Latem 1942 roku hitlerowcy, przy wsparciu kolaborujących z nimi nacjonalistów białoruskich, przeprowadzili na Ziemi Nowogródzkiej antypolską kampanię zwaną „polenaktion”, w ramach której doszło do masowego mordu na przedstawicielach polskiej inteligencji, polskich księżach i innych wybitnych Polakach Nowogródka i okolic.
Informacje i wspomnienia o tych tragicznych wydarzeniach zebrał opracował i udostępnił redakcji młody nowogródzki pasjonat historii Władysław Boradyn, wnuk wybitnej polskiej działaczki, założycielki i wieloletniej prezes Oddziału Związku Polaków na Białorusi w Nowogródku śp. Zofii Boradyn.
Prezentujemu Państwu opracowanie młodego historyka z Nowogródka:
Niech pamięć o nich wiecznie trwa
II wojna światowa stała się wielką tragedią dla Polaków, mieszkających na Ziemi Nowogródzkiej. Po masowych wywózkach na Sybir w czasie okupacji sowieckiej, która nastąpiła po 17 września 1939 roku, w okresie kolejnej okupacji – już niemieckiej (po 22 czerwca 1941 roku) – Polacy stali się ofiarami kolejnego totalitaryzmu – hitlerowskiego, który zastąpił niegdyś sojuszniczy dla hitlerowskich Niemiec totalitaryzm stalinowski.
Polacy Nowogródka padali ofiarami nazistów już na samym początku okupacji. W sierpniu 1941 roku Niemcy zamordowali kilka osób pochodzenia polskiego i białoruskiego, podejrzanych o sympatie do komunizmu.
Na ziemiach okupowanych, zamieszkiwanych przez ludność polską i białoruską, Niemcy prowadzili politykę, mającą na celu wywołanie antagonizmów pomiędzy Polakami i Białorusinami. W tym celu zaczęli wspierać środowiska białoruskiej inteligencji, nieoficjalnie obiecując im nawet autonomię. Zalążkiem białoruskiej organizacji państwowotwórczej miała być tzw. Białoruska Samopomoc Ludowa. Był to białoruski organ samorządowy, kolaborujący z Niemcami. Jak wspominał ksiądz Aleksander Zienkiewicz, wspierając białoruskie aspiracje autonomiczne władze niemieckie jednocześnie bezwzględnie niszczyły wszelkie przejawy polskiej aktywności kulturalnej, oświatowej i innej. Nie pozwolono na otwarcie żadnej polskiej szkoły.
Antypolska polityka Niemców zyskała sympatie nielicznej garstki inteligencji białoruskiej, skupionej w Nowogródku. Natomiast białoruska wieś, pozostająca na ogół nieufna wobec poczynań okupantów, raczej zachowała sympatie do Polaków.
W 1942 roku na terenie Komisariatu Generalnego Białoruś hitlerowcy rozpoczęli kampanię antypolską, zwaną „polenaktion”. Ta akcja była wymierzona przede wszystkim w polską Inteligencję, polskich księży, byłych urzędników polskiej administracji państwowej. Swoim zasięgiem „polenaktion” objęła cały teren dawnego województwa nowogródzkiego. Najaktywniej była jednak prowadzona w samym Nowogródku ze względu na dominujące tu wpływy białoruskich nacjonalistów. W ramach akcji antypolskiej w nocy z 28 na 29 czerwca 1942 roku aresztowano mieszkających w Nowogródku wybitnych przedstawicieli polskiej społeczności, zabrano do aresztu wielu polskich księży. Wśród ofiar łapanki znaleźli się także Tatarzy i Białorusini, sympatyzujący z Polakami. Wszystkich osadzono w miejscowym więzieniu.
Aresztowania były dokonywane na podstawie list, sporządzonych przez kolaborantów białoruskich. Fakt ten potwierdza w swoich wspomnieniach ksiądz Zienkiewicz. Listy Polaków, cieszących się autorytetem wśród ludności, a nawet katolików narodowości białoruskiej były układane na rozkaz Niemców przez przedstawicieli Białoruskiej Samopomocy Ludowej. Zofia Boradynwspominała: „Aresztowania inteligencji polskiej w Nowogródku trwały przez kilka dni, również w dniu św. Piotra i Pawła”. W nowogródzkim więzieniu znaleźli się m.in.: ks. dziekan Michał Dalecki, ks. Józef Kuczyński z Wsieluba i ks. Stefan Sieczka z Brzozówki, a także profesorowie nowogródzkiego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza. 31 lipca 1942 roku wszyscy oni zostali rozstrzelani bez jakiegokolwiek wyroku sądowego. Miejscem egzekucji był lasek za koszarami pod Skrzydlewem.
