Po wędrówce leśnymi drogami, które łączą historyczne osady, wsie zamieszkałe przez Polaków, szlacheckie zaścianki, jadę rowerem do byłego miasteczka, a teraz wsi Naliboki. Z daleka widzę wieże kościoła, górujące nad Nalibokami. Miejscowość ma długie dzieje, ale zawsze, gdy myślę o Nalibokach, wspominam straszną tragedię, która stała się udziałem miejscowej ludności podczas ostatniej wojny…
Z historii miasteczka
Administracyjnie Naliboki znajdują się obecnie w rejonie stołpeckim. Leżą 45 km od Stołpców, nad rzeką Kamionką, na skrzyżowaniu dróg prowadzących do Szczorsów, Iwieńca i Kamienia. Pierwszą wzmiankę o Nalibokach źródła historyczne podają w roku 1447. Na przestrzeni wieków należały do Zawiszów, Szemetów, a od 1555 roku tutejsze miejscowe dobra były własnością Radziwiłłów, którzy w 1636 r. ufundowali tu kościół.
Głównym zajęciem ludności od najdawniejszych czasów było rolnictwo. Warunki sprzyjały też rozwojowi bartnictwa, rybołówstwa i polowań. Począwszy od XVII wieku rozszerza się pasieczny system pszczelarstwa. W jednym z dokumentów znajduję taki zapis: „W 1682 roku w majątku Naliboki było 39 barci pszczół dworowych, prócz tego 12 bartników w lesie trzymało jeszcze 180 barci pszczół. 475 pasiek naliczono u chłopów we wsiach”.
W XVII-XVIII wiekach dookoła dworu powstaje wieś. W 1722 roku niedaleko Nalibok Anna Katarzyna Radziwiłł założyła hutę szkła, w której produkowano m.in. szklanki, butelki, kieliszki, lampy i inne wyroby. W 1736 roku nalibocka huta szkła przeniosła się do Jankowicz nad rzeką Szura. Nalibockie wyroby w kraju i za granicą słynęły z subtelnej piękności. Puszcza Nalibocka dawała nie tylko las, ale i rudę żelazną z bagien. W 1830 roku powstała koło miasteczka huta żelaza, w której produkowano m. in. żelazo okrągłe i czworokątne, a potem szyny kolejowe. W 1921 roku w miasteczku mieszkało 515 osób, teraz – około 700.
Po wjeździe do Nalibok kieruję się do kościoła. Jeszcze król Zygmunt August nakazał zbudować w Nalibokach kaplicę chrześcijańską, która została ukończona w roku 1540. Albrecht Stanisław Radziwiłł w 1636 roku zbudował na miejscu kaplicy pierwszy kościół. W 1655 roku, w czasie najazdu szwedzkiego, a potem rosyjskiego, kościół został zniszczony. Około 1704 roku Radziwiłłowie zbudowali nowy kościół pw. św. Bartłomieja. Świątynia służyła wiernym przez 239 lat do maja 1943 roku. Drugi kościóła – pw. św. Józefa – zbudowano w latach 1935-1939.
Oba kościoły zostały zniszczone w 1943 roku. Kościół św. Bartłomieja spalili partyzanci sowieccy. Jak wspominają starsi mieszkańcy Nalibok, był to piękny drewniany budynek z modrzewiowego drewna puszczańskiego. Spłonęły cenne ołtarze, obrazy, przedmioty liturgiczne, inne kosztowności… Obecny kościół pw. Wniebowzięcia NMP zbudowano w latach 1990-1995 na fundamentach kościoła z okresu międzywojennego. Obok kościoła stoi drewniana kaplica.
Walka Armii Krajowej
W czasie II wojny światowej walka Polaków przeciwko okupantom niemieckim na terenach Puszczy Nalibockiej przybrała ogromne rozmiary. Na prawym brzegu Niemna, poza większymi miastami niepodzielnie „rządziła” Armia Krajowa, skutecznie zwalczając Niemców. Polacy walczyli nie tylko z okupantem niemieckim o niepodległość Ojczyzny, lecz również zwalczali bezprawie, anarchię i bandytyzm. Te groźne zjawiska zawsze ujawniają się i szerzą w trudnych czasach.
W nierównej walce żołnierze AK nie byli osamotnieni. Dobrowolnie pomagały im tysiące ludzi, nawet niezaangażowanych w konspirację. Bez ich codziennej pomocy, bez dokładnej informacji o zbrodniczych oddziałach i grupach, żołnierze AK nie byliby w stanie skutecznie ich zwalczać, bronić bezbronnych ludzi przed bandytami.
