Nie przesłyszeli się Państwo. Unijne operacje wojskowe podobno istnieją. Mają one mniej więcej taką siłę rażenia, co wojska Republiki Cisalpińskiej za Napoleona.
O gotowości zwiększenia europejskiej współpracy militarnej poinformował dzisiaj minister obrony Republiki Litewskiej, Raimundas Karoblis, o czym z kolei dowiadujemy się do służby prasowej resortu.
W chwili obecnej Litwa bierze udział w trzech z pięciu europejskich „misjach” i „operacjach”. Wilno wysłało oszałamiającą liczbę 10 żołnierzy w ramach operacji „Atlanta” i „Sophia” oraz misji treningowej w Mali.
Mają być kolejni, ale szczegółów na razie nie podano. Nie wiadomo zatem czy Litwini wezmą udział w misjach już istniejących, czy będą to zupełnie nowe inicjatywy.
Jak podkreślił Karoblis, „Litwa podtrzymuje inicjatywy wzmocnienia bezpieczeństwa Unii, ale żeby to się udało, musi ona zacieśnić współpracę z NATO i wspólnie z Sojuszem zbudować „operacyjną synergię”.
Myślał indyk o niedzieli. Unia prędzej się rozpadnie, niż wykombinuje, jak sklecić współpracę wojskową z NATO. Tak czy owak, Litwinom należy się za ten manewr uznanie – niezauważalnym kosztem poprawią sobie relacje z Brukselą.
Tylko niech Wam nie przyjdzie do głowy, przyjaciele, by poprzeć Saryusz-Wolskiego. Nieważne, że dobry, ma być Tusk i koniec! Panatno? Nawet gdyby PiS wystawił cudem ożywionego Roberta Schumana i tak nikt przyzwoity tej kandydatury ze względu na stojący za nią Mordor poprzeć nie mógłby.
Kresy24.pl
2 komentarzy
basia
7 marca 2017 o 20:49Żmudź planuje zaopatrzyć europejską armię w nową dostawę kalesonów?
mariusz
11 marca 2017 o 08:52a TY CO RUSKI TROLL?