„Dość mamy pęt, skończyła się cierpliwość,
Dość pełnych więzień i spalonych miast,
Mścicielska pięść wymierzy sprawiedliwość,
A naszą pieśń podniesiem aż do gwiazd
/Z:/Marsz partyzantki Nowogródzkiej – piąta zwrotka.
„A czahoż zachaciełaś im,
Pahardżanym wiek, im sliapym, głuchim?
Liudźmi zwacca”.
Janka Kupała[2]
Polskie oddziały partyzanckie zaczęły powstawać od początku okupacji tj. od dnia 17 września 1939 roku. Konspiracja w Iwieńcu współpracowała z partyzantką w Puszczy Nalibockiej. W północno – wschodniej części puszczy bił się oddział Leonarda Dąbrowskiego, który dotrwał do wiosny 1940 r./ ok. 25 żołnierzy /. Oddział, nie zajmował się poważnymi akcjami nie chcąc narażać mieszkańców na odwetowe represje sowieckie. Karano donosicieli, rozbrajano patrole milicyjne, rekwirowano towary przeznaczone dla NKWD, milicji, wojska i administracji sowieckiej.[3]
Komendant policji w Nalibokach Niewiadomski, dwóch jego zastępców Tomczyk i Rosner, posterunkowy Pisarczyk, komendant „Strzelca” oraz trzech kopistów /KOP/ z Iwieńca, po przebraniu się w cywilne ubrania poszło w las już w pierwszych dniach okupacji sowieckiej. Byli to pierwsi partyzanci Puszczy Nalibockiej, niektórzy z nich przetrwali do 1944 rok.[4] Znaczący wpływ na rozwój polskiej partyzantki w Nowogródzkiem w okresie IX 1941 – III 1943 r., odegrała działalność polskich dywersantów w ramach IV odcinka „Wachlarza”. Placówka AK w Nieświeżu, stanowiła punkt etapowo – tranzytowy dla patroli. Wielu konspiratorów i dywersantów poszło do polskiej partyzantki – Legionów. [5]
Od wiosny 1942 r. inicjatywę nad tworzeniem partyzantki przejął Kacper Miłaszewski „Lewald”[6],porucznik łączności rezerwy, studiował na USB w Wilnie i działając z Polską Podziemną zorganizował oddział w Puszczy Nalibockiej. Początkowo współdziałał z sowietami. Nie bez znaczenia dla przyspieszenia decyzji Komendy Okręgu na organizację polskiego oddziału był fakt utworzenia 25 maja 1943 r., pod auspicjami Sowietów, polskiego komunistycznego oddziału Świętorzeckiego.[7] Partyzanci „Lewalda” działali w rejonie Derewna i Jeziora Kromań. Współdziałali z konspiracją w Iwieńcu, Nalibokach, Rakowie, Wołmie, Stołpcach.
Po rozbiciu nalibockiej samoobrony przez Sowietów 8 maja 1943 r. i zabiciu 128 Naliboczan nastąpiło przyspieszenie działań polskich partyzantów.[8] Zakonspirowani we wsiach i miasteczkach AK – owcy 10 maja poszli do lasu. Koncentracja nastąpiła w rejonie: Jamna, Białych Mchów, Szubina, Drywiezny, na Kromaniu i w Śmiejno Budach. Partyzanci przeszli tam szkolenie pod okiem „Dźwiga”ppor.Witolda Pełczyńskiego, ”Lewalda”, Jastrzębia”- Antoniego Hodyl, ”Szartego”- Lucjana Grygorcewicza itd.
