W życiu pierwszego białoruskiego pisarza była sytuacja porwania kobiety. Napisał o tym historyk archiwista Zmicier Drozd w Naszej Niwie z dnia 27 lipca 2015 r.
Życie Wincentego Dunin Marcinkiewicza było pełne niespodzianek, w których realność trudno uwierzyć. Pisze się, że sam poeta – dramaturg tworzył taką fabułę, w którą krytyczny czytelnik wykrzyknie: Nie wierzę !
Epizod z pochowaniem pisarza za życia nie jest jedynym. Było w jego życiu zdarzenie z gatunku „kaukaskiego porwania” – wykradzenia niewiasty. O tym jak 24 letni Wicek zdobył swoją żonę Józefę Baranowską pisali już jego biografowie, wspominały córki, ale nikt nie podawał szczegółów.
Współcześni historycy znaleźli dokumenty o ślubie W. D. Marcinkiewicza z Józefą Baranowską, który odbył się 18 grudnia 1831 r. w kościele klasztoru bernardynek w Mińsku w asyście świadka Kazimierza Wańkowicza, który był sędzią pierwszego departamentu śledczego. Czyżby brał on udział w porwaniu niepełnoletniej przyszłej żony poety.
Ślub nie był zwyczajny – dlaczego nie wzięli go w katedrze do której należeli, a w żeńskim klasztorze ?
Dlaczego się odbył zgodnie z poleceniem mińskiego biskupa Mateusza Lipskiego. Dlaczego była potrzebna zgoda biskupa. Obecnie możemy odpowiedzieć na te wszystkie pytania.
Miłość w środku wojny.
Aby to wszystko zrozumieć musimy poznać kontekst historyczny, podobnie jak w czasach współczesnych.
W 1831 r., jeden ze słowiańskich narodów – Polacy, podjął próbę wyzwolenia się z „braterskiego uścisku” Wielkorusów. Ich dążenie doprowadziło do wojny. Działania wojenne toczyły się także na naszej ziemi, brały w nich udział dziesiątki tysięcy młodych ludzi, którzy walczyli za zrzucenie rosyjskiej niewoli.
W końcu 1830 r., wojenne przygotowania objęły gubernię Mińską, Grodzieńską, Wileńską, obwód Białostocki oraz gubernie Wołyńską i Podolską. Do jesieni 1831 r., powstanie trwało na obszarze byłej Rzeczypospolitej, ale już dogasało. W dniu 8 września pod rosyjskim naporem padła Warszawa… 21 powstańcy polscy złożyli broń.
Dla wielu tysięcy powstańców udział w walce zbrojnej stał się życiową tragedią. Wielu musiało porzucić ojczyznę na zawsze – byli zesłani na Sybir, lub udali się na emigrację.
Trzydziestoletniego Marcinkiewicza, który w 1863 r., brał udział w kolejnym powstaniu, w 1831 r., uratowała tylko miłość.
Zabiję każdego.
W dniu 27 listopada 1831 r., szybko zakończyło się sądowe posiedzenie rzymskokatolickiego konsystorza (sądu biskupiego) w Mińsku Litewskim. Przyszedł urzędnik policji Tomkowicz z prośbą o nierozchodzenie się. Przyprowadzono zaraz chłopca i dziewczynę – kancelistę mińskiego sądu kryminalnego – gubernialnego W.D. Marcinkiewicza i córkę adwokata Józefę Baranowską. Przyszli z polecenia gubernatora wojennego Mińska Strogonowa – na prośbę Marianny Baranowskiej, matki Józefy. Powiadomiła ona o strasznym przestępstwie porwania jej 14 letniej córki w dniu 26 listopada o godzinie 3.00 – ej po południu…kancelista W.D.Marcinkiewicz… córka lat 14, która szła do szkoły. Uprowadził ją siłą z ulicy i ukrył w swoim mieszkaniu – kwaterze na Górze Troickiej. Kiedy znaleźliśmy córkę o godz. 2.00 w nocy i zamierzaliśmy ją zabrać do domu, „złodziej – kidnaper” nie tylko jej nie wydał, ale rzucił się na mnie z brzytwą w ręce, krzycząc przy tym, że kto spróbuje ją mu odebrać, zarżnie go na śmierć.
