Nowo utworzony oddział Związku Polaków na Białorusi w Dzierżyńsku (dawnym Kojdanowie) przeprowadził swoją pierwszą akcję społeczną, napisał na Facebooku dziennikarz i działacz ZPB Andrzej Poczobut.
Zauważył przy tym, że historia Polaków zza „ryskiej granicy” jest mało znana i tragiczna.
Oddział ZPB w Dzierżyńsku swoimi siłami uporządkował to miejsce.
„Mamy nadzieje, że kiedyś, z godnością, tu można będzie powiązać biało- czerwone wstążki” – mówi prezes oddziału w Dzierżyńsku Weronika Klimowicz.
Podobnych miejsc, gdzie tylko powywracane pomniki i rozbite krzyże są pamiątkami gehenny Polaków w stalinowskim ZSRR, jest we wschodniej Białorusi więcej. Potomkowie pochowanych tu ludzi albo zginęli w 1937 roku, albo się wyrzekli swoich korzeni bo polskość oznaczać mogła nawet śmierć. W wyniku tego podobne miejsca są zaniedbane i zapomniane. Niestety nie wszędzie mamy struktury Związku Polaków, które mogą się nimi zaopiekować – pisze Poczobut.
Działacz polskiej mniejszości na Białorusi przypomina, że w Wołczkiewiczach był piękny kościół ufundowany przez hr. Czapskiego. Jako ciekawostkę wspomina, że w kościele tym przez pewien czas ukrywał się przed bolszewikami Sługa Boży biskup Zygmunt Łoziński.
„Jednak w 1920 roku tereny te zostały po sowieckiej stronie. Dlatego kościoła już nie ma. Został wysadzony, a polski cmentarz zapomniany i zniszczony” – napisał Poczobut.
Portal belsat.eu przypomina, że historia Polaków zamieszkujących obecny Dzierżyńsk i okolice w pierwszej połowie XX wieku była wyjątkowo tragiczna. Miasto nazywało się pierwotnie Kojdanów, wchodziło w skład dóbr Radziwiłłów i było centrum protestantyzmu w Wielkim Księstwie Litewskim. Po pokoju ryskim w 1921 r. znalazło się po sowieckiej stronie granicy, choć region zamieszkany był w znacznej mierze przez Polaków. W 1932 roku zmieniono mu nazwę na Dzierżyńsk – na cześć kierującego bolszewicką CzeKa Feliksa Dzierżyńskiego.
W tym samym roku miasto stało się stolicą autonomicznego Polskiego Rejonu Narodowego im. Feliksa Dzierżyńskiego – Dzierżyńszczyzny. W 1937 roku władze radzieckie zlikwidowały tzw. Polrajon, a jego mieszkańcy padli ofiarą “operacji polskiej” NKWD – większość z nich została zesłana na wschód ZSRR lub zamordowana przez NKWD.
Pierwszy prezes Związku Polaków na Białorusi Tadeusz Gawin wyraził radość z kolejnego oddziału związku i życzył działaczom sukcesów w pracy na rzecz polskiego odrodzenia narodowego na Białorusi. Przypomniał, że na początku lat 90. delegacja Polaków stamtąd przyjeżdżała do siedziby Zarządu Głównego ZPB do Grodna z inicjatywą utworzenia tam oddziału. Nic z tej inicjatywy nie wyszło, bo jak przypuszcza Gawin, ludzie zostali zastraszeni; „a bać się było czego, przecież wiedzieli jaki los spotkał Polaków w latach 1937-1938 w tym mieście i okolicach” – napisał.
Kresy24.pl za belsat.eu/Facebook.com
Dodaj komentarz