W latach 20-ch XX w. osiedla dla funkcjonariuszy polskiej administracji powstawały prawie w każdym wielkim mieście na Kresach. Jednak Kolonia urzędnicza w przedwojennym Brześciu, stolicy dawnego województwa poleskiego, w porównaniu z innymi osiedlami na terenie dzisiejszej Białorusi, najlepiej zachowała się do dnia dzisiejszego i posiada największą liczbę budynków.
Zakrojone na szeroką skalę budownictwo domów mieszkalnych dla urzędników rozpoczęło się w Brześciu w 1924 roku. Ministerstwo Skarbu II Rzeczypospolitej dnia 28 maja 1924 roku uruchomiło kredyt początkowy na budowę domów. Pod budowę obrano przestrzeń pomiędzy miastem a twierdzą – tak zwaną Nową Dzielnicę. Domy urzędnicze miały się znajdować bezpośrednio za gmachami administracyjnym i budynkami rozmieszczonymi wzdłuż ulicy Unii Lubelskiej (obecnie ul. Lenina).
Praca w pobliżu miejsca zamieszkania miała zapewnić komfort urzędnikom. Kierownikiem robót i autorem projektów szeregu budynków został ceniony warszawski architekt Julian Lisiecki (1881–1944), absolwent Politechniki w Karlsruhe, zwycięzca licznych konkursów architektonicznych, członek Stowarzyszenia Architektów Polskich. Część projektów domów mieszkalnych wykonał absolwent Politechniki Warszawskiej architekt Marcin Weinfeld (1884–1965). Godła domów zostały zaprojektowane przez malarza Wacława Husarskiego.
Osiedla dla urzędników podzielono na cztery kolonie: Oficerską, Schronisko, Tartak i kolonię im. Gabriela Narutowicza. Przy budowie korzystano z popularnej w tym czasie idei tworzenia miast-ogrodów. Jak podaje encyklopedia, miasto-ogród to „koncepcja miasta satelickiego, osiedla oddalonego od centrum miasta, charakteryzującego się niską, luźną zabudową, a przede wszystkim znacznym udziałem terenów zielonych (lasów, ogrodów, parków) w ogólnej powierzchni miasta”. Zgodnie z pomysłami Lisieckiego, domy urzędników w Brześciu miały być zewsząd otoczone ogrodami i skwerami. Można się o tym łatwo przekonać spacerując dziś ulicami dawnych kolonii tonącymi wiosną i latem w zieleni.
Kolonia im. Narutowicza była najobszerniejsza. Dzisiaj jest to rejon ulic Lewaniewskiego, Lenina, Naganowa i Gogola. Największa liczba ocalałych budynków stoi wzdłuż ulicy Lewaniewskiego. Po obu stronach ulicy turysta zobaczy śliczne wille i domy dla kilku rodzin, część budynków wykonano z drewna. Książka „Budowa domów dla urzędników państwowych w województwach wschodnich” z 1924 roku tak oto odpowiada na pytanie o racjonalność budownictwa z materiału mniej trwałego, niż cegła: „Przemawiały za tym zarówno względy szybkości budowania jak i natychmiastowej używalności domów drewnianych”.
W celu nadania należytego wyglądu architektonicznego powstającym koloniom urzędniczym, starano się projekty zharmonizować z budownictwem lokalnym, jak również dostosować je odpowiednio do nowoczesnych zasad urbanistyki. Większość domów Kolonii im. Narutowicza budowano w stylu dworkowym z motywami stylu gotyckiego, baroku oraz epoki Odrodzenia. Styl dworkowy wywodził się z poszukiwań polskiego stylu narodowego, zwanego też krajowym lub swojskim, który został w pełni zaakceptowany nie tylko jako styl dworów wiejskich, ale również willi miejskich.
Znanym dziełem nawołującym do poszukiwania narodowego stylu była książka Zygmunta Czartoryskiego „O stylu krajowym w budownictwie wiejskim” wydana w Poznaniu w 1896 roku. Czartoryski pisał: „Każdy kraj ma pewne cechy zewnętrzne, oryginalne, odróżniającego od krajów postronnych (…). Taki naszemu krajowi właściwym był niegdyś oryginalny styl budownictwa, przynajmniej wiejskiego, wyrobiony wiekami, zastosowany do środków i materiałów budowlanych miejscowych, odpowiadający klimatowi krajowemu, potrzebom i zwyczajom mieszkańców”.
