Polacy przybywający na Ruś, początkowo głównie kupcy i rzemieślnicy, kierowali się do miast, które otrzymały prawo magdeburskie. Różnorodną ludność od samego początku miał Kamieniec Podolski. Część rycerstwa polskiego podążała tutaj jako żołnierze zaciężni do obrony granicy.
'Z czasem osiedlali się w pogranicznych placówkach na stałe. Po objęciu przez starostę Gasztołda Kamieńca Podolskiego, powierzonego mu przez wielkiego księcia Witolda, wzrosło znaczenie rycerza polskiego „pana Buczackiego” herbu Awdaniec. Można domniemywać, że już w tamtych czasach polska szlachta zaczęła osiedlać się na Podolu. Wybitny XIX-wieczny badacz stosunków panujących na tych ziemiach, Aleksander Jabłonowski, pisze, że po spustoszeniach przez burzę tatarską ważną rolę w zasiedleniu Podola odgrywała szlachta napływająca z Rusi Czerwonej – gente tylko Rutheni, lecz natione już Poloni.
Autor zaznacza, że osiedlanie się szlachty pochodzącej z Korony Polskiej odbywało się przez stopniowe „nawarstwianie się” przybyszów różnych kategorii. Najpierw była to „stara ruska kość” – Kierdeje w Oryninie, Czuryłowie na Kuryłowcach oraz wszelakie domy Korczaków i Sasów. Tuż za nimi przybyli Buczaczcy i Jazłowieccy pieczętujący się już polskim herbem Abdank.
Dalej Herburtowie w Kudryńcach z Fredrami w Fredrowcach – dawniej przybyłe i już zakorzenione na Rusi. Również szczeropolskie, choć od dawna okrzepłe na Rusi koronnej, były przybywające na Podole rody Odrowążów, Chodeckich, Lanckorońskich, Sieniawskich, Kamienieckich oraz Rejów. W odróżnieniu od sąsiedniego Wołynia podolska ziemia nie była tak gęsto usiana gniazdami szlacheckimi. Najwięcej ich skupiało się wokół strzegących zachodnich rubieży koronnych twierdz.
Magnacka kolonizacja
Najliczniejsza być może fala osadnictwa polskiego na Podolu miała miejsce po odzyskaniu tych ziem przez Rzecząpospolitą w 1699 roku, po 27-letnim panowaniu tureckim. Zaludniały się tam przede wszystkim wielkie latyfundia: Szarogród, Międzybórz, Latyczów.
Z ówczesnych pamiętników dowiadujemy się, że: „Poczęło się po pokoju uczynionym Podole osadzać, dokąd wiele tysięcy poszło chłopów od Wisły, a osobliwie od Przemyśla i Sanoka, że prawie całe wsie pustkami pozostawały w Podgórzu. Zeszło się tam i Rusi po trosze, a ci nasi Mazurowie successu temporis (z biegiem czasu) w Ruś się poobracali, i może się tam teraz ten kraj nazwać polskoruski”. Późniejsze dzieło kolonizacji ziem Podola wsparły możne rodziny magnackie, z których szczególnie na przełomie XVI i XVII wieku wyróżniali się Zamoyscy. Dzięki nim powstały takie miasta jak Płoskirów, Gródek, Szarogród. Nowe osady zakładali również biskupi kamienieccy, m.in. bp Paweł Wołucki osadził wieś Pawłowce, bp Franciszek Kobielski – wieś Porajówkę, a bp Stefan Rupniewski założył miasto Zińkowce, osiedlając w nim Mazurów. W środowisku osiadłego na Podolu chłopstwa polskiego można znaleźć wiele najgłośniejszych w Rzeczypospolitej nazwisk. W należących do kamienieckiej parafii katedralnej wioskach jeszcze na początku XVIII wieku mieszkali Boratyńscy, Górniccy, Kalinowscy, Kazanowscy, Leszczyńscy, Odrowążowie, Okolscy, Oleśniccy, Opalińscy, Pacowie, Pocieje, Radziwiłłowie, Rzewuscy, Sieniawscy, Skarbkowie, Stanisławscy, Tarnowscy, Tyszkiewiczowie, Zamoyscy, Załuscy i wielu innych.
Kraj „ruskopolski”
Obok ciągłego napływu „od dołu” rdzennej ludności polskiej – jak mówiono – z Polski piastowskiej, żywioł polski na Podolu znacznie się zasilał i „od góry”. Czyli autochtoniczna szlachta ruska bądź napływowa czerwonoruska zlewała się z rycerstwem polskim w jednolitą całość. Doskonałym przykładem tego może być rodowód Hektora Kamienieckiego, rozsławionego przez Sienkiewicza pana Michała, a w rzeczywistości Jerzego Wołodyjowskiego. Był to jeszcze w XVI wieku ród ruski obrządku greckiego, w którym mężczyźni – jak podaje Antoni Rolle – na chrzcie otrzymywali imiona: Kuźma, Zubko, Fedko, Iwaszko, Tymko, kobiety natomiast – Maruchny, Hapky, Horpyny, Nastazje. Już w połowie XVI w. widoczne stają się tendencje „laszenia się”.
