
Iwan Woronicz został zabity w Kijowie 10 lipca. Kolaż 24tv.ua
Pułkownik SBU Iwan Woronicz, który zginął niedawno w Kijowie, brał udział w serii kluczowych operacji ukraińskiego wywiadu. Według źródeł, był jednym z koordynatorów sabotażu gazociągu Nord Stream, prowadził działania na terytorium Rosji i miał związek z eliminacją prorosyjskich dowódców na wschodzie Ukrainy.
Woronicz należał do elitarnej jednostki „Alfa” Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Brał udział w operacjach specjalnych, w tym na terenie obwodu kurskiego w Rosji. Dowodził operacjami z użyciem dronów morskich przeciwko jednostkom Floty Czarnomorskiej.
Według The Times, był zastępcą dowódcy w grupie pułkownika Romana Czerwińskiego, który – według doniesień „Washington Post” – koordynował atak na Nord Stream.
Źródła wywiadowcze twierdzą, że to Woronicz był inicjatorem zasadzki na Aleksieja Mozgowoja – przywódcę prorosyjskiej grupy zbrojnej „Prizrak”, który został zabity w 2015 roku na wschodzie Ukrainy.
Śmierć pułkownika w samym sercu ukraińskiej stolicy wywołała wstrząs. Oficjalne komunikaty milczą, ale nikt nie ma wątpliwości, że zamach to zemsta rosyjskich służb.
„The Times” przypomina, że ukraińskie służby bezpieczeństwa dokonały również szeregu spektakularnych zamachów na rosyjskiej ziemi na oficerów i pilotów oskarżonych o zbrodnie wojenne.
Jednak reakcja Ukrainy na zabójstwo Woronicza będzie mocna, obiecuje generał major Wiktor Jagun .
– To nie zostanie bez odpowiedzi. Będzie miało taki sam poziom jak Operacja Pajęcza – zapowiedział gen. Wiktor Jagun, były wysoki rangą oficer SBU.
Eksperci ostrzegają: najgorsze dopiero przed nami. Oficjalna wojna może się kiedyś skończyć, ale ta cicha – wojna służb, sabotażu i zabójstw – potrwa jeszcze długie lata, szpiedzy będą strzelać do siebie na ulicach stolic państw obcych.
Rosjanie będą szukać ukraińskich agentów w Europie. Ukraińcy nie będą chcieli zabijać rosyjskich agentów na terytorium sojuszniczym, ale prawdopodobnie w Tajlandii, Afryce i podobnych miejscach – powiedział były agent SBU Iwan Stupak . „Te zabójstwa będą kontynuowane na całym świecie przez wiele lat”.
Śmierć Iwana Woronicza to nie tylko strata skutecznego bojownika. To także ostrzeżenie – że linia frontu nie przebiega dziś tylko przez okopy Donbasu, ale przez hotele w Bangkoku, parkingi w Berlinie i restauracje w Stambule.
ba za charter97.org/thetimes.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!