Dwaj lwowscy batiarzy byli i pozostaną unikalni. Swoimi żartami nie tylko rozbawiali przed wojną Lwów i całą Polskę, ale uczyli dumy z polskiej historii. Nikt już ich nie zastąpi. Ktoś mógłby jednak podjąć się ich misji. Czy jakikolwiek kabaret, komik lub satyryk byłby w stanie propagować te wartości współcześnie?
Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger, dwaj słynni bohaterowie „Wesołej Lwowskiej Fali” nie tylko przypominali o Polskim Lwowie ale także walczyli o niego na froncie. I choć ich tęsknota po utraconych Ziemiach Wschodnich Rzeczypospolitej była skierowana głównie na to miasto, stała się niejako symbolem wszystkich, którzy stracili swoją Ojczyznę na Kresach. Dzisiaj ludzie, którzy „robią w rozrywce” rzadko zawracają sobie głowę propagowaniem patriotyzmu. A już przypominanie o Polskich Kresach poprzez humor to sprawa kompletnie niszowa.
Pamiętam jaką radość wzbudził kiedyś we mnie i moich znajomych skecz kabaretu „Czesuaf” pt. „Jestem Polakiem”. Pozornie wyśmiewał nasze narodowe cechy, a tak naprawdę – wzbudzał z nich dumę. Młody człowiek zwraca się do psychiatry, gdyż boi się, że… może być Polakiem. Lekarz pociesza go, że nie trzeba od razu obawiać się „najgorszego”. W końcu lekarz ogląda przyniesiony przez chłopaka woreczek.
– Tu jest jakaś ziemia – dziwi się.
– To z Wilna i Lwowa po dziadkach – odpowiada pacjent.
Czasami człowiek śmieje się przez łzy. Byliśmy wzruszeni, że ktoś w ogóle o tej pamięci powiedział, ktoś się o nią upomniał. Później, niestety, pojawiła się już inna wersja tego skeczu, gdzie lekarz mówi, że w woreczku jest trochę ziemi, a pacjent odpowiada: – Tej ziemi! nawiązując do słów Jana Pawła II. Cóż, większość ludzi nie pamięta dziś o Kresach, a słowa polskiego papieża pamiętają prawie wszyscy. Temat Kresów nie służy też w Polsce do budowania postaw patriotycznych.
Przed wojną w czasie audycji Szczepcia i Tońka pustoszały ulice w całej Polsce, choć ktoś mógłby zażartować, że było to ułatwione bo program nadawano z lwowskiej siedziby Polskiego Radia o godzinie 21.00 w niedziele. Jednak liczba 6 milionów słuchaczy co tydzień mówi sama za siebie. Nigdy potem, również po wojnie, żaden program w polskim radiu nie zdołał pobić tego rekordu. Przypomnijmy urywek z dialogów Szczepcia i Tońka. Na wszelki wypadek, dla „nie-lwowskich” czytelników tłumaczymy co trudniejsze słowa z bałaku lwowskiego.
Szczepko idzie na szkolenia związane z maskami gazowymi, spotyka Tońcia.
Tońko: Ta skąd ty wziął tak odraz gazmaski?
Szczepcio: Ta ja ji jeszczy nimam. Ali ja si uczym braci, jak ji mieć. Bu to braci będzi swiża pluskwa mówiu, wzglendym ten korytarz, ży si Niemic pcha du kurytarza.
Tońko: Ta niech si pcha braci. Już ni jedyn chciał si nam zapchać du kurytarza a nabrał braci facki (tzn. razy, uderzenia, łomot) jak bidny w torby.
Szczepcio: A o, jaki ty kojdym, ty sy sichir myślisz, że to bedzi taka wojna na tyc jak była z Taljanami (obaj najwyraźniej służyli w CK Armii na froncie włoskim). Taljany inu ryp, ryp z kanony abu z maszingwerów, a ty sy ferbla miszał w sztylungach. Ta to była pacałycha (kabaret) wzglendym Tegu co bedzi tera na wojni. (…).
Nie chcąc psuć całości, po resztę tego dialogu i po wiele innych odsyłamy Czytelnika do „Dialogów radiowych z Wesołej Lwowskiej Fali”.
