W „Archipelagu Gułag” na stronie 239 Aleksander Sołżenicyn napisał:
„I zrozumiałem, co to jest polska duma – i na czym polegał sekret polskich powstań, tak pełnych zapamiętania. Polak, inżynier Jerzy Węgierski był teraz w naszej brygadzie. Odsiadywał ostatni, dziesiąty rok swojej kary”. Nawet gdy był kierownikiem robót, nikt nie słyszał od niego ostrego słowa. Był zawsze cichy, uprzejmy, wyrozumiały. A teraz – twarz mu się zmieniła. Z gniewem, pogardą i męką odwrócił oczy od tego żebraczego orszaku, wyprostował się i krzyknął ze złością, donośnie:
– Brygadzisto! Mnie proszę na kolację nie budzić! Ja nie pójdę!
Wdrapał się na górne nary, odwrócił się do ściany – i nie wstał. Myśmy w nocy poszli jeść – a ten nie wstał! Nie dostawał paczek, był zupełnie sam, nigdy nie bywał syty – a nie wstał. Para unosząca się nad gorącą kaszą nie mogła mu przesłonić obrazu bezcielesnej Wolności. Gdybyśmy wszyscy byli tak dumni i nieustępliwi – to jaki tyran by się ostał?”
Wydarzenie miało miejsce podczas załamania się buntu więźniów politycznych w styczniu 1952 r. w obozie „Pieszczanyj” w Ekibastuzie – Kazachstan. Jest podobieństwo losów Aleksandra Sołżenicyna i Jerzego Węgierskiego – obaj byli więźniami politycznymi i obaj kochali swoje Ojczyzny!
Inżynier Węgierski był żołnierzem AK Obszaru nr 3, rejonu Winniki koło Lwowa. Polską konspirację i podziemie zbrojne na terenie Lwowa i Galicji Wschodniej odbudowywano od 1941 roku. Warunki były trudne, ponieważ miasto jeszcze się nie otrząsnęło po dramacie lwowskich więzień, po rozstrzelaniu na Wzgórzach Wuleckich profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza i po krótkich rządach OUN. Utworzono Obszar nr 3 Armii Krajowej, na terenie którego znajdowały się trzy Okręgi: 1 – Lwów, 2 – Wołyń – Tarnopol, 3 – Stanisławów. Dowódcą Obszaru od 1 sierpnia 1943 r. był generał Władysław Filipkowski – „Stach”, „Orkan”.
Jerzy Węgierski od 1942 r. był komendantem rejonu Winniki AK, a od kwietnia 1944 r. dowódcą oddziału leśnego 14 Pułk Ułanów AK. Z książki dowiemy się o działalności AK w Kamionce Strumiłowej – komenda Inspektoratu Północnego (dowódca kpt. Artur Feja „Stach”) i o masowej ucieczce z tamtego terenu ludności polskiej na zachód w czerwcu 1944 r. Inspektorat uległ likwidacji (zob. artykuł w Archiwum Kresowym „Rodzina Państwa Janiszewskich”).
Armia Krajowa na tym terenie prowadziła walkę zbrojną z ukraińskimi nacjonalistami i broniła polskiej ludności. Wobec mordów na Polakach akcję dywersyjną przeciwko Niemcom musiano ograniczyć. Obroniono wielu Polaków zamieszkałych na wschód i południe od Lwowa: Czyszki, Pierwsza, Druga i Trzecia Wólka, Kopiatyń, Winniczki, Ludwin, Gańczary, Biłka Królewska, Biłka Szlachecka, Hanaczów, miasteczko Świrz, Kopań, Hanaczówka, Stanisławówka oraz w innych miejscowościach. Pomimo tej obrony, od lata 1943 r. polskie straty w Małopolsce Wschodniej wyniosły 6–8 tys. zamordowanych. W wyniku akcji odwetowej powstrzymano mordy w samym Lwowie – akcja kryptonim „Nieszpory”. AK przeprowadziła akcje odwetowe w Chlebowicach Świrskich, Czerepowie, Szołomyji ale miejscowe społeczeństwo oceniło je negatywnie, uważało, że należy uderzać w siedziby ukraińskich „partyzantów”. W 1944 r. polskie podziemie zbrojne przejmowało inicjatywę w samoobronie, ale było już za późno, zbyt wielu zginęło.
Z książki Jerzego Węgierskiego dowiemy się kim był Ukrainiec Antoni Murmyła, którego zamordowano za niewydanie jego szwagra, Polaka – Józefa Sosnowskiego. Dowiemy się o bohaterskiej obronie Hanaczowa w lutym i kwietniu 1944 r. oraz kim była Magdalena Nieckarzowa i Andrzej Mucha. Poznamy polską samoobronę wiosek Biłka Królewska i Biłka Szlachecka oraz wiele nazwisk bestialsko zamordowanych niewinnych ludzi, m.in. księdza Józefa Kaczorowskiego z Wołkowa, ks. proboszcza ze Świrza Stanisława Kwiatkowskiego.
Dowiemy się o mordach w Dusanowie, Uniowie, Białej, Uszkowicach, Rakowcu, Platanicach, Gniłej, Poluchowie Małym, Majdanie Lipowieckim, Hucisku, Miedziakach, o okolicznościach zamachu na Gubernatora Dystryktu Galicja dra Otto Bauera i jego szefa personalnego dra Heinricha Schneidera, o likwidacji przez Niemców lwowskich Żydów (przed wojną we Lwowie było ich ok. 180 tys., większość zamordowano w Bełżcu), a także o walce w ramach Armii Krajowej żydowskiego plutonu Abrama Baumema „Bunio” (z-ca Markus Blecher „Motia Sztrelisker”). Dowiemy się kim był i jaką odegrał rolę w polskim podziemiu zbrojnym kpt. Sitirović „Draża” oraz kim był SS–man Józef Czarnecki, Polak z Zagłębia Ruhry.
Przeczytamy też o alianckiej pomocy wojskowej dla Okręgu AK Lwów w postaci zrzutów samolotowych – 25 udanych zrzutów z bronią pozwoliło znacząco uzbroić polskie oddziały partyzanckie we Lwowie i jego okolicach. Dowiemy się o tym jak w dniach 22–26 lipca 1944 r. Armia Krajowa, wspólnie z Sowietami, odbiła Lwów z rąk niemieckiego okupanta. Na murach miasta zawisły polskie flagi (m.in. ratusz i budynek komendy Obszaru AK przy ul. Kochanowskiego). Generał Iwanow obiecał Polakom dalszą walkę z Niemcami i utworzenie 5. Lwowskiej Dywizji Piechoty. Finał był taki, że obietnicy nie dotrzymano, a Polaków rozbrojono i internowano. Wśród internowanych znalazł się też por. Jerzy Węgierski „Antek”, „Mak”, „Radosław”, którego potem zesłano do GUŁagu.
Książka profesora Jerzego Węgierskiego była w 1989 r. pierwszą większą publikacją na temat tragicznych wydarzeń w relacjach polsko – ukraińskich w Małopolsce Wschodniej.
Stanisław Karlik
„W lwowskiej Armii Krajowej”
Jerzy Węgierski
wyd. PAX (Warszawa, 1989)
Dodaj komentarz