Nie można kłamać ani milczeć
Odwiedziłem cmentarz katolicki koło kościoła, żeby oddać hołd pamięci Polakom, którzy zginęli w czasie II wojny światowej. Czytam napisy w języku polskim na trzech tablicach pamiątkowych:
W hołdzie żołnierzom Armii Krajowej Polakom i Białorusinom poległym i pomordowanym w latach II wojny światowej. Towarzysze broni
W hołdzie ks. prałatowi Józefowi Bajko, ks. Józefowi Boradynowi. Zginęli 8 VIII 1943 r. z rąk hitlerowców w obronie wiary i Ojczyzny. Parafianie
W hołdzie 127 mieszkańców Nalibok, zamordowanych 8 V1943 r. Parafianie
Najwięcej pytań wywołuje napis na trzeciej tablicy. Dlaczego nie napisano kto był mordercą polskiej ludności cywilnej, z czyich rąk poległo 127 mieszkańców Nalibok? I czemu do tej pory, chociaż mieszkańcy o tym wiedzą i są świadkowie tamtej tragedii, nie można ujawniać morderców? W wydaniach białoruskich próżno szukać prawdziwej informacji o masakrze z 8 maja 1943 roku i tragicznych wydarzeniach z wojny, które przeżyły Naliboki i inne miejscowości na obszarach Puszczy Nalibockiej. Otwieram wydany w 2000 roku XI tom Białoruskiej Encyklopedii i czytam, że podczas wojny partyzanci przeprowadzili bitwy nalibockie w 1942 i 1943 r., a Niemcy w lipcu 1943 r. spalili wieś i zamordowali 109 mieszkańców. Encyklopedia ta podaje:
8.05.1943 r. oddziały partyzanckie im. Dzierżyńskiego, im. Suworowa i „Bolszewik” pod dowództwem P. Gulewicza rozgromiły garnizon (około 250 hitlerowców) we wsi Naliboki. Po ostrzale artyleryjskim i moździerzowym partyzanci przeszli do ataku. W wyniku działań spalili wszystkie założenia i budynki administracyjne okupanta, w tym elektrownię, tartak, koszary, zdobywając dużo broni.
Po takich „informacjach” powstaje jeszcze więcej pytań. Od różnych kłamstw z czasów II wojny światowej i epoki sowieckiej aż się roi również w tak zwanych Księgach Pamięci. Nadal pojawiają się artykuły białoruskich historyków zawierające nieprawdziwe informacje. Wychodzi na to, że współczesne państwo białoruskie chroni, nie wiadomo dlaczego, sowieckich morderców. Ale ludzie chcą znać prawdę. Są jeszcze żywi świadkowie tamtej tragedii.
Wacław Nowicki, urodzony w Nalibokach, był świadkiem podwójnej tragedii tutejszej ludności w 1943 roku. Był harcerzem, AK-owcem, więźniem Buchenwaldu i Bergen-Belsen. Obecnie mieszka w Polsce i jest autorem książki wspomnieniowej „Żywe echa”. „Boże, dopomóż mi pisać prawdę i wyłącznie prawdę, nie tylko w każdym zdaniu, ale i w słowie, a ból, od którego papier blednie, zamienia się w wiór – jak mówią poeci – już tylko Tobie zostanie” – tak rozpoczyna autor swoją książkę.
Wacław Nowicki pisze, że pierwsza tragedia rozpoczęła się 8 maja 1943 roku o godzinie piątej nad ranem. Na Naliboki zdradziecko napadli partyzanci sowieccy. Wśród nich był Tewje Bielski (albo Szolem Zorin) z oddziałem żydowskim, partyzancki oddział pod dowództwem Pawła Gulewicza z Brygady im. Stalina oraz oddział pod dowództwem Rafała Wasilewicza. W ciągu dwóch godzin oprawcy zamordowali 128 mieszkańców – Polaków, cywilów – przeważnie mężczyzn, ale także dzieci i kobiety, których niby to podejrzewali o przynależność do samoobrony lub do Armii Krajowej. Zginął również jeden białoruski policjant.
