
Polskie ciężarówki pozostały na Białorusi / Komitet Celny Białorusi
Białoruś przedłużyła pobyt polskich ciężarówek uwięzionych na jej terytorium, ale nie omieszkała wykorzystać sytuacji politycznie. W oficjalnym komunikacie białoruski Komitet Celny wprost oskarżył polski rząd o doprowadzenie do patowej sytuacji, nazywając przewoźników „zakładnikami decyzji władz w Warszawie”. Mińsk twierdzi, że działa w duchu dobrosąsiedztwa i daje Polsce „kolejną szansę”, by zadbała o interes własnych obywateli.
Ponad 1450 polskich ciężarówek, które utknęły na Białorusi po nagłym zamknięciu granicy polsko-białoruskiej, może odetchnąć z ulgą – przynajmniej tymczasowo. Białoruski Państwowy Komitet Celny ogłosił przedłużenie ważności ich pobytu o kolejne 10 dni. To jednak tylko odsunięcie problemu w czasie, bo wyjazd z Białorusi wciąż jest niemożliwy. Przypomnijmy, w nocy 12 września Polska zamknęła wszystkie przejścia graniczne z Białorusią, argumentując decyzję zagrożeniem wynikającym z planowanych na 12–16 września manewrów wojskowych „Zapad-2025”, organizowanych wspólnie przez Rosję i Białoruś. Choć ćwiczenia już się zakończyły, polskie władze nie planują otwarcia granicy, dopóki nie uzyskają gwarancji, że jest bezpiecznie.
W efekcie – jak podaje strona białoruska, 1453 ciężarówki (taką liczbę podają białoruscy celnicy) na polskich rejestracjach, które znajdowały się w tym czasie na terytorium Białorusi, nie zdążyły opuścić kraju przed zamknięciem przejść.
Ich kierowcy i właściciele znaleźli się w trudnej sytuacji prawnej – czasowy wwóz pojazdów, zgodnie z przepisami Unii Celnej EAEU (Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej), właśnie dobiega końca. A przez przejścia graniczne z Litwą wyjechać nie mogą, bo złamaliby prawo.
Celna elastyczność czy gra polityczna?
Zgodnie z komunikatem Państwowego Komitetu Celnego Białorusi, przewoźnicy nie zostaną ukarani za przekroczenie dozwolonego czasu pobytu, choć „urząd celny ma prawo do wszczęcia odpowiednich procedur”. Zamiast tego udzielono im dodatkowych 10 dni, by uporządkować formalności i – ewentualnie – przygotować się na dalsze kroki.
„Aby przedłużyć ten termin, przewoźnik musi skontaktować się z organem celnym właściwym dla regionu, w którym znajduje się pojazd” – poinformowała strona białoruska
Nie wiadomo jednak, co stanie się po upływie nowego terminu. Białoruś nie przedstawiła jasnego planu działania ani nie podała, czy możliwe będzie dalsze przedłużanie zezwoleń.
Tymczasem z polskiej strony pojawił się komunikat w sprawie ciężarówek uwięzionych za wschodnią granicą. MSWiA zapewnia, że nie zapomniało o przedsiębiorcach.
„Mamy świadomość, że wstrzymanie ruchu granicznego jest dużym wyzwaniem dla przewoźników, którzy muszą korzystać z innych czynnych przejść granicznych, by wrócić do kraju” – podał resort. Problem w tym, że przecież nie mogą, bo białoruskie przepisy wybiórczo potraktowały polskich przewoźników. Resort obiecuje poszkodowanym rekompensaty za straty poniesione przez branżę w wyniku zamknięcia granicy.
Na ten moment przyszłość polskich ciężarówek na Białorusi pozostaje niepewna. Decyzje mają zostać podjęte po upływie 10-dniowego okresu, co może oznaczać zarówno kolejne przedłużenie, jak i bardziej drastyczne kroki.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!