Skwer Wołyński w Warszawie, mimo włożonej w niego ogromnej pracy i starań weteranów 27 Wołyńskiej Dywizji AK, jest położony tak, jakby ktoś chciał, żeby przyszłe pokolenia jak najszybciej zapomniały o ludobójstwie OUN-UPA. Chyba, że już wcześniej „zasypie go, zawieje” i dopiero 500 lat później odkopią go archeolodzy.
Każdego roku uroczystości upamiętniające ofiary Ludobójstwa Wołyńsko-Małopolskiego, niezależnie czy mniej czy bardziej skromne, przypominają mi o przykrej pułapce, w którą wmanewrowano Okręg Wołyński Światowego Związku Żołnierzy AK. Skwer Wołyński można wręcz uznać za symbol traktowania tej niechcianej pamięci o zbrodni przez sprostytuowany świat polityki.
Weterani z Okręgu przez wiele lat walczyli o stosowne upamiętnienie. Rzecz jasna, nie tylko swojej 27 Dywizji, czy polskiej obecności na Wołyniu, ale przede wszystkim pomordowanych członków ich rodzin.
Już sama nazwa skweru jest taka, że komuś niezorientowanemu nic o tej zbrodni nie powie. Czemu nie „Skwer ofiar UPA” albo „Skwer ofiar ludobójstwa OUN-UPA”? Bo polskie władze, przejmujące się bardziej „wrażliwością ukraińską” (a de facto: banderowską) niż własnymi rodakami, nigdy by się na to nie zgodziły.
Dopiero jeśli ktoś uda się na Skwer, będzie ewentualnie w stanie zrozumieć, co chcieli wyrazić autorzy tego miejsca. Chociaż miecz z napisem „Obrońcom Ojczyzny” wystający zza ekranów też niewiele mówi przypadkowym kierowcom przejeżdżającym obok Trasą Armii Krajowej.
Sprawa powstawania tego upamiętnienia sięga jeszcze 60 rocznicy banderowskiego ludobójstwa i jest opisana w książce „Droga do prawdy” autorstwa byłego prezesa OW ŚZŻAK Andrzeja Żupańskiego. Nie będę więc do tego wracał. Jednak on sam mówił wielokrotnie to, czego nie chcieli z powodów emocjonalnych powiedzieć jego koledzy: „Lokalizacja jest fatalna”.
Upamiętnienie tylko pośrednio jest poświęcone ofiarom. A jego położenie i wymowa jest zdecydowanej większości warszawiaków kompletnie nieznana, a już szczególnie jeśli ktoś pochodzi spoza stolicy. Znają to miejsce tylko zainteresowani tematem, choć też nie wszyscy.
Właściwie od zawsze oferowane Wołyniakom w stolicy lokalizacje były takie, by sprawę zamieść pod dywan. No i udało się. Przytulone do ekranów akustycznych miejsce odwiedzają głównie miejscowi spacerujący z pieskami. Oprócz nich „składają hołd” pomordowanym ich sąsiedzi uprawiający jogging. Tylko raz na rok ożywa ono z okazji rocznicy, kiedy zazwyczaj w lipcowym skwarze ściągają nań weterani Okręgu i ci, którzy chcą wyrazić swój szacunek dla nich. Oficjalni goście honorowi to najczęściej trzeciorzędny garnitur polskich władz.
Zresztą Skwer jest taki, że nawet jakby ktoś chciał tam zrobić duże uroczystości, nie ma na to miejsca. A to i tak najlepsza z lokalizacji, które oferowały władze. Trudno się dziwić weteranom, że się na nią zgodzili. Tyle lat zmagań o pamięć, bezpodstawnego zarzucania im nienawiści do Ukraińców za przypominanie o degeneratach z UPA. Mieli po prostu dość czekania.
Dlatego teraz to, co wywalczyli z takim trudem, choćby nawet było ochłapem, jest dla nich złotem. Ale przecież zarówno oni, jak i w ogóle środowiska kresowe marzyły pewnie o uroczystościach w centrum Warszawy, gdzie byłyby one dostrzegane przez społeczeństwo.
Ponieważ nie było pomnika bezpośrednio poświęconego ofiarom OUN-UPA, zaś sam Skwer przypomina tylko ofiary z jednego województwa, środowiska kresowe podejmowały starania o inny pomnik.
I oto po latach upominania się przez Kresowian o taki pomnik stała się rzecz zupełnie nieoczekiwana: w okrągłą 70 rocznicę Wołynia szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert postanowił wytrącić Kresowianom argumenty z ręki i postawił kolejny pomniczek w tym samym miejscu. Jeszcze przedtem wraz z liderami środowisk kresowych próbowaliśmy użyć wszelkich racjonalnych argumentów by tego nie robił i nie „uszczęśliwiał” Kresowian na siłę.
Lokalizację pomnika narzucono w sposób rażący. „Konsultację” w tej sprawie w ROPWiM, w której uczestniczyłem, można streścić zdaniem: Jakie upamiętnienie i gdzie byście Państwo chcieli i dlaczego właśnie w miejscu i w formie, którą my proponujemy? Kresowian postawiono w zasadzie przed faktem dokonanym, zwracając się do nich „za pięć dwunasta” przed planowanym terminem upamiętnienia.
W środowiskach kresowych zastanawiano się, czy w tej sytuacji przyjąć zaproszenie na obchody od prezydenta Komorowskiego. Tylko niektórzy spośród Kresowian je przyjęli, z rezygnacją uznając, że i tak już nic się nie da zrobić, a „tamtych” i tak się nie przewalczy. I tym samym – wbrew swej woli – stali się dla władzy swoistym dowodem „zgody ludu” na taki kształt i miejsce upamiętnienia.
Do dziś mam w pamięci pewną staruszkę, która to zaproszenie przyjęła. Opowiadała potem, że przedarła się do prezydenta, próbując przekonać go do projektu sejmowej uchwały w sprawie ofiar UPA, która zawierałaby słowo „ludobójstwo”. Odniosła wrażenie, że Pan Prezydent… zdawał się w ogóle nie znać tych argumentów i żywo się nimi zainteresował!
