Ukraiński prezydent otwarcie poinformował, jaka jest obecnie sytuacja na froncie na północy Obwodu Charkowskiego.
Rosyjskie wojska na tym kierunku zdołały wedrzeć się w pozycje ukraińskie na głębokość 10 kilometrów. To największy wyłom, jaki udało się tam zrobić Rosjanom. Być może jest też kilka mniejszych, ale o tym ukraiński przywódca nie informuje.
Według niego, siłom ukraińskim „udało się ustabilizować sytuację i zatrzymać Rosjan tam, gdzie są obecnie, a część brygad wroga całkowicie stanęła w miejscu”. Zełenski zapewnił, że aby powstrzymać rosyjską ofensywę ukraińskie dowództwo ściągnęło tam własne „bardzo mocne brygady”. Wzmocniło też poszczególne odcinki wydzielonymi batalionami, „które dało się zabrać z rezerwy na innych kierunkach”.
Jednocześnie ukraiński prezydent zwołał na pilną naradę najwyższe dowództwo sił zbrojnych: głównodowodzącego Ołeksandra Syrskiego, dowódcę sił połączonych Jurija Sodola, gen. Michała Drapatego, szefa wojsk służby granicznej Siergija Daneko i kierownictwo pododdziałów Policji.
Według Zełenskiego, Rosjanie zdołali wedrzeć się przez granicę na tym odcinku z powodu zbyt małych zasobów ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Pozwoliło to wrogowi osiągnąć przewagę w powietrzu i zasypać pozycje ukraińskie bombami. Jednocześnie ukraińska artyleria miała za mało amunicji, by skutecznie odpowiedzieć na ogień artylerii rosyjskiej.
„Osiem miesięcy zwlekania przez zachodnich partnerów z nowymi dostawami przyniosło taki właśnie skutek. To jasne, że w tej sytuacji naszym żołnierzom nie było łatwo” – przyznał ukraiński prezydent.
Poinformował jednak, że do położonej w pewnej odległości od granicy „betonowej – głównej linii naszej obrony” Rosjanie w ogóle nie dotarli. „Granica państwa to pierwsza, ale nie główna linia naszej obrony, bo z powodu ostrzału i tak niewiele tam można było zbudować umocnień. Prowizoryczną pierwszą i drugą linię budowało wojsko, ale najmocniejszą trzecią linię – lokalne władze obwodu i dlatego jest ona najsolidniejsza” – zapewnił Zełenski.
Według niego, „jest oczywiste, że obecnie główny cel Rosjan to Wołczańsk”. Jednocześnie próbują oni stworzyć na tym kierunku „10-kilometrową strefę buforową wzdłuż granicy”. „Najważniejsze, że naszym wojskom udało się ustabilizować sytuację” – podkreślił.
MAB
2 komentarzy
Kocur
17 maja 2024 o 14:22Nie jestem specjalistą od taktyki wojskowej, ale mam taką sugestię, że może by odciąć tych co się wdarli na te 10 km w jakimś kociołku. Wiem, że łatwo się mówi o działaniach wojennych, gorzej wykonać…
alex
17 maja 2024 o 14:35Też nie jestem specjalistą, choć jakąś tam wiedzę mam. 10 km to za płytko, żeby robić jakiś kocioł. Tego by można ew. próbować na Zaporożu, ale tu pod Charkowem Rosjanie mają za plecami całe własne przygraniczne terytorium. Okrążyć lub ścisnąć ich raczej się tu nie da i zdziwiłbym się, gdyby Ukraińcy tego próbowali. Tu stoi w odwodzie jakieś 70 tys. ruskiego chłopa i sporo żelastwa. Jak to mówią: awykonalne. Pozdrawiam.