Nieogłoszona wojna na wschodzie Ukrainy zapukała do drzwi każdego mieszkańca Ukrainy. Jedni z trwogą wpatrują się w ekrany telewizorów, inni walczą z prorosyjskimi separatystami i rosyjskimi okupantami z bronią w ręku. Te wydarzenia nie ominęły także Żytomierszczyzny.
Tutaj na szczęście nie są prowadzone działania bojowe, ale miejscowi chłopcy, także Polacy, bronią spokoju swoich rodzin, walcząc na wschodzie. Z jednym z nich, Oleksandrem Krzyżanowskim z Żytomierza, rozmawia dziennikarka „Słowa Polskiego”.
Jest żołnierzem 26 Berdyczowskiej brygady artyleryjskiej. Ma polskie pochodzenie. Jego przodkowie – Franek i Jadwiga Krzyżanowscy, pochodzą z podolskiej wioski Rajki (dziś obwód winnicki).
Jeszcze na uczelni zaczął się interesować fotografią. Do wojska poszedł z aparatem. W Berdyczowie trzymał go w sejfie – dziś aparat jeździ razem z nim w samochodzie opancerzonym. Utrwala w pamięci wydarzenia, w których uczestniczy.
Rozmowę Aliny Dębickiej z Oleksandrem Krzyżanowskim przeczytasz tu
Kresy24.pl/wizyt.net
3 komentarzy
Iron men
6 listopada 2014 o 01:39Brakuje tylko drogowskazu do Zaporozhye he, a to tylko droga w jedną stronę ani słowem nie wspomniane o przeciwnym kierunku.
LG
6 listopada 2014 o 09:42tak jak dawniej siedzą i radzą nie dajmy się prowokować pedał putin chce tylko połączyć krym z rośją ale to nie oznacza że europa ma na to pozwolić ona mu na to pozwala!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dead Men
27 listopada 2014 o 02:03z niego taki Polak jak ze mnie Ukrainiec z Równego.