Ubiegający się o fotel prezydenta Białorusi były prezes zarządu Belgazprombanku (własność rosyjskiego Gazpromu) Wiktor Babaryko udzielił pierwszego wywiadu rosyjskiej gazecie Kommersant. Odpowiedział, dlaczego rzucił wyzwanie Aleksandrowi Łukaszence, czym jest dla niego suwerenne państwo, i jak układałby relacje Białorusi z UE i NATO jako prezydent.
Publikujemy fragmenty tego wywiadu.
Co sądzi o aresztowaniu blogera Siergieja Tichanowskiego
— Jest to naruszenie prawa wyborczego. Oczywista prowokacja. Zastosowanie prowokujących i twardych środków na tym etapie świadczy jednoznacznie o słabości i nierozumieniu obecnej sytuacji przez władze. Tak jak zachowanie podczas pandemii COVID-19. Nieadekwatność działań władz jest oczywista.
O sytuacji politycznej
— Białorusini są zmęczeni sytuacją, w jakiej się znaleźli. Są wkurzeni faktem, że władze w ramach reakcji na dość poważne zagrożenie całkowicie zaniedbały interes narodu i nie zrobiły nic, by go ochronić w czasie pandemii. A co najważniejsze: ludzie nagle zdali sobie sprawę, że stanowią prawdziwy naród. I to się już raczej nie zatrzyma się. 60% Białorusinów zdecydowanie nie jest zadowolonych z istniejącej sytuacji.
Sytuacja w gospodarce
— Kraj jest pogrążony w głębokim kryzysie zarządczym. Białoruś właściwie nie potrzebuje wiele, żeby się podnieść. Widziałem propozycje przedstawione przez Radę Ministrów, rząd, wiem, że są w osiemdziesięciu procentach bardzo rozsądne i kompetentne. Ale nic z tego praktycznie nie zostało przyjęte! Oznacza to, że cele są określone, opracowane, należy je tylko wdrożyć. Ale to właśnie kryzys zarządzania jest problemem, niczym nie dające się wytłumaczyć stanowisko; „jak chcę, to będzie padać deszcz, a jak zechce to będzie susza albo jeszcze coś”, to jest kluczowy problem w obecnej sytuacji.
O słowach Łukaszenki, że nie będzie „Majdanu”
— My również jesteśmy przekonani, że nie będzie „Majdanu”. Dlaczego? Ponieważ oczekujemy, że otrzymamy większość wyborczą, a przeciwstawienie się większości wyborczej jest praktycznie niemożliwe.
Jeśli głos protestu przeciwko władzom wynosi ponad 50%, oczywiste jest, że nawet „Majdan” nie jest konieczny. Inna sprawa, gdyby z jednej strony było 30–40%, i z drugiej podobnie – to już można mówić, że pewnego rodzaju „maidan” jest blisko.
Przez 26 lat nikt nie był w stanie dokonać zmian. Co się teraz zmieniło?
— Po pierwsze nic nie jest wieczne. Po drugie, krople przelały czarę większości elektoratu … jest ich dwie. Pierwszą z nich jest podpisanie pod koniec ubiegłego roku dokumentów dotyczących integracji (z Rosją). Została przygotowana potajemnie, ukryta przed społeczeństwem i niosła ogólne poczucie utraty suwerenności. Drugim jest zachowanie (władz) w ramach pandemii. Są to dwa, z mojego punktu widzenia, najpoważniejsze błędy, które zostały popełnione. I w żadnym wypadku nie mogą już zostać naprawione, ale przede wszystkim, nie zostaną naprawione przez obecny rząd.
A jeśli Centralna Komisja Wyborcza nie zarejestruje?
— Zrobiliśmy kawał dobrej roboty na wypadek odrzucenia podpisów i doskonale zorganizowaliśmy proces zbierania tych podpisów. Z listy 10 tysięcy członków mojego sztabu wyborczego, którą przesłaliśmy w pierwszym etapie, tylko dwie osoby zostały odrzucone. Jest to wystarczający powód by sądzić, że nasz proces weryfikacji jest bardzo dobrze pomyślany. Wszystko zapisujemy w dokumentach, a CKW będzie musiała podać dane, co do których nie zgadza się z nami. Zaprezentujemy kserokopie dokumentów, tak by CKW nie była w stanie dodać niczego do podanych list.
Nie wszyscy białoruscy politycy uważają, że gra będzie uczciwa
— Białoruscy politycy walczą od 26 lat metodami, które uważają za słuszne. Bardzo ich szanuję, ale wyniku jak na razie nie widzimy. Przyjrzyjmy się naszym metodom wyborczym.