Po haniebnym głosowaniu w Sejmie, w którym większość rządowa odrzuciła wariant ze słowem „ludobójstwo”, staruszka apelowała byśmy przesłali prezydentowi stosowne informacje w celu zawetowania przez niego „wołyńskiej” uchwały w takim kształcie. Serce pękało, gdy się jej słuchało, kiedy widziało się tę piękną naiwność pełną wiary w dobre intencje polityków. Cóż, pewnie Pan Prezydent nie tyle „zainteresował się” tym, co mówiła staruszka, co raczej okazał jej kurtuazję. A uchwały historycznej się przecież nie wetuje…
Minister Kunert, który w taki sposób rozegrał sprawę pomnika, spełnił wtedy jeszcze jedną rolę. Swoją długą mową w sejmowej komisji przekonywał do wersji uchwały proponowanej przez większość posłów PO, czyli bez słowa „ludobójstwo” i bez ustanowienia 11 lipca Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian. Co za „zbieg okoliczności” z jego postawą w sprawie pomnika! Czy dla upamiętnienia bolszewickich bojców z Ossowa miał więcej serca?
W efekcie Kresowianie z rodzin pomordowanych przez UPA pozostali bez godnego pomnika. Bo nie jest nim to, co powstało na Skwerze Wołyńskim. Za to można było pokazać opinii publicznej, że „coś się w tej sprawie zrobiło”, a jednocześnie nie podpaść neobanderowcom. Pomnik postawiony został niemal „w krzakach”, po przeciwnej stronie ulicy niż Skwer Wołyński, z dużo mniejszym rozmachem.
Na wspomnianym posiedzeniu sejmowej komisji minister Kunert opowiadał jak to dzielnie targowano się z lokalnymi władzami na zachodniej Ukrainie w sprawie upamiętnienia leżących tam Polaków. I doprawdy wytargowano dla nas: pozwolenia na nic nie mówiące swoją treścią tablice na upamiętnieniach. Neobanderowcy zaś stawiają na terenie Polski pomniki ludobójcom gdzie chcą i z inskrypcjami jakie chcą. ROPWiM nie chce ich usunąć.
Tak więc nadal nie mamy w stolicy godnego upamiętnienia ofiar ludobójstwa OUN-UPA. Godny pomnik, aby w ogóle przekazywał coś następnym pokoleniom, musi bowiem spełniać trzy warunki:
Po pierwsze – musi stanąć w godnym miejscu, gdzie zobaczą go Polacy, a także turyści zagraniczni. Po drugie – musi mieć atrakcyjną formę, która przekona ich by dowiedzieć się czemu jest poświęcony. Po trzecie – musi zawierać inskrypcję zgodną z prawdą, czyli nazwę zbrodniarzy OUN-UPA i słowo „ludobójstwo”.
Pominięcie choćby jednego z tych warunków jest równoznaczne z zanegowaniem postulatu przekazywania stosownej wiedzy o tej zbrodni naszym dzieciom i osobom z innych państw. Pomnik postawiony przez Andrzeja Kunerta nie spełnia żadnego z tych warunków. Co więcej, znajduje się w miejscu jeszcze mniej wygodnym niż „stary” prowizoryczny Skwer poświęcony pamięci ofiar UPA.
Tymczasem radni ze Lwowa debatują sobie nad najbardziej atrakcyjną lokalizacją pomnika mordercy Polaków Szuchewycza, aby widzieli go wszyscy turyści. Zobaczmy też z jakim rozmachem został wyeksponowany we Lwowie pomnik innego ukraińskiego przestępcy – Bandery. Porównajmy to z godnym pożałowania „dokonaniem” ROPWiM.
Za to w samym centrum Warszawy, przy Nowym Świecie, znalazło się neobanderowskie centrum „Ukraiński świat”, z którego 11 lipca 2014, z pierwszego piętra fotografowano uczestników Marszu Pamięci. Jak bowiem można inaczej określić placówkę, która z medialną pompą gości członków organizacji Prawy Sektor i Partii Swoboda gloryfikujących morderców Polaków. A teraz przypomnijmy sobie zepchnięty na Plac Hallera, za Wisłę i atakowany przez Gazetę Wyborczą, a potem w ogóle zlikwidowany Instytut Kresowy.
„Nie deprecjonujmy Skweru Wołyńskiego” – mówił minister Kunert, próbując przekonać do swojej koncepcji opierających się jej Kresowian. Upominał nas tak, jakbyśmy to my nie mieli do tego upamiętnienia szacunku. Co za piękna troska o Wołyniaków i weteranów Okręgu Wołyńskiego! Czyli Skwer Wołyński i centrum „Ukraiński świat” są dokładnie tam, gdzie powinny? Tylko czy my, Polacy, jesteśmy jeszcze u siebie, czy już może nie? A może jeszcze nie byliśmy i trzeba nadal na to czekać?
Póki co zamierzam więc chodzić na Skwer Wołyński, ale rzecz jasna, nie tę nową cześć, tylko ten dawny, prowizoryczny – żoliborski. I mam nadzieję, że nadejdzie czas, gdy w stolicy powstanie godny pomnik, nasz pomnik. Będę go mijał jadąc autobusem przez centrum, gdzie na razie na takie rzeczy ponoć „nie ma miejsca”.
Zapewne tak samo niedawno, mogło „nie być miejsca” w centrum dla pomnika Reagana w Warszawie. A jednak się znalazło…
Aleksander Szycht
30 komentarzy
Mieczysław
12 lipca 2014 o 14:23Fajnie, że powstały Pomniki na Skwerze Wołyńskim w Warszawie podobno pierwszy element tego godnego przedsięwzięcia stoi już tam od 1993 roku, ale wydaje mi się, że u mnie na wsi są ładniejsze pomniki orzełków jakaś moda na takie budowanie tam zapanowała.
elBiesy
14 lipca 2014 o 09:01To co widzę na zdjęciu – to architektoniczna maszkara. Tragedia.
A pomnik zbrodniarza Bandery wygląda prawie jak łuk triumfalny.
I to boli podwójnie.
niewiarygodne!
12 lipca 2014 o 17:47Chwała redakcji za ten artykuł!!
A niepamięć i śmietnik historii dla polityków, którzy sprzeciwiali się nazwaniu sprawy „ludobójstwem” jak i tych co bezmyślnie ryczeli na majdanie upowskie hasełka.
Obsrewator
12 lipca 2014 o 20:26POTĘPIAM CZŁONKÓW OUN i UPA, którzy uczestniczyli w ludobójstwie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, ALE NE POWINNIŚMY ZAPOMINAĆ O STALINOWSKIM LUDOBÓJSTWIE WOBEC POLAKÓW!!! Państwo Polskie musi też uhonorować tych rodaków, który zostali wymordowani przez rosyjskich bolszewików!!!
