O próbie dokonania przewrotu w Moskwie i Mińsku poinformował deputowany rosyjskiej Dumy Państwowej Michaił Diegtiariew. Według niego, na czele przewrotu stoją dwaj gubernatorzy kierujący grupami radykalnie nastrojonych Rosjan, wyszkolonych w dywersji i sabotażu.
Deputowany Diegtiariew twierdzi, że za planowaniem przewrotu stoi gubernator Dniepropietrowska Igor Kołomojski, który finansuje m.in. ukraińskie bataliony ochotnicze oraz gubernator Doniecka Siergiej Taruta. W spisku mają także uczestniczyć szef ukraińskiego Prawego Sektora Dmitrij Jarosz i była premier Julia Tymoszenko. Diegtiariew zwrócił się do rosyjskich służb i Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, aby zapobiegli zamachowi stanu.
Według rosyjskiego polityka, spiskowcy masowo werbują na Ukrainie antyputinowsko nastawioną młodzież rosyjską i szkolą ją w specjalnych obozach w zakresie dywersji i sabotażu. Następnie – wzorem kijowskiego Majdanu – młodzież ta ma stanąć z bronią w ręku na czele ulicznych zamieszek w Moskwie.
Nie tylko obalenie Putina jest jednak celem rzekomych spiskowców. Latem tego roku na zachodniej Ukrainie powstał podobno taki sam obóz szkoleniowy dla młodzieży z Białorusi. Tam z kolei ćwiczone jest jakoby „obalanie Łukaszenki”.
Co prawda, na razie nikt nie widział żadnych „dywersantów” na ulicach Rosji i Białorusi, ale najwyraźniej widmo Majdanu nadal odbija się czkawką rosyjskim politykom. Wychowanym w sowiecko-putinowskiej tradycji aparatczykom nie mieści się w głowach, że władzę mogą niekiedy obalić po prostu zwykli wkurzeni obywatele i może do tego dojść bez żadnych „tajnych szkoleń”, „brudnych zachodnich pieniędzy” i „zagranicznego spisku”.
Kresy24.pl / pronedra.ru
1 komentarz
anka
1 października 2014 o 21:57ale brednie…..