W niedzielę 4 października milicja w Wołkowysku urządziła obławę na ludzi modlących się w cerkwi świętego Cyryla i Metodego o pokój na Białorusi. Funkcjonariusze bez skrupułów stanęli przed świątynią i po zakończeniu nabożeństwa zaczęli jeden po drugim wyłapywać wychodzących.
Według proboszcza księdza Aleksandra Józwe, który przewodził modlitwie, w nabożeństwie nie było nic niezwykłego, może poza terminem.
„Takie nabożeństwa modlitewne odbywają się z błogosławieństwem metropolity w każdą niedzielę, a także w piątek- mówi kapłan. – W tę niedzielę, na prośbę wiernych, odprawiliśmy nabożeństwo modlitewne o godz. 15:00, a nie jak ustalono z metropolitą o godz. 17:00. Przyszli ludzie w wieku 35+ i starsi. Na terenie kościoła panował spokój, nic się nie działo” – powiedział dziennikarzom Euroradia proboszcz.
Ale według grodzieńskiej milicji, funkcjonariusze musieli zareagować wyprzedzająco, ponieważ niektórzy parafianie szli po nabożeństwie do centrum miasta, mieli przy sobie nielegalne symbole i wykrzykiwali hasła. Dlatego milicja została zmuszona do podjęcia działań. Zatrzymanych przewieziono na komisariat na „rozmowę prewencyjną”.
Z kolei ksiądz Aleksander Bogdan twierdzi, że aresztowania były przed i po nabożeństwie, pięć osób zostało zatrzymanych przed cerkwią po nabożeństwie, pozostałym udało się uciec, ale po powrocie do domu i tak zostali zatrzymani. Jak powiedział, na czacie miejskim była informacja o przełożeniu mszy, ale była też prośba o przyjście bez symboli, ponieważ nabożeństwo nie miało być wiecem, tylko modlitwą o spokojne niebo nad Białorusią.
Ksiądz Bogdan uważa, że zachowanie milicjantów w niedzielę to „kolejna plama na ich reputacji”;
„Lepiej było znaleźć inny moment na zatrzymanie, żeby nie wprowadzać zamieszania – uzasadnia ks. – Poczekaliby godzinę lub dwie, i potem… zatrzymali. Miasto jest małe, szukanie ludzi nie zajmie tu dużo czasu. A tak, wszystko wygląda bardzo dziwnie. Nie ma usprawiedliwienia dla przemocy. Przemoc należy potępić, a nie usprawiedliwić”.
Sąd w Wołkowysku już wydał ostrzeżenie księdzu Aleksandrowi za udział w wiecu, czyli niedozwolonym wydarzeniu. Jak powiedział dziennikarzom, celowo teraz na wiece nie chodzi, bo Aleksander jest żonaty i nie chce po raz kolejny martwić bliskich.
„Nie wiem, kiedy na białoruskiej ziemi nastanie pokój, ale chciałbym, żeby nastał jak najszybciej. Żeby można było spokojnie chodzić po mieście i nie bać się, że zostaniesz za to zatrzymany, a za udział w jakiejś akcji zostanie sporządzony protokół”.
oprac. ba na podst. euroradio.fm
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!