Gubernator polecił policji zatrzymać Józefę i Wincentego celem przeprowadzenia dochodzenia. Kazał młodych doprowadzić do konsystorza ( sądu biskupiego), licząc, że jest to sprawa sądu duchownego. W piśmie do biskupa mińskiego Lipskiego informował o okolicznościach zdarzenia, prywatnie, że Marcinkiewicz ożenił się już z córką powódki.
Interesujące jest, jak rosyjski gubernator wojenny podczas polskiego powstania przeciwko Rosji podpisywał pisma do katolickiego biskupa. „Z szacunkiem i miłością mam honor być Waszej Świątobliwości pokornym sługą. Gubernator Strogonow”.
Biskup Lipski był w tym dniu chory, a sprawę Marcinkiewicza rozpatrywał prałat Rawa. Członkowie konsystorza rozpytywali młodych i, wyjaśnili, że żadnego porwania nie było. Zgodziła się na wszystko Józefa i oboje są już złączeni węzłem małżeńskim, są już mężem i żoną.
Kto kłamał, matka czy młodzi.
Na czas dochodzenia postanowiono Józefę umieścić pod nadzorem w klasztorze Bernardynek (obecnie sobór św. Ducha na Niemidze).
Marcinkiewicz dostarczył do konsystorza zaświadczenie od księdza unickiej cerkwi z Sienicy Emiliana Bielinowicza, że 12 listopada 1831 r., w obecności świadków: Jerzego Reuta, Pawła Żyglińskiego i Michała Karziuka udzielił ślubu Marcinkiewiczowi i Baranowskiej.
Słomiana walka – papierowy bój.
Rozpoczęła się bitwa obu stron – powiadomiono nawet cara. W dniu 30 listopada rodzice Baranowskiej w liście do cara Mikołaja I prosili o uznanie ślubu za nieważny i o aresztowanie „porywacza – kidnapera” ich jedynej córki oraz duchownego Bielinowicza. Rodzice pisali o cierpieniu i bólu ojcowsko – matczynego serca i, o tym, że jest ona ich jedyną podporą i nadzieją. Podkreślali, że ślub będzie dla ich córki nieszczęściem.
W tym czasie młodzi zwrócili się o wstawiennictwo do biskupa Lipskiego. Marcinkiewicz zredagował pismo, które mogło rozkruszyć najtwardsze serce. Informował, że wspólnie z Józefą zwracał się do jej rodziców o zgodę na ślub, ale spotkali się oboje ze stanowcza odmową bez podania ważnych powodów. Po tym fakcie nasze życie stało się smutne i żałosne, pozostała tylko nadzieja na przyszłe szczęście. Nie mając siły na dalsze trwanie w cierpieniu i pokucie, postanowili się pobrać, nawet nie w swoim kościele parafialnym ale tak samo przed obliczem Boga, przysięgając Stwórcy, że „się nie opuszczą aż do śmierci”.
Wincenty Dunin Marcinkiewicz napisał również list do cara, w którym skarżył się na uporczywość konsystorza, na to, że jego żona w klasztorze podupadła na zdrowiu. Prosił cara o zatwierdzenie ślubu i zabronienie rodzicom ingerencji w ich życie. Do prośby dołączył metryczkę Aliny Józefy Baranowskiej z której wynikało, że urodziła się 6 czerwca 1815 r. Znaczy to, że nie miała 14 lat jak twierdziła jej matka, a 16 i pół…
Matka na pewno znała dokładnie datę urodzin swojej córki i, wie, że w swoich doniesieniach skłamała co do daty i co do groźby z użyciem brzytwy.
Widocznie nie podobał się jej przyszły zięć.
Rodzice Józefy konsekwentnie prosili cara o aresztowanie „porywacza – kidnapera”.