W połowie maja 1943 r. odbyła się w Iwieńcu odprawa, na której ustalono plan uderzenia na Iwieniec,który opracowano w majątku Kul. Ze strony iwienieckiej brali udział: ”Lech”- Olgierd Woyno”,”Dźwig”, ”Hrynkiewicz” –ppor. Witold Pełczyński „Dąb- Jan Jakubowski”. Ze strony Derewno – Stołpce „Lewald” – por. Kacper Miłaszewski,”,”Waldan – por.Walenty Parchimowicz”z udziałem komendanta obwodu ”Słup” – Stołpce,”Świra” inż. Aleksandra Warakomskiego i ”Noc” chor. Zdzisława Nurkiewicza.[9]
Uderzenie na niemiecki garnizon w Iwieńcu planowano na 16 i 22 czerwca. Szczegóły wykonania planu pozostawiono „Lechowi”. Ostatecznie dowództwo obwodu „Słup” zdecydowało, że będzie to sobota 19 czerwca godz.12.00. Niemcy w tym dniu zarządzili komisję werbunkową roczników 1923 i 24 do białoruskiej policji i wojska oraz przymusowy spęd koni w celu dokonania tzw. ”wykupu” dla potrzeb armii niemieckiej. Informacje o zamierzeniach okupanta mogły pochodzić od Łucji Dzierżyńskiej i od dr. weterynarii Stanisława Kryńskiego.[10]
Niemiecką załogę Iwieńca stanowiły: – jedna kompania żandarmerii (ponad 100 ludzi), – batalion policji białoruskiej (300 ludzi) tzw. Ordnungsdienst /, – kompania gospodarcza (ok. 100 ludzi), – dwie kompanie wojsk lotniczych będących na odpoczynku ( 250 ludzi). [11]
W przeddzień akcji odbyła się koncentracja 150 partyzantów w wiosce Kul. Dowodzili: „Waldan”, „Nieczaj”, „Lawina”, „Dźwig”. W nocy 60 partyzantów po cywilnemu, uzbrojonych w broń krótką i granaty skierowano do Iwieńca. We współdziałaniu z miejscową konspiracją, wyznaczono im zadanie zdobycia budynku żandarmerii gdzie znajdowała się niemiecka radiostacja. Żołnierze AK byli zakonspirowani w policji białoruskiej / 80 % stanu posterunku / i straży pożarne Budynek żandarmerii znajdował się przy ul. 3 Maja.[12]
Pozostałe pododdziały partyzanckie wyruszyły do walki znad J.Kromań 18 czerwca 1943 r., wieczorem. Partyzanci – Legioniści, dotarli do cmentarza żydowskiego w Iwieńcu, zajęli stanowiska wypadowe i czekali na umówiony sygnał do powstania. O wschodzie słońca przerwali łączność telefoniczną miasteczka. Z cmentarza widzieli stary młyn, koszary i rzekę Wołmę, za którą znajdował się gmach żandarmerii, urząd gminy i białe wieże kościoła św. Michała.[13]
Akcją powstańczą z mieszkania Łucji i Kazimierz Dzierżyńskich kierował por. „Lewald”. Mieszkanie znajdowało się przy ul. Wigury prowadzącej do koszar i było sui generis sztabem. Właścicielem mieszkania był Mateusz Staniuszko „Arciep”, którego syn Józef Staniuszko był policjantem białoruskim i przyłączył się od oddziałów „Lewalda”. Prawdopodobnie w czasie walki towarzyszyli „Lewaldowi”, komendant obwodu „Słup” Stołpce por.”Świr” Aleksandr Warakomski i Kazimierz Dzierżyński.[14]
Poborowi wezwani przed niemiecką komisję werbunkową na godz.10.00 stawili się w budynku policji. Po sprawdzeniu obecności uformowano kolumnę w celu doprowadzenia na Nowe Miasto do budynku przy ul. Wigury dla załatwienia dalszych formalności. Do kolumny dołączyli policjanci polskiej konspiracji m.in. Bronisław Pupko i Józef Staniuszko, którzy przekazali dla wtajemniczonych powstańcze zadania. Na parę minut przed godziną 12.00 wszyscy mieli być u boku wyznaczonych policjantów aby rozbroić Niemców i niepewnych policjantów białoruskich.[15
O godzinie 11.50 zaczęły bić dzwony z Białego Kościoła – św.Michała. W miasteczku powstało zamieszanie spowodowane wcześniejszą porą obiadową. Gestapowcy, żandarmi, lotnicy na urlopie, załogi Wirtschaftsdienstu spieszyli na obiad. ”Dzwony zaczęły bić jak nigdy o tej porze, wspomina mieszkanka Iwieńca Józefa Zdanowicz. Dowódca miejscowego garnizonu Wehrmachtu, który zawsze w południe przychodził do mleczarni napić się śmietany szybko zorientował się, że dzwon za szybko został uruchomiony.[16]
Janina Suchocka szła w tym dniu do szkoły, do Handwerksschule in Iwieniec, w dawnych koszarach wojskowych KOP –u. Przy bramie wejściowej stała dziewczyna, która nie pozwalała nikomu wejść na teren koszar. Pomiędzy koszarami a rzeką Wołmą znajdował się plac wypełniony końmi, które oczekiwały na badania weterynaryjne dr. Stanisława Kryńskiego, w celu wykupu dla Wehrmachtu. W pewnym momencie padł strzał, konie zaczęły się płoszyć, chłopi nie mogli ich utrzymać na wodzy. Przestraszona Janina uciekała z Iwieńca do wioski Pohorełka, do babci u której mieszkała.[17]
