14 grudnia 1701 r. pod Tryszkami na Żmudzi hetman Grzegorz Antoni Ogiński zaatakował szwedzki obóz Karola XII. W odwecie Szwedzi najechali Polskę wciągając ją w krwawą III Wojnę Północną.
W ten sposób III Wojna Północna objęła także terytorium Litwy i Polski. W 1702 r. Szwedzi zajęli Wilno, a wkrótce Warszawę i Kraków, spalili Zamek na Wawelu, potem zajęli Toruń, Poznań i całą Wielkopolskę. Ogińskiemu słusznie miano więc za złe, że swoimi działaniami narobił tyle szkód bo formalnie Polska chciała w tej wojnie zachować neutralność. Inna rzecz, że pod rządami Sasów i tak by się to pewnie nie udało, zważywszy, że Saksonia walczyła w Lidze Północnej przeciwko Szwedom.
W każdym razie niechciana wojna spustoszyła polskie tyrotorium, zabijając – wraz z towarzyszącym jej głodem, zarazą i dodatkową wojną domową – co czwartego Polaka. Co gorsza, po ostatecznym pokonaniu Szwedów Rosja uzyskała trwały dostęp do Bałtyku i bardzo polubiła wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Polski, co odczuwamy nieprzerwanie do dziś. O tym, że utraciliśmy wtedy także szanse na panowanie w Inflantach nie ma już nawet co wspominać.
Długofalowe skutki tego „drugiego Potopu szwedzkiego” były więc dla nas zdecydowanie gorsze niż pierwszego. Gdyby Ogiński pod Tryszkami mógł to przewidzieć…
Kresy24.pl / Historyczne Kalendarium Kresowe
4 komentarzy
Paweł
13 stycznia 2016 o 11:51Gdy myślę o tym okresie polskiej historii, zawsze uderza mnie to, jak szybko Rzeczpospolita stoczyła się na dno.
1683 – zwycięstwo pod Wiedniem. Dużo mówi się o nas. Poklepują nas po ramieniu, sam papież raczy nas zauważać. Potem następuje kilkanaście lat względnego spokoju. Zdawało by się, że po dziesięcioleciach wojen, coś zaczyna zmieniać się na lepsze.
1696 – umiera Jan III Sobieski. „Nagle” okazuje się, że Rzeczpospolita już nie jest podmiotem, że odtąd obcy będą decydować o jej losie. Po raz pierwszy polski królewicz nie obejmuje tronu po ojcu. Polski Król (Stanisław) staje się klientem króla szwedzkiego. Siły zbrojne Rzeczypospolitej są nic nie znaczącym pyłkiem wobec sił zbrojnych sąsiadów. Polska, a wraz z nią i Litwa praktycznie tracą niepodległość.
TO WSZYSTKO w KILKANAŚCIE LAT od BITWY pod WIEDNIEM
WOYTEK60
15 czerwca 2016 o 21:44bitwa pod wiedniem to nie byl wytwor sily Rzeczpospolitej to byl wytwor geniuszu jej krola.rzeczpospolita chylila sie ku upadkowi juz od poczatku 17 wieku a mysle ze nastapilo to po upadku ruchu egzekucji dobr i praw reszta to funkcja czasu
MiraS
7 lutego 2017 o 22:29Viktoria wiedeńska spowolniła zakusy i stępiła szpony drapieżnych sąsiadów. Był czas na naprawę i nie skorzystano z tego. Gdy husaria uciekła z placu boju, a sprzedajność stała się normą nic już nie zdołało uratować tego królestwa.
Sebastian
3 kwietnia 2017 o 12:07Polska nie miała przyjaciół. Szwecja była wroga, Rosja była wroga, Austria była wroga, Turcja była wroga, Prusy były wrogie. Nie w każdym czasie, ale też nie byli to zdeklarowani przyjaciele. Jeśli się przyjaźnili, to mając swoją korzyść na uwadze.
Brakło w Polakach szukania własnej korzyści. Prusy pożyczały naszemu królowi pieniądze na wojnę północną, później za każdą pomoc czegoś chciały, ciągle zwiększały swoją siłę i niezależność. Austria też czerpała zyski ze zwycięskich wojen. Dlaczego takich zysków nie czerpała Polska. Czyżby nie prowadziła zaborczych wojen. To ciekawe. Tyle się mówi o zaborczości polskiej, choćby na Ukrainie. Ale się okazuje, że Polacy bronili innych, i w ten sposób poszerzali swoje włości, nie wzmacniali tylko siebie w istotny sposób, lecz także innych. Dlatego ci inni powinni być wdzięczni, ale nie są. To jedyny błąd Polski, że swojego tylko nie patrzyła.
A mogło być tak pięknie. Zygmunt Stary za rezygnację z praw do korony Czeskiej i Węgierskiej po ewentualnej bezpotomnej w przyszłości śmierci młodego króla tych ziem z rodu Jagiellonów, który jeszcze żył, ale czekała go klęska pod Mohaczem, w zamian za zaprzestanie knucia przeciw Polsce przez Habsburgów, razem z Moskwą i Prusami, być może mógł zażądać Śląska i Łużyc.
W czasie Drugiej Rzeczpospolitej być może można było wysiedlić część ludności ukraińskiej na wschód w zamian za Polaków ze wschodniej Ukrainy.
Polityka małych kroków chyba jest dużo lepsza od polityki dużych kroków. Przynajmniej mielibyśmy większość polską na kresach, unikając wyniszczenia Polaków podczas wielkiego głodu i terroru.