Rodzina Rogowinów zamieszkiwała przed II wojną światową w powiatowym miasteczku Wołożyn w województwie Nowogródzkim.
Jeden z jej członków Chona Rogowin, prawdopodobnie za działalność komunistyczną przebywał kilka lat w więzieniu w Berezie Kartuskiej.
W tym czasie jego żona aby się utrzymać z małym dzieckiem, zarabiała na życie sprzedając „po domach” pieczywo z miejscowej piekarni. Zarobek był niewystarczający, dlatego pewnego dnia zwróciła się o wsparcie do miejsciowego rabina. Na jej prośbę, rabin powiedział: – „Dlaczego prosisz mnie o pomoc? Idź do księdza!”
Kiedy o zdarzeniu dowiedział się p. Bazyli Bujalski – urzędnik miejscowej Kasy Stefczyka, zaoferował kobiecie pomoc materialną. Jego córka Irena pamięta, jak ojciec wyciągnął z kieszeni portfel i wręczył kobiecie pieniądze. Miał wtedy powiedzieć: – „To na połowę krowy, ale rabina musisz słuchać, więc lepiej idź do księdza.”
Miejscowy proboszcz, ksiądz Antoni Udalski z parafii św. Józefa wręczył kobiecie pieniądze
„na drugą połowę krowy”. Mimo poprawy sytuacji finansowej, żona Chony Rogowina, nadal sprzedawała pieczywo.
W czasie okupacji Wołożyna przez Sowietów ( 1939 – 1941), Chona Rogowin był funkcjonariuszem miejscowego NKWD. Co pewien czas zatrzymywano p. Bazylego Bujalskiego, którego zawsze po kilku dniach zwalniano. Działo się tak prawdopodobnie dzięki Chonie Rogowinowi.
W lutym 1940 r., podczas pierwszej deportacji Polaków na Sybir, rodzinę Państwa Bujalskich „oszczędzono”. NKWD przyszło po rodzinę w czasie drugiej wywózki, w kwietniową noc 1940 roku.
Chona i jego brat Rufka Rogowinowie eskortowali Państwa Bujalskich do dworca kolejowego Wołożyn – Horodźki, oddalonego kilka kilometrów od miasta. Obaj zachowywali się „przyzwoicie”, a Chona zaproponował ojcu zakup jedzenia „na podróż.” Pan Bazyli Bujalski zakupił w wołożyńskim sklepie „trochę sera i cukru”.
Chona Rogowin chronił księdza Antoniego Udalskiego. Uratował go przed ukamieniowaniem przez chuliganów w czasie pierwszych dni okupacji Wołożyna w 1939 r. ( tzw. „Dni Swabody”), oraz ostrzegł przed przygotowywaną konfiskatą przedmiotów liturgicznych z kościoła p.w. św. Józefa.
Pani Tatiana – Helena Rusowicz (z domu Brochowska), wciąż jest wdzięczna Chonie Rogowinowi za zwolnienie jej i męża z aresztu w Wołożynie. Oboje z mężem byli po ślubie, który zawarli w 1939 roku. Pracowali w magistracie, p. Tatiana w wydziale pomocy społecznej biednym, a jej mąż w wydziale spraw wojskowych. Żona Chony Rogowina sprzedawała wówczas ryby na targu w Wołożynie i nadal nie powodziło się jej najlepiej. Kiedy pani Tatiana rozpoznała jej trudną sytuację materialną, spowodowała udzielenie pomocy.
Po wkroczeniu Sowietów do miasta, zastępca burmistrza p. Car, zgotował im powitanie. Pomimo tego, urzędników aresztowano. Chona Rogowin powiedział wtedy Tatianie, żeby się nie martwiła, „ponieważ była dobra dla ludzi, dlatego zostanie zwolniona”.
Nie mieli jednakże zamiaru zwalniać jej męża. W takiej sytuacji Tatiana oświadczyła, że opuści więzienie tylko ze swoim mężem, nigdy sama. Okazało się jednak, że wkrótce
zwolniono ich oboje, co pozwoliło uniknąć zsyłki na Syberię.
Podczas okupacji Wołożyna przez Niemców (1941 – 1944), zabito Chonę Rogowina, księdza
Antoniego Udalskiego, piekarza p. Dratwickiego i innych, którzy pomagali wołożyńskim Żydom.
Wykorzystano relacje byłych mieszkańców Wołożyna: p. Ireny Bujalskiej, p. Ksawerego Suchockiego, p. Janiny Suchockiej, p. Heleny Rusowicz i wspomnienia p. Janiny Zdasień.
Stanisław Karlik
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!