W Warszawie powinien powstać „Skwer ofiar stalinowskiej Rosji” albo „Skwer ofiar ludobójstwa stalinowskiej Rosji”… Dlaczego polskie władze, przejmujące się bardziej „wrażliwością rosyjską” (a de facto: neostalinowską) niż własnymi rodakami?
W ХХ wieku Polacy na tej części Ukrainy, która pozostała poza granicami Drugiej Rzeczypospolitej, ponieśli ogromne straty na skutek masowego ludobójstwa, zorganizowanego przez stalinowski reżim. Szczególny cios Stalin wymierzył w Polaków.
W latach 1937-1938 bolszewicka Rosja zorganizowała masowe Ludobójstwo Polaków w Związku Radzieckim. Według dokumentów, w trakcie „operacji polskiej”, która zaczęła się rozkazem 00485 z dnia 11 sierpnia 1937 roku, NKWD wymordowało 111 091 osób. Ci ludzie byli zabijani tylko za to, że byli Polakami. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Do dziś nieznane są dokładne liczby zgładzonych Polaków – także z innych przyczyn – w czasie masowych represji i Wielkiego Głodu w latach 1932-1933 w ZSRS. Aby zrozumieć skalę tragedii Polaków ze Wschodu, warto zastanowić się nad tym, w jakich warunkach przetrwali oni w ubiegłym wieku.
Obsrewator
12 lipca 2014 o 20:31EKSPORT NIENAWIŚCI
Rosyjscy propagandyści są wirtuozami gry na czułych strunach pamięci historycznej Polaków i Ukraińców. Dziś rosyjska propaganda na wszelki sposób próbuje zafałszować obraz Euromajdanu. Trwa totalna wojna informacyjna przeciwko pokojowej i tolerancyjnej Europejskiej Rewolucji na Ukrainie. Mówi się o mitycznych banderowcach, ekstremistach, nazistach i antysemitach, którzy nienawidzą Polaków i dążą do nowej zagłady polskiej ludności… Taka propaganda jest zakłamaniem rzeczywistości, ponieważ dziś wszyscy „prawdziwi banderowcy” są agentami Moskwy i działają, aby jątrzyć między Polakami i Ukraińcami, aby sprowokować rosyjską agresję. Ta wywrotowa strategia Moskwy wobec Polski i Ukrainy jest bardzo niebezpieczna.
Jak rozpoznać agenta Moskwy?
Jeśli będziemy ich znać, łatwo zidentyfikujemy cel. Ich wypowiedzi będą zmierzać ku temu, aby niszczyć wspólny front przeciwko Moskwie. Pamiętajmy jednak, że agent nie wygląda i nie pisze jak agent. Będą to osoby pozornie walczące o wolność, historię, prawdę. Narodowcy, rzekoma prawica, rzekomi potomkowie zamordowanych przez UPA, być może nawet rzekomi księża. Rozpoznamy ich po tym JAKIE będą pisać komentarze.
Nie są to na pewno ludzie wynoszący Rosję pod niebo. Im nie zależy na wzbudzeniu miłości do Moskwy. Również nie są to hejterzy (ci, którzy świadomie głoszą nienawiść), o których piszą niektóre media. To tylko zasłona dymna. Prawdziwym agentom Moskwy chodzi o rozbicie naszej współpracy. Wszelkie sianie nienawiści i podejrzliwości pracuje na ich korzyść.
Charakterystyczne przykłady manipulacji:
„Jarosław Kaczyński podaje rękę banderowcom”
„Bohaterowie Majdanu to tacy sami oligarchowie”
„Rewolucja na Ukrainie to dzieło masonerii i żydostwa”
„USA dąży do zagarnięcia złóż gazu łupkowego”
„Księża na Ukrainie to pedofile”
„Rosja ma potężną broń niszczącą lotniskowce”
i wiele innych.
Te hasła pojawiają się w różnych odmianach. Agenci starają się je ubrać w takie słowa, aby były wiarygodne. Sami muszą wyglądać wiarygodnie. Każdy z nas ma kilku takich agentów wśród znajomych. Wykorzystują też pojedyncze newsy, często zmanipulowane na potwierdzenie swoich słów.
Największym problemem Moskwy jest współpraca Polski z Ukrainą i wsparcie tego procesu przez inne kraje. Będą pojawiać się więc próby zniszczenia tej współpracy: wykorzystywanie wszelkich możliwych metod, szczególnie takich, które wyglądają na troskę o Polskę i wiarę.
Co robić gdy zauważysz takie działania na czyimś profilu ?
Pamiętaj, że wiele osób może być zmanipulowanych i powtarzać te bzdury nieświadomie — po prostu im wierząc. Nie wylewaj dziecka z kąpielą — ale jeśli widzisz, że nieznana Ci osobiście osoba pisze dziesiątki takich perfidnych postów to NIE DYSKUTUJ. Napisz, że jest to działanie agenta Moskwy, a potem zgłoś i zablokuj profil.
Dlaczego „nie dyskutuj”? – bo dyskusja nic nie da. Nie przekonasz agenta, że robi źle. Za to każda Twoja wypowiedź to okazja do kolejnego wypowiadania dalszych bzdur. Poza tym, każda odpowiedź powoduje, że post jest traktowany przez FB jako „bardziej ciekawy” i wyświetlany częściej i wyżej.
***************************************************
Chce powtórzyć dla tych kto nie zrozumiał z pierwszego razu! POTĘPIAM CZŁONKÓW OUN i UPA, którzy uczestniczyli w ludobójstwie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej!!! Powtórnie powtarzam – POTĘPIAM UPA!
Roch
14 lipca 2014 o 19:13Rosyjska propaganda zafałszowuje obraz majdanu??????????? To ciekawe bo ja wiedzę o banderowcach na majdanie czerpałem z głównego wydania „Wiadomości” w 1 programie TVP. Nie, skądże. Żaden prezenter TVP nie wspominał o ukraińskich neonazistach na majdanie. Wręcz przeciwnie, mówiono tylko o heroicznej walce Ukraińców o wolność, demokrację, zjednoczenie z Europą itd. Tylko że kiedy mówiła to p. redaktor Maria Stepan to w tle za nią widać było czerwono – czarne flagi UPA, i to w większej liczbie niż flagi niebiesko – żółte Ukrainy. Można też było wypatrzeć w oddali portret S. Bandery. Wystarczyło tylko wyraźnie patrzeć co dzieje się z tyłu za korespondentem/korespondentką „Wiadomości” żeby dostrzec ten rzekomo nieobecny na majdanie banderyzm.
