26 kwietnia białoruska opozycja maszerowała w Mińsku pod hasłem „Nie dla białoruskiej elektrowni atomowej”. Władzom tymczasem nie śpieszno do pozbycia się zapasów wysoko wzbogaconego uranu. Oficjalny Mińsk grozi zerwaniem Memorandum Budapesztańskiego.
27 lat po katastrofie jądrowej Białoruś sprawia wrażenie, jakby nie chciała pamiętać o katastrofie w Czarnobylu i coraz bardziej uzależniają atomowo Białoruś od Rosji. Przed terminem kończone są prace przygotowawcze pod budowę elektrowni jadrowej w Ostrowcu, a wzbogaconego uranu w Instytucie Badań Jądrowych „Sosny”, wystarczy na kilka bomb atomowych. Białoruskie władze wprawdzie nie grożą jawnie sąsiadom agresja atomową, ale mogą zrezygnować z porozumienia w sprawie nierozprzestrzeniania broni jądrowej – cytuje Deutsche Welle portal charter97.org .
Po rozpadzie ZSRR Mińsk dobrowolnie zdecydował się wycofać ze swojego terytorium broń strategiczną, i w 1994 roku podpisał Memorandum Budapesztańskie. Konstytucja niezależnej Białorusi przypieczętowała tym samym status państwa neutralnego, zachowując sobie prawo do podejmowania pokojowych programów jądrowych.
Łukaszenkowscy propagandziści tymczasem zaczynają szantażować świat swoim atomem. Kilka dni temu w Genewie na konferencji przeglądowej w ramach Traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, delegacja białoruskiego MSZ oświadczyła, że nie wyklucza wystąpienia Białorusi z porozumienia budapesztańskiego.
Według reżimowego politologa Jurija Szewcowa, „cała historia z sankcjami wobec Białorusi może zakończyć się wyjściem kraju z Memorandum Budapesztańskiego”, a portal charter97.org pisze, że Mińsk w ten sposób chce odpowiedzieć na sankcje Zachodu skierowane przeciwko urzędnikom łukaszenkowskim i oligarchom, łamiącym prawa człowieka, fałszującym wybory i prześladującym opozycję.
Strona białoruska podkreśliła w swoich wystąpieniach, że dla Mińska „szczególnie ważne są trójstronne gwarancje bezpieczeństwa, zagwarantowane w memorandum z 1994 roku, w związku z dobrowolną rezygnacją Białorusi z prawa do posiadania broni jądrowej”.
Białoruscy dyplomaci podkreślili, że pomimo wielokrotnie potwierdzanych zobowiązań, niektóre kraje posiadające broń atomową, w praktyce ignorują porozumienia, stosując jednocześnie środki nacisku gospodarczego i politycznego”.
„Wszystko to oznacza, że Białoruś, Ukraina i Kazachstan mogą wkrótce uzyskać podstawę prawną by powrócić do swojego statusu jądrowego. W rezultacie Białoruś może liczyć na rozmieszczenie na swoim terytorium rosyjskiej broni jądrowej. Więcej, białoruska władza już dysponuje ok. 2,5 tonami materiałów jądrowych, z których część posiada wysoki stopień wzbogacenia, wystarczajacy do przygotowania „brudnej bomby atomowej” – powiedział Szewcow agencji Rosbalt.
Stanisław Szuszkiewicz przypomina, że Łukaszenka niejednokrotnie wyrażał niezadowolenie z powodu wyprowadzenia broni jądrowej z Białorusi. Opozycyjny polityk nie wyklucza możliwości powrotu do sytuacji sprzed 20 lat.
„ Żeby to zrobic nie trzeba nawet wychodzić z porozumienia budapesztańskiego. Ostatnia decyzja o rozmieszczeniu rosyjskiej bazy wojskowej na terenie Białorusi narusza umowy międzynarodowe, a w szczególności te odnoszące się do neutralności Białorusi. To samo może się zdarzyć z protokołem Budapesztańskim o broni jądrowej” – powiedział Stanisław Szuszkiewicz w wywiadzie dla charter97.org.
„ Na Białorusi i w Rosji jest dość skomplikowana sytuacja ekonomiczna. Dlatego i Putinowi i Łukaszence potrzebni są wrogowie zewnętrzni, na których można zrzucić winę za wszystkie niepowodzenia. I oni ich już znaleźli. Wróg wewnętrzny to opozycja, a zewnętrzny to Polska o kraje bałtyckie” – powiedział Szuszkiewicz.
Kresy24.pl/charter97.org
1 komentarz
DRES
16 kwietnia 2015 o 19:47Brawo! na przykładzie Ukrainy widzimy ile warte są memoranda budapesztańskie! Polska powinna również dążyć do skonstruowania broni atomowej wraz z Ukrainą!!!