Wasyl więc przybiera imię Stanisława, Fedor zamienia się we Fryderyka, Juchno w Jerzego. Podobnie jak rycerstwo ruskie grawitowało w kierunku dominującej szlacheckiej kultury polskiej, tak osiedlający się w późniejszych czasach chłopi polscy siłą rzeczy ciążyli ku kulturze wsi ukraińskiej. Olbrzymie ich rzesze, osiedlając się na nowych ziemiach, pozostawały dość często bez opieki duszpasterskiej Kościoła łacińskiego, gdyż rzymskokatolicka sieć parafialna po dotkliwych spustoszeniach potopu tureckiego była nader rzadka.
Ówczesne statystyki donoszą, że w 1726 roku na całym Podolu było zaledwie 40 parafii rzymskokatolickich. Możnowładcy polscy z Podola nie przywiązywali zbyt wielkiej wagi do tej kwestii, uważając, że istniejące już tutaj cerkwie unickie, powstałe notabene ich staraniem, mogą zaspokoić potrzeby napływowej ludności łacińskiej. Wprawdzie, jak podkreślano, wznosili oni kościoły rzymskokatolickie dziesiątkami – prawie każde miasteczko otrzymało świątynię łacińską – ale cerkwie budowali setkami. Podobnie jak w dzielnicy galicyjskiej, noszącej w znacznej mierze mieszany rusko-polski charakter etnograficzny, proces asymilacji polskiej warstwy chłopskiej, a nawet drobnej szlachty, był znaczny. Miejscowa kultura ukraińska była „kulturą niewątpliwie pociągającą dla chłopstwa polskiego (…) Chętnie się uczył chłop polski śpiewać tęskne dumki, zdobić swe ubrania i sprzęty bujną ornamentyką”.
Dwie latorośle jednego słowiańskiego szczepu Pisząc o relacjach panujących na ziemiach Podola, pamiętnikarka Maria Dunin-Kozicka zwracała uwagę, że podobieństwo kulturowe Polaków i Ukraińców łagodziło wiele konfliktów wynikających z relacji pańszczyźnianych rzutujących na stosunki polsko-ukraińskie. A więc czynnikiem łagodzącym podobne przeciwieństwa na Rusi był melodyjny, przez wszystkich lubiany język ruski, przez drobną szlachtę w użyciu domowym nawet praktykowany. Dzieci szlacheckie rozpoczynały nieraz w tym języku swą mowę – kresowe niewiasty polskie z zamiłowaniem śpiewały śliczne, ukraińskie piosenki – był to cement spajający różne stany jednego społeczeństwa. Natomiast zbliżona do dworów miejscowa ludność uczyła się z łatwością i bez przymusu mówić po polsku, używanie zaś polskiego przez ruskie duchowieństwo uważane było, zwłaszcza przez kobiety – jako warunek dobrego tonu. W okresie tu opisanym, antagonizmu zarówno między dwoma obrządkami – łacińskim i ruskim, jak i między dwoma językami, zgoła nie było. Współżycie dwóch latorośli jednego słowiańskiego szczepu byłoby zupełnie możliwe, gdyby reforma włościańska (…) została przeprowadzona tak, jak to miało miejsce w Poznańskiem w pierwszych latach XIX wieku. Sympatia jednak dla Rusinów, mimo ciężkich doświadczeń 1863 roku, mocno jest w urodzonych i wychowanych na Rusi Polakach zakorzeniona – przynajmniej piszący te słowa w wysokim stopniu uczucia tego doznaje.
Włodzimierz Odsadczy/Słowo Polskie Październik 2014 nr 10 (27)
19 komentarzy
boj
14 listopada 2014 o 10:30Ukrainiec Odsdczy bredzi o jakiejś wysokiej kulturze ukraińskiej na Podolu oraz o masowym asymilowaniu rzekomo niższych kulturowo Polaków. Nie wiem kto tego typa na tym portalu lansuje. Ale identyczne brednie głoszą tzw. „historycy” ukraińscy związani z probanderowską „Swobodą”
Nie podejmuję merytorycznej polemiki z uwagi na powyższe.
YAREMA
27 listopada 2014 o 00:02dureń
Sambor1417
8 lipca 2018 o 09:20KTÓRY jest durniem?! Najbardziej Ty, skoro nie wypowiadasz się PRECYZYJNIE!
maciej Piątkowski
17 marca 2015 o 18:27Chcialbym wyrazić pogląd, iż osoby o tak małej wiedzy i tak bezrefleksyjne jak ty, nie powinny sie na w kwesti tak bardzo wrazliwej wypowiadać. Bardzo zabolala mnie twoja wypowiedź, bo jestem uczuciowo i pochodzeniowo związany z Podolem. Pleciesz coś , czego zupełnie nie pojmujesz!
maciej Piątkowski
17 marca 2015 o 18:30Mój komentarz odnosił się do wypowiedzi niejakigo, podpisanego chyba Boj
Sambor1417
8 lipca 2018 o 09:23„Najlepiej” zawsze „wiedzą” ci, którzy nie mają o sprawie zielonego pojęcia i przyjmują za prawdę to, co GDZIEŚ, OD KOGOŚ USŁYSZELI, zamiast szukać źródeł!
