Kawa czy herbata?
Marszałek raczej stronił od alkoholu, gustował jedynie w węgrzynach, a szczególnie w tokajach. Nie przepadał też za kawą, za to uwielbiał mocną, słodka herbatę, której pijał nawet 10 szklanek (obowiązkowo w tzw. koszyczku – „podstakanniku”, na wzór rosyjski) dziennie.
„Przy łóżku stał zawsze talerz z owocami i pudełko landrynek”
– jak wspominała Aleksandra Piłsudska.
Za warzywami i owocami jednak nie przepadał, zatem żona uciekała się do podstępu, ustawiając miseczkę z pokrojonymi owocami na biurku męża. Sięgał po nie mimowolnie, gdy pracował. Za to bardzo dużo palił, gustując w papierosach „Marszałkowskich” – specjalnie dla Józefa Piłsudskiego produkowanej limitowanej serii z nazwą i inicjałami „JP” na ustniku – munsztuku.
„Starałam się jak mogłam przestrzegać w domu zaleceń dietetycznych. Mąż jednak nigdy nie przejmował się zbytnio swoim zdrowiem i płatał czasem chłopięce figle. Pamiętam jak przed wyjazdem na Maderę w 1934 r. przygotowałam do podróży całą walizkę dietetycznych zapasów. W chwili odjazdu pociągu, gdy stałam już na peronie, zobaczyłam, że coś pokazuje z łobuzerskim uśmiechem. Była to długa wędzona polędwica, za którą przepadał. W tajemnicy przede mną kazał adiutantowi kupić zabronione przysmaki na drogę”
– wspominała Aleksandra Piłsudska.
RES
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!