Roch
14 lipca 2014 o 19:20Mała errata: słówko „wyraźnie” umieszczone przed słowem „patrzeć” w 3 linijce od dołu powinno być przed słowem „dostrzec” w przedostatniej linijce. Trochę przeredagowałem komentarz przed opublikowaniem i stąd wkradł się tzw. „czeski błąd”
Boruta
13 lipca 2014 o 01:25A czy agentem rosyjskim, lub zmanipulowanym jest każdy, kto widzi w rozwoju ukraińskiego nacjonalizmu niebezpieczeństwo? Tzn. rozumiem, że nie można widzieć takiego niebezpieczeństwa, bo za to grozi określenie kogoś jako jednego z dwóch powyższych. Trzeba też wierzyć ślepo Obserwatorze, że masz rację i wg Ciebie nie można wiedzą pewnych spraw w dyskusji zweryfikować. Mówisz zatem nie dyskutować, stworzyć mur milczenia wokół kogoś tam, kto słusznie lub niesłusznie został oznaczony jako agent. Zresztą apropos agentury, trollingu, itp. to właśnie Ty trochę zacząłeś spamować. Widzisz ktoś kto ma wiedzę łatwo zweryfikuje agenturę tak banderowską, jak i rosyjską. Piszesz: „Agenci starają się je ubrać w takie słowa, aby były wiarygodne.” – a skąd mam wiedzieć, czy Twoje potępienie UPA nie jest uwiarygadnianiem się? Te wszystkie założenia to broń obusieczna.
niewiarygodne!
13 lipca 2014 o 08:30@Obserwator Może Ty do kontrwywiadu wstąp skoroś takimi talentami związanymi z wykrywaniem agentów obdarzony? 🙂 😉
Andrzej Łukawski
13 lipca 2014 o 10:16Do artykułu Aleksandra Szychta dodam tylko, że nieżyjący już projektant kompleksu Kazimierz Danilewicz który był ostatnim Prezesem OW ŚZŻ AK pozostawił nam, potomkom żołnierzy 27 WDP AK niezapisany (śmierć) testament z wizją utworzenia Parku Kresowego. Wyglądać to miało tak, że teren miejski na którym powstał prezydencki pomnik miał być „skwerami” Lwowskim, Tarnopolskim i Stanisławowskim. Tereny tzw. złomiarza który przez „zasiedzenie” próbuje odebrać miastu kawał placu nad istniejącym Skwerem Wołyńskim, miał być „skwerami” Wileńskim, Poleskim i Nowogródzkim jak to wynikało z podziału administracyjnego Województw Kresowych lat 30 ub.w.
O tym testamencie informowałem Andrzeja Kunerta na jednym ze spotkań jeszcze przed budową tzw. prezydenckiego pomnika. Jak widzimy nie zrobiło to na nim najmniejszego wrażenia i piękną ideę Parku Kresowego otwartego dla wszystkich i z przezroczystymi ekranami przy al. AK wzięli diabli czyli pro banderowskie lobby które zainteresowane jest tym, by wszystko co ma związek z KRESAMI chować po krzakach.
Obsrewator
14 lipca 2014 o 01:33Agentem rosyjskim, lub zmanipulowanym jest każdy, kto nie widzi i nie chce pamiętać o STALINOWSKIM LUDOBÓJSTWIE POLAKÓW!!! TO WŁAŚNIE ONI ZEPCHNIĘCI NA MARGINES!!! TO O NICH NIE CHCECIE PAŃSTWO PAMIĘTAĆ!!! Czy Państwo uważacie, że nasi rodacy, którzy zostali zamordowani przez rosyjskich stalinowców nie warty takiego samego uhonorowania jak inni ofiary ludobójstw XX stulecia?
Musimy ocalic od zapomnienia setki tysięcy ofiar zabitych przez rosyjsko-stalinowskich morderców. Przypominam, że rosyjscy bolszewicy w bestiarski sposób mordowali Polaków w ciągu całej pierwszej połowy XX wieku. MUSIMY O TYM PAMIĘTAĆ, MÓWIĆ, PISAĆ I DEBATOWAĆ!!!
Ponownie i po raz kolejny powtarzam, że POTĘPIAM CZŁONKÓW OUN i UPA, którzy uczestniczyli w ludobójstwie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej (lub Małopolsce Wschodniej), ALE NE POWINNIŚMY ZAPOMINAĆ O STALINOWSKIM LUDOBÓJSTWIE WOBEC POLAKÓW!!!
Państwo Polskie musi też uhonorować tych rodaków, który zostali wymordowani przez rosyjskich bolszewików!!!
Jestem przekonany, że w Warszawie powinien powstać „Skwer ofiar stalinowskiej Rosji” albo „Skwer ofiar ludobójstwa stalinowskiej Rosji”… Dlaczego polskie władze, przejmują się bardziej „wrażliwością rosyjską” (a de facto: putinowsko-neostalinowską) niż własnymi rodakami?
W ХХ wieku Polacy na tej części Ukrainy, która pozostała poza granicami Drugiej Rzeczypospolitej, ponieśli ogromne straty na skutek masowego ludobójstwa, zorganizowanego przez stalinowski reżim. Szczególny cios Stalin wymierzył w Polaków.
W latach 1937-1938 bolszewicka Rosja zorganizowała masowe Ludobójstwo Polaków w Związku Radzieckim. Według dokumentów, w trakcie „operacji polskiej”, która zaczęła się rozkazem 00485 z dnia 11 sierpnia 1937 roku, NKWD wymordowało 111 091 osób. Ci ludzie byli zabijani tylko za to, że byli Polakami. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Do dziś nieznane są dokładne liczby zgładzonych Polaków – także z innych przyczyn – w czasie masowych represji i Wielkiego Głodu w latach 1932-1933 w ZSRS. Aby zrozumieć skalę tragedii Polaków ze Wschodu, warto zastanowić się nad tym, w jakich warunkach przetrwali oni w ubiegłym wieku.