Według polskiego historyka Kazimierza Krajewskiego przedstawiciele polskiej inteligencji z Nowogródka i polscy księża zostali rozstrzelani przez Niemców i miejscową policję pomocniczą. Jedynie księdzu Sieczce udało się wówczas uratować. Uważał, że jego ocalenie było skutkiem czyjegoś wstawiennictwa. Mimo to ks. Sieczko żałował, że wyłączono go z bratniej grupy skazańców.
Po tej zbrodni wiele nowogródzkich rodzin było okrytych żałobą, a mieszkańcy Nowogródka byli wstrząśnięci tragedią. Ksiądz Zienkiewicz wspominał: „Uświadomiono wówczas sobie obowiązek trwania na posterunku i spełniania do końca swych zadań mimo wiszącego nad głowami terroru”.
Do dzisiaj nie jest znany dokładny przebieg tej zbrodni. Zachowały się pewne informacje, które dotarły do mieszkańców miasta. Oto jak relacjonowała te wydarzenia Czesława Piotrkowska-Zwierko: „Wśród rozstrzelanych był profesor historii z naszego gimnazjum Leon Augustyn, który w domu zostawił żonę z trojgiem małych dzieci. Znający dobrze język niemiecki przed egzekucją, stojąc nad dołem, przemówił do niemieckich żołnierzy, prosząc, aby pozdrowili swoje żony. Powiedział także, że działając w ten sposób – nigdy wojny nie wygrają. Ludwik Kaczmarski krzyknął z kolei: „Niech żyje Polska, za Polskę ginę!” Krzyknąwszy to zaczął uciekać i został zastrzelony w biegu. Wtedy nasz ukochany ksiądz Dalecki zaintonował pieśń „U drzwi Twoich stoję Panie”. Wszyscy podchwycili śpiew, a Niemcy zaczęli strzelać do bezbronnych ludzi. Tę samą pieśń zamiast znanej wielkanocnej „Wesoły nam dziś dzień nastał” ksiądz dziekan zaśpiewał w czasie procesji rezurekcyjnej, którą prowadził na zakończenie Wigilii Paschalnej 1942 roku. Wówczas w czasie kazania powiedział, że trudno mu było śpiewać tradycyjną pieśń wielkanocną dla Zmartwychwstałego Chrystusa, „kiedy na naszej ziemi ginie tyle ludzi różnych narodowości”. Byłam na tej rezurekcji i pamiętam te słowa do dzisiaj” – opowiadała Czesława Piotrkowska-Zwierko, dodając, że ksiądz Michał Dalecki i ksiądz Józef Kuczyński uratowali od śmierci wielu Żydów.
Dalej Czesława Piotrkowska-Zwierko opowiadała: „Po wkroczeniu w 1944 roku do Nowogródka wojsk sowieckich 15 marca 1945 roku dokonano ekshumacji ciał ofiar mordu z 1942 roku. Ekshumacja była bardzo bolesna zarówno dla rodzin ofiar, jak i dla innych mieszkańców Nowogródka. Byliśmy przy tym. Matkę trzech synów panią Wojnicką ratowaliśmy z omdlenia, gdy z dołu wyjęto trzeciego syna i stało się jasne, że wszyscy nieżywą. Pamiętam długi rząd ponad 60 furmanek z trumnami, ciągnący się wzdłuż ulicy Kościelnej… ”
Podczas ekshumacji, przeprowadzonej w 1945 roku udało się zidentyfikować jedynie 27 ofiar masowego mordu z 1942 roku. Przez wszystkie lata powojenne i współcześnie mogiła polskich ofiar niemieckiego nazizmu w Nowogródku jest objęta opieką miejscowej ludności polskiej.
Władysław Boradyn z Nowogródka specjalnie dla Znadniemna.pl
1 komentarz
józef III
18 maja 2018 o 19:29Cześć Ich Pamięci ; hańba białoruskim nazistom