Czy to jakieś tajne metody?
— Nie. Po prostu ustawodawstwo zostało napisane w latach 90., a nowoczesne technologie identyfikacji, przejrzystości poszły naprzód.] Nigdy w życiu od 26 lat nikt nie zgromadził w sztabie 10 tysięcy osób w ciągu tygodnia.
Trzy powody, dla których Aleksander Łukaszenka nie powinien już być prezydentem
— Od razu przypomina mi się dialog Napoleona (chyba) z jego generałami: „Dlaczego przegraliśmy bitwę? Po pierwsze, nie było pocisków. Dalej można nie kontynuować”. Tak jest i tutaj. Ponieważ gospodarka jest w stanie agonii, nie może kontynuować. Uważam, że, jak powiedział Uljanow-Lenin, polityka jest skoncentrowanym wyrazem gospodarki. Rozumiemy, że to gospodarka decyduje o możliwości utrzymania suwerenności Białorusi.
Suwerenność
— Po pierwsze, jakakolwiek integracja nie powinna wpływać na suwerenność krajów, a jeśli – to w równym stopniu dla wszystkich uczestników. A druga historia – to powinien on być (proces integracji. – red.) ekonomicznie uzasadniony dla obu stron lub dla współpracy wielostronnej.
Oczywiście Rosja jest wielowiekowym partnerem, a gospodarka nie jest automobilem, który może zawrócić milicjant i kazać pojechać w przeciwnym kierunku. Tak nie bywa. Z pewnością należy budować, prawdopodobnie dostosowywać relacje, jeśli są niekorzystne ekonomicznie dla Białorusi i uzależniają Białoruś. W partnerstwie nie powinno być uzależnienia. To jest główne przesłanie każdej integracji.
Stosunki z UE i NATO
— To, co powiedziałem, mogę zastosować do każdego sojuszu – do UE lub innego: obopólne korzyści i zachowania suwerenności. Teraz jeśli chodzi o bloki wojskowe. Białoruś jest członkiem Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i jasne jest, że istnieje szereg umów międzynarodowych, z których w ciągu jednego dnia nie da się wyjść.
Moje stanowisko jeśli chodzi o Białoruś: być może nie uda się tego zrobić po wygraniu (wyborów) w ciągu jednej lub dwóch kadencji, ale naprawdę chciałbym, aby Białoruś była krajem neutralnym.
„Jest mało prawdopodobne, by Moskwa byłaby z tego zadowolona” – odpowiedział jednym tchem rosyjski dziennikarz.
— Wie pan, wszystko zależy od tego, jak patrzeć na neutralność. Istnienie neutralnej Szwajcarii, która przechowała wszystko co najcenniejsze na ten czas, była dogodna dla wszystkich państw. Teraz obecność całkowicie neutralnego kraju, który przechowuje inny cenny zasób – informacje, wydaje mi się również dość atrakcyjnym pomysłem. Trzeba nad tym popracować.
Białoruś jest historią graniczną, przez całe życie znajdowaliśmy się między dwoma interesami, jakoś zawsze znajdowaliśmy kompromisowe opcje. Mam nadzieję, że teraz wzmocnimy tę pozycję.
Przypomnijmy, wybory prezydenckie na Białorusi zaplanowano na 9 sierpnia 2020.
oprac. ba na podst. kommersant.ru
3 komentarzy
bkb2
3 czerwca 2020 o 14:20Kolejna ściema Kremla … Koleś mówi jedno a będzie robił coś innego. Białorus nie może opierać bezpieczeństwa na Państwie – Rosji która ma 145 mln ludzi nie może być gwarantem bezpieczeństwa Białorusi…
Wieslaw Miller
3 czerwca 2020 o 21:45Lukaszenka jedynie bedzie musial odejsc z urzedu jak tego naprawde zazyczy sobie Rosja i tylko Rosja ( jej panoszaca sie agentura na Bialorusi, pieniadze, brak dostatecznej tozsamosci narodowej u Bialorusinow a takze rosyjskie, zbrodnicze metody likwidacji przeciwnikow … ) odsunie Lukaszenke. Sami Bialorusini maja tyle mocy i woli ile Zyd w czasie okupacji.
Jarema
3 czerwca 2020 o 22:46Przecież kontr kandydaci Baćki są lidzie Kremla! Skąd tak entuzjastyczne teksty na kresy24?