Roch
14 lipca 2014 o 18:53Ależ o zbrodniach stalinowskich na Polakach mówi się (i słusznie!)co najmniej od przełomu lat 80 – tych i 90 – tych. Mówi się dużo, zwłaszcza o deportacjach Polaków w głąb ZSRR, o wymordowaniu polskich więźniów w 1941 r. przez uciekających przed wehrmachtem sowietów oraz o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu, Miednoje i Charkowie. Trochę mniej jest wiadomości o tzw. „operacji polskiej” NKWD z 1937 r. i ten temat jest stosunkowo świeży w mediach i w publicznej dyskusji, ale nie jest chowany pod dywan. Inaczej zupełnie jest z ukraińskim ludobójstwem na Polakach. Ten temat jest wyraźnie niewygodny dla elit politycznych i mediów. Najchętniej w ogóle by o tym nie wspominano,a jeśli się już musi wspomnieć to półgębkiem, od razu dodając że byli też dobrzy Ukraińcy, którzy ratowali Polaków. Jakoś nie słyszałem, żeby mówiąc o zbrodniach sowieckich dodawano obowiązkowo że byli też dobrzy Rosjanie którzy np. pomagali polskim zesłańcom. Nawet na takich forach jak Kresy24.pl gdy jest artykuł o zbrodniach UPA zawsze musi wyskoczyć jakiś „obserwator” i zakrzykiwać temat ukraińskiego ludobójstwa ludobójstwem sowieckim. Pytam się uprzejmie „co ma piernik do wiatraka”? Można i należy głośno przypominać zarówno o zbrodniach ukraińskich bandytów jak i sowietów i nikomu nie powinno to przeszkadzać. No chyba że „obserwator” został oddelegowany do „obserwowania” na tym portalu przez Związek Ukraińców w Polsce 😉
domini
14 lipca 2014 o 16:49Trudno w Polsce o szanowanie pamięci Kresowian i dbanie o ich obecny los, bo rządzą o b c y, pod płaszczykiem fałszywej polskości. Dlatego nic się zmieni, dopóki Polska nie odzyska prawdziwej wolności, utraconej w roku 1939.
Obsrewator
14 lipca 2014 o 23:10Roch: „Ależ o zbrodniach stalinowskich na Polakach mówi się”
————————————————–
Prosze nadać mi link!
Obsrewator
15 lipca 2014 o 01:25To prawda, że pod pozorem „ukraińskich nacjonalistów” na Majdanie działa rosyjska FSB
ALE ZDECYDOWANA WIĘKSZOŚĆ UKRAIŃCÓW ODRZUCIŁA NACJONALIZM NA ŚMIETNIK HISTORJI.
Ukraiński nacjonaliści na ostatnich wyborach otrzymali troche więcej 3 procent głosów wyborców. :))))))))
Rosyjska propaganda na wszelki sposób próbuje zafałszować obraz Euromajdanu. Trwa totalna wojna informacyjna przeciwko pokojowej i tolerancyjnej Europejskiej Rewolucji na Ukrainie.
Nie widze żadnego „rozwoju ukraińskiego nacjonalizmu”. To bzdury… Ten „rozwoj” jest widziany i popularyzowany tylko przez kłamców z rosyjskich mediów. Ale nie warto zważać na kłamców…
Iwan Turgieniew (pisarz rosyjski):
„Rosjanin jest największym i najbardziej bezczelnym kłamcą na świecie”.
Theodore Roosevelt (dwudziesty szósty prezydent USA):
„Nie mogę zrozumieć charakteru rosyjskiego. Rosjanin kłamie patrząc w twoje oczy, i wiedząc, że widzisz to kłamstwo, on wcale się nie wstydzi”. Wydaje mi się, że Rosjanin w ogóle nie wie, co to wstyd.
Astolphe de Custine (francuski pisarz i podróżnik):
„W Rosji, szczerość uważają za szaleństwo. To jest rozsądne! W istocie! Przecież całe rosyjskie życie we wszystkich sferach — to nieustanny zamach na prawdę. Dla Rosjan zdrajcą jest ten, kto nie kłamie. Odrzucenie kłamstwa traktowane jest jako zdrada państwa”.
Boruta
15 lipca 2014 o 10:25Roch: „Ależ o zbrodniach stalinowskich na Polakach mówi się”
Obserwator: „Prosze nadać mi link!”
Nie no bez komedii, Obserwatorze jesteś małym neobanderowskim Goebbelsem: Wajda zrobił film, pomnik pomordowanych na sowieckiej Golgocie Wschodu jest w centrum na Muranowie, Bugajski zrobił film „Generała Nila, Z pięknym rozmachem, został zrobiony pomimo, że jeszcze bez profesjonalnego udźwiękowienia „Historia Roja”. Masz serial Czas honoru, gdzie prócz Niemców tłuką się w Polsce z czerwonymi równo. To są tylko doskonale zrobione filmy fabularne na ten temat. Pomniki komuchów są oblewane czerwoną farbą, a wasze wynurzenia w postaci banderowskich pomników w Polsce są zazwyczaj pilnowane przez zielone ludki i ktoś kto chce zrobić coś takiego bywa bity. To jedyne pomniki morderców stawiane nielegalnie w Polsce. Pomników bolszewikom, prócz Kunert jak wyżej nikt bolszewikom nie stawia. Nie porównuj nawet, bo stajesz się w naprawdę irytujący. Odchodzisz od tematu przy wielu tych artykułach i spamujesz, jeszcze moment i napiszę do redakcji byś dostał bana.
Roch
15 lipca 2014 o 17:51@Boruta. Dziękuję za pomoc 🙂
Niestety na forach internetowych, zwłaszcza poświęconych dawnym wschodnim ziemiom RP zaroiło się w ostatnich miesiącach od różnych banderofilów, rzekomo obiektywnych obrońców UPA i ukraińskiego nacjonalizmu, którzy wypisują brednie w stylu „a ruscy byli jeszcze gorsi bo więcej wymordowali”, „jak krytykujesz ukraińskich nacjonalistów to jesteś moskiewskim agentem” itd. Tak jest np. na, podobnym do Kresy24.pl, portalu Kresy.pl. Zastanawiam się czy jest sens w ogóle wdawać się w dyskusję z takimi osobnikami i coraz częściej dochodzę do wniosku że nie. Pozdrawiam
Obsrewator
16 lipca 2014 o 00:53Boruta! Roch!
Proszę link o tych Polakach???!!!!
W ХХ wieku Polacy na tej części Ukrainy, która pozostała poza granicami Drugiej Rzeczypospolitej, ponieśli ogromne straty na skutek masowego ludobójstwa, zorganizowanego przez stalinowski reżim. Szczególny cios Stalin wymierzył w Polaków.