Marcinkiewicz skarżył się, że w klasztorze odwiedzają jego żonę nasyłani przez matkę ludzie oraz ona sama, którzy chcą wymusić oświadczenie, że ślub był przymusowy.
Ojciec Józefy przekonywał cara, że jest to sprawa kryminalna, a nie kościelna – duchowna i, powinna ją rozpatrywać policja.
Chciał ukarać Marcinkiewicza i jego popleczników – szczególnie Ambrożego Lisowskiego, urzędnika konsystorza, który wg niego był głównym inspiratorem przestępstwa. Dodatkowo stwierdzał, że widział na palcach żony Lisowskiego brylantowy pierścionek Baranowskich i oskarżał Marcinkiewicza o kradzież.
W odpowiedzi Marcinkiewicz stwierdził, że adwokat Baranowskiego jest niepiśmienny, a dokument był zredagowany przez rodzinę Baranowskich, ale podpisany tylko przez Józefa Baranowskiego. Sugerował nie traktować go jako pisma prawomocnego.
Wiadomo, że car rosyjski nie czytał tych pism, wszystkie były rozpatrywane na miejscu w Mińsku Litewskim.
Dochodzenie…
Pierwszym zadaniem konsystorza było szczegółowe rozpytanie Józefy i Wincentego.
Józefa twierdziła, że poznała Marcinkiewicza ponad trzy lata wcześniej. Historię o uprowadzeniu opisała następująco:
„ W dniu 26 listopada o godzinie 3.00 po południu, po odesłaniu do domu opiekunki, dobrowolnie przyszła do Marcinkiewicza na umówioną kwaterę przy ulicy Dominikańskiej. Pojawili się tam także p. Lisowska z mężem, kapitan Reut, mężczyzna którego nie znała i woźnica – furman. Była tam rodzina Bielinowicza. Wszystko odbyło się ok. godz. 5.00 wieczorem. Duchowny zapisał akt ślubu w księdze metrykalnej, w której się podpisali. Podpisali się także Bielinowicz, Lisowski i inni świadkowie. Po uroczystości wszyscy udali się do domu Lisowskich, gdzie przywitała ich babcia – mama Lisowskiej.
Śledczych interesowało pytanie, w jaki sposób Józefa podpisała pismo do biskupa Lipskiego będąc w klasztorze i kto był jego autorem.
Józefa oświadczyła, że pismo zredagował i dostarczył jej Marcinkiewicz, a podpisała je w klasztornej bramie w towarzystwie dwóch mniszek.
Rozpatrywano też „uprowadzenie – kidnaping” – Marcinkiewicz oświadczył, że nikt mu nie pomagał, a uprowadzenia nie było.
Do Sienicy dowiózł konnym zaprzęgiem szlachcic Karziuk, a księdzu Bielinowiczowi za ślub zapłacił 3 dukaty (ruble ?)
Na pytanie dlaczego ślub odbył się potajemnie, Marcinkiewicz odpowiedział, że kilka dni prosił duchownego o ślub bojąc się, że Józefa będzie zniesławiona. Duchowny wahał się, zgodził się wtedy kiedy poprosili o to razem. Marcinkiewicz nie znał wcześniej Bielinowicza, po prostu udał się do najbliższej parafii za miastem.
Opowiedział o wizycie Marianny Baranowskiej w domu Lisowskich. „Przyszła z czterema dzielnicowymi, żołnierzem i innymi…, chcieli odebrać mi żonę. Nic nie uzyskawszy, wrócili do domu. Przyszła potem z samego rana z żołnierzem, który pilnował nas całą noc.
