Jedni stoją w kolejkach do kantorów, inni wykupują ze sklepów wszystko, co jeszcze nie podrożało przed kolejnym spadkiem wartości rubla. W nocy z wtorku na środę moskiewskie markety przeżyły oblężenie…
17 gru 2014 Rosja 2 comments
Drogi Użytkowniku,
w związku z obowiązywaniem Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) przypominamy podstawowe informacje z zakresu przetwarzania danych dostarczanych przez Ciebie podczas korzystania z naszej strony. Zamykając ten komunikat (kliknięcie w przycisk "Przejdź do serwisu") oświadczasz, że zapoznałeś się z treścią Polityki Prywatności i zgadzasz się na wskazane w wymienionym dokumencie działania.
2 komentarzy
eses
18 grudnia 2014 o 09:41Trzeba być debilem żeby w przypadku spadku wartości waluty (przy dostępie do „twardych” walut i złota) „inwestować” oszczędności w sprzęt AGD i RTV. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego – chyba że ktoś zapyta. Pewnie wykupują też meble, laptopy i aparaty fotograficzne.
Wacieńka
22 grudnia 2014 o 09:01Pamiętam takie obrazki z Polski…Kiedy własny pieniądz tanieje ludzie zawsze rzucają się na towar…Ale co tam Rosja czy schyłek PRL. Lata 20 to dopiero było coś. Mój dziadek pobrał pensję o wartości dobrego garnituru a kiedy zdyszany dobiegł do sklepu mógł sobie za nią kupić jeden krawat. Hiperinflacja to się nazywało.Nikt nie drukował nowych cen po prostu sprzedawcy w gorączce miotali się między sprzedawanymi rzeczami i dopisywali ołówkiem kolejne zera….