobie wyobrazić, że może planować podpisanie pokoju z Niemcami.
Podpisanie takiego pokoju oznaczało dla Anglii i Francji katastrofę. Jakie są plany carowej? Czy kontaktuje się ze swoja niemiecką rodziną? Czy otrzymuje i wysyła jakąś korespondencję? Jaka jest w tym rola Rasputina? To były pytania, na które Anglicy musieli znaleźć odpowiedź! Powstał więc plan porwania i przesłuchania Rasputina, bo o tym, żeby dało się przesłuchać carową służby specjalne Wielkiej Brytanii nawet nie marzyły. Ale Rasputin, dobrze wprowadzony w politykę carowej, powinien Anglikom wystarczyć. Na miejscu, w Petersburgu, Anglicy mieli swoich tajnych agentów i kilku bardzo wysoko postawionych Rosjan gotowych tym agentom pomagać.
Autor: Szymon Kazimierski
Kurier Galicyjski 15–28 kwietnia 2014 nr 7 (203)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!