MiraS
5 czerwca 2015 o 20:50B R A V O ! celne.
Sceptyczny
23 kwietnia 2017 o 22:02W jaki sposób niby cię uraził?
MiraS
9 grudnia 2014 o 16:42W mojej pamięci zakonotowałem jedno : Polak to Polak katolik , Ukrainiec to Ukrainiec grekokatolik – nie ma pośredniej ścieżki choć rozumiem, że ludność napływowa o mizernej moralności nie przywiązywała wagi do pochodzenia lub narodowości. Przykładem dzisiejsza emigracja gdzie duży procent zmienia nazwiska i nie przyznaje się do polskości. Niemniej zdrowy rdzeń narodowościowy był, jest i będzie.
maciej Piątkowski
17 marca 2015 o 19:21Glupia opinia!
MiraS
5 czerwca 2015 o 20:48Jeżeli komentujesz to uzasadnij? Bo np jeśli napiszę: GŁUPIO GADASZ to czy przybliża ona mnie to do prawdy ?
józef III
25 grudnia 2014 o 22:56rody herbu Sas nie były „starą ruską kością” – rody Dragów – Sasów przybyły w XIV w. z Wołoszczyzny i jako osadnicy wojskowi- były osadzane dla ochrony Rusi Czerwonej. Część się zruszczyła, część (większość) spolonizowała : Rybotyccy, Tarnawscy, Mrochowscy vel Morochowscy, Popielowie, Terleccy, Hoszowscy /przemyscy/, Sozańscy, Błażowscy, Radziłowscy, Kulczyccy, Stup- niccy, Winniccy , Uruscy – Uniatyccy, Waczewscy Kryniccy, Tustanowscy; Lubienieccy, Kropiwniccy, Borysławscy, Kiodniccy, Tustanowscl / linia główna/, Lityńscy, Tatomirowie, Dwerniccy Polańscy, Tureccy – Uniccy – Jaworscy, Turzańscy vel Turzyńscy, Komorniccy – Wysokańscy, Kruszelniccy, Korczyńscy – Podhorodeccy, Skolscy, Siemiginowscy, Bratkowscy, Hoszowscy (Żydaczewscy), Czołhańscy, Daniłowiczowie, Dzieduszyccy, Baliccy, Sulatyccy, Dubrawscy, Strutyńscy, Skwaryczowscy, Hołyńscy Berezowscy, Podmichalscy, Medyńscy, Komorowscy – Przeroscy, Żurakowscy, Drohomireccy, Krechowieccy- Knihinińscy, Cucyłowscy, Grabowieccy, Laccy vel Ladzcy, Opryszowscy, Uherniccy – Tostowscy, Kniaźdworscy, Tureccy – Delatyńscy, Czajkowscy, Dobrzańscy, Raszkowie, Czołowscy, Czerkascy, Świtelniccy – Żeliborscy, Szumlańscy, Zawiszowie,- łącznie 60 rodzin wspólnego herbu. Poza nimi (osadnictwo Sasów czerwonoruskich zatrzymało się mniej więcej nad brzegiem Złotej Lipy) zdaniem Paprockiego : ” … wiele jest jeszcze inszych domów na Rusi, co tego klejnotu używają….”
Adam Szumlański
1 stycznia 2015 o 00:18Ale się ubawiłem, czytając ten wpis P.Odsadczego. Sam jestem z Korczaków z okolic Żydaczowa, pierwotnie wołoska Sudoczoa, czyli spolszczony Sędyczów (czyli po polsku miejsce sądów dla zaciężnych Wołochów i Połowców). Nikt nigdy w mojej rodzinie nie był narodowości „ruskiej” tylko wszyscy byli Polakami obojga obrządków, czyli łacińskiego lub greckiego, w zależności od koneksji małżeńskich lub majątkowych. Grecko-metodiańskiego obrządku , wprowadzonego tam przez Bolesława Chrobrego, jeszcze wtedy, gdy Kraków był obrządku metodiańskiego, przed chrztem okupantów ruskich w Kijowie przez Chrobrego w 988 r., przed rozbiorem Królestwa Polskiego po śmierci Mieszka II-go. Jeśli Pan Odsadczy jest słowiańskiego rodu i wydaje mu się, że Rusowie byli Słowianami, to należy tylko ubolewać nad jego nieświadomością, z której później próbuje wyciągać „prawidłowe wnioski historyczne”. Panie Odsadczy, nie ma prawidłowych wniosków z fałszywych założeń. Z fałszu zawsze fałsz wynika!
