Rosyjskie dowództwo przeżyło szok – okazało się, że najtajniejsze plany Sztabu Generalnego dostały się przez Warszawę w ręce Niemiec. Zdrajcą okazał się pułkownik Anatol Grimm, skuszony wielkimi pieniędzmi i… wdziękami swojej kochanki – Polki pracującej dla niemieckiego wywiadu.
To niewątpliwie największy skandal szpiegowski w całej historii rosyjskiej armii. Wyciekły dane mobilizacyjne, które w przypadku wybuchu wojny mogły pozwolić na całkowite rozbicie rosyjskich wojsk w krótkim czasie. Kto wie jak potoczyłyby się potem losy I wojny światowej, gdyby na skutek zachłanności zdrajcy i niefrasobliwości jego kochanki cała sprawa nie wyszła przypadkiem na jaw.
Kochanka hazardzisty
Anatol Nikołajewicz Grimm był rosyjskim szlachcicem z okolic Niżnego Nowogrodu. Jak wielu jemu podobnych chłopców z arystokratycznych rodzin skończył szkołę junkrów i w 1876 r. rozpoczął służbę wojskową. Wkrótce wybuchła wojna z Turcją, w trakcie której nie wykazał się jednak szczególnym męstwem.
Po wojnie trafił do Warszawskiego Okręgu Wojskowego, ale służba od początku nie była jego największą pasją – pochłaniały go huczne bale, modne salony i wystawne restauracje. Jak to się mówi „lubił zaszaleć” i wkrótce zorientował się, że jest całkiem spłukany, a tymczasem jego piękna polska kochanka Serafima Bergstrem, wdowa po carskim majorze, żądała coraz droższych prezentów. Rzucił się więc w wir hazardu – grał w karty, na wyścigach i na tzw. „polskiej loterii”. Przez pewien czas fortuna mu sprzyjała. Jednak w roku 1896 noga mu się powinęła i z dnia na dzień znowu był bankrutem, zmuszonym zastawić cały swój dobytek w lombardzie. I wtedy w jego głowie zrodził się plan równie genialny co szalony, który o mały włos nie pogrzebał całego carskiego imperium…
W owym czasie był zwykłym kapitanem liniowego pułku w Bielsku i nie miał dostępu do żadnych wojskowych tajemnic, które mógłby ewentualnie komuś sprzedać. Wkrótce jednak nadarzyła się niezwykła okazja – z wizytacją przybywał do pułku sam generał Puzyrewski – wiceszef Warszawskiego Okręgu. Mówiono, że jest głównym kandydatem na nowego Ministra Wojny. Taka okazja w życiu kapitana mogła się nie powtórzyć, a więc …teraz albo nigdy!
Generale, mam plan rozbicia Niemiec…
Tymczasem nad carską armią gromadziły się chmury – panował bałagan, brak było planu działania. A zagrożenie ze strony Niemiec i Austro-Węgier rosło. To właśnie w generale Puzyrewskim upatrywano energicznego męża opatrznościowego, który wyciągnie z zapaści rosyjskie wojsko i obroni kraj. Właśnie ten fakt postanowił wykorzystać nasz kapitan. Jakież było zdumienie Puzyrewskiego kiedy podczas wizytacji wystąpił nagle zupełnie nieznany mu oficer i wręczył mu swoje opracowanie pt. … „Plan zwycięskiej wojny z Niemcami”. Puzyrewski rękopis przyjął, lecz nie bardzo wierząc w zdolności podrzędnego oficera, dał wszystko swojemu adiutantowi, by ten ocenił wartość tekstu lub od razu wyrzucił go do kosza.
