„Głęboki kryzys polityczny, wywołany przez rosyjskich agentów na Ukrainie, pod koniec 2013 i na początku 2014 roku, pokazał na ile niestabilne jest bezpieczeństwo wszystkich obywateli tego kraju. Większość ukraińskich Polaków jest zwolennikami wstąpienia Ukrainy do NATO. Uważają, że pokój obywateli Ukrainy zabezpieczyć może tylko Pakt Północnoatlantycki” – pisze dr Włodzimierz Iszczuk, red. naczelny kwartalnika „Głos Polonii” w Żytomierzu w tekście zamieszczonym w ostatnim numerze „Kurierza Galicyjskiego”
„Zapomnieć przeszłość – oznacza zgodzić się z jej powrotem” powiedział kiedyś Winston Churchill. Rosja chce od Zachodu gwarancji, że Ukraina nie zostanie członkiem NATO i Unii Europejskiej. Chce nadal destabilizować Ukrainę za pomocą swojej agentury, prorosyjskich separatystów i terrorystów. Przeczy to woli ludzi mieszkających na Ukrainie. Pytanie o wybór mechanizmów bezpieczeństwa Ukrainy nie powinno być przedmiotem geopolitycznych licytacji. Wybór struktur bezpieczeństwa jest sprawą wewnętrzną suwerennego państwa ukraińskiego. Ukraina musi sama zdecydować: wstępować czy nie wstępować do Paktu Północnoatlantyckiego.
Po traktacie ryskim, Polacy, którym przyszło żyć w Związku Sowieckim, ponieśli ogromne straty. W latach 1937–1938 bolszewicka Rosja zorganizowała im masowe ludobójstwo W trakcie „operacji polskiej”, która rozpoczęła się rozkazem 00485 z dnia 11 sierpnia 1937 roku, NKWD wymordowało 111 091 osób. Ci ludzie byli zabijani tylko za to, że byli Polakami. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej. Do dziś nieznane są dokładne liczby zamordowanych Polaków także z innych przyczyn – w czasie masowych represji i Wielkiego Głodu w latach 1932-1933. Dlatego i dziś Polacy z Ukrainy z lękiem i podejrzliwością spoglądają na próby odrodzenia neostalinowskiego imperium.
Głęboki kryzys polityczny, wywołany przez rosyjskich agentów na Ukrainie, pod koniec 2013 i na początku 2014 roku, pokazał na ile niestabilne jest bezpieczeństwo wszystkich obywateli tego kraju. Większość ukraińskich Polaków jest zwolennikami wstąpienia Ukrainy do NATO. Uważają, że pokój obywateli Ukrainy zabezpieczyć może tylko Pakt Północnoatlantycki.
Tragiczne stulecie
Narody mieszkające na Ukrainie, w tym także Polacy, w ХХ wieku przeżyły prawdziwą gehennę. Pierwsza wojna światowa 1914-1918; wojna bolszewicko-ukraińska 1917-1921; terror białych i czerwonych; Wielki Głód w latach 1921 oraz 1932-1933; represje i „operacja polska” w latach 30 XX wieku; II wojna światowa w latach 1939-1945, w tym ludobójstwo Polaków na Wołyniu w latach 1943-44, a także głód 1947 roku. Język liczb jest nieubłagany. Doktor historii, Stanisław Kulczycki, obliczył, że „bezpośrednie straty ludności Ukrainy w ХХ stuleciu wynoszą 45 milionów osób”, i dodał również, że „w warunkach normalnego stanu demograficznego w ХХ stuleciu moglibyśmy być stumilionowym narodem”. Patrzcie na te okropne liczby! Przecież ilość zamęczonych, ofiar śmierci głodowej, zabitych działaniami systemu totalitarnego i dzieci nieurodzonych w pierwszej połowie ХХ stulecia, prawie równa się liczebności współczesnej ludności Ukrainy!!! Kto i po co masowo mordował ludzi na Ukrainie na tak wielką skalę? Kto prowokował krwawe rzezie? Odpowiedź na te pytania jest jednoznaczna — totalitaryzm.
Cena totalitaryzmu
Sowieckiemu tyranowi Stalinowi przypisuje się taką wypowiedź: „śmierć jednego człowieka to tragedia, a śmierć milionów to statystyka”. Żeby u czytelnika nie wywołało to podobnej obojętności, oderwijmy się od suchej wymowy liczb.