Średniowieczne księstwa ruskie były tylko ugrofińsko-normandzko-połowiecką formą okupacji wschodniej Polski. Formą zabójczą dla Słowian, ponieważ dla rządzących książąt ruskich, pochodzących od ugrofińskiego Wikinga Ruryka Słowianie byli tylko żywym towarem handlowym na rynki całego ówcześnie znanego im świata handlu międzynarodowego, łącznie z Kalifatem Bagdadu, Indiami i normandzką Islandią.( SKLAVINIA – kraj niewolników)
Rusinami w Polsce nazywano poddanych polskich obrządku greckiego, bez względu na narodowość. Żmudzin obrządku greckiego, czy grecki Ślązak automatycznie był nazywany Rusinem. Tak samo nazywano wszystkich mieszkańców Województwa Ruskiego w Polsce, bez względu na narodowość i wyznanie. Podobnie było i z Prusami Królewskimi: wszystkich tam mieszkańców nazywano Prusakami, bez względu na narodowość i wyznanie. Podobnie było i na Litwie: wszytkich nazywano Litwinami, bez względu na pochodzenie etniczne, czyli Bałtów, Słowian i innych.
Na ogołoconej z ludności Rusi Czerwonej po odzyskaniu jej przez Kazimierza Wielkiego od Tatarów szły trzy fale osadnicze. Pierwsza to Wołosi i resztki Połowców pod dowództwem rycerzy węgierskich, ponieważ była to ludność pasterska żyjąca z taborowego wypasu nieużytków i łatwo mogąca schronić się w góry w czasie najazdu koczowników stepowych. Następnie po ok. 30-tu latach, po odbudowaniu przez Polaków miast i twierdz na Podkarpaciu, zaczyna się powolne osadzanie kraju rolnikami z za Wisły i częściowo uciekinierami słowiańskimi z podbijanych przez Turków Bałkanów, z Bułgarii, Macedonii i Serbii. Kazimierz Wielki, nie będąc jeszcze pewny swojej międzynarodowej pozycji, ponieważ był tak jakby drugim królem w Polsce po cesarzu Janie Luksemburskim, celowo odbudował na odzyskanych ziemiach wschodnich kościół grecko-metodiański, aby mieć dodatkowy nacisk na Papiestwo, że w razie popierania przez Rzym Jana na tron Polski, on, Kazimierz ogłosi się królem greckim, co wtedy było bardzo skuteczną polityką Kazimierza wobec Papiestwa i Cesarstwa. Podstawą więc ludności greckiej na Podkarpaciu wschodnim byli osadnicy wołoscy z Transylwanii i Słowianie bałkańscy, łącznie ze Słowianami zawiślańskimi. Słowian miejscowych, czyli dawnej, wschodniej części Chrobatów małopolskich (Opolanie) lub napływowej ludności ruskiej, czyli ugrofińsko-skandynawskiej, nie było prawie wcale. Praktyczna obrona przed stepowcami była na linii Lublin-Przemyśl, a stałe osadnictwo słowiańskie kończyło się na Podkarpaciu w okolicach Jasła, dlatego cały teren Podkarpacia na wschód od tych linii objęty został 200-set letnim planem osadnictwa na prawie wołoskim. Trwało ono nieprzerwanie od 1340 r. do 1540 r., czyli do okresu walk z Wołochami za czasów Zygmunta Starego. Stąd mamy przewagę na tym terenie poddanych polskich obrządku greckiego, a ich integracja z językiem polskim przebiegała za pośrednictwem języka cerkiewnego, jaki wyrobił się przez 200 lat na osi Lwów-Suczawa w Mołdawii.
Co się zaś tyczy zaludniania powiatów ukrainnych, czyli na wschód od Wołynia i Podola Kamienieckiego, to zaczęło się ono po Unii Lubelskiej. Przed Unią Lubelską lustracja litewska tamtych ziem na początku panowania Zygmunta Augusta wykazała na zachód od Dniepru, czyli Księstwo Kijowskie plus Podole Bracławskie, czyli teren ok 100 tys./km2 ok. 3300 dymów, czy ok. 13-14 tys. ludności , czyli ok. jednego człowieka na ok. 7 km2, czyli całkowite pustkowie, służące litewskim książętom jako teren polowań. Litwa zauważała najazdy tatarskie kiedy one przekraczały Prypeć i bagna Polesia. Zadnieprza wtedy nikt nie lustrował i nie bronił, bo i nie było to celowe. PUSTKA. Ludność osiadła po wschodniej stronie Dniepru zaczynała się dopiero za wielkimi lasami Siewierszczyzny, które oddzielały ją od stepu.