W latach 1937-1938 bolszewicka Rosja zorganizowała masowe Ludobójstwo Polaków w Związku Radzieckim. Według dokumentów, w trakcie „operacji polskiej”, która zaczęła się rozkazem 00485 z dnia 11 sierpnia 1937 roku, NKWD wymordowało 111 091 osób. Ci ludzie byli zabijani tylko za to, że byli Polakami. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Do dziś nieznane są dokładne liczby zgładzonych Polaków – także z innych przyczyn – w czasie masowych represji i Wielkiego Głodu w latach 1932-1933 w ZSRS. Aby zrozumieć skalę tragedii Polaków ze Wschodu, warto zastanowić się nad tym, w jakich warunkach przetrwali oni w ubiegłym wieku.
PONOWNIE I PO RAZ KOLEJNY!!!
Agentem rosyjskim, lub zmanipulowanym jest każdy, kto nie widzi i nie chce pamiętać o STALINOWSKIM LUDOBÓJSTWIE POLAKÓW!!! TO WŁAŚNIE ONI ZEPCHNIĘCI NA MARGINES!!! TO O NICH NIE CHCECIE PAŃSTWO PAMIĘTAĆ!!! Czy Państwo uważacie, że nasi rodacy, którzy zostali zamordowani przez rosyjskich stalinowców nie warty takiego samego uhonorowania jak inni ofiary ludobójstw XX stulecia?
Musimy ocalic od zapomnienia setki tysięcy ofiar zabitych przez rosyjsko-stalinowskich morderców. Przypominam, że rosyjscy bolszewicy w bestiarski sposób mordowali Polaków w ciągu całej pierwszej połowy XX wieku. MUSIMY O TYM PAMIĘTAĆ, MÓWIĆ, PISAĆ I DEBATOWAĆ!!!
Ponownie i po raz kolejny powtarzam, że POTĘPIAM CZŁONKÓW OUN i UPA, którzy uczestniczyli w ludobójstwie Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej (lub Małopolsce Wschodniej), ALE NE POWINNIŚMY ZAPOMINAĆ O STALINOWSKIM LUDOBÓJSTWIE WOBEC POLAKÓW!!!
Państwo Polskie musi też uhonorować tych rodaków, który zostali wymordowani przez rosyjskich bolszewików!!!
Roch
16 lipca 2014 o 17:46No to podsyłam kilka linków do „operacji polskiej” NKWD z lat 1937 – 1938
http://www.rp.pl/artykul/61991,839477-Skazaniec-w-kazdym-domu.html
http://www.wprost.pl/ar/338849/Operacja-Polska-bya-ludobljstwem/
http://www.polskieradio.pl/39/284/Artykul/260222,Wielki-Terror-operacja-polska
http://ipn.gov.pl/publikacje/ksiazki/wielki-terror-operacja-polska-19371938
http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35241,12481262,_Operacja_Polska___Zapomniana_wielka_zbrodnia_NKWD.html
http://www.rp.pl/artykul/783191.html?print=tak&p=0
http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3389831,stalin-moze-sie-smiac-w-swojej-trumnie,id,t.html
http://www.polskatimes.pl/artykul/635197,75-lat-temu-w-zsrr-rozpoczela-sie-tzw-operacja-polska-w-jej-wyniku-zginelo-ponad-111-tys-polakow,id,t.html
http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/953554.html
http://kresowiacy.com/2013/10/operacja-polska-nkwd/
http://www.radiownet.pl/publikacje/operacja-polska-w-zsrr-czyli-mordy-na-polakach
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/9795,operacja-polska-po-75-latach.html
http://www.naszdziennik.pl/wp/50541,operacja-polska-nkwd.html
http://nczas.com/wyroznione/operacja-polska-czyli-rozstrzelac-polakow/
http://www.prawy.pl/historia/3628-operacja-polska-nkwd-zapomniane-ludobojstwo
http://kresy24.pl/tag/operacja-polska-nkwd/
Czy tyle wystarczy?
Roch
16 lipca 2014 o 17:53Po za tym wszystkim, to że ktoś pamięta o ludobójstwie popełnionym przez ukraińskich zbrodniarzy nie oznacza że nie chce pamiętać o zbrodniach popełnionych przez zbrodniarzy sowieckich. Jeśli natomiast ktoś na samo wspomnienie o ukraińskim ludobójstwie podnosi wrzask że nie należy o tym mówić bo sowieci też mordowali i w ogóle należy mówić jedynie o ludobójstwie sowieckim a o ukraińskim ani mru-mru, to albo ma coś z główką nie w porządku albo ma w tym jakiś mocno cuchnący interes.
Roch
16 lipca 2014 o 21:36Szanowna Redakcjo. Dodałem tutaj wcześniej wpis składający się praktycznie z samych linków (chyba 17 – tu) do artykułów traktujących o „operacji polskiej” NKWD. artykuły te zamieszczone były na różnych stronach i portalach internetowych, między innymi na Kresy24.pl, a także na portalach czasopism takich jak „Rzeczpospolita”, „Wprost”, Uważam Rze” „Gazety wyborczej” oraz Polskiego Radia i Instytutu Pamieci Narodowej. Wpis ten był odpowiedzią na żądania „obserwatora”, który domagał się zamieszczenia przynajmniej jednego linku. Czy można spytać czemu ten wpis w całości ocenzurowaliście, skoro stanowił merytoryczną odpowiedź w dyskusji z „obserwatorem”?
Roch
16 lipca 2014 o 21:39Szanowna Redakcjo. Wycofuję się z tego co wcześniej napisałem o tym ocenzurowaniu wpisu. Teraz zauważyłem że wpis czeka na moderację. Przepraszam za niesłuszne posądzenia.
Obsrewator
17 lipca 2014 o 12:22Roch, dziękuję za linki
Obsrewator
17 lipca 2014 o 12:32Roch, należy mówić i dyskutować o ludobójstwie ukraińskim, ale musimy również ocalic od zapomnienia ofiar ludobójstwa sowieckiego, choc by na takim samym poziomie jak ofiar wołyńsko-małopolskich.
