Szef MSW na Obwód Grodzieński Wadim Siniawskij poprosił pracowników grodzieńskiego przedsiębiorstwa „Chimwołokno”, żeby wybaczyli milicjantom, którzy ich pałowali.
„Wstydzę się działań niektórych naszych funkcjonariuszy. Ale nie mieliśmy innego wyboru. Rozwiążemy to, obiecuję, mówił w czwartek. – Jesteśmy takimi samymi ludźmi, jak wszyscy inni, jesteśmy takimi samymi Białorusinami jak wy, z tej samej krwi. Ja was nie biję. Wybaczcie moim pracownikom, jeśli was skrzywdzili” – powiedział Siniawski, cytowany przez portal tut.by.
To groteskowe z jednej strony i bezczelne z drugiej wystąpienie szefa grodzieńskiego MSW miało miejsce w czwartek, gdy razem z merem Grodna Mieczysławem Gojem przyjechał do zakładów „Chimwołokno”, gdzie pracownicy zastrajkowali, żądając powtórzenia wyborów i zaprzestania represji.
„A kto wydał rozkaz pałowania nieuzbrojonych ludzi?!” – oburzali się słusznie robotnicy.
To samo pytanie pan Siniawski usłyszy zapewne od swoich podwładnych, którzy łamali swoje dubinki na plecach Grodnian. Te żądne przemocy zbiry, jeszcze wczoraj napadające hordami na wszystko co się ruszało, dosłały na to zielone światło od najwyższych zwierzchników, a teraz co?
Internauci przypominają Siniawskiemu, że to nikt inny tylko on osobiście, w maju br. wydał rozkaz zmontowania prowokacji przeciwko Siergiejowi Tichanowskiemu, który w Grodnie zbierał podpisy na listach poparcia pod kandydaturą swojej żony Swietłany, a teraz trzeci miesiąc czeka na proces za murami KGB w Mińsku. Za czyn, który mu się inkryminuje grozi kara do 12 lat więzienia.
Tak więc „przebacz” raczej nie będzie.
oprac. ba
2 komentarzy
Obcy
13 sierpnia 2020 o 22:24…co by powiedział, gdyby to jego pałowano? pewnie by wybaczał……
Antoni Kosiba
27 września 2020 o 22:10Grodno już się oderwało od Białorusi i ma swoje MSW?