Obywatel Moskwy odkrył swoim mieszkaniu nielegalną wioskę.
Aleksander Jegorcow właściciel mieszkania, które przeznaczył na wynajem ze zdziwieniem stwierdził, że zameldowanych jest w nim nielegalnie tłum nieznanych mu ludzi. Listę tych lokatorów mężczyzna ogłosił na swojej stronie na Facebooku. Zatytułował ją „Mój kiszłak” i zaprezentował dokumenty, z których wynika że od roku 2010 trwa u niego nieustanna akcja meldunkowa, nad którą nikt już chyba nie panuje. Do informacji dołączył także listę „swoich” ziomków zawierającą takie nazwiska jak: Abdimamatow Nurbek, Abdisałamow Adilbek, Abduwachabow Abdużabor, Abduwochibowa Muchajechon, Adumominow Saparali… i tak dalej. Razem 168 współlokatorów!
To zresztą nie wszyscy! Na liście są tylko ci, co do których urząd raczył wysłać zapytanie bądź powiadomienie do właściciela mieszkania. Nazwiska te wyszły na jaw, gdy ich posiadacze musieli wyjść z podziemia, aby wziąć kredyt, zapisać się do funduszu emerytalnego czy załatwić jeszcze jakiś inny urzędowy papierek. Zatem mieszkańców wioski może być dużo więcej, lecz żeby ich policzyć muszą oni wykonać jakiś ruch, co teraz po ujawnieniu listy jest raczej wątpliwe.
Zaskoczony właściciel zadał za pośrednictwem sieci społecznościowych pytania odpowiednim organom. Po pierwsze ciekawi go, co na to wszystko Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Federalna Służba Migracyjna, które ponoć robią częste i dokładne kontrolę nielegalnych i legalnych pracowników z Azji Środkowej? Po drugie, jak to w ogóle mogło się stać i kto przybijał pieczątki na zaświadczeniach? Po trzecie przypomniał, że w Rosji funkcjonuje od roku 2013 tak zwane prawo o „gumowych mieszkaniach” które przewiduje karę za fikcyjne meldunki w wysokości od 100 do 500 tysięcy rubli.
Adam Bukowski
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!