Początkiem dużej fali osadniczej w powiatach ukrainnych jest dopiero okres moskiewskiej Smuty, czyli masowa rzeź Słowian moskiewskich przez wojska najemne Iwana Groźnego i związane z tym masowe zbiegostwo w granice Królestwa Polskiego resztek lechickich Wiatyczów, Siewierzan i resztek Słowian Nowogrodzkich. Przez okres jednego pokolenia liczba ludności na Ukrainie Naddnieprzańskiej wzrosła od ok. 20 tys. do ok. 1 miliona, czyli 50-cio krotnie! W ok. 75% była to ludność zbiegła z W.Ks.Moskiewskiego pod opiekę Polski. Trzy powiaty przeznaczono na osadnictwo wojskowe na prawie kozackim. Były to powiat kaniowski, perejasławski i później dodany przez Batorego okręg Batoryn na Siewierszczyźnie. Oczywiście te masy zbiegów nie stały się od razu Polakami, lub „narodem ukraińskim”. Początkiem organizowania się etnosu początkowo „kozackiego”, a później ukraińskiego jest niewątpliwie okres związku Hetmańszczyzny i Zaporoża. w XVIII-ym wieku. Cepelia i tzw. twórczość ludowa dla tzw. Galicji została wyprodukowana we Wiedniu po Wiośnie Ludów. Język „rusiński” później „ukraiński” został opracowany przez uniwersytet Wiedeński po Wiośnie Ludów, jako dosyć mechaniczny mischung lwowskiego języka cerkiewnego z gwarą kozaków połtawskich z Zadnieprza i wprowadzony do szkół ludowych w Galicji dla biednej ludności unickiej. Po Wiośnie Ludów polski kościół unicki został przekazany przez władzę zaborczą agentom austriackiej tajnej policji i przekształcony w zaczyn tworzenia nowego „narodu rusińskiego” w.g. starej zasady okupacyjnej „DZIEL I RZĄDŹ”, po czym na masową skalę zmieniono nazwiska polskiej ludności unickiej, tak aby brzmiały bardziej po „kozacku”. Np. Szumlański na Szumlanśkij, Janowski na Iwaniwśkij, itd. itp. Kościół unicki pod takim kierownictwem wykluczył z siebie wszystkich ludzi uważających się za Polaków. Kościół Unicki w Galicji został przez zaborcę germańskiego i jego agenturę przekształcony w tzw. rusińską narodową cerkiew, o wyraźnym profilu szowinistycznym i antypolskim. Terror „Ukraińców” i Rosjan w XX-tymwieku dokonał reszty, czyli tego co tam jest.
(Tyle tymczasem)
Sambor1417
8 lipca 2018 o 09:31I to jest wypowiedź godna uwagi. Dziękuję za w miarę szczegółowe opisanie polskiego osadnictwa. Z jednym tylko pozwolę sobie się nie zgodzić „Jeśli Pan Odsadczy jest słowiańskiego rodu i wydaje mu się, że Rusowie byli Słowianami…” Proszę spojrzeć na mapę SŁOWIAN WSCHODNICH z IX w. W okolicach dzisiejszego Kijowa żyło plemię POLAN. Od opisywanych przez Pana Wiatyczyów dzieliło ich tylko plemię Siewierzan.
Adam Szumlański
1 stycznia 2015 o 16:33Ale się ubawiłem, czytając ten wpis P.Odsadczego. Sam jestem z Korczaków z okolic Żydaczowa, pierwotnie wołoska Sudoczoa, czyli spolszczony Sędyczów (czyli po polsku miejsce sądów dla zaciężnych Wołochów i Połowców). Nikt nigdy w mojej rodzinie nie był narodowości „ruskiej” tylko wszyscy byli Polakami obojga obrządków, czyli łacińskiego lub greckiego, w zależności od koneksji małżeńskich lub majątkowych. Grecko-metodiańskiego obrządku , wprowadzonego tam przez Bolesława Chrobrego, jeszcze wtedy, kiedy Kraków był obrządku metodiańskiego, przed chrztem okupantów ruskich w Kijowie przez Chrobrego w 988 r., przed rozbiorem Królestwa Polskiego po śmierci Mieszka II-go. Jeśli Pan Odsadczy jest słowiańskiego rodu i wydaje mu się, że Rusowie byli Słowianami, to należy tylko ubolewać nad jego nieświadomością, z której później próbuje wyciągać „prawidłowe wnioski historyczne”. Panie Odsadczy, nie ma prawidłowych wniosków z fałszywych założeń. Z fałszu zawsze fałsz wynika!
Średniowieczne księstwa ruskie były tylko ugrofińsko-normandzko-połowiecką formą okupacji wschodniej Polski. Formą zabójczą dla Słowian, ponieważ dla rządzących książąt ruskich, pochodzących od ugrofińskiego Wikinga Ruryka Słowianie byli tylko żywym towarem handlowym na rynki całego ówcześnie znanego im świata handlu międzynarodowego, łącznie z Kalifatem Bagdadu, Indiami i normandzką Islandią.( SCLAVINIA – KANAAN-WIELKA SERBIA-czyli kraj niewolników! )
Rusinami w Królestwie Polskim nazywano poddanych polskich obrządku greckiego, bez względu na narodowość. Żmudzin obrządku greckiego, czy grecki Ślązak automatycznie był nazywany Rusinem. Tak samo nazywano wszystkich mieszkańców Województwa Ruskiego w Polsce, bez względu na narodowość i wyznanie. Podobnie było i z Prusami Królewskimi: wszystkich tam mieszkańców nazywano Prusakami, bez względu na narodowość i wyznanie. Podobnie było i na Litwie: wszytkich nazywano Litwinami, bez względu na pochodzenie etniczne, czyli Bałtów, Słowian i innych.