Miejscowa konspiracja z partyzantami „Lecha” ppor.Olgierda Woyno, „Dęba”wachm.Jana Jakubowskiego zaatakowała budynek żandarmerii. W momencie usiłowania wdarcia się do środka, od rzuconego przez żandarmów granatu zginął na schodach Jan Niedźwiecki „Piorun”. Przez okno wdarli się do budynku kpr. Misiaczek i Bryczkowski. Misiaczek, na pierwszym piętrze zniszczył granatem radiostację i wycofał się zjeżdżając po rynnie.[18]
Drugim celem ataku były koszary na Nowym Mieście – przy wjeździe do miasta od strony Wołożyna. Wypoczywali tam piloci i żołnierze Luftwaffe, kwaterowała policja białoruska. Koszary zaatakowali partyzanci „Waldana”. Huraganowy ogień po koszarach i miła niespodzianka !”Czarni” z podniesioną do góry bronią walą na ulicę jak z kościoła. Ktoś krzyczał: -Nie strzelać! Witajcie, bracia! Policjanci białoruscy przeszli na stronę powstańców. Policję białoruską poddał jej komendant sierż. Stefan Poznański.[19]
Około. godz.12.30 na teren szpitala wtargnęli białoruscy policjanci z polskimi orłami na czarnych furażerkach, szukali żandarma Sawinola.
Kazali wszystkim wyjść z lodowni, myśląc, że schronił się pomiędzy personel szpitalny. Policjantami dowodził Piotr Zygmunt Mikucki – zdrowe potężne chłopisko, który gdy mnie zobaczył krzyknął: ”- Józek mamy Polskę”. Na rynku był duży ruch policjantów białoruskich a przy hotelu Bibika leżał człowiek. Okazało się, że był to sędzia Karaczun, który miał przestrzelone płuco. Ok. godz.13.00 – 14.00 został wniesiony do szpitala przez felczera Ilczenko dr. Jerzego Strzeszewskiego i Józefa Kuźmińskiego. Żona doktora gdy go zobaczyła, splunęła i powiedziała że „niech tu zdycha, nie przyłożę ręki do niesienia”./ prawdopodobnie dlatego,że zabraniał mówić po polsku. Za zaniesienie do szpitala, Karaczun podziękował po wojnie Józefowi Kuźmińskiemu.[20]
Ksawery Suchocki był 12 letnim chłopcem: „ Będąc na służbie u gospodarza w Adamkach, jak przyganiałem krowy na porę obiadową, kilka godzin miałem wolnego. Zawsze szedłem do Pohorełki. Było ciepło i słonecznie. Do wioski przyszło dużo sowieckich partyzantów, porozstawiali karabiny maszynowe i rozłożyli się na trwanikach w sadach. W południe uderzono w dzwony iwienieckiego kościoła. Usłyszeliśmy strzelaninę z broni różnego kalibru. Rosjanie uśmiechali się i mówili: – „Eto wasze nastupajut na Iwieniec „. Jeszcze przez długi czas Rosjanie wylegiwali się, później odeszli. Oni dobrze wiedzieli, kiedy nastąpi atak Legionów na Iwieniec. Strzelaninę było słychać przez cały dzień i noc.”[21]
Ok.godz.15.00 do szpitala wniesiono strz. Tolusia Aleksandrowicza z Iwieńca, który przy szturmie budynku żandarmerii dostał odłamkami granatu w jamę brzuszną i miał przebity pęcherz moczowy. ”Ty zobaczysz Polskę a ja już nie” powiedział z żalem. Podaliśmy sobie rękę. Zmarł następnego dnia – 20 czerwca 1943 r.[22]
Chorąży „Noc” z plutonem kawalerii zabezpieczał czujkami i stanowiskami broni maszynowej drogi i ulice prowadzące do Rakowa i Stołpc. Pani Ewa Matusewicz wspomina: ”Dzień 19 – 20 czerwca pamiętam, widziałam jak do naszego miasteczka wchodzili polscy partyzanci – Legioniści. Ludzie krzyczeli:- „Ojej Polacy ! Polacy ! Żołnierze w rogatywkach jechali na koniach ulicą Stołpecką. Słyszałam strzelaninę. Później z mamą, siostrą i innymi ludźmi uciekałyśmy na wioski, zabrałyśmy ze sobą tylko skórzaną teczkę. Widziałam jak paliły się koszary, było dużo wojska i latały niemieckie samoloty”.[23]
Za czerwonym kościołem p.w.św Aleksego, słychać było eksplozje granatów. W jednym z pomieszczeń zabito dwóch podoficerów. Jeden przywalony biurkiem, drugi leżał pod progiem w pokrytej pęcherzykami kałuży krwi. Była to robota „Kretów” – zakonspirowanych policjantów białoruskich. Zlikwidowano Niemców na piętrze budynku z napisem „Gutman i syn” z kierunku ulicy Wołożyńskiej. Ostrzeliwali stamtąd stanowiska partyzantów atakujących budynek żandarmerii.[24]
Około godz.21.00 wybuch: jeden, drugi, chwila ciszy i długie serie z erkaemów. To saperzy „Kuli” wysadzili most „Iwieńczyk” łączący główne drogi powiatu.