Wcześniej w Nalibokach powołano niewielki oddział samoobrony pod dowództwem Eugeniusza Klimowicza, ale tej nocy nie było go we wsi. W tym czasie Niemców we wsi nie było także. Nocował jedynie u swoich krewnych jeden policjant białoruski z samoobrony, który przyjechał z Iwieńca. Partyzanci sowieccy spalili kościół, szkołę, pocztę, remizę, część domów mieszkalnych i budynków gospodarczych, były przypadki, że razem z ludźmi. Grabili mienie, ukradli ze wsi około 100 krów i 70 koni.
Kolejna tragedia odbyła się rankiem 8 sierpnia 1943 roku. Tym razem to Niemcy przeprowadzili w Nalibokach pacyfikację w ramach antypartyzanckiej akcji pod kryptonimem „Herman”. Rozstrzelali trzech księży, spalili domy i budynki gospodarcze. Części mieszkańców Nalibok pacyfikatorzy powiedzieli, że zostaną przesiedleni na inny teren, gdzie nie ma lasów i partyzantów, ale wywieźli ich wgłąb Rzeszy na roboty przymusowe. Ileż wycierpieli mieszkańcy Nalibok od dwóch totalitaryzmów i ich oprawców!
Oddziały AK na terenach Puszczy Nalibockiej bardzo stanowczo zareagowały na te zbrodnie. Mając dosyć sowieckiego i niemieckiego terroru przeciwko miejscowej ludności legendarny porucznik Jan Piwnik ps. „Ponury”, dowódca batalionu Armii Krajowej wchodzącego w skład 77 Lidzkiego Pułku Piechoty AK wydał rozkaz: „Zameldować się u mnie wraz z uzbrojeniem (…) do polskich oddziałów partyzanckich, by razem bronić tutejszych mieszkańców przed grabieżcami tak niemieckimi, jak i żydowsko-bolszewickimi”.
Na Białorusi nie jest dziś znany fakt, że 8 maja 1943 roku w Nalibokach odbył się mord na Polakach, którego dokonały oddziały partyzantki sowieckiej. Zbrodnie w Nalibokach kwalifikowane są przez międzynarodowe instytucje jako zbrodnie komunistyczne, będące jednocześnie zbrodniami przeciwko ludzkości, których karalność nie ulega przedawnieniu. Obecnie możemy spojrzeć z większym spokojem i obiektywizmem na pewne sprawy, minęło sporo czasu od tragicznych wydarzeń. Ale prawdę powiedzieć trzeba!
Derewno
Opuściłem Naliboki i jadę malowniczym zagajnikiem w kierunku wsi Derewno. Urocze krajobrazy pomagają mi uciszyć emocje po Nalibokach. Już pozostały za plecami Jankowicze, gdzie po 1738 roku działała huta szkła. Miejscowi rzemieślnicy, także z okolicznych Ogrodników, Derewna i Niwnego szlifowali pieczęcie, robili rękojeści do zbroi z metali szlachetnych.
Za Jankowiczami przejeżdżam rzekę Szura. Na krańcu lasu przy drodze widać wielki krzyż katolicki z tablicą pamiątkową. Czytam napis na tablicy w języku polskim i białoruskim: „Pamięci ofiar pacyfikacji hitlerowskiej przeprowadzonej latem 1943 r. i księdza Pawła Dołżyka, proboszcza parafii Derewno”. Wcześniej, 24 kwietnia 1943 roku, partyzanci sowieccy z Brygady im. Żukowa spalili część miasteczka. Zostały zniszczone 92 domy. Kolejna tragedia z czasów wojny.
Przy wjeździe do Derewna, jak w wielu miejscowościach, stoi krzyż katolicki. Derewno znajduje się w odległości 28 km od Stołpców. Znane jest od pierwszej połowy XV wieku jako majątek, wokół którego w 1525 roku Kieżgajłło założył miasteczko. Później Derewno należało do Zawiszów i Radziwiłłów. W 1928 r. w miasteczku mieszkały 892 osoby, obecnie zaś jest ich około 1800. Zauważam, że prawie przy każdym domu pasą się kozy.
Na wzgórzu w centrum wsi wznosi się śnieżnobiała wieża kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Murowaną świątynię zbudowano w 1590 roku, jej fundatorami byli Mikołaj Krzysztof Radziwiłł i jego żona Helena Eufemia z Wiszniewieckich. W księgach inwentaryzacyjnych można prześledzić przebieg budowy kościoła. Wstąpiłem do świątyni i zachwyciłem się jej pięknem. Liczy ona już ponad 420 lat. Liturgie odbywają się tu w języku polskim i białoruskim.