Jednak na drugi dzień adiutant zameldował, że opracowanie zawiera gruntowną znajomość zasad strategii i unikalne wojskowe dane statystyczne, o których Sztabowi Okręgu Warszawskiego nawet się nie śniło! Puzyrewski był zachwycony! Do tego stopnia, że postanowił osobiście zameldować o tym Ministrowi Wojny i Cesarzowi. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Wojennej uznano, że pomysł Grimma jest genialny, a Sztab Generalny zacierał ręce z radości, że znaleziono nareszcie środek na Niemców i zbliża się chwila ostatecznego z nimi porachunku. Grimma natychmiast awansowano na podpułkownika i przydzielono do wydziału mobilizacyjnego w Sztabie, polecając opracować jego plan w szczegółach.
Genialna mistyfikacja
Nikt nie wiedział, że w tym samym 1896 r., tylko nieco wcześniej, ów „geniusz strategii” odbył pod namową swojej kochanki niewielką wycieczkę do Berlina. Tam odnalazł budynek niemieckiego Sztabu Generalnego i zażądał spotkania z kimś kto mówi po rosyjsku. Po czym oficerowi niemieckiego wywiadu zaproponował ni mniej ni więcej tylko… opracowanie błędnego planu wojny, który za odpowiednim wynagrodzeniem on sam podsunie dowództwu rosyjskiemu. Pomysł się spodobał. Świeżo upieczonemu agentowi wręczono 10 ty. marek, a przy okazji spis rosyjskich dokumentów, których pozyskaniem wywiad niemiecki był zainteresowany.
Grimm uprawiał swój szpiegowski proceder rzetelnie – na podstawie dostarczanych mu przez Niemców spreparowanych informacji opracowywał dla carskiej armii absurdalne plany wojny, które w przypadku ich wdrożenia w krótkim czasie doprowadziłyby do jej rozbicia w proch. Rosyjscy przełożeni byli zachwyceni jego geniuszem i przenikliwością. Równocześnie całą swoją „produkcję” przesyłał do niemieckiego Sztabu Generalnego, dołączając przy okazji wszelkie tajne dokumenty, które przechodziły teraz przez jego ręce. Łączniczką z Niemcami była jego własna kochanka – zabierała tajne dokumenty od Grimma i jechała z nimi do Królewca. Tam w działającym na zlecenie niemieckiego wywiadu zakładzie fotograficznym dokumenty kopiowano i jeszcze tego samego dnia piękna Serafima wracała do Warszawy z oryginałami dokumentów i sowitym wynagrodzeniem dla Grimma, który następnie wysyłał swoje „genialne plany” do przełożonych w rosyjskim sztabie. Czasem Niemcy przysyłali też wynagrodzenie przez warszawski Bank Wawelberga.
W ten sposób w ciągu 7 lat w ręce niemieckie trafił m.in. plan mobilizacyjny całej rosyjskiej armii – najtajniejszy jej dokument, mapy umocnień rosyjskich, spis rosyjskich agentów w Niemczech, spis uzbrojenia rosyjskich wojsk lądowych, zdjęcia i opisy linii i stacji kolejowych oraz duża część tajnej korespondencji rosyjskiego Ministerstwa Wojny. Najgorsze jednak było to, że przez lata tajne rosyjskie plany wojny z Niemcami pisał faktycznie – za pośrednictwem Grimma – niemiecki Sztab Generalny!
Podwójny agent rozwija skrzydła
Wymagania kochanki szpiega były jednak nienasycone, a do tego musiał jeszcze utrzymywać „legalną” żonę. Uznał więc, że może te same dokumenty sprzedawać dwa razy – postanowił więc zaproponować swoje usługi także Austro-Węgrom. W tym celu odbył kolejną wycieczkę – tym razem do Wiednia. Tam – zgodnie ze swoją metodą – zgłosił się do austriackiego ministerstwa wojny. Tam kierujący nielegalną austriacką agenturą Julian Dzikowski natychmiast docenił informatora i na początek zażądał od niego szczegółowych informacji o Kijowskim Okręgu Wojskowym, mapy twierdz Iwangorod i Dubno, planów szkoleniowych carskiej armii, spisu kadry oficerskiej, liczebności i dyslokacji jednostek. Na „dobry początek” Dzikowski wręczył Grimmowi 5 tys. rubli, przeszkolił w sporządzaniu tajnopisów, które miał przekazywać austriackiemu konsulowi w Warszawie.