Happy and
Nieprzypadkowo ojciec Baranowski chciał rozpatrywania sprawy przez sąd kryminalny. Podejrzewał, że kościelny konsystorz będzie zbyt liberalny. Jego świadkiem był metropolita rzymskokatolickich kościołów w carskim imperium arcybiskup Mohylewski, kawaler licznych orderów – Stanisław Bogusz Siestrzeńcewicz. Chociaż już wtedy nie żył, ale wcześniej cieszył się uznaniem, i powagą – był arcybiskupem przez 50 lat. Był znajomym Marcinkiewicza…
Miał Marcinkiewicz także żywych żyjących popleczników – znajomych do których mógł należeć biskup Maciej Lipski – wg dochodzeniowca B. Lipskiego.
Jaka była decyzja konsystorza – trzydniowe rekolekcje w klasztornej celi i przesłuchanie pod kierunkiem duchownego prawa kanonicznego.
W dniu 11 grudnia Wincenty odbył karę w klasztorze męskim Bernardynów, Józefy nie wypuścili do czasu wytłumaczenia się z pomówienia o kradzież diamentowego pierścionka.
Józefa wytłumaczyła, że pierścionek był jej własnością. Chciała jak najszybciej wyjść na wolność.
Znamy wynik bitwy o miłość 18 grudnia, ślub uznano za legalny i wg prawa prawomocny.
Czy byli szczęśliwi ?
W 1835 r. Józefa przeżyła areszt Wincentego – internowanie w mińskim więzieniu. Ich życie było zasmucone śmiercią rodziców Józefy. Wincenty był już wtedy pełnym sierotą.
W 1838 zmarł Józef Baranowski, a w 1840, 50 – cio letnia mama Marianna.
Młodzi cierpieli niedostatek, pożyczali pieniądze, sprzedawali dobytek.. Może to było przyczyną podrabiana dokumentów przez Wincentego Dunin Marcinkiewicza.
Były chwile radości – zakup majątku w Lucynce i pierwsze sukcesy Wincentego na mińskiej scenie teatralnej oraz urodziny dzieci, a mieli ich nie mniej niż sześcioro !
Józefa zmarła w 1854 roku, nie dożywszy do lat 40 – tu.
Najszczęśliwszym dla niej dniem był ślub 18 XII 1831 z Wincentym, dzień kiedy ich miłość zwyciężyła !
P.S. Polski Słownik Biograficzny, TOM XIX, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wydawnictwo PAN 1974 r., s. 588, podaje, że Wincenty Dunin Marcinkiewicz pochodził z drobnej szlachty z powiatu bobrujskiego. Był synem Jana rządcy majątku metropolity S. Siestrzeńcewicza i Marii z Wołczackich. W 1827 r., rozpoczął pracę urzędniczą, początkowo w konsystorzu katolickim w Mińsku, potem w komisji mińskich sądów granicznych. W 1831 pracował jako sekretarz w prywatnym biurze w Wilnie; w l. 1832 – 4 w sądzie kryminalnym w Mińsku, a następnie – aż do 1839 – ponownie w konsystorzu. Kiedy w 1839 nastąpiło skasowanie unii przez rząd rosyjski i wzmogła się rusyfikacja, zrezygnował z tej posady i osiedlił się pod Mińskiem, gdzie zakupił mały folwark Lucynkę. Okresami mieszkał w Mińsku, gdyż do r. 1858 piastował godność deputata szlacheckiego. W 1859 r. wydrukował w Wilnie trud swej kilkunastoletniej pracy, przekład „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza na j. białoruski, skonfiskowany przez cenzurę rosyjską, nie zezwalającą na druk alfabetem łacińskim. Brał udział w powstaniu styczniowym – przebywał w mińskim więzieniu (X 1864 – XII 1865). Pierwszą żoną Marcinkiewicza była Józefa Baranowska, córka właściciela biura, w którym Marcinkiewicz w Wilnie pracował. Po jej śmierci (1857), ożenił się (1858) z wdową Olesią Grużewską. Dlaczego jest rozbieżność faktów opisanych w artykule Zmiciera Drozda w Naszej Niwie z informacjami PSB ? Marcinkiewicz pracował w Wilnie, i tam miał poznać Józefę Baranowską ?
Z białoruskiego przetłumaczył i notę z PSB dołączył Stanisław Karlik
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!