Niedaleko kościoła stoi krzyż Straży Mogił Polskich, na nim tabliczka z napisem: „Żołnierzom Stołpecko-Nalibockiego Zgrupowania Armii Krajowej. Rodacy”. Odwiedzam cmentarz parafialny. Znajduje się na nim drewniana kaplica zbudowana w XIX wieku. W roku 1979 władze zwróciły ją parafianom.
Przy wejściu na cmentarz leży kamień z napisem w języku rosyjskim: „Tu są pochowani krewni F. Dzierżyńskiego”. Stoją trzy pomniki z ciemno-szarego granitu. Przechodząc obok czytam na pierwszym pomniku inskrypcję w języku rosyjskim: „Dzierżynskij Edmund Iosifowicz. 1839-1882”. To grób ojca. Obok – siostry i brata „żelaznego Feliksa”. W miasteczku zauważam dużo symboli religijnych. Krzyż katolicki stoi nad stawem, na każdym skrzyżowaniu ulic, na wjeździe i wyjeździe z Derewna.
Tragiczne wydarzenia z czasów wojny w Nalibokach, Jankowiczach i Derewnie są ważne dla naszej wspólnej pamięci, zarówno Polaków, jak i Białorusinów. Otwarte mówienie o trudnych sprawach z przeszłości, o tragicznym losie Polaków i całej ludności będzie służyło wzajemnemu porozumieniu. Natomiast zakłamywanie historii lub przemilczenie pewnych faktów jest po prostu niezrozumiałe.
Bernard Pakulnicki
8 komentarzy
stanisław
27 stycznia 2014 o 21:10Huta szkła w Nalibokach istniała do 1862 r.,w Jankowiczach założono szlifiernię !
krzysztof
25 sierpnia 2014 o 02:07Szukam informacji dotyczącej LEŚNIKÓW z Warszawy, którzy dotarli po 17 wrzesnia 1939 roku w okolice Nalibok i …ślad się po nich urywa!
Czy macie może jakieś info na ten temat ??!
Kr***********@hu**.ai
Andrzej Krolikowski
10 marca 2015 o 18:568 V przeżyłem z rodzicami w Nalibokach.
Miałem 5 lat, urodziłem się w Kulu,
niewiele pamiętam, ale pamiętam ten dzień 8 V 1943.
Ojciec Bolesław Królikowski, mama – Bronisława.
Rodzice nie żyją.
Ojciec był leśniczym,mieszkaliśmy w Nalibokach.
Po spaleniu naszego domu wyjechaliśmy do Balewicz.
Czy ktokolwiek wie cokowlwiek o naszej rodzinie?
Julia Frolova
4 kwietnia 2017 o 21:10W Warszawie mieszka Pan Waclaw Nowicki, ktory napisal ksiazke o Nalibokach, jeszcze zyje. Niech Pan sie skontaktuje z nim! W razie czego moja siostra ma do niego telefon. Moj email:
pr***********@ya****.ru
Matrix
15 maja 2016 o 11:51czy to znaczy ,że w mundurach sowieckich,oddział żydowski dokonał tej zbrodni? Żydzi to przecież tacy święci ludzie. Oni by muchy nie skrzywdzili. Rzucać oskarżenia to trzeba mieć dowody. Podobnie jest z morderstwem w Katyniu.
Joseph. Dubicki
10 lutego 2018 o 20:55Joseph Dubicki. February 10,2018. Yes I was there at age 6. On the morning May 8, 1943, a group of Russian partisans left Naliboki and traveled toward Zascianek Cielechowszczyna under that command of Konstantin Szaszkin.The AK opened fire again and they took refuge in our yard. For the sake of bevity: they gathered my family and neighbors and placed us in front of a firing squad. The command to fire never came. There’s a lot more to that incident.
Peter
15 grudnia 2019 o 03:43Joseph,
Did you know the family of Bronislaw Maskalewicz (or Moskalewicz)? His wife was Weronika, maiden name Kołpak.
They had a small child Antoni who was 5 at the time.
joanna
18 listopada 2023 o 10:35Joseph i am a grand daughter of waclav lysy he was son of antoni lysy and Maria he was born in naliboki in 1939 i heard that dubicki is our familly. We have a documents from josepha lysy about the ground in naliboki from her . she passed away this year in97 age old she also was born in naliboki Pls contact me
ka***********@gm***.com