Roch
17 lipca 2014 o 22:01Szanowny Obserwatorze, całkowicie się z Tobą zgadzam i nigdy nie uważałem inaczej. Należy pamiętać i głośno mówić o wszystkich ofiarach, bez różnicy czy zbrodni na nich dopuścili się Niemcy (naziści), Ukraińcy (banderowcy) czy Rosjanie (bolszewicy/sowieci). Wszystkie ofiary tych ludobójstw powinny być stosownie uczczone przez polskie Państwo. Niestety, daje się zaobserwować pewna asymetria w traktowaniu ofiar zbrodni sowieckich (czy w ogóle komunistycznych) i ofiar zbrodni ukraińskich. Moim zdaniem, wyraźnie „dyskryminuje się” ofiary ludobójstwa banderowskiego i robi się to z powodów koniunkturalnych i politycznych, żeby nie zadrażniać stosunków z Ukrainą. Oczywiście mam na myśli pamięć „oficjalną” tj. pomniki, uroczystości państwowe. O wiele trudniej się „przebić” z takimi upamiętnieniami ofiarom UPA niż ofiarom NKWD czy naszej swojskiej UB-ecji. Natomiast prawdą jest, i słusznie zwróciłeś/zwrócił Pan uwagę na ten fakt, że ta część zbrodni sowieckich, która dotyczyła Polaków za granicą z Traktatu Ryskiego jest stosunkowo mało znana, ale nie wydaje się by był to skutek jakichś celowych działań odgórnych. Po prostu publikacje na ten temat są stosunkowo świeżej daty (w prasie chyba od 2011, nieco wcześniej prace naukowe IPN – ale ileż osób je czyta) Natomiast prawda o zbrodniach ukraińskich nacjonalistów, chociaż z trudem, zaczęła docierać do powszechnej świadomości wcześniej i dlatego więcej osób zna ten temat przynajmniej pobieżnie. Pozdrawiam
CZESLAW861
18 lipca 2014 o 11:15Tym którzy twierdzą, że o zbrodniach stalinowskich za mało się mówi odpowiem krótko: żyjecie chyba na księżycu. O zbrodniach tych bowiem – od czasów Gorbaczowa mówi się i pisze – zarówno przez polityków jak i w mediach, na co dzień. O zbrodnie ludobójstwa dokonanej przez OUN-UPA na ludności cywilnej Wołynia i Małopolski Wschodniej panowało całkowite milczenie przez 70 lat i nadal sprawa jest przez nasze władze ukrywana, a programy szkolne pomijają ją, bądź określają „konfliktem polsko-ukraińskim”.
Komentarze których autorzy obwiniają Rosję czy Stalina za zbrodnie OUN-UPA, to fałszowanie historii wynikające z niewiedzy, rusofobii, bądź celowego działania na rzecz „zasłaniania” zbrodni ludobójstwa dokonanej przez OUN-UPA. Przypominam, że to nacjonaliści ukraińscy z UPA i innych oddziałów zbrojnych OUN zamordowali w okrutny sposób około 200 tys. polskich obywateli Wołynia, Małopolski Wschodniej oraz terenów południowo-wschodnich PRL, w latach czterdziestych XX wieku. Przypominam, że w tej liczbie, oprócz Polaków (około 130 tys. ofiar) banderowcy zamordowali również około 70 tys. polskich obywateli narodowości żydowskiej, ukraińskiej, ormiańskiej, czeskiej, rosyjskiej, romskiej. Pierwsze lekcje mordowania członkowie OUN-UPA brali od Niemców w 1941 r., przy holokauście Żydów lwowskich, a także wymordowaniu polskich profesorów we Lwowie. W listopadzie 1942 roku na Zamojszczyźnie ruszyła realizacja operacji wysiedleńczej „General plan Ost”. Operacja polegała na brutalnym wysiedlaniu ludności polskiej z paleniem zagród, a nawet całych wsi, wraz z jej mieszkańcami, rozstrzeliwaniem i rozdzielaniem siłą dzieci od rodziców („Dzieci Zamojszczyzny”). Operacja ta, zakończona latem 1943 r. spowodowała wywóz z terenów Zamojszczyzny (powiaty: hrubieszowski, tomaszowski, zamojski i biłgorajski )około 110 tys. Polaków, w tym ponad 30 tys. dzieci. Miejsca wysiedlonych Polaków zajmowali osadnicy niemieccy, a od stycznia 1943 r, także osadnicy ukraińscy – Ukraineaktion. W operacji wysiedleńczej brali czynny udział ukraińscy nacjonaliści z SS-Galizien, policji ukraińskiej i innych oddziałów zbrojnych OUN. Apogeum rzezi Polaków, z eksterminacją ponad 4 tysiące polskich wsi, z masowym rabowaniem polskiego mienia i zacieraniem śladów istnienia polskości przypada na lata 1943-1944, a ich zakończenie nastąpiło dopiero w 1947 r., po zakończeniu Operacji „Wisła”. Kalendarz wydarzeń pokazuje, iż w czasie apogeum rzezi dokonanej na polskich obywatelach przez OUN-UPA (1943-1944) Stalin i jego Armia Czerwona byli zajęci śmiertelnym bojem w obronie „świętej Rosji” na terenach oddalonych od Ukrainy, i nie można im przypisywać ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA. Zresztą banderowcy nie mniej okrutnie mordowali żołnierzy Armii Czerwonej i partyzantów radzieckich, a także mieszkańców cywilnych pochodzenia rosyjskiego, którzy zamieszkiwali terytorium „samostijnej Ukrainy”. Granice terytorium tej Ukrainy i barbarzyńskie metody walki o jej powstanie ustaliła Uchwała OUN z 1929 r. której realizację podjęli konsekwentnie nacjonaliści z OUN już w 1939 r., a przerwali w 1947 r. To Niemcy hitlerowskie wspierały nacjonalistów ukraińskich zarówno propagandowo jak i militarnie, a okrutne mordowanie polskich obywateli trwało od 1939 do 1947 r. i było precyzyjną realizacją uchwał OUN. Do tej realizacji OUN przygotowywała się już przed II wojną światową. Jej podstawą była wspomniana wyżej Uchwała OUN z 1929 r., „modernizowana” Uchwałami OUN Bandery w latach 1941-43. Obecne – wrogie Polsce, działania nacjonalistów ukraińskich na terenie naszego kraju i na Ukrainie, to realizacja Uchwały OUN z 1990 r., podjętej w Kanadzie. Polecam prace wybitnego historyka-badacza ukraińskiego, dra hab. Wiktora Poliszczuka (książki: „Ludobójstwo nagrodzone”, „Gorzka prawda”, „Manowce polskich historyków” oraz wiele innych). Tu apel do Prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i ministra Sikorskiego: Panowie, otwórzcie głowy i oczy, zmieńcie zasady polityki w stosunkach z Ukrainą; zacznijcie budować przyjazne stosunki od ujawnienia prawdy historycznej o ludobójstwie i likwidacji pomników postawionych ludobójcom.