Tym razem zadanie było trudniejsze, gdyż dotyczyło Okręgu Kijowskiego, w którego dokumenty Grimm nie miał bezpośredniego wglądu. Ale i tym razem szczęście mu sprzyjało. Wykorzystał brak doświadczenia świeżo mianowanego pułkownika Pustowojtenko i zaoferował mu „pomoc w prowadzeniu dokumentacji”. Pobrał dokumenty, ale ponieważ nie chciało mu się sporządzać tajnopisów… dał je po prostu do przepisania swoim podwładnym. Na wszelki wypadek w kilku egzemplarzach!
Tymczasem Grimm nadał robił karierę w rosyjskim dowództwie i został nawet przedstawiony do nagrody i awansu. Co prawda, do rosyjskiego sztabu zaczęły docierać niepokojące informacje o tym, że ruchy wojsk niemieckich zdają się wskazywać, iż niemieckie dowództwo może znać tajne rosyjskie plany, nikt jednak nie wiązał przecieku z „genialnym sztabowcem”.
Chciwość, miłość i… fotografia
Relacje Grimma z austriackim konsulem układały się jednak źle. Szpieg uznał w końcu, że więcej wydusi z Austriaków, jeśli będzie im dostarczał materiały bezpośrednio do Wiednia. Tym bardziej, że jego kochanka zażądała właśnie od niego luksusowej rezydencji za 30 tys. rubli. Postanowił więc wysłać ją z tajnymi dokumentami do Wiednia i kazać samej targować się tam o cenę. Gdyby nie chcieli tyle zapłacić miała zagrozić, że sprzeda wszystko Niemcom. Był to początek końca szpiegowskiej siatki. W wyniku działań pięknej Serafimy doszło do zdumiewającej licytacji między wywiadem niemieckim a austriackim o to kto da więcej za dokumenty Grimma. Zamieszanie zwróciło uwagę rosyjskiego agenta w Wiedniu Alfreda Redla, który powiadomił Rosjan, że do miasta przybyła pewna kobieta z tajnymi rosyjskimi materiałami. Co więcej, udało mu się zrobić jej zdjęcie i przesłać Rosjanom.
Fotografia kobiety-szpiega trafiła pewnego dnia 1902 roku na biurko generała Herszlmana, przełożonego Grimma w rosyjskim sztabie. Ponieważ jednak Grimm trzymał swoją kochankę w głębokiej konspiracji, zdjęcie to nic Herszlmanowi nie mówiło. W tym momencie sięgnął po teczkę z kolejnym kompletem dokumentów dotyczących „Planu wojny z Niemcami”, dostarczoną mu właśnie przez jego genialnego podwładnego. Jakież było jego zdumienie, kiedy z teczki wypadło nagle… zdjęcie tej samej kobiety!
Okazało się, że piękną Serafimę i jej kochanka zgubiło zwykłe niedbalstwo. Otóż pewnego dnia Grimm poprosił ją o jej zdjęcie, które chciał nosić przy sobie. Ponieważ akurat jechała z kolejną porcją dokumentów do Królewca, postanowiła przy okazji poprosić w szpiegowskim zakładzie fotograficznym o zrobienie „fotki” dla ukochanego. Fotograf niefrasobliwie wrzucił zdjęcie do dokumentów, które miały wracać do Grimma do Warszawy. Ten nie przeglądał ich już potem i na własną zgubę dostarczył na biurko Herszlmana.
Nie zdążył się zastrzelić
Aresztowanie nastąpiło natychmiast. Żandarmi zakradli się do biura Grimma i obezwładnili go kiedy akurat kopiował kolejne dokumenty. Nie zdążył popełnić samobójstwa – choć przez cały czas trzymał w biurku naładowany rewolwer. W czasie przesłuchania opowiedział o wszystkim. – Szpiegowanie było moim przeznaczeniem… – wyjaśnił kiedy pytano go o motywy zdrady.