Mówiąc o statystyce, zauważmy, że ofiarami terroru stalinowskiego byli zwykli ludzie – podobni do nas. Oni również chcieli żyć, kochać i być kochanymi. Chcieli odnosić sukcesy, stworzyć rodziny, wychować dzieci, zrobić coś pożytecznego dla swojego kraju. Nie zdążyli… Z tych czy innych przyczyn, przeszkadzali tyranom totalitaryzmu realizować maniakalne żądze władzy absolutnej nad społeczeństwem i krajem. Przy czym 99% ofiar – to osoby zupełnie niewinne. Po prostu „podpadli” władzy. Postawmy siebie, drodzy czytelnicy, na miejscu tych ofiar.
Adwokaci totalitaryzmu lubią mówić o zdobyczach ZSRR: „przedtem byliśmy obywatelami dużego supermocarstwa, którego bano się i które szanowano w całym świecie”. Szczycą się „zdobyczami industrializacji, zwycięstwem w II wojnie światowej, opanowaniem atomu, lotami w kosmos” i wielu innymi rzeczami. Zapominają jednak opowiedzieć nam, jakim kosztem wszystkie te „zdobycze” zostały okupione. Ceną milionów zamęczonych głodem dzieci, kobiet i starszych ludzi z Ukrainy, w tym Polaków. Dla tak zwanej „stalinowskiej industrializacji” zorganizowano ludobójstwo, a ilość ofiar, w większości dzieci, kobiet i ludzi starszych sięga milionów. Sam tylko Wielki Głód 1932-1933, przyniósł hekatombę – według różnych szacunków od 7 do 14 milionów zamordowanych mieszkańców Ukrainy. A teraz spróbujmy dać sobie odpowiedź, czy opłacały się wszystkie zdobycze totalitaryzmu, który po kolana brodził we krwi, który został wzniesiony dosłownie na ludzkich kościach?
Ogólna liczba ofiar śmiertelnych, związanych z umocnieniem bolszewickiego totalitaryzmu w okresie od 1917 do 1989 roku, ocenia się minimum na 61 milion osób (niektórzy uczeni uważają, że ta cyfra jest dwukrotnie zaniżona).
Stalin – bożek Putina
Prawni spadkobiercy stalinowskich czekistów nie wstydzą się swojej przeszłości. Nikt nie okazał skruchy za bestialskie czyny poprzedników, nikt nie zrezygnował z użycia podobnej praktyki w przyszłości, nikt nie przekonał świata, że coś podobnego więcej już się nie powtórzy. Nie! Wprost przeciwnie. Po dojściu Putina do władzy, rosyjscy czekiści zaczęli demonstracyjnie i otwarcie szczycić się przeszłością swoich poprzedników. Na przykład, Nikołaj Patruszew, przewodniczący Federalnej Służby Bezpieczeństwa, w wywiadzie dla „Komsomolskiej prawdy” z dn. 20 grudnia 2000 roku poświęconym obchodom Dnia Czekisty, oświadczył: „Nie zrezygnowaliśmy ze swojej przeszłości, Historia Łubianki przeszłego stulecia, które odchodzi, to nasza historia”. Śpijcie spokojnie drodzy obywatele, tylko niech wam się nie przyśnią „czarne wrony” obok waszych bram.
Główny przeciwnik przystąpienia Ukrainy do NATO, Władimir Putin, podczas dyskusji na zamkniętych obradach „Rosja – NATO” w kwietniu 2008 roku, zwracając się do amerykańskiego prezydenta Georga Busha, z rozdrażnieniem oświadczył: „Ukraina – to nawet nie państwo! Co to jest Ukraina? Część jej terytorium – to Wschodnia Europa, a część, i to znaczna, podarowana przez nas”. W ten sposób Putin pokazał, że nie chce pogodzić się z wyborem 90% obywateli Ukrainy, którzy na referendum 1 grudnia 1991 roku poparli Akt o Niepodległości Ukrainy. W corocznym przesłaniu Rady Federacji, akurat po Pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, Putin oświadczył: „Przede wszystkim, należy uznać, że krach Związku Radzieckiego był największą geopolityczną katastrofą stulecia. Dla rosyjskiego narodu stał się on prawdziwym dramatem”. Sądziliście, być może, że prawdziwym dramatem były wielomilionowe ofiary? Dla tych, którzy nie zrozumieli, Włodzimierz Putin dodał, że „utrzymanie państwa na rozległym obszarze, zachowanie unikalnej wspólnoty narodów, przy silnych pozycjach kraju – to nie tylko ogromna praca. To jeszcze i znaczne ofiary naszego narodu. Akurat taką jest tysiącletnia droga Rosji”.
