Polski paralotniarz przez przypadek naruszył granicę białorusko-polską. Myślał, że jest w Polsce, ale okazało się, że wschodni wiatr zaniósł go do Brześcia nad Bugiem. Grozi mu wysoka grzywna, deportacja i zakaz wjazdu na terytorium Białorusi.
Polskiego paralotniarza białoruscy pogranicznicy zauważyli 11 czerwca. Leciał z Polski na wysokości prawie 1 kilometra. Latający obiekt został zauważony również przez mieszkańców, którzy poinformowali „strażników” granicy.
Natychmiast po wylądowaniu mężczyzna został zatrzymany, około 600 metrów od granicy państwowej, poinformowała służba prasowa Komitetu Granicznego.
Przeciwko 42 – letniemu miłośnikowi podniebnej formy rekreacji wszczęto postępowanie administracyjne za naruszenie granicy państwowej. Mężczyźnie grozi wysoka grzywna, deportacja i zakaz wjazdu na Białoruś, pisze kp.by.
Polski paralotniarz powiedział, że podczas lotu stracił orientację. Gdy wylądował, sądził, że znajduje się w pobliżu polskiego miasta Biała Podlaska. Mężczyźnie udało się nawiązać kontakt ze stroną polską, oraz poinformować o swojej sytuacji.
Kresy24.pl/kp.by
3 komentarzy
Zuza
13 czerwca 2017 o 13:51Co robić gdy wieje wiatr ze wschodu?
Wiać razem z nim….
Zachodni wiatr zdmuchnął gości nad Białoruś, wschodni przywiałby do do nas.
Jan
13 czerwca 2017 o 18:21TA cała ichnia procedura pokazuje jaki to ruski mir ta Białoruś. Tam tiurma, 100 dol to za mało musi być 600. A u nas pouczenie. Ciekaw jestem jak tam turyści, przyjeżdżają na 5 dni na B.
Jurek
21 czerwca 2017 o 10:58Kilka lat temu była podobna sytuacja, posiedział parę dni w areszcie, a portfela ubyło mu co najmniej 2000zł. Tylko ten wiatr jakiś dziwny, jak wiał ze wschodu, to powinien go na zachód zwiać, czyż nie?