Skazano go jednak zaledwie na 12 lat katorgi na Syberii, gdyż kara śmierci groziła wtedy tylko za „podżeganie do wojny przeciwko Rosji”, zaś jemu nie chodziło o żadną wojnę tylko po prostu – o pieniądze. Pozbawiono go też tytułu szlacheckiego i wyrzucono z wojska. Jego dalszy los nie jest znany, podobnie jak jego pięknej kochanki, która podobno… została uniewinniona.
Epilog zdrady
Zdrada Grimma pogrążyła karierę jego wpływowego promotora – generała Puzyrewskiego. Nie został Ministrem Wojny i zmarł w tajemniczych okolicznościach w przededniu swojego ślubu z niejaką Łaską, artystką operetki warszawskiej. Przy okazji wydalono też z Warszawy austriackiego konsula.
Tak skończyła się ta największa w dziejach rosyjskiej armii afera szpiegowska. Jej skutkiem było m.in. to, że zaszokowane nią carskie władze przystąpiły w końcu do tworzenia kontrwywiadu wojskowego, który wcześniej nie istniał. Można tylko sobie wyobrazić, jakby potoczyły się losy I wojny światowej, w wraz z tym pewnie i całej Europy, gdyby konflikt Rosji z Niemcami i Austro-Węgrami wybuchł o dekadę wcześniej, według planu szykowanego przez genialnego szpiega – mistyfikatora!
Kresy24.pl/MAB
4 komentarzy
Herodot
8 grudnia 2014 o 01:23Zdjęcie Placu Saskiego pochodzi sprzed wybudowania Soboru Aleksandra Newskiego a więc najpóźniej z 1893 r., a nie z początku XX w. Do 1894 r. stał tam wzniesiony w 1841 r. obelisk pamięci ofiar zdradliwego polskiego powstania z 1831 r. Tuz przed budową soboru pomnik przeniesiono na pl. Zielony (ob. Henryka Dąbrowskiego). Rozebrano go w 1916 r.
świnka morska
18 sierpnia 2015 o 17:47Grimm, Herszlm, Wawelberger, Bergstrem, Wrangla. Jak wiele skandynawskich i niemieckobrzmiących nazwisk i też takiego pochodzenia ludzi było na usługach carów. Wystarczy tylko przypomnieć nazwę carskiego wojska noszącego nazwę skandynawską Oddziałów Ingermanlandzkich lub nazwy niektórych miast rosyjskich jak niemiecka nazwa rosyjskiego miasta Petersburg. Więc czy Prezydent Duda zdaje sobie sprawę że może to nie sami Rosjanie są największym zagrożeniem dla Polski lecz niemiecko-skandynawska piąta kolumna w wojsku rosyjskimrosyjskim i NATO.
świnka morska
18 sierpnia 2015 o 18:15Może prezydent Duda powinien bardziej wspomóc Polaków w Rosji jednak może to być bardzo trudne biorąc po uwagę brak wiedzy tych Polaków na temat tego z kim tak naprawdę mają do czynienia w rosyjskim aparacie urzędniczo-politycznym. Stąd taka pomoc może im być natychmiast odbierana przez nieokreślonej narodowości czynnik rosyjski.
świnka morska
18 sierpnia 2015 o 18:47Po trzecie po co z Grimma autor tego opisu na siłę robi „polskiego pułkownika” w rosyjskim i carskim wojsku jest to „lejtnant Grimm”,zaporzyczenie z niemieckiego i brytyjskiego ” lieutenant „. Zresztą w przypadku gdyby lejtnant Grimm w wyniku swojej działalności wywiadowczej zmienił rosyjski ubiór wojskowy na austriacki lub niemiecki nazwa jego stopnia wojskowego mocno by się nie zmieniła gdyż zostałby lieutenantem Grimmem.