Federalna Służba Bezpieczeństwa skierowała do ratusza Nowego Urengoju na Syberii zapytanie, czy uczeń miejscowej szkoły i mieszkaniec miasta Nikołaj Desatniczenko nie ma przypadkiem krewnych na Ukrainie, a jeśli tak, to ilu.
Desatniczenko, jako jeden z prymusów, został wysłany wraz z innymi uczniami swojej szkoły na spotkanie z niemiecką młodzieżą do Berlina w Bundestagu. Tam naraził się wielu Rosjanom, bo wyraził współczucie dla niemieckiego jeńca z okresu II wojny światowej, który dostał się do niewoli pod Stalingradem. O sprawie czytaj tutaj.
Jego nazwisko rzeczywiście może sugerować, że ma korzenie ukraińskie (jak wielu mieszkańców Rosji), i często atakujący go użytkownicy rosyjskiego internetu sugerowali, że nie jest tak naprawdę Rosjaninem. Było już co najmniej kilka zawiadomień do prokuratury na chłopca z paragrafu o zakazie „usprawiedliwiania nazizmu”. Jego matka potwierdziła, że Nikołaj Desatniczenko dostaje pogróżki. Chłopiec stał się także negatywnym bohaterem filmików i memów, przedstawiany jest bądź to jako agent czy marionetka niemiecka, bądź ukraińska.
Oprac. MaH, Grani.ru
fot. VKontakte.ru, youtube.com
6 komentarzy
koza
22 listopada 2017 o 10:06Prawda w oczy kole KREML
Jan
22 listopada 2017 o 10:42Dziwny ten malczik. Wygląda na jakieś 13 lat i nie wie co może go spotkać w Rosji za takie wypowiedzi. Jakie są opcje 1) Zabiorą go do jakiegoś domu poprawczego. 2) Powinien poczekać aż skończy studia, jeżeli jest takim geniuszem uda mu się wtedy wyjechać na zapad i doswidania. Zresztą wcale geniuszem być nie musi ile Rosjan co roku prosi o pracę w Polsce ? 3) będąc w tym Berlinie mógłby zwiać. Ale Rosjanie by zrobili skandal międzynarodowy, łącznie z opcją, że Niemcy rosyjskie dzieci kradną. Na pewno by go Niemcy oddali ruskim. On wybrał opcję najgorsza. Władze nie zapomną. Sadzę, że koniec ze szkołą i dalej dom poprawczy, wątły chłopaczek, już tam go „zrobią na ludzi”. A co do meritum Niemcy zrobili Rosjanom niewyobrażone krzywdy w czasie 2WW. Nie ma się co dziwić co potem rusek robił niemieckim kobietom. Jako Poznaniak wiem jak to 23 lutego 1945 Rosjanie miotaczami ognia spalili kilka tysięcy rannych Niemców w szpitalach na Cytadeli. Można powiedzieć, że zadziałała jakaś forma prawa karmy. Najpierw Niemcy mordowali Rosjan a potem Rosjanie się odpłacili. W tym kontekście to żałowanie niemieckiego żołnierza przez tego malczika w Reichstagu było niepotrzebne.
Marcin Herman
22 listopada 2017 o 14:01no, ale w takim razie po co Rosjanie wysłali dzieci na taką uroczystośc? Na tym polega ten absurd, jeśli nie są gotowi do tego, to po co to wszystko było? Szkoda chłopaka, bo chciał dobrze na pewno. I nikt go nie ostrzegł, że tu się może włączyć wielka polityka.
bkb2
22 listopada 2017 o 13:41I oto prawdziwa twarz hordy mongolsko bizantyjskiej zwanej Rosjanami zamieszkującej tereny na wschód od Białorusi i Ukrainy.
antek
22 listopada 2017 o 21:15lewackie wychowanie opluć własny kraj.
Rev
23 listopada 2017 o 20:27Do tego wszystkiego trzeba dodac ze Rosjanie byli mistrzami w wysylaniu wlasnych zolniezy na niepotrzebna smierc. Odbiespieczali ludzmi pola minowe, tworzyli „sztrafbaty”, w Berlinie Zukow kazal zaatakowac podleglym mu jednostkam Koniewa (t.j. tlukli sie wzajemnie, a chodzilo tu o pierwszenstwo). I jeszcze duzo bylo takich haniebnych wypadkow. O tych przypadkach we wspolczesnej Rosji malo wiadomo. O tej wojnie kawal prawdy pisal Wasil Bykow, ktoremu komuna w ZSSR kneblowala usta. Wiec niema zadnego tu usprawiedliwienia dla rosyjskich ludobojcow. Chociaz napewno z drugiej strony byli wsrod rosjan calkiem porzadni ludzie co zachowali sie po ludzku nawet na wojnie.