W dwudziestoleciu międzywojennym styl dworkowy był świadomie stosowaną formą historyzmu. Ideałem dla tego stylu stał się polski dwór szlachecki z jego typowymi elementami: kolumnowym gankiem, wysokim łamanym dachem i alkierzami. Wnętrze zbudowanych w Brześciu domów dla urzędników także przypominało dwór szlachecki, gdzie na parterze były pokój gościnny, gabinet, kuchnia oraz pokój jadalny, zaś na piętrze znajdowały się sypialnie dopełnione nowoczesnymi wygodami: ubikacjami i łazienkami. Działka wokół domu była podzielona na dwie części – gospodarczą i reprezentacyjną, z trawnikami, klombami i wodotryskami. Wszystkie domy były zaopatrzone w ogrzewanie wodne, wodociąg i kanalizację. Ośrodkiem życia kulturalnego i towarzyskiego kolonii w Brześciu było kasyno urzędnicze. Dostrzec je można po prawej stronie ulicy Lewaniewskiego.
Podczas budowy domów urzędniczych korzystano nie tylko ze stylu dworkowego. Do dnia dzisiejszego przy ulicach Gogola i Spółdzielczej zachowało się także kilka willi konstruktywistycznych. W najbardziej oryginalnej, przy ulicy Lewaniewskiego, rozlokowany jest dziś oddział Narodowego Komitetu Olimpijskiego. Warto dodać, że dawne domy urzędnicze są nadal wykorzystywane jako mieszkania prywatne albo pomieszczenia dla instytucji publicznych. W budynkach zaprojektowanych przez polskich architektów mieszczą się: Muzeum Historii Brześcia, miejski oddział Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i wspomniany oddział Narodowego Komitetu Olimpijskiego. W budynku na skrzyżowaniu ulic Lenina i Maszerowa, na południowej granicy dawnych kolonii, mieści się z kolei Muzeum Uratowanych Kosztowności.
Kościół ewangelicki
Prezentując Brześć jako miasto z piękną architekturą międzywojnia, polecam podróżnikom jeszcze jedną brzeską ciekawostkę – gmach dawnego kościoła ewangelickiego. Zbudowano go na krótko przed wybuchem wojny przy ówczesnej ulicy Zygmuntowskiej (dzisiejsza ul. Marksa). Projekt świątyni wykonał znany brzeski architekt Józef Barański. Był on pełnomocnym architektem państwowym, mającym własną pieczęć herbową (jako jedyny architekt Brześcia w okresie międzywojennym) oraz prawo do projektowania wszystkich obiektów. Poza pracą architekta Józef Barański uczył rysunku, architektury i geometrii wykreślnej w Szkole Technicznej im. Józefa Piłsudskiego. Pracował w Brześciu do wybuchu II wojny światowej. Los Barańskiego po wkroczeniu sowietów we wrześniu 1939 r. jest nieznany.
Pomoc przy budowie kościoła ewangelickiego okazali brzescy wojskowi. Jak wspomina córka pastora brzeskiej parafii A. Figaszewska: „Bardzo pomogli ojcu wojskowi, którzy podarowali cegłę na budowę kościoła, a także parafianie z Brześcia i całej Polski. Wkrótce budynek był gotowy i odbywały się tam codziennie nabożeństwa, w których brali udział parafianie z Brześcia i okolic, a także żołnierze brzeskiego garnizonu”. Pastorem brzeskiej parafii, w której modlili się również polescy kalwini, był Alfred Hugo Figaszewski.
Po 1945 roku parafia ewangelicka w Brześciu przestała istnieć, a budynek przejęło państwo sowieckie, umieszczając w nim kino. Obecnie obiekt jest wynajmowany firmom prywatnym. Żeby gruntownie obejrzeć wszystkie zabytki Brześcia dociekliwy turysta będzie potrzebował kilku dni. Miasto może też posłużyć jako dogodna baza do zwiedzania miejsc związanych z życiem ostatniego dyktatora powstania styczniowego Romualda Traugutta, dworu Niemcewiczów w Skokach czy Wołczyna, gdzie po 1938 r. spoczywał król Stanisław August Poniatowski.
DYMITR ZAGACKI
Polecamy też inny artykuł tego autora o Brześciu: Mniej znane oblicze Brześcia
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!