Na terenie koszar Niemcy bronili się całą noc. Ostrzeliwali się zażarcie z budynku i bunkrów. Po utracie budynku zakwaterowania policji, magazynu i zabudowań gospodarczych, próbowali się przebić do śródmieścia aby się połączyć z żandarmerią.
Ruszyli z koszar na drogę prowadzącą do miasta. Żołnierze „Lewalda” przy użyciu dwóch cekaemów typu Mauzer „przygwoździli” Niemców do ziemi. Część z nich poległa a część wycofała się z powrotem. Najprawdopodobniej wtedy zginal Stanislaw Mołczanowicz, który szedł gościńcem z Kamienia do Iwieńca.[25] Dwóch oficerów, Rosego i Hentschkego wzięto do niewoli. Zdobycie koszar sprawiało wiele trudności.
W dalszym ciągu partyzanci walczyli o zdobycie budynku żandarmerii. Drewniany budynek był broniony przez wał ziemny oraz zasieki z drutu kolczastego. Załoga wiedząc co ją czeka, stawiała zacięty opór. Hauptmann Hentschke którego wysłano w roli mediatora, został zastrzelony przez swoich kolegów.[26] Żandarmi nie poddawali się. Ziejącą ogniem fortecę zdobyli partyzanci – strażacy. Kilku z nich używając kanistrów, oblało budynek benzyną – byli to: Jan Kutnik, Antoni Kwiatkowski i Sergiusz Romaszkiewicz. Budynek żandarmerii oblali po uprzednim wejściu do stojącej obok drewnianej apteki Wierszubskiego. Żandarmi wyskakiwali „jak żywe pochodnie”. Prawie wszyscy zginęli –zginęło 17 Niemców, uratował się tylko 1, który z kucharką p. Reut ukrył się pod schodami. Wielu Niemców zginęło w pożarze hotelu. [27]
Akcja bojowa zakończyła się ok.godz.6.00 rano. Walki trwały bez przerwy 18 godzin. Od tej chwili Iwieniec był wolny przez 24 godziny. W miasteczku zapanowała radość ,a na wieży białego kościoła i na wielu budynkach załopotały biało – czerwone flagi. Krótko po obiedzie ktoś uruchomił stację radiową, Popłynęła: „Jeszcze Polska nie zginęła” i hymn Armii Krajowej. Dowódcy dziękowali oddziałom za zwycięstwo. Śpiewano rotę.[28]
W końcowej fazie walki „przyszli nam z pomocą” sowieci na czele z ich dowódcą „Dubowem” Grigorijem Sidorukiem. Kacper Miłaszewski „Lewald”, napisał: „kiedy klęska niemieckiej załogi była już widoczna, przybyło do naszego dowództwa kilku przedstawicieli partyzantki radzieckiej z propozycją udzielenia pomocy. Byli między nimi oficerowie: Kozak – komisarz brygady czkałowskiej, oraz Świętorzecki i Marchwiński. Za braterską pomoc podziękowaliśmy. Partyzanci sowieccy pomogli natomiast naszym oddziałom w ewakuacji żywności. Pomimo naszych ostrzeżeń „zabawiali tam zbyt długo” i zostali następnego dnia zaskoczeni przez Niemców ponosząc w walce duże straty.