Na ogołoconej z ludności Rusi Czerwonej po odzyskaniu jej przez Kazimierza Wielkiego od Tatarów szły trzy fale osadnicze. Pierwsza to Wołosi i resztki Połowców z Węgier pod dowództwem rycerzy węgierskich, ponieważ była to ludność pasterska żyjąca z taborowego wypasu nieużytków i łatwo mogąca schronić się w góry w czasie najazdu koczowników stepowych. Następnie po ok. 30-tu latach, po odbudowaniu przez Polaków miast i twierdz na Podkarpaciu, zaczyna się powolne osadzanie kraju rolnikami z za Wisły i częściowo uciekinierami słowiańskimi z podbijanych przez Turków Bałkanów, z Bułgarii, Macedonii i Serbii. Kazimierz Wielki, nie będąc jeszcze pewny swojej międzynarodowej pozycji, ponieważ był tak jakby drugim królem w Polsce po cesarzu Janie Luksemburskim, celowo odbudował na odzyskanych ziemiach wschodnich kościół grecko-metodiański, aby mieć dodatkowy nacisk na Papiestwo, że w razie popierania przez Rzym Jana na tron Polski, on, Kazimierz ogłosi się królem greckim, co wtedy było bardzo skuteczną polityką Kazimierza wobec Papiestwa i Cesarstwa. Podstawą więc ludności greckiej na Podkarpaciu wschodnim byli osadnicy wołoscy z Transylwanii i Słowianie bałkańscy, łącznie ze Słowianami zawiślańskimi. Słowian miejscowych, czyli dawnej, wschodniej części Chrobatów małopolskich (Opolanie) lub napływowej ludności ruskiej, czyli ugrofińsko-skandynawskiej, nie było prawie wcale. Praktyczna obrona przed stepowcami była na linii Lublin-Przemyśl, a stałe osadnictwo słowiańskie kończyło się na Podkarpaciu w okolicach Jasła , dlatego cały teren Podkarpacia na wschód od tych linii objęty został 200-u letnim planem osadnictwa na prawie wołoskim. Trwało ono nieprzerwanie od 1340 r. do 1540 r., czyli do okresu walk z Wołochami za czasów Zygmunta Starego. Stąd mamy przewagę na tym terenie poddanych polskich obrządku greckiego, a ich integracja z językiem polskim przebiegała za pośrednictwem języka cerkiewnego, jaki wyrobił się przez 200 lat na osi Lwów-Suczawa w Mołdawii.
Co się zaś tyczy zaludniania powiatów ukrainnych, czyli na wschód od Wołynia i Podola Kamienieckiego, to zaczęło się ono po Unii Lubelskiej. Przed Unią Lubelską lustracja litewska tamtych ziem na początku panowania Zygmunta Augusta wykazała na zachód od Dniepru, czyli Księstwo Kijowskie plus Podole Bracławskie, czyli teren ok 100 tys./km2 ok. 3300 dymów, czy ok. 13-14 tys. ludności , czyli ok. jednego człowieka na ok. 7 km2, czyli całkowite pustkowie, służące litewskim książętom jako teren polowań. Litwa zauważała wtedy najazdy tatarskie kiedy one przekraczały Prypeć i bagna Polesia. Zadnieprza i Dzikich Pól wtedy nikt nie lustrował i nie bronił, bo i nie było to celowe. PUSTKA. Ludność osiadła po wschodniej stronie Dniepru zaczynała się dopiero za wielkimi lasami Siewierszczyzny, które oddzielały ją od stepu. W tym okresie Ruś Czerwona ponad 200 tys. dymów, Wołyń, szczególnie zalesiona północ, ok. 40 tys. dymów, Ks.Kijowskie plus Bracławszczyzna 3,3 tys. dymów, czyli powiaty ukrainne (czyli dawna staropolska, przedruska KUJAVA), czyli wtedy tyle, ile np. Łowicz z powiatem.