Nie myślmy też, że totalitaryzmowi można przysłużyć się z korzyścią dla siebie… Przecież prawie wszyscy hetmani-kolaboranci, którzy zdradzili I Rzeczpospolitą, skończyli na Syberii. Komunistyczna partia (bolszewików) Ukrainy nie raz poddawała się totalnemu oczyszczeniu, wskutek czego nawet najbardziej zażarci pachołkowie totalitaryzmu byli rozstrzeliwani, albo wysyłani do łagrów.
Publicysta Borys Bachtiejew sensownie zauważył, że ZSRS różnił się od innych represyjnych państw tym, że nawet „w hitlerowskich Niemczech, jeśli człowiek nie był Żydem czy Cyganem, nie przeciwstawiał się rządowi i nie czynił nic zabronionego, mógł czuć się pewnie, wiedział, że nic mu nie grozi. W stalinowskim ZSRS takie zachowanie nie zapewniało bezpieczeństwa, niemożliwie było ustalenie, co czynić, a czego nie, nie istniała odpowiedź na pytanie „za co”? To była nieprzewidywalna loteria. Ostatecznie, chodziło o zniszczenie ludzi dla samego ich zniszczenia”.
Właśnie dlatego Polacy z Ukrainy muszą połączyć się w walce o to, aby Ukraina obroniła bezpieczeństwo swoich obywateli i przystąpiła do Paktu Północnoatlantyckiego. Tragedie przeszłości nie mogą powtórzyć się w przyszłości.
Włodzimierz Iszczuk, Kurier Galicyjski, nr 13 (209), 18 lipca – 14 sierpnia 2014
7 komentarzy
POlska
22 lipca 2014 o 19:23http://maxkolonko.com/main/mmk/?p=1574
Petycja o dymisje premiera D.Tuska
Rota
4 lutego 2016 o 08:46Przestań promować tego polskojęzycznego amerykańskiego żydka Kolonko
polak
5 sierpnia 2014 o 15:51ukraina kraj faszystowskich banderowskich ukrainców nalezy rozebrac a polska odzyskac co jej skradziono.ale przy naszych uposledzonych politykach mozna sie spodziewac tylko naj gorszego….Juz pierdziela ze polski nie ma takich jak oni to sie wiesza…
Tengu
4 lutego 2016 o 08:47Da, da twarisz… poliak, jaka u was pogoda w Ułanbatorsku?
Rachel
6 sierpnia 2014 o 22:39Ukraina powinna wstąpić do NATO, aby zmieść siebie z geopolitycznej mapy świata.
Obsrewator
12 sierpnia 2014 o 21:41Żyrinowski: „Po dywanowych nalotach te „karzełkowata” Polska zostanie „zmieciona”
Przyszłość Ukrainy jest już przesądzona. Decyzje zapadły 8 sierpnia. Kraje bałtyckie i Polska znikną z powierzchni ziemi. Nic z nich nie zostanie – grozi Władimir Żyrinowski.
Bez względu na to, co postanowią w Waszyngtonie czy Brukseli, o pokoju lub wojnie przesądzi jeden człowiek, Władimir Putin. Tak jak ostateczne decyzje w sprawie pierwszej wojny światowej podjął Mikołaj II, a w sprawie drugiej – Stalin, tak będzie również w przypadku trzeciej – zadecyduje o tym głowa państwa rosyjskiego. I jestem pewien, że ta decyzja już zapadła – mówił w programie TV Rossija24 Władimir Żyrinowski, grożąc… powtórką z „maja ‘45 roku”.
Krajom bałtyckim i Polsce Żyrinowski nie pozostawił w tym scenariuszu żadnych szans: po dywanowych nalotach te „karzełkowate” państwa zostaną „zmiecione”. Los Ukrainy też jest już przesądzony. Kiedy to nastąpi? Kto wie, może już w sierpniu 2014, a może później. Tego Żyrinowski dokładnie jeszcze nie wie.
Lach
29 lipca 2015 o 15:45„Prędzej piekło zamarznie” niż Ukraina wstąpi do NATO. Zukrainizowany Polaczek redaktorek może sobie pomażyć o klubie NATO. Co by nie mówić wodzach NATO, ale nie są frajerami, jak niektórzy Polaczki co się angażują w wojne domową Ukrainy probanderowskiej!
Znając historię to renegatów wśród Polaczków było sporo.
Ku przestrodze!
Lach.