(Wspomnienie Pana Piotra Grygorcewicza, b. mieszkańca m. Suprośna Słoboda gm. Derewno, powiat Stołpce, województwo Nowogródzkie).
W Suprośnej Słobodzie ludzie byli mili i wg dzisiejszego poziomu żyli pokornie, jak jedna wielka rodzina. Wieś była mała, ok. 100 rodzin. Oprócz ludzi zawodowych, wszyscy zajmowali się rolą. Było 3 kowali, 2 szewców, kilku krawców, jeden wyrabiał skóry na buty i na skórzane kurtki.Mieszkali cieśle, którzy budowali domy.
Wg. Księgi Adresowej Polski… z 1929 r., w wiosce mieszkało 528 mieszkańców, do Stołpc – 28 km, do Derewna 7 km. Kowalami byli; p. Lach W., p. Łojko J., szewcem p. Kopacz A.
W Słowniku geograficznym… (wydawany w latach 1880 – 1902) we wsi było 27 domów, 257 mieszkańców – 246 katolików i 11 Żydów.
Nasza rodzina zajmowała się rolą. Ojciec zakupił dużo ziemi, mieliśmy swój las, swoje łąki i ziemię orną. Posiadaliśmy 3 krowy i zarodowego byka oraz 3 konie i ogiera. Do pracy w gospodarstwie używaliśmy młockarni i sieczkarni. W gospodarstwie było dużo pracy, dlatego za odpłatnością ojciec wynajmował ludzi ze wsi. Często mówił: „jak pan się nie narobił to spać nie może”. Mieszkaliśmy w drewnianym domu krytym gontem – inne domy były kryte słomą i strużką. W domu znajdował się murowany piec z kominkiem, można było na nim spać. W ciemne i długie wieczory dawał dużo światła. Wokół pieca siadały kobiety, które przędły nici na płótno i robiły wełniane skarpety. Do ogrzewania domu służył także piec kaflowy.
Elektryczności w Suprośnej Słobodzie j nie było, do oświetlania używaliśmy lamp naftowych.
Na podwórzu znajdowała się studnia na korbę – ok. 27 m głębokości – „ latem woda była lepsza od wódki”.
Zimą, przeważnie nie wypuszczaliśmy krów i koni na podwórze, ponieważ było ślisko. Mówiło się u nas: „krowom daj, i na piec uciekaj !”
We wrześniu 1939 r. jak Ruski napadł na nasz kraj, zaliczono nas do kułaków i planowano wywieźć na Sybir. W czerwcu 1941 r., jak zaczęła się wojna Sowietów z Niemcami, pozostaliśmy na swojej ziemi. W naszej okolicy działała partyzantka ruska i żydowska. Po lasach krążyło dużo band, które rabowały biednych ludzi. Polacy zorganizowali swoją partyzantkę pod dowództwem Kacpra Miłaszewskiego. W 1942 r., z naszej wioski wstąpili do niej: Jan Grygorcewicz ( wg książki Adolfa Pilcha pt. „Partyzanci trzech puszcz”, był plutonowym i zginął w sierpniu 1943 r. w Puszczy Nalibockiej, Jan Łysy i Józef Hasiuk ( nie występują w wym. książce ).
Po zakończonych żniwach latem 1943 r., jak zboże już było w stodołach, Niemcy przeprowadzili działania przeciwpartyzanckie. Palili wioski wokół Puszczy Nalibockiej i wywozili ludzi do pracy przymusowej w III Rzeszy Niemieckiej. Kiedy palili naszą wioskę, płomienie było widać aż ze Stołpc. Zginęła wtedy śmiercią tragiczną nasza ciocia i 3 osoby. Gdzie się podział nasz ksiądz wikary Mieczysław Suwała „Oro” z Derewna ? ( wg. książki pt. „Nowogródzki Okręg AK w dokumentach” Kazimierza Krajewskiego, uwolniony przez Sowietów 8 grudnia 1943 r., pełnił obowiązki kapłana w Derewnie, wojnę przeżył – w PRL-u był inwigilowany przez UB ).
Całą moją rodzinę Niemcy wywieźli do pracy przymusowej w okolice Bremen, pracowaliśmy na wsi „u Bauera”.
W czasie wojny mamusia i dziadziuś uczyli mnie rachunków i czytania a starszy brat historii Polski. Po wojnie, w 1950 r., zdałem maturę w szkole DPS. Uczyłem się z Wackiem Grygorcewiczem. Dzięki pomocy stryjka, w tym samym roku wyemigrowaliśmy z Niemiec do USA. Na początku było trudno się przyzwyczaić do nowego życia i nowego języka. Starszy brat mówił: „ język polski zapomniał i angielskiego nie nauczył się”. W 1952 r. podjąłem pracę w przemyśle zbrojeniowym US Air Force, przepracowałem 30 lat.
Zawsze wspominam dobre przedwojenne czasy w Polsce. Pokochałem rodzinne strony, jaskółki, bociany…
Stanisław Karlik
1 komentarz
Elzbieta
30 lipca 2020 o 16:52W imieniu wlasnym i mojej mamusi Helena z domu Lysy Serdecznie pozdrawiam Pana Piotra Geregorcewicza i jego cala rodzine Czytajac wspomnienia Pana Piotra okazało się ze moja mamusia z domu Helana Łysy mieszkała również w m. Suprosna Swoboda i pamięta rodzinę Gregorcewiczow mieszkali na przeciwko siebie Mój dziadek to Antoni Łysy w Suprosnej Swobodzie miał sklep na głównej ulicy wsi