Na jednym z budynków na Nowym Świecie w Warszawie, umieszczono tablicę pamiątkową utworzenia w 1918 r., grupy literackiej „Skamander”. Figuruje tam nazwisko Kazimierza Wierzyńskiego!

Ks. Władysław Cisek
Okazuje się, że ksiądz Władysław Cisek uczęszczał z Kazimierzem Wierzyńskim do gimnazjum klasycznego w Stryju k. Lwowa. Nie wiadomo czy byli w jednej klasie – ksiądz urodził się w 1893 r., a poeta w 1894. (1)Jeżeli tak powiedział w rozmowie z redaktorem Jerzym Ambroziewiczem z Warszawy, to nie możemy mieć wątpliwości, że tak było.
Ksiądz znał Wacława Kuchara, słynnego polskiego sportowca z okresu XX – lecia międzywojennego urodzonego w 1897 r., – olimpijczyka z Paryża (1924 r.), piłkarza lwowskiej „Pogoni” i po wojnie trenera „Legii” Warszawa.
Duchowny, kilkanaście lat mieszkał w Gądkowie Wielkim na Ziemi Lubuskiej, w domu przy ulicy Kościuszki, w pobliżu kościoła i szkoły podstawowej. Mieszkał samotnie i czasami tylko gdzieś wyjeżdżał. Chodził powoli i majestatycznie, na plecach nosił duży zielony plecak typu wojskowego. Dla dzieci był trochę tajemniczy.
W 1959 r., przygotowywał dzieci do I Komunii Świętej i uczył w szkole religii. Pięknie opowiadał „Potop” Henryka Sienkiewicza, a scena wysadzenia szwedzkiej kolubryny przez Kmicica zapewne utkwiła w głowach wszystkim na całe życie.
Kiedy po politycznych wydarzeniach w Polsce znowu zaprzestano uczyć religii w szkole, uczył jej w salce katechetycznej na plebanii.
Latem przy dobrej pogodzie prawie codziennie siadywał w drzwiach ganeczku, gdzie paląc cygara patrzył na ulicę i ludzi, a wokół biegały dzieci.
Mieszkańcy Gądkowa Wielkiego przynosili księdzu jedzenie, a Tadek Bednarczyk piwo, które bardzo lubił. Czasami prosił Ksawerego Suchockiego o kupienie „na granicy” niemieckiego Radebergera. Opowiadał wtedy, że w młodości był silny i wysportowany – „nawet czterech by mu nie dało rady”.
Pochodził z rodziny kolejarskiej, i miał pewien sentyment do kolei. (2)W latach 60 – tych w Gądkowie Wielkim nikt z mieszkańców nie posiadał samochodu osobowego. Jednym z pierwszych pojazdów mechanicznych był motocykl „Junak”, Mariana Wardęgi, później pojawiły się motocykle „WSK” i „SHL”. Dla księdza podstawowym środkiem lokomocji był pociąg, dlatego dobrze znał rozkład jazdy na miejscowej stacji PKP.

Ostatnie pożegnanie – księża i mieszkańcy Gądkowa Wielkiego.
Zmarł 8 września 1969 r. w Gądkowie Wielkim – przeżył 76 lat , pochowany został na miejscowym cmentarzu parafialnym. Ludzie opowiadają, że na pogrzebie miała być jego siostra ze Lwowa.
Ksiądz Władysław Cisek pochodził z Kresów i pozostał na zawsze wśród Kresowiaków!
(1) Jerzy Ambroziewicz, „Plebanie na wulkanach”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1967.
(2) Relacja ustna Urszuli Przybyła.
Dodaj komentarz