Początkiem dużej fali osadniczej w powiatach ukrainnych jest dopiero okres po Unii Lubelskiej, kiedy zaczęły stacjonować tak wojska polskie i później okres moskiewskiej Smuty, czyli masowa rzeź Słowian moskiewskich przez wojska najemne Iwana Groźnego i związane z tym masowe zbiegostwo poddanych moskiewskich w granice Królestwa Polskiego. Resztek zmoskalizowanych lechickich Wiatyczów, Siewierzan i resztek Słowian Nowogrodzkich. Przez okres jednego pokolenia liczba ludności na Ukrainie Naddnieprzańskiej wzrosła od ok. 20 tys. do ok. 1 miliona, czyli 50-cio krotnie! Nikt rozsądny nie powie, że była to tam wtedy ludność rodzima, czyli potomkowie dawnych Polan naddnieprzańskich. W ok. 75% była to ludność zbiegła z W.Ks.Moskiewskiego pod opiekę Polski plus trochę Wołochów, Polaków i Tatarów. Trzy powiaty przeznaczono na osadnictwo wojskowe na tzw. prawie kozackim, które początkowo pomyślano w Polsce jako prawo wojskowe dla stepowych i kaukaskich najemników w służbie Polski.(np. Czerkiesi, Piatyhorcy-Czecznia, różni stepowi Turcy). Były to powiaty: kaniowski, perejasławski i później dodany przez Batorego okręg Batoryn na Siewierszczyźnie od napadów moskiewskich.
Oczywiście te masy zbiegów moskiewskich nie stały się od razu Polakami, lub „narodem ukraińskim”. Początkiem organizowania się etnosu początkowo „kozackiego”, a później małorusko-ukraińskiego jest niewątpliwie okres związku Hetmańszczyzny i Zaporoża po pokoju wieczystym z Moskwą Grzymułtowskiego w 1686 r. Pokój ten rozdzielał ludność tzw. kozacką od polskiej. Dokonano wymiany ludności i zaczęła się ponowna, powolna kolonizacja terenów spustoszonych przez wojska kozackie. Ponownie też występuje zbiegostwo z części moskiewskiej Ukrainy na stronę polską w XVIII-m wieku.
Cepelia i tzw. twórczość ludowa dla tzw. Galicji wschodniej została wyprodukowana we Wiedniu po Wiośnie Ludów, łącznie z muzyką i piosenkami ludowymi, które na ogół Austriacy kompilowali z polskich piosenek ludowych przyśpieszając przy tym rytmy, aby bardziej brzmiały „po kozacku”… Język „rusiński”, później „ukraiński”, został opracowany przez uniwersytet Wiedeński po Wiośnie Ludów, jako dosyć mechaniczny mischung lwowskiego języka cerkiewnego z gwarą kozaków połtawskich z Zadnieprza i wprowadzony do szkół ludowych w Galicji dla biednej ludności unickiej jako obowiązkowy. Po Wiośnie Ludów, jako kara dla Polaków za poparcie powstania węgierskiego, polski kościół unicki został przekazany przez władzę zaborczą agentom austriackiej tajnej policji i przekształcony w zaczyn tworzenia nowego „narodu rusińskiego” w.g. starej zasady okupacyjnej „DZIEL I RZĄDŹ”, po czym na masową skalę zmieniono nazwiska polskiej ludności unickiej, tak aby brzmiały bardziej „po kozacku” i aby w statystykach rządowych podwyższać procent ludności „rusińskiej”. Np. Szumlański na Szumlanśkij, Janowski na Iwaniwśkij, itd. itp. To samo w tym czasie robiła Moskwa na Litwie, tworząc tam nowy „naród biało-rosyjski” i Prusacy tworząc zaczyny „narodów” wschodnio-germańskich: Górnoślązaków, Kaszubów i Mazurów.) Kościół unicki pod takim kierownictwem niebawem wykluczył z siebie wszystkich wiernych uważających się za Polaków. Kościół Unicki w Galicji został przez zaborcę germańskiego i jego agenturę przekształcony w tzw. rusińską narodową cerkiew podległą pod cesarzy Habsburgów, o wyraźnym profilu szowinistycznym i antypolskim. Terror „Ukraińców” i Rosjan w XX-tym wieku dokonał reszty, czyli tego, co tam jest teraz.
(Tyle tymczasem)
olek
16 lipca 2015 o 08:56Ukraińcow ,język i historię tej Ukrainy wymyślili Austriacy .Gruszewski za pieniądze Austriaków napisał im historie. Dońcow dał nacjonalistyczną ideologię .Wszystko po to aby przeciwstawić ich Rosji.Podobny schemat zastosowało USA i UE w Kosowie przechszczono Albańczykow na jakichś kosowarów. Ukraińcy to w rzeczywistości Rusini
Adam Szumlański
12 grudnia 2015 o 00:16…, a Rusini to przecież nic innego jak wschodni Polacy podbici przez skandynawskich i ugrofińskich Rusów w XI-tym wieku przy pomocy Połowców i Bałtów. Nie są Rusami, tylko niewolnikami ugrofińskich i skandynawskich Rusów, czyli Rusinami. Podobnie jak Słowianie bałkańscy podbici w XIV-tym wieku przez Turków nie są Turkami, tylko zostali przezwani przez wolnych Słowian Poturczeńcami. Poturczeńcy słowiańscy w niewoli tureckiej są odpowiednikiem słowiańsko-polskich Rusinów w niewoli ruskiej.
maciej Piątkowski
17 marca 2015 o 19:15Trudno mi zweryfikować wszystkie pańskie informacje,ale przeczytałem z dużą uwagą, znajdując zgodność z wiadomościami o przeszlości mojej rodziny.Dziekuję, ale będę szukał dalej. Uklony.