Wypada wspomnieć, że obaj słynni aktorzy nie tylko udawali batariów, ale byli nimi naprawdę. Wychowali się w Gródku i na Łyczakowie, poza wytwornymi rejonami Lwowa. Dorastali słysząc gwarę sąsiadów i cały swoji ukulicy. Rzecz jasna, ich dialogi nie jeden raz wychodziły poza poważne tematy polityczne:
Tońko: Oooo, bu ja si na kubitach znam.
Szczepko: Tońku! Ni taki fifki, ni taki uczony byli, a jeszczy żadnym baby ni poznał i du końca świata ni spozna. Bu kużda baba, rozumiesz mi, tu tak jak fajna liberka na patelni. Najsampirw pali si braci du ciebi i skwirczy, bedzi dobra i tobi si zdaji, ży samu zaduwolnieni bedzisz z ni miał – aż ci ślina pu brodzi ciekni. Ali jak si do ni zabierzysz i ukąsisz – tu dupiru ta goronc wylizi i tak ci pupieczy, ży ci żadny lekarstwu ulgi ni zrobi na cały życi (…).
Co ciekawe, w sztubackim okresie Tońko, czyli Henryk Vogelfänger, repetował trzecią klasę i wtedy właśnie poznał jednego z radiowych twórców Lwowskiej Fali Janusza Budzyńskiego. Posadzono ich w jednej ławce, aby Budzyński, nienaganny uczeń, miał resocjalizacyjny wpływ na swojego kolegę. Niestety, po pewnym czasie okazało się, że stał się takim samym batiarusem i rozrabiaką jak Vogelfänger. Pomysł wychowawczy zakończył się więc klapą. Bycie łobuzem nie oznaczało jednak braku honoru czy wspólnych ideałów. Młodzi lwowianie wychowywali się na dumie z historii Polski i później – jako aktorzy – dzielili się tą dumą w eterze.
Przykładem tego może być choćby rozmowa o życiu Jana III Sobieskiego, którego batiarzy uznawali za lwowiaka, wszak urodził się na Ziemi Lwowskiej, a jego rodzina kupiła w mieście kamienicę Korniakta, zwaną odtąd kamienicą Sobieskich. Zacytujmy fragment tego dialogu, który przy okazji z humorem piętnuje defetyzm:
Tońko: Joj! Szczepko: Tyby inu stenkał i stenkał. Jakby Subieski król tak stenkał jak ty, to byłbyś Tońku dzisiaj u Turka, jegu baby pilnował. Ali un ni stenkał, inu ci im takiegu bobu dał pud Lwowym, ży Turki leżeli na polu, jak kluski na stulnicy.
Potem wesoła rozmowa przechodzi do tematu bitwy pod Wiedniem, prześmiewając przy tym odrobinę cesarza austriackiego. W podobnym duchu Szczepko i Tońko nawiązywali też do innych wydarzeń historycznych. Pozornie były to rozmowy prostych batiarów z biednych dzielnic. Zdarzało im się nawet z premedytacją mylić pewne fakty historyczne, wszak kabaret to kabaret. Ale wszystko spięte było miłością do polskości, polskich Kresów i obywatelską odpowiedzialnością za losy kraju.
Szkoda, że tego samego nie można powiedzieć o wiekszości współczesnych polskich gwiazd kabaretowych i aktorów, z których ust wychodzą dziś takie zdania, że człowiek zastanawia się jak mogło dojść do takiego zepsucia i braku odpowiedzialności za słowo. Wystarczy wymienić przykład Macieja Stuhra, który nie dość, że wziął udział w zniesławiającym Polaków filmie „Pokłosie”, to jeszcze wypowiedział przy tej okazji historyczną bzdurę o polskich rycerzach, którzy mieli jakoby pod Cedynią przywieszać dzieci do tarcz.
Jeszcze smutniejszy jest przykład Marii Peszek, która ostatnio zasłynęła „opinią” podpartą brukowym słownictwem (cytujemy za wpolityce.pl): „Gdyby moja ojczyzna popadła w jakieś tarapaty, myślę tu o sytuacji zbrojnej, to ja natychmiast zostaję dezerterem. Nie zostaję sanitariuszką, nie schodzę do kanału. Pierwsza rzecz, jaką robię, to sp… lam po prostu”.