Czesław
18 lipca 2014 o 11:29Tym którzy twierdzą, że o zbrodniach stalinowskich za mało się mówi odpowiem krótko: żyjecie chyba na księżycu. O zbrodniach tych bowiem – od czasów Gorbaczowa mówi się i pisze – zarówno przez polityków jak i w mediach, na co dzień. O zbrodni ludobójstwa dokonanej przez OUN-UPA na ludności cywilnej Wołynia i Małopolski Wschodniej panowało całkowite milczenie przez 70 lat i nadal sprawa jest przez nasze władze ukrywana, a programy szkolne pomijają ją, bądź określają „konfliktem polsko-ukraińskim”.
Komentarze których autorzy obwiniają Rosję czy Stalina za zbrodnie OUN-UPA, to fałszowanie historii wynikające z niewiedzy, rusofobii, bądź celowego działania na rzecz „zasłaniania” zbrodni ludobójstwa dokonanej przez OUN-UPA. Przypominam, że to nacjonaliści ukraińscy z UPA i innych oddziałów zbrojnych OUN zamordowali w okrutny sposób około 200 tys. polskich obywateli Wołynia, Małopolski Wschodniej oraz terenów południowo-wschodnich PRL, w latach czterdziestych XX wieku. Przypominam, że w tej liczbie, oprócz Polaków (około 130 tys. ofiar) banderowcy zamordowali również około 70 tys. polskich obywateli narodowości żydowskiej, ukraińskiej, ormiańskiej, czeskiej, rosyjskiej, romskiej. Pierwsze lekcje mordowania członkowie OUN-UPA brali od Niemców w 1941 r., przy holokauście Żydów lwowskich, a także wymordowaniu polskich profesorów we Lwowie. W listopadzie 1942 roku na Zamojszczyźnie ruszyła realizacja operacji wysiedleńczej „General plan Ost”. Operacja polegała na brutalnym wysiedlaniu ludności polskiej z paleniem zagród, a nawet całych wsi, wraz z jej mieszkańcami, rozstrzeliwaniem i rozdzielaniem siłą dzieci od rodziców („Dzieci Zamojszczyzny”). Operacja ta, zakończona latem 1943 r. spowodowała wywóz z terenów Zamojszczyzny (powiaty: hrubieszowski, tomaszowski, zamojski i biłgorajski )około 110 tys. Polaków, w tym ponad 30 tys. dzieci. Miejsca wysiedlonych Polaków zajmowali osadnicy niemieccy, a od stycznia 1943 r, także osadnicy ukraińscy – Ukraineaktion. W operacji wysiedleńczej brali czynny udział ukraińscy nacjonaliści z SS-Galizien, policji ukraińskiej i innych oddziałów zbrojnych OUN. Apogeum rzezi Polaków, z eksterminacją ponad 4 tysiące polskich wsi, z masowym rabowaniem polskiego mienia i zacieraniem śladów istnienia polskości przypada na lata 1943-1944, a ich zakończenie nastąpiło dopiero w 1947 r., po zakończeniu Operacji „Wisła”. Kalendarz wydarzeń pokazuje, iż w czasie apogeum rzezi dokonanej na polskich obywatelach przez OUN-UPA (1943-1944) Stalin i jego Armia Czerwona byli zajęci śmiertelnym bojem w obronie „świętej Rosji” na terenach oddalonych od Ukrainy, i nie można im przypisywać ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA. Zresztą banderowcy nie mniej okrutnie mordowali żołnierzy Armii Czerwonej i partyzantów radzieckich, a także mieszkańców cywilnych pochodzenia rosyjskiego, którzy zamieszkiwali terytorium „samostijnej Ukrainy”. Granice terytorium tej Ukrainy i barbarzyńskie metody walki o jej powstanie ustaliła Uchwała OUN z 1929 r. której realizację podjęli konsekwentnie nacjonaliści z OUN już w 1939 r., a przerwali w 1947 r. To Niemcy hitlerowskie wspierały nacjonalistów ukraińskich zarówno propagandowo jak i militarnie, a okrutne mordowanie polskich obywateli trwało od 1939 do 1947 r. i było precyzyjną realizacją uchwał OUN. Do tej realizacji OUN przygotowywała się już przed II wojną światową. Jej podstawą była wspomniana wyżej Uchwała OUN z 1929 r., „modernizowana” Uchwałami OUN Bandery w latach 1941-43. Obecne – wrogie Polsce, działania nacjonalistów ukraińskich na terenie naszego kraju i na Ukrainie, to realizacja Uchwały OUN z 1990 r., podjętej w Kanadzie. Polecam prace wybitnego historyka-badacza ukraińskiego, dra hab. Wiktora Poliszczuka (książki: „Ludobójstwo nagrodzone”, „Gorzka prawda”, „Manowce polskich historyków” oraz wiele innych). Tu apel do Prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska i ministra Sikorskiego: Panowie,
smollag
30 lipca 2015 o 20:12Obserwator , wieczny obrońca Ukraińców , demaskator rosyjskich trolli ( czyli tych Polaków to nie lubią Ukraińców ), historyk sowieckich zbrodni na Polakach.Tyle ,że o rosyjskich czy radzieckich zbrodniach możemy mówić po 1989 dużo i bez cenzury , czego nie można powiedzieć o tych ukraińskich , żeby nie urazić tej upadlińskiej wrażliwości i nie narazić na szwank młodej ukraińskiej demokracji. Kiedyś tak było w przypadku Katynia i pseudo-przyjaźni z ZSRR , ale doczekaliśmy chwili , w której można o tym głośno mówić i pisać , potępiać i żądać wyjaśnień, czcić pomordowanych.Kiedy to nastąpi w przypadku Wołynia i innych ukraińskich mordów na Polakach?!
wulgarny
1 września 2015 o 21:09Niech się Ukraińcy nie cieszą. Kto mieczem wojuje od miecza ginie.
Kresowaik
9 września 2015 o 09:13Odebrać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski „kłamcy wołyńskiemu” Piotrowi Tymie-przewodniczącemu Związku Ukraińców w Polsce. Dość lżenia ofiar banderowskiego ludobójstwa na Kresach Wschodnich. Prezydent Komorowski zdeprecjonował wysokie odznaczenie państwowe nadając je osobie niegodnej-gloryfikatorowi ukraińskich zbrodniarzy wojennych i „kłamcy wołyńskiemu”