W części miasta walki nie ustawały, pojawiły się samoloty rozpoznawcze. Wtedy por. ”Lewald dał rozkaz do opuszczenia miasta. Wycofywanie się rozpoczął trębacz, który odegrał hejnał Wojska Polskiego. Legioniści zaczęli opuszczać miasteczko w godzinach południowych 20 czerwca. Wycofali się do lasów w okolicy wioski Rudnia Nalibocka. W czasie opuszczania Iwieńca przez powstańców, „trwała strzelanina koło koszar”. Przed domem Marii i Ludwika Wierszyłłowskich zgromadzili się AK – owcy, dla których siostry Marii: Justyna, Helena i Jadwiga Rutkowskie szyły opaski na rękawy, haftowały orzełki na furażerki i czapki.[29]
Do opuszczających Iwieniec partyzantów dołączyła młodzież, którą Niemcy zamierzali zmobilizować do Wehrmachtu ,policji lub wywieźć na roboty. Dołączyli policjanci białoruscy z konspiracji iwienieckiej ze swoim dowódcą sierż.Stefanem Poznańskim i 15 osobowy zespół lekarzy personelu szpitalnego. Szeregi Legionów zasilił dr Jerzy Strzeszewski z żoną, Mikołaj Ilczenko, woźnica Bronisław Nicewicz z żoną Zofią – szwaczką szpitalną, elektryk Eugeniusz Świrydenko oraz rodzina żydowska dr. Maksa Hirscha – 5 osób. Będą walczyć za Polskę !
Stanisław Karlik
[1] Jerzy Ślaski, „Polska Walcząca”, s.60. Mieczysław Juchniewicz, „Na wschód od Bugu”, s.146.
[2] Tamara Rusaczyk, „Ljudźmi zwacca”, s. 53.
[3] Adolf Pilch, „Partyzanci trzech puszcz”, s.63. Rafał Wnuk, ”Za pierwszego sowieta”,IPN, W-wa 2007, s.312-314
[4] Wacław Nowicki, ”Żywe echa”s. 69.
[5] Cezary Chlebowski, ‘’Wachlarz”, s. 151.
[6] Eugeniusz Wawrzyniak, ‘’ Ze wspomnień żołnierzy AK” , s. 194.
[7] Zygmunt Boradyn, ‘’Niemen rzeka niezgody”, s. 105. Historia WWN ZSRR, T.III, s.105.
[8] Encyklopedia ‘’BiaŁych plam’’, T. XII, s.206
[9] Adolf Pilch, „Partyzanci trzech puszcz”, s. 73.
[10] Ibidem s. 75
[11] Eugeniusz Wawrzyniak, ‘’Ze wspomnien…, s.201.
[12] Adolf Pilch, ‘’Partyzanci…”, s. 75. PaweŁ Kosowicz, ‘’W puszczy Nalibockiej”, Tygodnik Powszechny nr 5, 1978.
[13] Wacław Nowicki, ‘’Żywe echa’’, s.118.
[14] Iwonna Kasta, relacja p. Marii Wierszyłłowskiej (w posiadaniu autora)
[15] Paweł Kosowicz, ‘’W Puszczy Nalibockiej”.
[16] „60 rocznica Powstania Warszawskiego’’ (W:) Dzień za dniem, Świebodzin 4 VIII 2004 r.
[17] Wspomnienia Janiny Suchockiej (w posiadaniu autora)
[18] Paweł Kosowicz, ‘’W Puszczy Nalibockiej”.
[19] Eugeniusz Wawrzyniak, ‘’Ze wspomnień…, s. 201.
[20] Józef Kuźmiński, ‘’Z Iwieńca i Stolpców do Bialegostoku’’. List od p. Józefa Kuźmińskiego ( w posiadaniu autora).
[21] Relacja Ksawerego Suchockiego (w posiadaniu autora)
[22] Józef Kuźminski, ‘’Z Iwieńca…,s. 41.
[23] Relacja Ewy Matusewicz ( w posiadaniu autora)
[24] Wacław Nowicki, ‘’Zywe echa’’, s. 119.
[25] Iwona Kasta, relacja p. Marii Wierszyłłowskiej z dnia 15.04.2012.(w posiadaniu autora)
[26] Ibidem
[27] Jacek Buciński, relacja p. Faustyny Sosnowskiej z dnia 6.09.2009 r.(w posiadaniu autora)
[28] Wacław Nowicki, ‘’Zywe echa’’, s. 124.
[29] Iwona Kasta, relacja p. Marii Wierszyłłowskiej (w posiadaniu autora)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!