Niegdyś Szczepko i Tońko – bawiąc miliony – pomagali budować odpowiedzialne społeczeństwo. Dzisiejsi artyści też bawią. Tylko czy coś budują?
Aleksander Szycht
2 komentarzy
Kresowaik
11 grudnia 2014 o 19:31Oddajcie Orlętom Lwy-apel Kresowego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego im. Orląt Lwowskich z Żar o powrót kamiennych lwów na cmentarz Orląt, więcej na www.kttk.pl
Zofia Kata
25 grudnia 2014 o 10:45Ta ja si tyz urudzila wy Lwowi i jak przyszli drugi ruski, tu my calu rudxinu wyjichali du Bytomia. Joj jak tam bylu brudnu i czarnu! A jrszczy jak my chudzili z Mamu i ciociu „na koc” na gorki Wulecki{my miszkali na Wulecki pud 24-tym}ta chto myslal, zy my byndxiemy bawic di pud haldami!
Cu du pamienci. Ta ja miala 6 lat jak my zygnali Lwow,a „ni jednu rzecz pamientam” jak spiwal kiedys Stymposki. Ta to na sampirw trzyba balaku uczyc ud dziecka, onu to zapamienta. I trzeba stenkac i stenjac az mozy nam tyn Lwow i Wilnu uddadzu. Ta my by sy pugadali i kuzdyn by wrocil na swji miejscy. Tyku tyli zy tam si napchalu ty huloty co ni rusz nie wi jak balakac.
Ta tu mozy u nas trzeba by bylu zrobic jakis studia. jakis szkoly zalozyc zyby nauczyc ty bidastwa ze spiwaju, zy „Lwow tu dla mni zagranua”. Bidastwu, ta pewnu zy zagrnia. Ta co onu winny zy tak mu wyszlu, zy malenstwu si puparzylu na nimiecki kuchni? A wez takich durnuwatych pumidorow jak te Sztury. Ta to trzeba wysmiwac, biletow ni kupowac, Taki Macik, Ta co si dziwic zy un byl w poklosiu, jak jegu tatu ud raz zrobil, ruzumisz mi, zrobil nasampirw Macka, a potym ubywatela. Ta gonic taku kultuty. Na cu nam to?
Ja jeszczy pumysli jak to zrobic, zyby ludzi, zwykly czlowik takich fagasow zbujkutowa, rozumisz mi?Ta zyby my wygrali.
Na sampirw uczyc balakania tych cu juz pukunczyli jaki studia. Byz tegu ani rusz. Ta tu brastwu juz si wdrapalu na stanuwiska i pcha durnoty zy np. ni trzeba dzieci uczyc historii.
Matku Boska widzisz co si w glowacch puprzywracalu” Ta chtoru batiar by taki durnoy plut?
Jakby ty takiemu ministrowi zbalakal, tu tyn id raz by poczul, zy un sztemou narobil.
A nauczyc si nauczu, ta to ni taki trudny. Ta wy Lwowi malemtki dziecku balakalu, yu staey si ni nauczy? Ta tu tylku trzeba sptubowac! Tu samu z Wilnym. Ta oni tyz mieli swoji mowy i my si rozumieli.
Tu mozna dwie szkoly zalozc, jedny z balakim, a drugi z tm ich „bywsz, chodziwszy…” Ta to by bylu fajnu zyby pol Polski balakalu, a drugi pol Polski bywszy z drugi strony
Ta ja wim, zy tu byly mowy niby z ulicy, mowy batiarogow, ali tu tysiunc razy leoszy niz dzisiejsza mowa tych durnuwatych pumidotw u wstydu ni maju.
Ja myslim, zy tu by trzeba jakis uchwaly wsejmi, a potym pchac tu na ONZ, My by jeszczy tych Arabuw nauzyli balakac i zadyn by si ni udwazyl robic to co oni tera robiu. Ta my zyli wy Lwowi z roznymi
pacalychami i mu im dali rady. Balakali jakby si rudzili na Lyczakowi. I byla zgoda! A jak chtury
si upiral, tu dostal wancko taki, zy drugiemu zakazal
Wy tu wudrukujci gdze w dobry gazeci. Bedzi fajnu.
Zofia Kata