Sambor1417
8 lipca 2018 o 09:42Panie Adamie Szumiański, ja również dziękuję za wszystkie Pana informacje. Szczególnie za „Rusini to przecież nic innego jak wschodni Polacy podbici przez skandynawskich i ugrofińskich Rusów w XI-tym wieku przy pomocy Połowców i Bałtów.” Też doszedłem do tego (nie jestem historykiem) szukając przyczyn ROSYJSKICH AGRESJI tylko dzięki Wikipedii doszedłem do następujących wniosków, które próbowałem skrócić jak najbardziej, lecz większości FAKTÓW nie można skracać i oto do czego doszedłem:
Rosyjski faszyzm to NIEUZNAWANIE GRANIC MIĘDZYPAŃSTWOWYCH i ŁAMANIE MIĘDZYNARODOWYCH ZASAD, UMÓW, PAKTÓW, UKŁADÓW, ale tylko wtedy gdy nie odpowiadają one Rosji. Reszta świata MA OBOWIĄZEK respektowania granic, szczególnie Rosji, oraz DOTRZYMYWANIA WSZYSTKICH umów, układów…! Chociaż ostatnio faszyści ze wschodu twierdzą, że CeCeCePia NIE MA GRANIC i będzie „wyzwalać” cały świat! Skąd to się bierze? Odpowiedzi udzielił DAWNO TEMU kronikarz Nestor z Kijowa (1050-1114), który tak pisał o „wyzwalaniu” przez Waregów plemion słowiańskich: „I objął RURYK (wódz Waregów –założyciel rosyjskiej dynastii Rurykowiczów od 862 do 1610 r.) sam WSZYSTKĄ ZIEMIĘ i przyszedłszy nad Ilmeń obwarował gród nad Wołchowem i nazwał go NOWOGRÓD (Wielki). I osiadł w nim jako książę i rozdawał dostojnikom SWOIM włości i grody. A w tych grodach Waregi są PRZYBYSZE, zaś PIERWSI OSADNICY są w Nowogrodzie SŁOWIANIE.”
Kacapstwo zaczęło „wyzwalać” Polaków już za panowania Kazimierza Jagiellończyka. W 1478 roku Nowogród Wielki został PODBITY przez Iwana III Srogiego i wcielony do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego BEZ KRYMSKIEGO REFERENDUM! Potem zgodnie z ruską zasadą 3 celów zaczął przyłączać do Księstwa Moskiewskiego sąsiednie SAMODZIELNE księstwa, poprzez wojny z Litwą przejąć ziemie b. Rusi Kijowskiej i wchodzić w sojusze z wrogami polsko-litewskiego państwa, czyli „WYZWALAĆ” WSZYSTKICH DOOKOŁA! Właśnie dlatego, co kilka, kilkanaście lat były wojny polsko- moskiewskie, -rosyjskie, -bolszewickie i polsko-radzieckie: 1492-94, 1500-03, 1507-08, 1512-22, 1534-37, 1558-70, 1576-86, 1609-18, 1632-34, 1654-67, I rozbiór Polski 1772 r., wojna z Rosją 1792 r., II rozbiór Polski 1793 r., powstanie kościuszkowskie 1794 r., III rozbiór Polski 1795 r., Powstanie Listopadowe 1830 r., Powstanie Styczniowe 1863 r. I wojna światowa zakończyła się 11 listopada 1918 r. a już po 2 dniach – 13 listopada Lenin wydał rozkaz niesienia rosyjskiej rewolucji na zachód Europy celem „udzielenia bratniej pomocy” rewolucjonistom niemieckim i wtedy właśnie wybucha wojna polsko-bolszewicka 1920 r., która rozpoczęła się już 14.02.1919 r. kiedy bolszewicy przekroczyli przedrozbiorową granicę Polski z 1772 r. Już było widać, co znaczą bolszewickie słowa, a co bolszewickie czyny! Tak mieli i mają od 862 r. do dzisiaj – to ich sposób na „tworzenie pokoju” z „bratnimi” narodami słowiańskimi i „wyzwalanie” ich od wszystkiego! Pakt o nieagresji Polska – ZSRR obowiązywał od 25.07.1932 do 31.12.1945 r. a mimo tego 17.09.1939 r. wkroczyli swoimi krasnoarmiejcami na terytorium Polski niosąc następną „pomoc bratnim narodom”. Rosjanie „wyzwalali” nas 19 razy, a „imperialistyczne” USA ani razu! I komu mamy wierzyć? Rosji czy USA?!
„Historia magistra vita est” – „Historia jest nauczycielką życia”!