Kompania naftowa Flint Hills Resources w Północnej Dakocie zaproponowała dostawcom, żeby dopłacali 50 centów za odbiór od nich każdej baryłki dostarczanej ropy.
Chodzi o sprzedawaną na rynku lokalnym ropę wysokosiarkową, którą ta sama kompania kupowała dwa lata temu po 47,6 USD za baryłkę, a w zeszłym roku już tylko po 13,5 USD za baryłkę.
Teraz firma uznała, że ceny sprzedawanych przez nią produktów naftowych są już tak niskie, że nie opłaca się ich transportować. W związku z tym dostawcy – jeśli nie chcą „wylecieć” z rynku – będą teraz musieli dopłacać za odbiór ich surowca.
Spadek ceny ropy poniżej 0 USD wskazuje, że jej nadprodukcja osiągnęła niespotykaną chyba nigdy wcześniej skalę. Dla przykładu kanadyjska ropa pozyskiwana z piasków bitumicznych, która jeszcze rok temu kosztowała 80 USD, teraz potaniała 10-krotnie do 8,35 USD.
W wyniku tego produkcja ropy w Stanach Zjednoczonych zaczęła spadać – w drugiej połowie 2015 r. jej wydobycie zmniejszyło się o 5 proc., ale nadal jest jej za dużo.
Tymczasem na światowych giełdach cena ropy Brent znowu spadła w poniedziałek po południu o kolejne ponad 2 proc. do poziomu 28,5 USD za baryłkę. W ślad za tym kurs rosyjskiego rubla wobec dolara spadał po południu również o kolejne 2 proc.
Czyżby miała się spełnić ubiegłotygodniowa prognoza zapowiadająca dla Rosji „czarny poniedziałek” po tym jak do gry na naftowym rynku wrócił Iran?
Kresy24.pl
1 komentarz
lew
19 stycznia 2016 o 08:11Upaińskie trolle zaniemówiły, to szok bo tylko Rosja miała upaść.